Wszystkim myślącym dedykuje liczby i pomysł stworzenia Unii Europy Środkowo –Wschodniej jako antidotum na zgniłą UE , Rosje i USA .
Niech to terytorium będzie wolne od wojen , szanujące historię swoich przodków , przyjazne dla swoich obywateli .A najważniejsze by broniło się przed wspólnymi wrogami .
Unia Europy Środkowo- Wschodniej
Polska - 312 679 km² – ludność 38,5 miliona
Czechy -78 866 km² - ludność 10,5 miliona
Słowacja - 49 034,7 km² - ludność 5,4 muliona
Węgry - 93 030 km² - ludność 9,93 miliona
Litwa - 65 200 km² - ludność 2,97 miliona
Białoruś - 207 600 km² - ludność 9,46 miliona
Ukraina - 603 700 km² - ludność 45,56 miliona
Łotwa - 64 589 km² - ludność 2,03 miliona
Estonia - 45 226 km²- ludność 1,28 miliona
Mołdawia - 33 843 km² - ludność 3,56 miliona
Rumunię - 238 391 km² - ludność 19,042 miliona
Gruzja - 69 700 km² - ludność 4,63 miliona
Terytorium - 1 861 858,7 km²-
Ludność - 152 862 000 mieszkańców
Rosja
Terytorium -17 075 400 km²
Ludność – 143 030 106 mieszkańców
Niemcy , Francja , Wielka Brytania
Niemcy - 357 121,41km² - ludność 81,946 miliona
Francja - 643 801km² - ludność 65,8 miliona
Wielka Brytania - 244 820 km² - ludność 63,18 miliona
Razem
Terytorium – 1 245 742,41 km²
Ludność – 82 074 980 mieszkańców
USA
USA - 9 373 967 km² - ludność 315 , 23 miliona
Polityka Jagiellońska dziś. Przemysław Żurawski vel Grajewski
Wzorem dla Polski (z zastrzeżeniem różnicy potencjałów) winna być polityka Waszyngtonu, a nie Berlina czy Paryża. USA nie dlatego są przywódcą NATO, że potrafią wymóc posłuch na sojusznikach, lecz dlatego zwykle uzyskują ich poparcie, że same dostarczają lwiej części sił na realizację wspólnych celów.
W 2004 r. UE powiększyła się o 38 mln Polaków i 36 mln obywateli dziewięciu państw, które przystąpiły do Unii wraz z nami. Liczba ludności Polski to symbol jej potencjału na tle regionu. Z owej dziewiątki, poza Maltą i Cyprem, pozostałe kraje to pole bezpieczeństwa RP, do którego trzeba dodać Białoruś, Ukrainę, Mołdawię, Rumunię i Gruzję.
Wiążą nas z nimi wspólne doświadczenia i interesy. Razem sięgaliśmy po niepodległość w latach 1918–1920, razem traciliśmy ją w latach 1938–1940, by odzyskać ją po 1989 r. Potencjałem zbliżonym do polskiego dysponują Ukraina i Rumunia. Nad pierwszą z nich mamy jednak przewagę tradycji państwowej, spoistości narodowej i członkostwa w NATO i UE. Od drugiej jesteśmy znacznie więksi. Wśród krajów Międzymorza nie ma więc państwa o potencjale równym polskiemu, zdolnego zastąpić nas w roli ośrodka konsolidacji regionu.
W interesie narodów Europy Środkowo-Wschodniej leży blokowanie rosyjskiej polityki odbudowy wpływów w postsowieckiej przestrzeni imperialnej oraz obrona podmiotowości na arenie międzynarodowej – tzn. utrzymanie przez państwa naszego regionu głosu stanowiącego w NATO i UE. Realizacja tych celów wymaga zaś zdobycia poparcia USA dla przesuwania Ukrainy, Białorusi, Gruzji i Mołdawii na Zachód oraz ograniczania wpływów Rosji i równoważenia wpływów Niemiec w naszym regionie, a także przeciwdziałania wykształcaniu się dyrektoriatu niemiecko-francuskiego w UE i niemiecko-rosyjskiego w Europie Środkowo-Wschodniej.
Polska – największe z państw, w których interesie leży realizacja owego programu – winna zbudować obóz krajów popierających te cele, sięgnąć po przywództwo w regionie i przyjąć wynikające z tego ciężary. Przywództwo nie może jednak polegać na narzucaniu sąsiadom swojej woli.
Gdy w Niemczech pojawiają się wezwania do ustanowienia komisarza dla Grecji oraz do wymuszania dyscypliny finansowej karami narzucanymi suwerennym państwom przez instytucje bez demokratycznego mandatu, gdy projekt budżetu Irlandii przekazany do KE jest omawiany w komisji Bundestagu, zanim trafi do parlamentu w Dublinie, gdy Niemcy budują centrum szkolenia wojsk lądowych w Rosji, Francja zaś dostarcza jej okręty desantowe, Polska musi zaproponować sąsiadom inny model przywództwa niż w UE. Wzorem (z zastrzeżeniem różnicy potencjałów) winna być polityka Waszyngtonu, a nie Berlina czy Paryża. USA nie dlatego są przywódcą NATO, że potrafią wymóc posłuch na sojusznikach, lecz dlatego zwykle uzyskują ich poparcie, że same dostarczają lwiej części sił na realizację wspólnych celów. Polska powinna być w regionie niczym oficer napoleoński, stający przed szeregiem i wołający „Za mną!”, a nie jak pruski czy rosyjski krzyczący zza pleców żołnierzy „Naprzód!”.
Tylko Polska, największe państwo Międzymorza, może i powinna wziąć na swoje barki ciężary, których mniejsi nie udźwigną, a które powinny być podjęte i w naszym, i w ich interesie. Tak było w Iraku, gdy pod naszym dowództwem znaleźli się żołnierze z Bułgarii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji, Ukrainy i Węgier. Później nastąpiła druga fala rozszerzenia NATO, co było ewidentnym zyskiem dla Polski i dla tych państw. W 2004 r. Polska razem z Litwą poparła rewolucję na Ukrainie i jej zwrot ku Zachodowi i nie zważała na to, że będzie to źle odebrane w Moskwie. W latach 2005–2007 Polska walczyła o uchylenie niekorzystnego dla nas wszystkich lizbońskiego systemu podejmowania decyzji w UE, przyjmując na siebie ciężar starcia z Niemcami i Francją. Czyż do tej gry mogła stanąć maleńka Estonia bądź Czechy? Czyż odłożenie wejścia w życie owego systemu aż o 10 lat to nie sukces? Tak było również wtedy, gdy rząd polski w sporze formalnie o rosyjskie embargo na nasze produkty rolne, a de facto w walce o złamanie tolerowanej przez UE moskiewskiej praktyki traktowania nowych państw członkowskich Unii tak, jakby nie były jej członkami, wsparty przez Litwę, zgłosił weto wobec nowego porozumienia UE–Rosja. Nie podobało się to w Berlinie, ale na szczycie UE–Rosja w Samarze w 2007 r. to kanclerz Merkel mówiła głosem Polski, a nie Polska głosem Niemiec.
Demonstracją przywództwa Rzeczypospolitej było wsparcie Estonii przez Lecha Kaczyńskiego w jej konflikcie z Rosją w 2007 r. Było nim też jego wezwanie do poszanowania interesów Gruzji i Ukrainy i nieuznawania Kosowa w 2008 r., skoro krok ten mógł być propagandowo wykorzystany przez Rosję w kontekście Abchazji, Osetii Płd. i Krymu. Kulminacją tej polityki było zaś utworzenie koalicji pięciu państw regionu na rzecz ocalenia Gruzji i przylot prezydenta RP z ich przywódcami do Tbilisi w dramatycznej chwili rosyjskiego najazdu.
By sięgnąć po przywództwo, trzeba umieć przyjąć jego ciężar – koszty konfliktów z potężniejszymi sąsiadami w obronie interesów własnych i interesów mniejszych sąsiadów. Gdy w 2008 r. Hans-Gert Pötering, Martin Schulz i Daniel Cohn-Bendit impertynencko pouczali prezydenta Czech, Polska powinna głośno protestować, nie zważając na ewentualną krytykę „starej Europy”. Gdy pod pręgierzem znalazły się Węgry Viktora Orbána, głos Warszawy w ich obronie winien być stanowczy. Gdy zaś wykluczeni zostaliśmy z procesu decyzyjnego paktu fiskalnego, premier Tusk powinien go zawetować i przypomnieć, że naszą podstawową zasadą jest „nic o nas bez nas” i że dotyczy to całej Europy Środkowo-Wschodniej. Głos Polski miałby efekt kuli śniegowej. Poparcie Czech, które i tak odrzuciły ów pakt, byłoby pewne, Węgier i Szwecji prawdopodobne, a ruch ten przyciągnąłby innych.
„Jedni drugich brzemiona noście” – to droga do integracji Europy Środkowo-Wschodniej pod przewodem Rzeczypospolitej. Polska jest w stanie udźwignąć najwięcej także tych brzemion, które ciążą naszym sąsiadom. Tylko tak może być przez nich uznana za przywódcę. Bez takiej polityki nie będzie zaufania, a bez zaufania nie zyskamy poparcia, które i od innych wymaga ryzyka. Pozycja Warszawy zależy więc od tego, ile jest ona w stanie poświęcić w obronie interesów mniejszych sąsiadów, a nie od tego, jak układna będzie wobec Berlina, Paryża czy Moskwy. Polityka zagraniczna Polski pod kierunkiem obecnego rządu jest dokładną odwrotnością tych wskazań.
Autor:
Przemysław Żurawski vel Grajewski
Źródło:
Gazeta Polska Codziennie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4386
dolaczyc do n/bloku turcje i mamy piesc jak tytan.Juz zadne niemiaszko-kacapy nie podskocza wyzej wlasnego...
można ale z muzułmanami bedzie problem , to destrukcja chrześcijaństwa i otwarta walka z chrzescijanami..pozdrówka
Witam szanownego Pana.
Drogi Panie Kacie, to co napisales jest zbyt piekne aby moglo byc prawdziwe.
Aby nie bylo watpliwosci, osobiscie uwazam idee stworzenia kordonu zaporowego przed Rosja z panstw miedzymorza
za godna uwagi ale poniewaz jestem realista aktualnie nie widze mozliwosci dla jej zrealizowania.
Dzisiejsza rzeczywistosc, mam tu na mysli nastawienie spoleczenstwa litewskiego czy ukrainskiego do Polski,
jest bardzo zle, mozna powiedziec wrecz wrogie. Takze sila odzialywania polskiego glosu na arenie miedzynarodowej
jest bardzo mizerna, nalezy pamietac, ze ( czy sie to komus podoba czy nie )Polska jest jest panstwem ciagle
jeszcze zaleznym od transferu kapitalu i technologii z bogatych ( rozgrywajacych ) panstw zachodnich.
To co Pan proponuje, Panie Kacie, to zwyczajne tupanie nozkami rozwydrzonego bachora, ktory za takie zachowanie
otrzymuje najczesciej od rodzicow klapsa.
Niemale znaczenie dla sily oddzialywania polskiego glosu na miedzynarodowa spolecznosc, ma rowniez stan
polskiego spoleczenstwa, a te jak wiadomo jest gleboko podzielone, dlatego tez moj tytul: " Najpierw jednosc
u siebie ".
Mysle, ze najpierw nalezy zbudowac silne gospodarczo panstwo, ze sprawnie dzialajaca administracja panstwowa, niezaleznym sadownictwem, inowacyjnym systemem oswiaty z preznie dzialajacymi osrodkami naukowymi, dobra
sluzba zdrowia i sprawiedliwym systemem socjalnym.
to o czym napisałem to wizja na przyszłość , i tak należy to odbierać .Oczywiście że najpierw musimy zrobic porządki w Polsce i te zaczną się w Polsce w 2013 roku . Wspomina Pan o Litwinach i Ukraińcach a powinien Pan wspomniec o Bialorusinach . Nalezy tez przypomnieć akcję naszego ś.p. Prezydenta w Tbilisi .... w tym momencie zrodził się zalążek Unii Europy Środkowo-Wschodniej , to było pokazanie siły przez byłe kraje okupowane przez komunistów . Niebawem doczekamy się we wszystkich tych państwach które wymieniłem polityków z którymi bedziemy tą Unie budowac . Pozdrawiam i życze wiecej odwagi w snuciu planów na przyszłosć
Unia Europy Srodkowo-Wschodniej !!!!! - TO JEST TO!
Piekna wizja i madre rozwiazanie dla Polski i tego rejonu Europy!
Zeby realizowac ten projekt, rozpoczety juz przeciez przez S.P.Prezydenta Kaczynskiego potrzeba przywodcow w tym kraju a nie bandy krotkowzrocznych lajdakow dbajacych wylacznie o wlasne miejsce przy korycie! Dlatego trzeba ich jak najszybciej pogonic gdzie pieprz rosnie....!!!
serdecznie pozdrawiam.
wlaśnie rozpoczął sie PO-ścig PO-koju za gnojami....pozdrówka
Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku,
tu i ówdzie zbierali się niepokorni
obywatele tych państw i knuli....
A to w Warszawie, pod pretekstem obiadu rodzinnego
(ciekawe, czy SB by w to uwierzyła, circa 70 osób),
a to w Budapeszcie jako wakacyjny zjazd
"krewnych i znajomych" (zgłoszony miejscowej milicji).
Było i Weliko Tarnowo w Bułgarii i jakaś wieś pod
Pragą .
Nazwiska i Rody.
Których potomkowie dumnie prowadzili Trabanty.
Kula śnieżna się toczy.
I jest coraz większa...