Zaledwie wczoraj mieliśmy pierwszy dzień kalendarzowego lata, a już dzisiaj pełną parą ruszyła wakacyjna impreza sponsorowana przez PKP, czyli "Lato z Grabarczykiem". Dwa tygodnie temu pisałem tekst, że sezon urlopowy w tym roku będzie stał pod znakiem mistrza wszechczasów naszej infrastruktury i okolic, czyli ministra Cezarego Grabarczyka.
Ani mi przez myśl nie przeszło wtedy, że impreza ruszy tak punktualnie i otwarcie odbędzie się z taką pompą. Jak przystało na miasto stołeczne (wiadoma rzecz, stolica!) inauguracja odbyła się dzisiaj na Dworcu Centralnym w Warszawie. Tuż po godzinie dziesiątej rano na dworcu pogasły wszystkie światła i rozpoczął się wesoły oberek dla kilku tysięcy pasażerów zgrupowanych na samym dworcu i w pociągach, które na dworzec nie zostały wpuszczone.
Trzeba przyznać, że resort dochował tajemnicy co do terminu i niespodzianka była imponująca. Nikt się nawet nie zorientował, że trochę wcześniejszy półtoragodzinny przestój kolejek podmiejskich aglomeracji warszawskiej, to była próba generalna z publicznością. Ludzie oświetlali sobie teren dworcowy telefonami komórkowymi, tłumy pasażerów ewakuowała straż pożarna. Brak zasilania był totalny, nie działały sterownie ruchu, megafony ani elektroniczne tablice.
Nasi rodacy jednak nie tracili przysłowiowego polskiego poczucia humoru – kiedy jedna z zagranicznych pasażerek poskarżyła się, że nie ma informacji po angielsku, ludzie po prostu konali ze śmiechu. Inna osoba rozśmieszyła do łez całe towarzystwo, wyrażając oburzenie, że PKP jest totalnie nieprzygotowane na sytuację kryzysową. Jak z tego widać, dominował humor surrealistyczny, chociaż nie mogli narzekać i mniej wyrobieni osobnicy.
Rozbawieni pasażerowie opowiadali sobie różne przygody z okresu przedświątecznego i porównywali wrażenia. Szczególnie cenne były doświadczenia osób uwięzionych w pociągach, które utknęły w tunelach pomiędzy Warszawą Centralną a Powiślem, gdyż nie pozwolono im opuścić wagonów ani nie informowano, kiedy zostaną uwolnieni. Generalnie większość była zdania, że na kolei fajniej jest latem, gdyż zimą daje się we znaki niska temperatura.
Oczywiście byli też malkontenci (a gdzie ich nie ma?!), którzy podkreślali fakt, że zimą jednakowoż minister Grabarczyk załatwił, że w pociągach wyświetlano – bardzo comme il faut - filmy Stanisława Barei. Niestety, na Dworcu Centralnym nie zadbano tym razem o kulturę i to należy sobie zakonotować na przyszłość, bo przecież dopiero co rozpoczęliśmy sezon na PKP. Proponuję, żeby załatwić jakieś telebimy z autonomicznym zasilaniem i ustawić na dworcach oraz w tunelach. Co się sprawdziło w pociągach, to sprawdzi się i na dworcach - w końcu to jedna i ta sama infrastruktura. Mam nadzieję, że minister szybko poprawi to niedociągnięcie dla komfortu podróżujących.
Sam pomysł zrobienia inauguracji na Dworcu Centralnym w Warszawie jest przedni, gdyż dzięki temu impreza rozprzestrzeniła się samoczynnie na cały kraj. Jak donoszą bowiem media i potwierdzają fachowcy, impreza na Centralnym w Warszawie spowoduje wielkie perturbacje w rozkładach jazdy w całej Polsce. Tak na gorąco trudno zreasumować doświadczenia, ale postaram się w kilku punktach wyszczególnić artykuły pierwszej potrzeby, jakie klient resortu ministra Grabarczyka powinien zabrać na wakacje.
Wyposażenie podstawowe letnie – latarka kieszonkowa, scyzoryk wieloostrzowy, zestaw żywnościowy liofilizowany dla sportowców ekstremalnych. Dla podróżnych, którzy będą usiłowali się przebić autem przez którąkolwiek z autostrad, polecam rowerek składak typu Białoruś (jeśli się przechował w piwnicy) – niektóre odcinki mogą być nie do pokonania dla współczesnych modeli. Natomiast model Białoruś zdaje egzamin nawet w warunkach wojennych, gdyż był na te właśnie okoliczności projektowany. Teraz jak znalazł, gdy trzeba będzie sprowadzić pomoc.
Oczywiście w sezonie zimowym zamiast składaczka zabieramy tak zwane „rakiety”, czyli podstawowy sprzęt kanadyjskich traperów do chodzenia po kopnym śniegu - kto czytał Jacka Londona lub chociaż Jamesa Curwooda, od razu wie, o co chodzi. Dla podróżujących pociągami konieczny też jest składany topór strażacki. W przypadku transportu wodnego niezbędny własny pas ratunkowy i podręczny zestaw do sztucznego oddychania.
Moim zdaniem resort trochę zaniedbał reklamę wokół tej imprezy, gdyż niektórzy pasażerowie nie są świadomi, w czym uczestniczą. Z tego powodu zdarzają się bolesne nieporozumienia i resort jest narażony na różne pomówienia, obelgi oraz niszczenie resortowego mienia w niepohamowanej furii. W przyszłym sezonie te niedociągnięcia piarowskie muszą być usunięte. Proponuję, żeby w tym celu minister Grabarczyk rozpisał konkurs na wspomnienia wakacyjne pasażerów: „Czy pamiętasz tę letnią przygodę?”
http://wyborcza.pl/1,752…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2279
Wszystko wymieniles, a gdzie jest papier toaletowy? Sluzacy na PKP jako recznik, serwetka, notes i zgodnie z nazwa? Przeciez nie nalezy obciazac Grabarczyka taka codziennoscia! On jest stworzony do wyzszych celow! On ma rzadzic infrasruktura, a ze jej nie ma, to ma wolne! Tylko ci pasazerowie jacys tacy niepodporzadkowani.....
Ludzie to mają naprawdę ekstrawaganckie wymagania - papier toaletowy! A w wojnę nie było żadnego papieru, na dodatek jeszcze Niemcy strzelali gdzie popadnie i jakoś sobie poradziliśmy. A tu kryzys, panie, za pasem, państwo trzeba ratować, a nie o papierze myśleć!
Pozdrawiam
Drobnomieszczanstwo ze mnie wylazlo, drogi Seamanie. A w czasie wojny, jak dziadek opowiadal, Schupok listy goncze roznosil, to bylo z czego w toalecie skorzystac. Nie ma Grabarczyk jakich ulotek reklamujacych ministerialne osiagniecia? Albo ten nowy rozklad jazdy.....
Tez pozdrawiam, ale konstruktywnie, drogi Seamanie!