Dzisiaj będzie notka metafizyczna :)
Otóż rozpatrując sobie na spokojnie sprawę nagrody im. Adama Włodka, którego wielkie zasługi dla poezji polskiej polegały głównie na śledzeniu i raportowaniu do właściwych służb stanu umysłów różnych poetów, pomyślałam sobie, że jest rzeczą niemożliwą, aby nasza, nagrodzona Noblem poetessa, o tym nie wiedziała.
Nawet jeśli nie była pewna, to musiała się domyślać. No i rozwiodła się z nim dość prędko, więc skąd ta potrzeba uhonorowania byłego męża z czasów stalinowskich?
Oczywiście możemy założyć, że poetessa była skończoną, słodką idiotką – to dość proste wytłumaczenie. I pewnie znalazłoby się wielu, którzy by temu przytaknęli - ja jednak rozważam sobie na własne potrzeby inny wariant.
Bo załóżmy, że poetessa nie była idiotką, a wręcz przeciwnie – bardzo inteligentną i uzdolnioną osobą. Osoba ta z sobie tylko znanych powodów, być może bardzo poważnych, a może tylko egoistycznych - wybrała życie w „złotej klatce”.
Kiedy władza oczekiwała od niej trybutu, wywiązywała się z obowiązku i dzięki temu do końca dni wiodła wygodne życie, nie brakło ulubionych papierosów, dobrych alkoholi i właściwego towarzystwa. Przeżyła cały PRL, a następnie lata w III RP w ogóle nie uczestnicząc w normalnych kłopotach zwykłych ludzi, była ponad i poza codziennością. W nagrodę na starość jeszcze zaliczyła Nobla.
Ale jeśli była naprawdę uzdolniona i inteligentna, to musiała sobie zdawać sprawę z faktu, że w ten sposób automatycznie pozbawiła się możliwości pisania takiej poezji, jaką pisali ci niepokorni. Została zaszufladkowana do pewnej niszy, owszem bardzo eleganckiej i miłej – ale dość przeciętnej, niestety.
Nie lubię, poza kilkoma wyjątkami, poezji Szymborskiej. Niby to są dobre wiersze, ale jakoś nie czuje się w nich prawdziwego napięcia, nie wpadają do serca. To już wolę Osiecką z jej babską odpowiedzią na życie w PRL.
No i gdzie tam tej poezji do Herberta....
I tak sobie myślę, że może Szymborska coś chciała powiedzieć, ustanawiając tę nagrodę, na przykład to:
Proszę, oto macie pieniądze, ale musicie się lekko ześwinić, żeby je wziąć. A teraz zobaczę, co zrobicie – cokolwiek wybierzecie, pamiętajcie, że ja byłam stawiana właśnie przed takimi wyborami przez całe życie. Zobaczcie, jak to smakuje....
Kto wie, może to jest właśnie ostatnie przesłanie poetessy, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak było. Za życia szła raz obraną drogą, ale może czuła potrzebę powiedzenia nam czegoś prawdziwego o swoim życiu.
Ja w każdym razie wolę sobie wyobrażać, że tak właśnie się zdarzyło.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4881
Wymieniłam Osiecką, bo Poświatowska to już inna klasa.
Bierzcie i piszcie, kto potrafi.