Lotto szacuje straty na pół miliarda. O tyle miej wydaliśmy w stosunku do tego samego okresu czasu z roku poprzedniego. Przypomnijmy, że to właśnie niemal rok temu zarząd Totalizatora Sportowego wprowadził kluczowe zmiany w najpopularniejszej w kraju grze liczbowej. Dziewiątego października ubiegłego roku popularnego Dużego Lotka zastąpiło Lotto. Jednocześnie wprowadzono podwyżkę zakładów z 2 do 3 zł. Zarząd szacował, że po roku odnotuje wzrost sprzedaży o 16 proc. Prawda okazała się jednak brutalna. Od 9 października ub. roku do ostatniej soboty Polacy wydali na Lotto 1,48 mld zł, gdy rok wcześniej było to 1,97 mld zł. Zamiast wzrostu o 16 proc. jest spadek o 25 proc.. Czy jest to oznaka jakiegoś głębszego trendu? Czy powoli przestajemy być społeczeństwem naiwnym, mamiącym się ułudą bogactwa za 3 zł.? Chyba nie. Po prostu w związku z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej i postępującą drożyzną zaczęliśmy liczyć każdy grosz. Byłoby chyba dobrze by ten trend się umocnił, pogłębił i sięgnął również innych dziedzin życia społecznego, takiego jak na przykład polityka. Chciałoby się rozliczać rządzących nie z tego co nam deklarują, ale z tego jak sprawują władzę i ku czemu nas prowadzą. A wyniki ekonomiczne ekipy Donalda Tuska nie wyglądają zbyt różowo. Niestety jak pokazały ostatnie wybory duża część naszego społeczeństwa różowych okularów zdjąć nie chce i z zapałem przekonuje innych do swoich racji. Dyskusja ta chyba nie ma większego sensu. Różowy świat jest weselszy od prawdziwego. Nie zdejmując jednak ich przez dłuższy czas możemy nabawić się poważnej wady wzroku i nie naprawi tego nawet wygrana w Lotto. Tadeusz Rozłucki
Któż z nas nie chciał by być bogaty. Szczególnie teraz gdy świat zmaga się z kryzysem gospodarczym. Pokusa szybkich pieniędzy które, zdawać się może, rozwiążą każdy problem jest duża. Doskonale wie o tym państwo, która posiada monopol loteryjny izajmuje się grami liczbowymi. W minionym roku jednak zaobserwowano niepokojące zjawisko. Naiwnych powoli zaczęło ubywać.