Jutro mam gościa z Warszawy, który uwielbia jadać na śniadanie jajka gotowane na miękko.
Udałem się, więc wczesnym rankiem na pobliski plac targowy, celem nabycia jajek, jak się to teraz mówi „z wolnego wybiegu”. Pamiętałem miejsce, w którym zawsze siedzi wiejska babulinka, która takowe jajka oferuje, co lepszym klientom.
Plac był jeszcze pusty, więc zaszedłem babcię jak się to mówi „od tylca”. I oniemiałem z wrażenia.
Bowiem babcia, nucąc mrukliwie pod nosem godzinki, oddawała się malarskiej pracy twórczej. Ale miast palety, po lewej ręce miała kubeł pełen jajek zakupionych w hurcie, pośrodku zamaskowaną natkami pirtruszki miseczkę z, przepraszam za wyrażenie kurzym łajnem, a po prawej kubeł na uszlachetniony towar.
Z kubełka po lewej wyjmowała dziewicze jajeczko, maczała gęsie pióro w kurzej kupie i pewnym ruchem mazała jajeczko w smużki charakterystyczne dla wczesnego okresu twórczości Picassa. Następnie, przemawiające do wyobraźni dzieło odkładała do kubełka z prawej, na którym widniał napis: „Jajka prosto od kury – złoty pięćdziesiąt za sztukę”.
No cóż, Sztuka kosztuje, można by powiedzieć.
Jednakże, jak nieco ochłonąłem wygarnąłem babci: „Ładnie to tak oszukiwać ludzi??? Ja już u Pani więcej jajek nie kupię”.
Na co niezrażona artystka, nie przerywając roboty odparła: „Nie musicie panie, bo zawsze się znajdą tłumoki, co kupią, a na drugi dzień jeszcze mnie pochwalą”.
Wracałem zasępiony do domu. Aż mnie raptem olśniło. Pojąłem, w czym leży tajemnica sukcesu ministra finansów w rządzie, który z wielkim sukcesem wcisnął Polakom bajer o zielonej wyspie, co to jej miał nie dosięgnąć kryzys.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również: http://salonowcy.salon24.pl/434586,kilka-uwag-do-teorii-rozwoju-gatunkow-karola-darwina
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3281
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz