Wszyscy mówią o tym, że Prezes Kaczyński wyrzucił z partii ziobrystów, a ja postanowiłem napisać o czymś znacznie bardziej ważnym i niebezpiecznym dla Polski.
Otóż, w kontekście zbliżającego się Święta Niepodległości chciałbym Państwu opowiedzieć o pewnym zdarzeniu, które zdaje się wskazywać, iż w duszy wielu Polaków zalęgło się szalenie niebezpieczne przeświadczenie.
Otóż jedenastego listopada 2008 roku zadzwonił do mnie mój kolega z Warszawy. Inteligent, którego zna pół stolicy. Powiedział, że z okazji 90-tej rocznicy odzyskania niepodległości postanowił zadzwonić do przyjaciół z życzeniami. Zdziwiłem się, gdyż nigdy wcześniej tego nie robił.
Kolega przeszedł do życzeń. W jego głosie wyczułem narastające emocje, ale pomyślałem, że się wzruszył. I wtedy grom uderzył z nieba. Kolega oznajmił, cytuję dosłownie:
„Drogi przyjacielu! W dniu dzisiejszego święta życzę tobie oraz wszystkim Polakom, żeby to bydło ze stajni Kaczorów, ktoś nareszcie w sposób metodyczny wyrżnął, co do jednej sztuki, zakopał w głębokich dołach i zalał gaszonym wapnem, żeby z nich nic nie zostało”.
Z każdym jego słowem czułem jak w jego głosie wzmaga się jakaś niekontrolowana, obłąkańcza nienawiść, co gorsze, że on święcie wierzy w to, co mówi.
Zszokowany, odłożyłem słuchawkę. Męczyło mnie jednak, co mogło tego człowieka skłonić do tak wynaturzonej formy nienawiści.
Wtenczas przypomniałem sobie mojego przyjaciela Niemca. Jest to wykształcony człowiek wysokiej kultury. Przemiła rodzina, urokliwe dzieci i morze dobroduszności. Wielokrotnie u niego gościłem.
Jednakże, za każdym razem jak wracałem od niego do Polski, dręczyło mnie pytanie, jak to było możliwe, że podobni mu Niemcy w czasie Drugiej Wojny Światowej dopuścili się tak straszliwych zbrodni. Świat już zna odpowiedź. Otóż, Adolf Hitler zdołał wtedy wmówić „światłym” obywatelom Rzeszy, że byli lepszymi od innych nad-ludźmi. Straszliwe skutki tej ideologii wszyscy świetnie znamy.
Minęły trzy lata od czasu telefonu mojego warszawskiego kolegi. W międzyczasie spadła na Polskę tragedia smoleńska, która, jak miałem nadzieję wytłumiła nieco waśnie między Rodakami.
Postanowiłem więc zapytać mojego warszawskiego kumpla, czy nadal tak myśli jak przed trzema laty. A on, w jeszcze bardziej nienawistnym tonie odparował, cytuję: „co prawda wygraliśmy wybory, ale wciąż nie mogę się pogodzić się z myślą, że tej pisowskiej swołoczy nikt jeszcze nie dorżnął”.
I wtedy przyszło mi do głowy przerażające skojarzenie. Aż strach pomyśleć, ale zdałem sobie sprawę, że mojemu koledze wmówiono, a on w to głęboko uwierzył, że przynależy do grupy Polaków, którzy są „lepsi” od tych „gorszych”. A to już nie jest bynajmniej zabawne.
Dlaczego? Czy pamiętacie Państwo przesłanie filmu „Kabaret”? Nie? Więc w skrócie przypomnę, że akcja filmu toczy się w Berlinie w okresie dochodzenia Hitlera do władzy. Mieszkańcy niemieckiej stolicy radują się ogarnięci poczuciem wyższości nad „gorszymi od nich” i bez żadnych hamulców moralno etycznych brutalnie depczą wszelkie normy, obyczaje i świętości.
Sprawę ewentualnych analogii do polskich, post-smoleńskich nastrojów, mniemań i przeświadczeń pozostawiam do oceny Państwa. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekaw Waszych komentarzy.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
W kontekście mojej opowieści wiadomość, że 11 listopada bojówkarze niemieccy wybierają się do Warszawy, by zablokować Marsz Niepodległości, zdaje się iście makabrycznym chichotem historii.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11781
Ja jestem w stanie myslec tylko rano! Potem sie juz tylko wzoruje!
Dlatego do Waszych rozwazan dokladam cegielke. Spinoza i Kartezjusz juz tez mieli koncepcje narodu bez "TEGO" z gory! Wychodzili z zalozenia, ze czlowiek moze sam sobie byc bogiem, a swiat mozna objac ludzkim rozumem, bez uciekania sie do metafizyki, duchowosci i uczuc w ogole!
Takie "zateizowanie" spoleczenstw zostalo po mistrzowsku zrealizowane przez komunizm, ale apogeum osiagnely idee lewackie! Te wykluczyly koniecznosc odwolania sie do doswiadczen historycznych, filozoficznego analizowania emocjonalnego zycia czlowieka. Pozostala nieograniczona wolnosc, juz John Lennon wolal, Boga nie ma, tylko my i natura na nasze uslugi!
Zycie w komunach i wolna milosc, to juz byly narowy, ktore sobie tamto pokolenie jako rozrywke wymyslilo, ale poczucie wyzszosci wobec inaczej myslacych wlasnie wtedy sie rozpowszechnilo.
Ale paradoksalnie, wlasnie lewactwo dzis chce uczyc nas, tradycjonalistow i konserwatystow, rownosci i tolerancji dla wszelkich dewiacji!
Takie rozumienie swiata prowadzi do samozaglady narodow, co przepowiada profesor Sorbony, Claude Polin.
Obserwujac obecne kryzysy finansowe i moralne, chyba cos w tej diagnozie sie zgadza. Sadze, ze nie dojdzie do walk ideologow, ale staniemy przed wyborem: powrot do wartosci etycznych , by ratowac osobowosc i znaczenie czlowieka, albo - niekontrolowany zjazd w nicosc.
Pozdrawiam Was oboje!
Przykład ogłupiałego "przyjaciela" nie jest odosobiony. Wczoraj oglądałem program "Młodzież kontra" z jakimś tam zastępca Palikota. Na pytanie jednego z uczestnków - czy palikotowcy potępią ewentualne chamskie zachowanie się lewactwa które chce przeszkodzić legalnemu Marszowi Niepodległości w dniu 11 .11.2011 - odpowiedział że my nie pozwolimy aby w naszej stolicy jakieś prawicowe bojówki urządzały marsze. Pozostawiam to bez komentarza . Faszyzm w czystej formie zapukał do naszych drzwi a my udajemy że nas nie ma w domu