Ilekroć przed kolejnymi wyborami intensyfikuje swoją działalność na salonie24 niezależny poseł Celiński, ja staję na baczność.
Takiego wzoru idealisty, człowieka wielkich zasad i piewcy praworządności i uczciwości w życiu publicznym ze świecą szukać.
Kiedy w dzisiejszym swoim wpisie Pan Andrzej pisze, że „Idzie o sprawy fundamentalne – wolność, praworządność i sprawiedliwość”, to ja mu wierzę. Nabrałem tej wiary w jego słowa tuż przed Bożym Narodzeniem zeszłego roku.
***
Kiedy zbliżała się Wigilia, a Rosja w dowód pojednania i szacunku dla polskiego premiera i prezydenta kończyła instalację tuż przy granicy z Polską rakiet Iskander, nasze rodzime media żyły niedyspozycją posła Dorna.
Jak wiadomo nietrzeźwy poseł w centrum polskiego parlamentaryzmu to większe zagrożenie dla państwa niż jakieś tam rakiety, które mają przewidziane konstrukcyjnie, aż 30 metrowe możliwe odchylenie od celu, gdy nawet lekko wstawiony poseł odchyla się zaledwie na 50 cm.
Jednak, kiedy w naszych domostwach karpie rozstawały się z życiem, a nasze żony i mamy starannie szykowały stołowe zastawy wraz z tym jednym kompletem talerzy i sztućców dla nieoczekiwanego wędrowca, gruchnęła wieść o zaginięciu posła Celińskiego.
I tak oto w każdym polskim domu pojawiła się szansa, że w wigilijny wieczór zawita do niego polski zziębnięty poseł niezrzeszony błąkający się gdzieś po polskich drogach bez środka lokomocji i środków łączności.
Pewność, że chodzi właśnie o Andrzeja Celińskiego mieliśmy dzięki TVN24, które dotarło do świadka, twierdzącego, że widział posła opuszczającego wbity w ekran dźwiękochłonny samochód.
Jak wiemy z doświadczenia, opuszczenie przez kierowcę samochodu zaraz po kolizji czy poważniejszym wypadku i oddalenie się z tego miejsca najczęściej spowodowane jest roztargnieniem, szokiem lub nagłą chęcią odwiedzenia jakiś starych, dawno niewidzianych znajomych. Wybitni telewizyjni eksperci od psychologii nigdy nie wyjaśnili, dlaczego taki delikwent nie idzie wprost do rodzinnego domu gdzie łatwo mogłaby odnaleźć go policja.
Na szczęście nazajutrz wszystko się wyjaśniło. Świadek z TVN24 miał fatamorganę, bo samochód prowadziła jakaś dama przyprowadzona nazajutrz przez posła na policję, a sam parlamentarzysta postanowił oddalić się z miejsca wypadku gdyż stwierdził, że auto nie stwarza zagrożenia dla ruchu drogowego, a pozostawione we wnętrzu telefony komórkowe były bezpieczne.
Jaki wniosek z tej historii dla nas wszystkich? Ano taki, że świat naukowy zyskał dowód, że w Polsce miraże, czyli fatamorgany występują również w Warszawie, a nie jak dotąd sądzono, tylko na Pustyni Błędowskiej i Wyżynie Śląskiej.
Po drugie to w przypadku gdyby chodziło o posła PiS to tajemniczy świadek odbyłby wielkie tourne we wszystkich zaprzyjaźnionych z PO mediach, a opinia publiczna nie miałaby wątpliwości, że pijany poseł prysnął zaraz po kraksie, aby uniknąć odpowiedzialności i wielkiego ogólnopolskiego skandalu.
Z ekranu telewizorów zaś swoje oburzenie nagannym, tchórzliwym i niegodnym zachowaniem pisowskiego parlamentarzysty wyraziłby nie, kto inny jak niezrzeszony poseł Andrzej Celiński.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3771
ta nienawistna kreatura w przekaziorach jest. Pluje jadem jak to indywiduum Niesiołowski. Pamiętam jego wypowiedź o "cyrku nad trumnami" smoleńskimi i jego wściekłość za samobójstwo Blidy. Długo tego nie zapomnę. Jest bez przerwy taki wściekły, taki zły, że nie umie się powstrzymać, nie potrafi się na wizji kontrolować. Nienawiść widać i w oczach i w twarzy. I pamiętam też jego rozmowę z Panem Czesławem Bieleckim, z którym bardzo liczył się. Obaj stwierdzili to samo. Po 1956 roku w pewnych środowiskach powiadano: "tak czy owak, Zenon Nowak". Bardzo interesujące powiedzenie. Bardzo ważne. Wiele znaczące. Ale to nie na temat, wiem.
Ja zawsze Mycha masz rację. Jednak wydaje się, że nie "Zenon Nowak" a "zawsze Nowak"
Ale budzi się tylko u niektórych. Gdzieś to przeczytałem.
W przyzwoitych ludziach świnia nie śpi więc proszę Cię nie sil się na oryginalnośc albo zapisz się do PO.
Kokos.
Pamiętam, jak kiedyś pan Celiński opowiadał o homoseksualistach, broniąc ich normalności psychicznej i seksualnej. Powoływał się przy tym na mądrą książkę opisującą m.in. homoseksualizm u ssaków (psów), twierdząc nie bez racji, że około 10% populacji psów to właśnie osobniki homoseksualne i żyją one sobie normalnie w sforach.
Biedaczek nie przewrócił kartki w owej mądrej księdze, bo gdyby to uczynił, dowiedziałby się, że psie osobniki homoseksualne znajdują się na samym dole hierarchii społecznej (w niektórych stadach ludzi takie osobniki nazywają się cwele). I na takim to fundamencie pan Celiński buduje swój moralny i polityczny fundamentalizm.
Uuuuaaaaa..... no charakterem by sie nadawaaaaał........A i POdkład ideologiczny jak najbardziej komPOtybilny...
czyzby zdawał egzamin na przyjęcie do PO ?
śmieszne... Ten typek jest w sejmie od 20 lat! Jako "styropianowy kombatant" następnie słuzył w komuszej bandzie pt SLD...widać lubi stanowiska. I oprócz notorycznego opluwania sobie własnego podbródka niczego więcej nie robił...
I ten darmozjad ma jeszcze czelność odzywac się?