Globalna gra i wschodni kontekst

Między mną a Jerzym Targalskim są, poza innymi, dwie główne różnice. Ja nigdy nie byłem w PZPR – a on wręcz przeciwnie. Targalski uważa, jak pisze w swojej polemice z moi tekstem „Gra o Ukrainę” opublikowanym w tygodniku „Gazeta Polska” (Geopolityka polska nr 13) z 24 grudnia, że mamy dziś do czynienia ze „zdziecinnieniem społeczeństwa polskiego” ‒ a ja uważam, że Naród Polski, choć jest w trudnym okresie swoich dziejów, to jednak infantylny nie jest.

Autor ma oczywiście prawo być skrajnym defetystą i nieuleczalnym pesymistą pisząc, że centroprawica (prawica) czy też obóz niepodległościowy przegra kolejne, tegoroczne wybory i mieć „pewność, że (…) wymiany namiestników nie wykorzystają siły opozycji niepodległościowej”. Ja jestem nie tyle optymistą, co realistą i uważam, że wybory A.D. 2015 będą dla Polski wygrane. Przyznając prawo Targalskiemu do niewiary we własny naród, nie rozumiem dlaczego ową niewiarą dzieli się na łamach niezależnej, niepodległościowej gazety.

Pamiętać o gospodarczej katastrofie Rosji!

Mimo to z uwagą, jak zwykle, przeczytałem tekst Jerzego Targalskiego w piątkowym wydaniu „GPC” z dnia 30 grudnia. Autor był łaskaw odnieść się do mojej „Gry o Ukrainę”. Jestem za to niezmiernie wdzięczny, bo po to piszę, żeby ludzie, w tym człowiek Targalski, to czytali. Jeżeli zainspirowałem mojego interlokutora swoim tekstem, cieszę się tym bardziej.

W tym tekście Jerzy Targalski starał się ze mną podjąć polemikę. Rzecz w tym, że większość jego tez całkowicie wspiera to, co pisałem. Pisze więc na przykład autor, że: „Władze ChRL nie pomogły Putinowi finansowo nie dlatego, że uznały – jak się wydaje Czarneckiemu – iż byłaby to „inwestycja dużego ryzyka”, tylko dlatego, że chcą, by ta „inwestycja” służyła im i opierała się na ich warunkach”. Cóż, wychodzi dokładnie na to samo: Chiny nie chciały „inwestycji dużego ryzyka”, bo byłaby to inwestycja na warunkach rosyjskich. Autor więc twierdzi, że polemizuje ze mną, ale tak naprawdę zgadza się w zupełności, że Chiny, może i czasowo, pokazały Moskwie „gest Kozakiewicza”.

Trudno polemizować z kimś, kto pisząc o Rosji i Wschodzie kompletnie, ale to kompletnie, nie uwzględnia sytuacji gospodarczej Federacji Rosyjskiej i z uporem maniaka nie dostrzega lub dostrzegać nie chce daleko idących konsekwencji tej sytuacji dla Moskwy. Nie chcę się znęcać nad Targalskim, ale gdyby napisał tak na studiach w ramach egzaminu pisemnego, prawdopodobnie zdawałby go jeszcze raz.

Targalski pisząc, iż: „konflikt rosyjsko-zachodni, którego elementem jest spór o Ukrainę, leży w interesie Chin” jest jak bohater Moliera, który nie wie, że mówi prozą. To, co bowiem przedstawia jako odkrycie, ja pisałem wcześniej. Polecam niniejszym lekturę ostatniego numeru dwumiesięcznika „Arcana”, numer 6 (120)/2014, który ukazał się w grudniu. W moim „Dzienniku politycznym” (wrzesień-październik 2014) w ramach stałej rubryki Polski punkt widzenia (odcinek 26) opisuję (strona 153) spotkanie z ambasadorem Tajwanu przy Unii Europejskiej dr Wan Li Wangiem. Stwierdzam tam, iż dyplomata z Tajpej potwierdza, że „stroną wygraną na obustronnych sankcjach będą Chiny”. Warto czytać, panie doktorze, nie tylko własne teksty i nie tylko te opublikowane w gazetach, ale też np. w dwumiesięcznikach. Skądinąd metoda rzekomego polemizowania z kimś, kto ma poglądy inne niż opisywane przez uczestnika sporu, aby w ten sposób „ustawić” przeciwnika i obalać tezy, których wcale nie wygłaszał jest bardzo dawna. Na tyle dawna, że pisał o niej już Arthur Schopenhauer w: „Erystyce czyli sztuce prowadzenia sporów”.

USA, RFN, konflikt...
Targalski odkrywa Amerykę pisząc o potencjalnym, nadchodzącym konflikcie interesów między Waszyngtonem a Berlinem. Ogłasza to w polemice ze mną. Rzecz w tym, że ja w moim tekście te różnice, chociażby między USA a Republiką Federalną, pokazuję. Skądinąd mówiłem o tym amerykańsko-niemieckim konflikcie wcześniej, w TV Republika, w programie „Kawa Polityczna” Tomasza Sakiewicza. Równie dobrze mógłby autor napisać, że po poniedziałku jest wtorek, a po wiośnie lato. Rzecz to niekontrowersyjna, której również nie podważałem w swoim artykule w „Gazecie Polskiej”.

Targalski pisze, że Niemcy „tylko dążą do skłonienia FR (Federacja Rosyjska - dop. R. Cz.), by przyjęła ich warunki, te przepychanki jednak nie zagrażają w żaden sposób temu sojuszowi”. Cóż, to się rzadko zdarza, ale się zdarza ‒ autor polemizuje... sam ze sobą! Otóż niedawno przeczytałem wypowiedź Targalskiego o – istniejących wszakże ‒ różnicach w samych władzach niemieckich odnośnie Rosji. Różnicach między kanclerz Merkel z CDU a szefem MSZ Steinmeierem z SPD. Nie jest to, jak mi się wydaje (i Targalskiemu też ‒ tu znów jesteśmy zgodni) jakaś gra na pokaz, lecz rzeczywista różnica polityczna. Tymczasem Targalski polemizując ze mną w ogóle nie zauważa, co tenże Targalski pisał kilka dni wcześniej. A przecież, merytorycznie rzecz biorąc, obok tych różnic nie można przejść mimochodem, skoro wyraźnie widać, że dyplomacja niemiecka jest wyraźnie bardziej „prorosyjska” niż urząd kanclerski. Przecież to sam Targalski twierdził, iż Angela Merkel chce pomóc Putinowi „za coś”, a Frank Walter Steinmeier za darmo.

Autor pisze również: „USA nie chodzi o takie, jak pisze Czarnecki, osłabienie Rosji, by zmuszona została do rezygnacji ze statusu mocarstwa i sprowadzona znowu do roli quasi-mocarstwa regionalnego, tylko o wykazanie Moskwie, że jako sojusznik Chin i agresor w Europie przegra, ale zawsze może z korzyścią dla siebie pomóc USA przeciwko ChRL”. Cóż, są to rzeczy ze sobą niesprzeczne. Można sobie wyobrazić już nie rosyjskie imperium, a rosyjskie quasi-mocarstwo regionalne, które współpracuje z USA przeciwko Chinom, choćby za cenę „wolnej ręki” ze strony Białego Domu na odbudowę moskiewskich wpływów w szeroko rozumianym obszarze wpływów postsowieckich. Przecież już tak było za pierwszej kadencji Obamy!

Autor podkreśla, że w tej chwili Waszyngton zabezpiecza sobie zaplecze w postaci Kaukazu i Azji Środkowej. Z wrodzą mi nieśmiałością przypominam, że to właśnie dokładnie pisałem.

Krym i Donbas a interes Waszyngtonu

Targalski uważa, że Ameryka nie wciąga Rosji w przedłużanie konfliktu w Donbasie chyba tylko w myśl zasady „tym gorzej dla faktów”. Sam fakt, że propaganda Kremla jest antyamerykańska nie może oznaczać, na miły Bóg, zamykania oczu, że Amerykanie na zimno, wiedząc o kosztach ekonomicznych i politycznych uwikłania Rosji w Ukrainę – będą tą kartą grać. Ba, trzeba ich za to pochwalić, że nie uciekają się jedynie do modlitwy i deklamowania o prawa człowieka i obywatela.

Skądinąd, powiem wprost, dalsze wikłanie Rosji w awanturę krymską i donbaską nazwałbym czymś, co należy określić jako amerykański national interest.

Do stycznia 2017 nie ma innej polityki USA niż polityka Obamy. Choćbyśmy do niego mieli uzasadnione pretensje, choćbyśmy go nie lubili i byli wściekli, że przez pierwsze pięć lat wybierał dogadywanie się z Rosją kosztem Polski i innych sojuszników w naszym regionie Europy – dopóki co jest prezydentem i Biały Dom realizuje jego politykę, a nie koncert życzeń Czarneckiego czy Targalskiego.

Radziłbym mojemu interlokutorowi nie szafować epitetami i językiem odnośnie „endeków”, bo zaczyna mówić językiem „Gazety Wyborczej”, której ponoć tak nie lubi. Albo też wraca do języka PZPR-u (a potem jego frakcji), zapewne nieźle mu niegdyś znanego. No, ale oczywiście to jego wybór.

Jerzy Targalski wykazuje dodatkowo zupełnie katastrofalną nieznajomość Unii Europejskiej i jej mechanizmów. To już nawet nie brak profesjonalizmu – to dziecinada. Mówienie, że wysyłanie Tuska na szefa Rady Europejskiej jest po to, by owa instytucja nie funkcjonowała jest godne imienin u cioci Kloci, a nie poważnej publicystyki. Gdy pisze, że „Ośrodkiem Decyzyjnym mają być wyłącznie Niemcy”, to po tej słusznej konstatacji powinien zdać sobie sprawę, że Rada jest w ostatnich latach coraz bardziej instrumentem tychże Niemiec i nie chodzi o to, żeby – jak uważa Targalski – ją paraliżować, ale żeby właśnie była pasem transmisyjnym Berlina.
Słowo daję, to już doprawdy unijne ABC i bez niego autor będzie, także w innych tekstach, błądził niczym dziecko we mgle.

A za polemikę kornie dziękuję.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (08.01.2014)



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

09-01-2015 [10:53] - NASZ_HENRY | Link:

Jeszcze jedna różnica: red. Targalski nie ma kosmonauty za teścia ;-)

Obrazek użytkownika RobertJerzy

09-01-2015 [14:40] - RobertJerzy | Link:

Kolejna różnica. Jerzy Targalski nigdy nie był doradcą Leppera i członkiem "Samoobrony", dzięki której "Rysio" uzyskał mandat deputowanego do Parlamentu Europejskiego(po zaledwie czteromiesięcznym członkowstwie).

Obrazek użytkownika alkoan

12-01-2015 [15:11] - alkoan | Link:

Wersetem :
,,Zuch nasz ~~Henry.
Z teściem wyjechał biedny.,,
alkoan

Obrazek użytkownika plato

09-01-2015 [11:29] - plato | Link:

Ciekawe... a ja polecam książkę. Może z innej perspektywy, ale warto. Może jednym coś się wyjaśni a dla innych będzie przyczynkiem do refleksji. "Społeczeństwo zniewolone. Koniec demokracji".

Obrazek użytkownika mak

09-01-2015 [17:43] - mak | Link:

" Przyznając prawo Targalskiemu do niewiary we własny naród, nie rozumiem dlaczego ową niewiarą dzieli się na łamach niezależnej, niepodległościowej gazety " - brzmi jak grożba , kolejna różnica pan jest politykiem

Obrazek użytkownika Bond James Bond II

09-01-2015 [18:11] - Bond James Bond II | Link:

Panie Ryszardzie, Pan jest blisko Prezesa, o kogo tu chodzi , kto przygotowuje się do przejęcia PiS-u? -> link do portalu: http://www.prawy.pl/z-zagranic...

„Komentarz:
#10 Man 2015-01-09 01:27
Wedlug naszych obserwacji, Sakiewicz zostal postawiony na czele tzw. medii prawicowych i ma na celu kontrolowanie prawicy i PISu,spelnia podobna role jak Walesa w Solidarnosci. Jest pewien czlowiek nad Sakiewiczem, ktory mu doradza i przygotowuje sie do przejecia PISu, wkrotce sie ujawni.”

Obrazek użytkownika Goral Supreme

09-01-2015 [19:16] - Goral Supreme | Link:

Kresy Wschodnie temat tabu.
..Czarnecki,Targalski,inni
Ja zadam postawienia sprawy Wschodnich granic przed Narodem i przyszlosciowych stosunkow z panstwem Ukrainskim do ogolno Narodowej dyskusji..
Od 1945 roku jest to tematem Tabu.
Panowie Czarnecki,Targalski i inni uzurpuja sobie prawo do decydowania w Naszym ,Narodu imieniu o tak istotnych sprawawach.Uwazam za naduzycie przypisywanie sobie takich mozliwosci.
Bede wspieral w nadchodzacych wyborach tych,ktorzy prezentuyja podobny punkt widzenia.
ps.Te partyjne wojenki ,ktore ze soba prowadzicie prowadza prosto do Narodowego samobojstwa.