Bez pointy

Nie wiem jak Wam, ale dla mnie rok 2013 nie jest dobrym rokiem. Cieszę się, że już dobiega końca. Pozostało jeszcze trochę ponad dwadzieścia dni. Mam nadzieję, że nie zdąży zaskoczyć mnie - in minus. Nie chcę opisywać swoich nieciekawych trzystu pięćdziesięciu (prawie) dni Anno Domini 2013. Nie. Wolę spojrzeć szerzej.

Polska, według Donalda Tuska, wychodzi z kryzysu. Nawet ekonomiści, pewnie podzielający pogląd premiera w tym względzie, wyliczyli , że nasz kraj w bilansie handlowym zanotował nadwyżkę eksportową. Gospodarka podnosi się po ciężkim światowym uderzeniu z 2008 roku. Ten stan wspólny jest i innym państwom. Media amerykańskie poinformowały, że bezrobocie w USA spadło do poziomu 7%. Według analityków rynku paliw, oczywiście światowych, cena baryłki ropy ma, w przyszłym roku, nie przekroczyć stu dolarów.
Kurcze! Jak fajnie! Tania ropa, niskie bezrobocie, Polska zarabia, netto – czyli na czysto, w wymianie handlowej.
Jakby tego było mało, bodaj wczoraj, w polskim radio usłyszałem, że w 2015 roku każde dziecko znajdzie miejsce w przedszkolu. Niemal nie mogłem ulec i mimowolnie zawołałem :”Wow!".
Chciałoby się powiedzieć za Pawlakiem:”Dobrą linię ma nasza partia”.
Żeby ocenić czy jest lepiej i czy mój sceptycyzm, takie nieśmiałe wyrażane wątpliwości, ma jakieś racjonalne przesłanki musiałem znaleźć punkt odniesienia.
Chyba najlepszym sposobem weryfikacji byłaby opinia kogoś, kto jest z zewnątrz. TVN 24 przez prawie rok podsuwał nam niewymuszone opinie kibiców z całej Europy. Od lipca 2012 do lipca 2013 z ekranów telewizorów zapewniano mnie, że Polska jest O'K! Do podtykanego pod pijaną gębą Europejczyka mikrofonu, rozochocony chmielowym napitkiem miłośnik soccera (tak nazywa się ten zbiorowy rytuał biegania za szmacianką po boisku), nagabywany, mówił: „Polska to pielky krayj”. Z początku bawił mnie ten bełkot przeciętnego mieszkańca Unii Europejskiej. Jednak nachalność z jaką próbowano mi wmówić, że się mylę, że nie mam racji, że inni wiedzą lepiej musiała wywołać reakcję. Niczym po wielkiej sportowej imprezie zakrapianej suto alkoholem, rzygać mi się chciało.
Postanowiłem zasięgnąć zdania innych. Najlepiej Tych, co to po latach wracają do kraju ojców.
Pierwszym był kuzyn z antypodów. Nie był w kraju ponad dwadzieścia lat. Swoim synom opowiadał jaki Szczecin jest piękny. Mieszkając w Melbourne wciąż tęsknił za Polską. Po tylu latach przyjechał.
Jego pierwsze wrażenia?
Brudno, szaro, byle jak i niebezpiecznie. Tak podsumował to co zastał. Wyjechał w czasach, gdy na polskich drogach królował Polonez, duży Fiat i maluch. Powinien docenić nasz wysiłek. Zmiany jakie zaszły. W końcu jesteśmy w Europie pełną gębą! A tutaj taki zawód. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Może opinia kuzyna z Australii jest odosobniona? Może to fałszywy ogląd Naszej Pięknej Polski?
Drugim weryfikatorem został mój teść. To sknera jakich mało. Zawsze dbał wyłącznie o siebie. Jego opinia byłaby więc bardzo ważna.
Facet od 1980 roku mieszka w Finlandii. Różne były jego losy, ale doczekał szczęśliwie emerytury. Jak to bywa u  ludzi nastawionych  wyłącznie na siebie, tak i On chciał wykorzystać swoje Polsko- fińskie obywatelstwo najlepiej jak potrafił. Fiński emeryt, jeżeli nie oszczędzał w czasie gdy był czynny zawodowo, nie opływa w luksusy. Teść – sybaryta – czerpał z życia ile mógł i nie dbał o przyszłość. Teraz otrzymywał od państwa jedynie 1500 Euro. Mało, jak na Jego potrzeby. Po odliczeniu wszystkich danin ( czynsz, energia, woda, gaz,) zostaje jakieś 650,- Euro. To na fińskie warunki nic. Teść szybko kalkuluje. Wyliczył, że z Polski (a takowa emerytura Mu się należy) będzie miał jakieś 1200,- złotych. Sumarycznie miałby, przeliczając na złotówki, miałby 7200,-! Toż to majątek! Jednak jedynie wtedy, gdyby zamieszkał w Polsce. Jak pomyślał tak zrobił. Przyjechał, wynajął mieszkanie i...czuł się szczęśliwy. W naszych warunkach mieć , na czysto po odliczeniu wszelkich kosztów, trzy i pół tysiąca miesięcznie do spełniania swoich dowolnych fantazji to bardzo dużo!
Teść wytrzymał trzy miesiące. Poddał się. Nawet swoboda finansowa, jaką miał w Polsce, nie była w stanie przeważyć szali braku jakiegokolwiek europejskiego komfortu. Wyjechał. Właściwe wrócił do siebie – do Finlandii.
Ostatnia próba sprawdzenia miała miejsce zupełnie niedawno.
Choć pośrednia, to jakże znacząca.
Córka mojej bardzo dobrej, serdecznej znajomej, Pani Helenka ma na imię – ta znajoma, mieszka od wielu dziesiątków lat w Wielkiej Brytanii. Właściwie to w Londynie. Jest zdeklarowaną feministką. Zawodowo pracuje w przemyśle filmowym. Życie bywa różne i czasami składa nam propozycje nie do odrzucenia. I tak córka Pani Helenki dostała taką mało interesującą i niechcianą propozycję. Firma zaproponowała jej przeniesienie irlandzkiej, zabitej dechami mieściny. Wyobraźcie sobie, z Londynu pełnego wszelkich intelektualnych, kulturalnych i feministycznych podniet zsyłają Was do wilgotnego, zapyziałego miasteczka gdzieś na północnym zachodzie Irlandii. Straszne. Pewnie mieszkańcy tego irlandzkiego miasteczka mają takie odpowiedniki naszych sławojek. Jednym słowem, propozycja zupełnie nieatrakcyjna.
Pani Helenka zasugerowała córce, że może...w Polsce coś znajdzie dla siebie. Córka postanowiła spróbować. Przyjechała. Była cztery tygodnie. Po tym czasie postanowiła wrócić. Na razie do Anglii, a później pewnie do tej niechcianej Irlandii. Okazało się, że Polska jest zbyt dziwnym krajem dla normalnych ludzi. Nawet zapewnienia cyfrowych, telewizyjnych platform, podchmielonych kibiców Euro 2012 czyt samego Donalda Tuska nie zmienią rzeczywistości. Nie zmienia faktu, że Polska to taki dziwny kraj, w którym to oczywiste jest niewykonalne, a to co absurdalne jest rzeczywistością dnia codziennego.
...I nawet zapewnienie premiera, że w 2015 roku każde dziecko w Polsce będzie miało miejsce w przedszkolu można uznać za wykonalne. Bo przecież przy malejącej dzietności Polek pewnie w tym czasie będzie więcej miejsc w żłobkach i przedszkolach niż maluchów. Wcale nie trzeba budować. Wystarczy odpowiednio interpretować rzeczywistość.
Mój kuzyn, ten z Australii, zapytany przez mnie, przed odjazdem powiedział, że po kilku tygodniach przywykł. To co przez pierwsze dni było szokujące wraz z upływem czasu stawało się akceptowalne. Jak zwykle czas... Potrzebny jest czas... Wszystko się może zdarzyć jeżeli będziemy mieli wystarczająco dużo czasu.
Ponieważ czasu do Świąt już nie wiele potrzebne będą prezenty.
Jako prezent pod choinkę, w tych trudnych czasach, polecam swoją książkę.
Każdemu, kto zamówi ją pod e-mailowym adresem:
[email protected] przekażę osobistą dedykację.
Książka dostępna jest też w kilku księgarniach. Jednak bez dedykacji.
Zapraszam.

http://multibook.pl/pl/p/Mariu...

http://merlin.pl/Spoleczenstwo...

http://www.motyleksiazkowe.pl/...

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Celarent

11-12-2013 [19:10] - Celarent | Link:

Przykro mi, że rok ten nie był najlepszym rokiem w pańskim życiu i że nie był też najlepszy dla Polski. Głownym powodem w obu przypadkach są rządy DT. Pocieszające jest to, że rok ten się jeszcze nie sończył, ale nawet jeśli te rządy nie zakończą się wraz z tym rokiem, trzeba uczciwie powiedzieć, że ten rok był najgorszym rokiem w karierze Tuska i PO. Przyniósł wystarczająco dużo, by przypieczętować ich koniec. Osobiście uważam, że Ukraińska rewolucja - jakkolwiek się zakończy a myślę, że całkiem pozytywnie - też im punktów nie doda a przeciwnie i to niezależnie od tego, co w tej sprawie zrobi DT i czy cokolwiek zrobi. Ich postawę kreuje związek z Putinem. Zatemm: I tak źle i tak nie za dobrze - dla nich.
Przykro mi również dlatego, że to pierwszy rok od wielu lat o którym mogę powiedzieć, że jest lepszy od pozostałych,  że coś drgnęło. On przyniósł nadzieję, zalążek czegoś lepszego. Patrzę na wydarzenia w Polsce i obok i jestem za TAK, tzn: oby tak dalej.  Juszczenko won, Tusk won, PO won... najlepiej do Putina i jego raju dla nich jeszcze nie utraconego. Jestem nawet za tym, by ich tym rajem obdarować na wsjegda.

Obrazek użytkownika Celarent

11-12-2013 [19:10] - Celarent | Link:

Przykro mi, że rok ten nie był najlepszym rokiem w pańskim życiu i że nie był też najlepszy dla Polski. Głownym powodem w obu przypadkach są rządy DT. Pocieszające jest to, że rok ten się jeszcze nie sończył, ale nawet jeśli te rządy nie zakończą się wraz z tym rokiem, trzeba uczciwie powiedzieć, że ten rok był najgorszym rokiem w karierze Tuska i PO. Przyniósł wystarczająco dużo, by przypieczętować ich koniec. Osobiście uważam, że Ukraińska rewolucja - jakkolwiek się zakończy a myślę, że całkiem pozytywnie - też im punktów nie doda a przeciwnie i to niezależnie od tego, co w tej sprawie zrobi DT i czy cokolwiek zrobi. Ich postawę kreuje związek z Putinem. Zatemm: I tak źle i tak nie za dobrze - dla nich.
Przykro mi również dlatego, że to pierwszy rok od wielu lat o którym mogę powiedzieć, że jest lepszy od pozostałych,  że coś drgnęło. On przyniósł nadzieję, zalążek czegoś lepszego. Patrzę na wydarzenia w Polsce i obok i jestem za TAK, tzn: oby tak dalej.  Juszczenko won, Tusk won, PO won... najlepiej do Putina i jego raju dla nich jeszcze nie utraconego. Jestem nawet za tym, by ich tym rajem obdarować na wsjegda.