Wyścig do tortu
Paweł Poncyliusz przebiera nogami czekając na wyrzucenie z PIS. Zniecierpliwiony poskarżył się w TVN:
„Jeżeli tak szybko można było wyrzucić Elżbietę Jakubiak, nie wiadomo za co, to dlaczego za słowa, gdzie domagam się jej przywrócenia, nikt mnie nie wyrzuca?” (Cytuję za Rzeczpospolitą)
Po ogłoszeniu stanu wojennego pewien mój znajomy z niecierpliwością oczekiwał internowania, bo była to niewątpliwie nobilitacja, a poza tym wiedział dobrze, że w więziennych uniwersytetach będą się wykuwać porozumienia ponad podziałami, a nieobecni- jak twierdził- wypadają za burtę. W pierwszej brance został internowany jego starszy brat i wielu znajomych, a tu nic!
„ Jak te ( tu słowo oznaczające narząd męski w liczbie mnogiej, w domyśle SB) mogły mi to zrobić?. Pierwszy garnitur już poszedł, drugi też, zostały same popłuczyny. Przecież oni mnie całkiem unieważnili. A gdy przyjdzie dzielić tort, będę szukał okruchów pod stołem”.
Zapewniam, że cytuję pomimo upływu lat wiernie, bo sobie jego słowa zszokowana zapisałam.
Był jak zawsze porażająco szczery.
Przyznając- choć niechętnie- w wielu miejscach rację Bratnemu ( Rok w trumnie) wolałabym jednak, żeby do opisu tamtych lat znalazł się ktoś o talencie Karola Zbyszewskiego (Niemcewicz od przodu i tyłu).
Mój kolega chciał odcinać kupony od męczeństwa nie pierwszy ani ostatni.
Podobno esbecy igrali sobie swego czasu z wielkim Melem nie zamierzając go, pomimo jego ostentacyjnych antyrządowych wystąpień, zapuszkować. Nie chcieli Wańkowiczowi ułatwiać budowy własnego pomnika.
Na co liczy Poncyliusz? Na pomnik jest zdecydowanie za wcześnie. Myślę, że wystarczy mu pokaźny kawałek tortu ze stołu PO.