Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Smoleńsk 2010 – katastrofa której nie było
Wysłane przez plato w 05-04-2013 [16:05]
Zbliża się trzecia rocznica tragedii pod Smoleńskiem. Jak zwykle, co nie trudno było przewidzieć, pojawiają się nowe ekscytujące „inicjatywy” powiązane pośrednio lub bezpośrednio z tym wydarzeniem. Kilka dni temu szef rządu zapowiedział powołanie ( zespołu?, komisji?) mającej wyjaśnić „zawiłości” raportu Millera. Nie dalej jak wczoraj „wielki” ( jedynie wzrostem) Romek Giertych, niczym hinduski guru, wykładał niewolnikom nowej platformy NC+ różnicę między zdradą a wątpliwościami. Według niego podważanie raportu Millera, to atak na własne państwo. Niewiara w prawdę wyłożoną przez polskich naukowców w tym co szumie nazwano raportem to niewiara w instytucje naszego państwa. Wątpliwości zaś to niepewność czy aby naciągane fakty uzyskają status prawdy. To już zadanie dla specjalisty od wypadków lotniczych naukowca Laska.
To nie wszystko. Trzeba jeszcze pomieszać w tym lekko zastałym sosie. Moskiewska gazeta o „niekwestionowanej” niezależności doniosła , dzisiaj, że Polska strona chce aż 10 ha gruntu pod Smoleńskiem by uczcić i upamiętnić katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku. To oczywiście nie jest prawdą. Jednak wcale nie o prawdę chodzi. Nie o prawdę chodzi Tuskowi, Laskowi, Giertychowi i Moskwie, gdy mówią, robią czy choćby myślą o tym co stało się pod Smoleńskiem trzy lata temu. Będę precyzyjny: prawda, której Oni bronią to wyłącznie Ich prawda. To jednak nie Ich wina. Relatywizm ( to co widzisz nie jest tym czym jest, a dokładniej nie jest do poznania dlatego każde twierdzenie jest uprawnione) poznawczy – tak powszechny obecnie - sankcjonuje twierdzenie wypowiedziane przez ks. Tischnera: „Prawa, tyż prawda i g...o prawda”. To góralskie powiedzenie, może nie akademicko, oddaje sens tego problemu. W tym świecie gdzie: wszystko może być, gdzie wszystko wolno, gdzie „róbta co chceta” (sam Owsiak uważa je obecnie za niefortunne) może być kluczem -wytrychem dla obowiązujących zasad; są lepsi i gorsi. To co wolno jednym zakazane jest dla drugich. To co w ustach jednych jest ciekawą, oryginalną uwagą mędrca staje się szaleństwem, głupotą w ustach drugich. Wszystko zależy od kontekstu. Wszystko zależy od tego kto to mówi.
Hitler, za Napoleonem, Cezarem i innymi, powtarzał: „zwycięzcy nikt nie pyta jak tego dokonał”. Pewnie miało to być usprawiedliwienie dla metod jakimi sięgał po wygraną. Okazało się jego przekleństwem. Wszyscy widzą w tym zwrocie złe intencje i pełną świadomość tego co robił. Pewnie tak było. Nie chcę wybielać Hitlera. Nie relatywizuję. Przyznać jednak muszę, że miał rację. Zwycięzców nikt nie rozlicza z metod jakimi się posłużyli...
Czy kiedykolwiek wsiedlibyśmy do samolotu pilotowanego przez: alkoholika, lekomana i psychopatę? Z pewnością nie. Nasze zaufanie do takiej załogi byłoby ograniczone. Nikt nie chciałby powierzyć „takiej ekipie” kierowania auta w lunaparku a co mówić o samolocie!
Zdarzyło się, że powierzono takim losy świata...
Churchill , ten błyskotliwy i nieugięty brytyjski pierwszy minister, pewnie poddałby Anglię już we wrześniu 1940 roku, gdyby nie „wspomaganie”. Ogromne ilości cygar jakie spalał nie miałby smaku gdyby nie codzienna porcja alkoholu: poranna butelka szampana i druga whisky...
Prezydent USA Franklin D. Roosevelt (samo nazwisko ma niemieckie źródła, choć pochodzenie rodziny ginie gdzieś w Holandii), był osobą fizycznie niesprawną. Musiał zażywać wiele medykamentów. Miały one wpływ na jego zdolność percepcji (w Jałcie, kilka miesięcy przed śmiercią przyjmowane przez niego lekarstwa skutkowały bólem głowy, zaburzeniem widzenia).
Choroba polio (Heinego-Medina), która była tajemnicą dla – chyba całego świata - spowodowała paraliż od klatki piersiowej w dół .
Stalin, ten nieznający pewnie swojego pochodzenia ( niby Gruzin ale równie dobrze Azer) owładnięty był manią prześladowczą. Obsesyjnie bał się zamachu na swoje życie. Tak bardzo nienawidził ludzi, że – pośrednio lub bezpośrednio – doprowadził do śmierci swojej żony i dziesiątków milionów mieszkańców sowieckiego raju na ziemi. Jego zamiłowania do męskich libacji z tańcami w wykonaniu choćby łysawego Chruszczowa to tylko najłagodniejsze grzechy jakie obciążają jego sumienie.
Świat „powierzył” kiedyś stery samolotu z napisem „Przyszłość” takiej właśnie dziwnej załodze.
Mało kto o tym wie. W zbiorowej świadomości Wielka Trójka ocaliła świat. Pijak, lekoman i psychopata... Nie ma znaczenia, że po drugiej stronie był wegetarianin, abstynent, miłośnik i znawca Wagnera ( nieszczęsny kompozytor właśnie z tego powodu był przez dziesięciolecia lekceważony, uważany niemal za nazistę!) i uzdolniony rysownik i malarz. Wcale nie pokojowy! Jego osobiste zalety nie mają znaczenia ponieważ popełnił największe zbrodnie przeciwko ludzkości. To prawda.
Czy tylko po tej stronie były zbrodnie?
Stalinowi bez trudu można przypisać więcej krwi na rękach niż Hitlerowi. Choćby ukraiński głód lat trzydziestych, cykliczne czystki obejmujące nie tylko tysiące oficerów, urzędników, profesorów ale ich całe rodziny, śmierć milionów żołnierzy rzucanych na front błędnymi decyzjami czy w końcu dywizje NKWD idące tuż za oddziałami liniowymi i strzelające do każdego kto się cofał.
No i Katyń... Piszę o tej zbrodni w niewłaściwej kolejności tylko dlatego, że rozstrzelanie kilkudziesięciu tysięcy Polskich oficerów rożnych rodzajów broni i służb nie obciąża samego Stalina ale cały system sowiecki.
Co można przypisać F.D. Rooseveltowi?
Choćby japoński atak na Pearl Harbor . Tak! To nie pomyłka. Japończycy zostali sprowokowani. Postąpili dokładnie tak jak chciała administracja, przemysł i finansjera amerykańska. Roosevelt był wykonawcą tego planu.
Japonia została objęta przez USA embargiem na strategiczne surowce. Ameryka wstrzymała eksport do Japonii niezbędnych dla Tokio materiałów. Tym samym jasno opowiedziała się po stronie Anglii. Dla Japonii, która współtworzyła oś Berlin-Rzym-Tokio było to czytelne posunięcie. Negocjacje nie przyniosły rozwiązania. Podjęta decyzja o ataku na Pearl Harbor była znana amerykańskiemu wywiadowi! Wiedział o niej Roosevelt. Zdawał sobie sprawę, że daleka europejska wojna, jest obca Amerykanom i przy tym duża niemiecka mniejszość ( u zarania państwowości USA decydowało się czy niemiecki czy też angielski będzie językiem urzędowym!) to zasadnicze przeszkody dla planowanych celów establishmentu jego kraju. Potrzebny był wstrząs.
Wraz z pijakiem Churchillem ( w Jałcie zdarzyło się, że nieprzytomny spadł za kanapę na której spoczywał po libacji z e Stalinem. Ochrona podniosła alarm, gdyż nikt nie mógł znaleźć premiera. Zgubę odszukano po dłuższym zamieszaniu) Roosevelt jest odpowiedzialny za straszliwe w skutkach dywanowe naloty na Niemcy. Hamburg, Drezno czy choćby Szczecin legły w gruzach gdy niekończące się fale bombowców alianckich zrzucały bomby burzące i zapalające na pogrążone w śnie miasta.
Kropką nad i, choć już bez udziału Roosevelta, stało się „potraktowanie” Hiroszimy i Nagasaki.
W pamięci mamy tylko złego Hitlera na czele zamroczonych Niemców i niemal anielskie zastępy którym przewodzili Churchill i Roosevelt. Jedynie Stalinowi można zarzucić coś w temacie jego nieco szarych skrzydeł. Zwycięzców nikt nie pyta o metody...
Piszę o tym ponieważ wszystkie przywołane zdarzenia i uwikłane w nie postaci łączy przynajmniej jedna rzecz – relatywizm.
W tym kontekście powracam do pierwszej myśli – katastrofy smoleńskiej.
Jeżeli można było wydarzenia ,o zasięgu globalnym , przedstawić i utrwalić w historycznej świadomości zupełnie inaczej niż to było w rzeczywistości – zrelatywizować – w zależności od tego czy to nam pasuje czy też nie, to czy już teraz nie buduje się rampy na którą wkroczy nowa wersja 10 kwietnia 2010 roku? Za ileś lat orwellowscy „poprawiacze” historii nie tylko podważą przyczyny katastrofy, ale wymażą sam jej fakt!
Niemożliwe? W świecie gdzie dane wyborcze jednego kraju „mieli” serwer innego państwa to jest możliwe... W świecie, gdzie kilkanaście, przepraszam 1%! ludzi, posiada większość globalnego bogactwa, to jest możliwe.
Można powiedzieć, że za sto lat nikt nie będzie miał interesu w tym by zakłamywać historię. Dlaczego więc brytyjskie archiwa wciąż przedłużają klauzule tajności na część dokumentów sprzed ponad półwieku? Dlaczego rząd USA nie ujawnia szczegółów zamachu na Kennedy' ego?
Ponieważ zawsze będzie „ktoś” dla kogo nawet historyczne wydarzenia będą niewygodne.
Katastrofa pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku może kiedyś zostać skutecznie wymazana nie tylko z pamięci komputerów ale, co gorsze, pamięci Polaków... Może zostać uznana za niebyłą ponieważ prawda o niej jest niewygodna. Dlatego będę w Warszawie w tym dniu. Pojadę. Skoro mogę to chcę pamiętać. Chcę wiedzieć ,wbrew Laskowi, Tuskowi czy Giertychowi, czy był to nieszczęśliwy wypadek, zbieg okoliczności czy coś więcej?
Komentarze
05-04-2013 [18:36] - MFW | Link: Chcesz wiedzieć?
A przecież Ty już to wiesz i tak plastycznie opisałeś metody i podmioty tej zbrodni w swoim tekście.
Zamach smoleński ma tych samych Autorów co zamach w Gibraltarze, bo o podobne interesy chodziło wtedy i w 2010 roku.
W 1943 roku zamówienie na likwidację gen. Sikorskiego złożył Stalin, w zamian za poświęcenie radzieckiego mięsa armatniego w wojnie z Hitlerem, miejsca akcji i ochrony tajemnicy podjęła się Wielka Brytania, korzystając ze współpracy części polskich władz emigracyjnych i służb specjalnych.
W zamachu smoleńskim, zamówienie złożyła Rosją(w imię rosyjsko niemieckich interesów) dobijając interesu z USA(NATO)w sprawie amerykańskiego desinteressment w tej sprawie(przyzwolenie)w ramach polityki resetu Obamy.
Rosja również udzieliła miejsca i ochrony tajemnic zamachu, korzystając ze współpracy władz Polski.