Z racji uprawianego zawodu moja wiedza o mechanizmach ludzkich zachowań wywodzi się z zupełnie innego modelu poznawczego, metod badawczych opisywać nie będę, bo nie o to chodzi. Spróbuję przedstawić własną koncepcję.
Podstawowe założenie, na którym, moim zdaniem, opiera się cała socjotechnika obecnej władzy, sprowadza się do doprowadzenia społeczeństwa do stanu, w którym nie potrafi ono przyjąć racjonalnych wyjaśnień, bowiem przekazywana przez niezależnych badaczy czy inne źródła informacja właśnie „w głowie się nie mieści”.
Przykład pierwszy i najważniejszy to oczywiście Smoleńsk. Koncepcja zamachu na najważniejsze osoby w państwie, do tego dokonanego w sposób bezczelny – właśnie ”w głowie się nie mieści”. Wszystkie twierdzenia typu – ale po co, przecież to bez sensu, przecież żyjemy w XIX wieku, przecież NATO, przecież Kaczyński nie był groźny itp., to samoobrona przed przyjęciem do wiadomości czegoś, co zdarzyć się nie mogło, bo jeśli się zdarzyło, to nasz bezpieczny w miarę świat wywraca się do góry nogami. To samoobrona przed zrozumieniem, że wszystko, w co dotychczas wierzyliśmy z organizacją państwa na czele – jest czymś zupełnie innym. Taka samoobrona skutkuje agresją wobec myślących inaczej, tym większą, im większy jest strach przed utratą dotychczasowej wizji świata.
Przykład drugi, z ostatniej chwili i zupełnie innej półki - wynagrodzenie dla Kaplera, wynikające z umowy. Czego dotyczy ta umowa? Ano nie tego, że pan Kapler ma wybudować stadion, tylko tego, że ma pracować do końca EURO 2012, nawet jak stadion wybuduje dużo wcześniej. O co chodzi? To popatrzmy na wykształcenie i doświadczenie zawodowe tego pana – zero pracy w budownictwie, za to zatrudnienie w sferze pijaru i kampanii reklamowych – co ma piernik do wiatraka? Ma, i to dużo. Ten pan miał „na odcinku” budowy stadionu pełnić tę samą rolę, co Ostachowicz w rządzie. Reszta była poukładana gdzie indziej, ale lekko się rypło z powodu zmiany głównego wykonawcy. Teraz wszyscy ze wszystkimi żrą się o kasę i poszło na ostre. No i sprawa wylazła.
Przebieg prac na stadionie to klasyczny przykład tego, jak się robi pieniądze pod rządami ustawy o zamówieniach publicznych, pisałam już o tym[2]. Wszyscy budowlańcy to wiedzą, to jest tajemnica poliszynela. Niemniej zwykłym ludziom znowu „w głowie się nie mieści”.
Takich przykładów o różnej wadze dla społeczeństwa można wyliczać dziesiątki, od tych najbardziej groźnych po zupełnie z pozoru błahe.
Cała ta pozornie skomplikowana socjologia władzy sprowadza się do prostego zabiegu – idziemy na rympał, bo ludzie nie uwierzą, że tak można. Ludzie będą tworzyć piętrowe teorie, będą szukać spisków wszelakich, będą szczuć, dzielić się i tracić zaufanie do siebie nawzajem.
Tylko w jedno nie uwierzą – że wybrana demokratycznie władza to zwykła postkomunistyczna/postkolonialna mafia, która działa na najprostszej zasadzie >
Wszystko wolno, kto podskoczy, tego się wykończy, jedyny cel to kasa i sprzedamy wszystko każdemu, kto da dobrą cenę. Jak nam zapłacą za likwidację Polski, to zlikwidujemy, a jak zapłacą za wzmocnienie - to też proszę bardzo, kto da więcej. Zero skrupułów, zero emocji, biznes. Jedyne spory dotyczą podziału kasy i wpływów wewnątrz mafii.
Ludzie nie uwierzą,
bo to się w głowie nie mieści...
Dzisiaj, ponieważ coś nie ułożyło się wg planu, zaczynają wyłazić na wierzch szczegóły metod sprawowania władzy, chociażby ostatnio w sprawie zabezpieczenia wizyt w Smoleńsku przez BOR. Dalszy scenariusz wynika , paradoksalnie, z umowy pana Kaplera - deadline to koniec EURO.
Jeśli w kilka dni po wyjeździe ostatnich gości nagle okaże się, że paru najważniejszych polityków nie ma ani w pracy, ani w ogóle w kraju, a ośrodek prezydencki ogłosi stan zagrożenia państwa, to ja nawet okiem nie mrugnę, a wręcz przeciwnie – bardzo się ucieszę. Bo wtedy w Warszawie zacznie się Budapeszt.
[1] http://vod.gazetapolska.pl/1186-klub-ronina-czy-polska-jest-krajem-dzikich-ludzi-cz-22
[2] http://eska.salon24.pl/313887,polak-potrafi-nawet-chinczyka
Metoda działania oparta na "w głowie się nie mieści" jest szeroko stosowana przez UBekistan od 1989 roku. Odgrywała kluczową rolę w zamachu 4 czerwca 1991 na pierwszy polski rząd.
Muszę z bólem przyznać się, że sam wówczas byłem ofiarą. Uważałem, że lustracja w wymiarze personalnym powinna być ostatnim etapem dekomunizacji, a nie pierwszym. Uważałem, że pierwszym powinno być uznanie partii PRLowskich PZPR, ZSL, SD, za zbrodnicze, dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych dla sekretarzy, przegląd oficerów WP i degradacja politycznych do stopnia szeregowego, rozwiązanie służb PRL i internowanie kadry by nie mogła mataczyć w śledztwach dotyczących zbrodni komunistycznych, pełna rehabilitacja ofiar zbrodni komunistycznych, powołanie Instytutu Pamięci Narodowej, lustracja obejmująca wszystkie osoby zaufania publicznego z pracownikami sądów i nauczycielami włącznie, itd.
Nie zdawałem sobie sprawy ("w głowie się nie mieści"), że większość sejmowa po pierwszych wolnych wisi na UBeckiej smyczy konfidentów bądź znalazła się wśród dokooptowanych do uprzywilejowanej kasty beneficjentów PRELu.
Nie wierzyłem, że Wałęsa był konfidentem w stopniu pozwalającym UBekistanowi dowolne nim kręcić.
Bo to "w głowie się nie mieści".
Bardzo potrzebne zwrócenie uwagi na ten podstawowy chwyt UBekistanu. To jedno z podstawowych zadań: zwrócić uwagę jak największej liczbie osób na tę metodę. Może warto byłoby wspólnymi siłami zbudować listę afer, które nie zostały rozpoznane w swoim rzeczywistym wymiarze dzięki tej metodzie.
Pozdrawiam serdecznie,
JW