Urodziłem się pod sam koniec wojny. I tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że z wyjątkiem rządów Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego Polska jest źle rządzona. Sroga to ocena, lecz sami Państwo przyznacie, że jej nie sposób zaprzeczyć.
Przed pięciuset dniami, Polacy dali kredyt zaufania ponętnym hasłom propagandzistów Platformy i postawili na Donalda Tuska. Polska miała być pięknym i dostatnim krajem szczęśliwych ludzi.
I co mamy dzisiaj? Gospodarkę na skraju zapaści, zawstydzające bezrobocie, praktycznie niespłacalne długi i gwałtownie pogarszające się nastroje ludzi bojących się jutra. Premier Tusk zdeptał polityczny obyczaj. W dążeniu do władzy wyzbył się poczucia wstydu. Wprowadził w Polsce prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Złodziej na złodzieju jedzie. Wszystkie chwyty dozwolone. Nie ma już żadnych hamulców natury moralno etycznej. Oto obraz dzisiejszej Rzeczpospolitej.
W efekcie, coraz więcej Polaków zastraszonych pręgierzem poprawności politycznej czuje się intruzami we własnej Ojczyźnie.
Ktoś powie, że nie można tak mówić, że to niesprawiedliwe…
No to pytam. Co ja mam myśleć, gdy w rocznicę największej tragedii, jaka spotkała Polaków w powojennej historii, kiedy zginęli na służbie prezydent Rzeczpospolitej wraz z państwową elitą, aktualnie urzędujący premier zostawia rodaków samych i pod jakimś bzdurnym pretekstem ucieka za granicę państwa, którym rządzi.
A dlaczego ucieka? Bo nie ma odwagi spojrzeć w oczy Polakom, którzy chcieli poznać prawdę, a on im to uniemożliwił oddając smoleńskie śledztwo w ręce Rosji.
I choć bardzo bym chciał, nigdy nie zapomnę, jak tuż po katastrofie, kiedy cała Polska rozpaczała, premier Tusk z zimną kalkulował, co zrobić by się znaleźć na miejscu katastrofy wcześniej niż brat poległego na służbie prezydenta. I co ja mam w tym kontekście myśleć o słynnym uścisku polskiego premiera z Władimirem Putinem??? Już wtenczas, i myślę że nie jestem przypadkiem odosobnionym, straciłem bezpowrotnie zaufanie do premiera Tuska.
A w kilka godzin później, gdy zwłoki ofiar tej apokaliptycznej katastrofy jeszcze nie ostygły, w mediach mainstreamowych zausznicy rządu Tuska przed południem lali krokodyle łzy na trumny, by wieczorem w telewizji tłumaczyć Polakom, że to pijany polski generał spowodował katastrofę za namową niezrównoważonego Lecha Kaczyńskiego. Wszyscy przecież pamiętamy jak się wtedy zachowali medialni szakale z TVN-u, a także, co wygadywały zaprzedane rządowi dziennikarskie hieny i rozliczni lizusi z tytułami profesora. Wtedy straciłem ostatecznie zaufanie do „elit” Trzeciej Rzeczpospolitej.
Ale wciąż miałem jakąś irracjonalną nadzieję, na opamiętanie Tuska. Niestety, życie pokazało, że płonną.
Bo, czy premier choćby jednym słowem sprostował kompromitujące Polskę, a jak pokazało życie, z założenia kłamliwe oświadczenia generał Anodiny???
A co było potem??? Tę, która skłamała o przesianiu każdego ziarenka z miejsca katastrofy i dopuściła do pośpiesznego, przepraszam za drastyczne określenie „załadowywania trumien" pan premier w nagrodę zrobił marszałkiem polskiego sejmu. Czyż to woła o pomstę do nieba!!!
A tak na dobrą sprawę, od pierwszego dnia rządów premiera Tuska wszystko, co ten gładko mówny, strusiowato nielotny dandys mówił było oparte, jeśli nie na kłamstwie, to na załganym kamuflażu.
No bo na litość Boską! Jak długo jeszcze można wierzyć oświadczeniom premiera i jego ministrów wygłaszanym od siedmiu lat w trybie warunkowym, niedokonanym. Przecież Tusk odkąd zaczął rządzić, jeszcze nigdy nie powiedział niczego konkretnie. Każda jego wypowiedź okraszona tym jego starannie wystudiowanym „niewinnym uśmieszkiem” zaczynała się od słów: „to prawda, że tego nie zrobiliśmy, ale dajcie nam więcej czasu…”; albo „obiecuję, że rozwiążemy ten problem, ale są trudności obiektywne…”; albo „przepraszam za ten skandal, lecz proszę o wyrozumiałość…”, bez końca by można wymieniać podobne przykłady. Słowem bezustanne krętactwo, przemilczanie niewygodnej prawdy i obłudna manipulacja.
Dlatego uważam, że 10-go kwietnia opuszczeni przez premiera Polacy, którzy się źle czują we własnej Ojczyźnie powinni mu podziękować za pełnienie roli szefa rządu.
I mówię to nie po to by podjudzać, co mi zaraz wytkną pijarowcy Tuska. Nie mówię też tego jako poplecznik takiej, bądź innej partii politycznej.
Napisałem tę notkę jako Polak, obywatel, ojciec i wieloletni nauczyciel, gdyż uważam to za tak zwany „święty obowiązek”.
Krzysztof Pasierbiewicz
(wieloletni nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Właśnie podpisano "memorandum intencyjne" o budowie przez Putina drugiej nitki rurociągu jamalskiego. A nasz pożal się Boże „premier” oświadczył dziennikarzom, że nic nie wie na ten temat. Choć każdy licealista wie, że ta sprawa ma strategicznie kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. No comments!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7445
Dobrze, że zwrócił Pan uwagę na ten charakterystyczny uśmiech Tuska. Uśmiech sprawia, że odbiorca z całego przekazu przyjmuje tylko to co... pasuje do uśmiechu. To dzieje się automatycznie bez udziału świadomości. Dzięki temu znanemu zapewne psychologom zabiegowi Tusk rozbraja największe nawet skandale, za które odpowiada. Niektórzy nauczyciele akademiccy również posługują się takim uśmiechem, ale po to by zmiejszyć stres słuchaczy, gdy mówią o rzeczach trudnych. Tusk natomiast posługuje się nim by zneutralizować stres wywołany ponurą rzeczywistością, do której walnie przyczynił się.
To ważny tekst, podstawowe rzeczy, których nie wolno tracić z pola widzenia.
Pozdrawiam serdecznie,
Janko Walski
Tutaj, pełna zgoda.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz