Andrzej Gwiazda powiedział to na samym początku transformacji, kiedy niemal wszyscy naiwnie wierzyli, że okrągły stół oznacza stół bez kantów.
Na czym na przykład polegać ma kretynizm nazywany „spółka ze stuprocentowym udziałem skarbu państwa”?(...)Niepokojące jest, że ludzie nie zauważają całkowitej irracjonalności używanych terminów, całkowitego braku logiki, a jest to bardzo ważne, bo jeśli w czymś nie ma logiki, to znaczy, że kryje się za tym jakieś oszustwo”.
To było przed dwudziestu jeden laty i do tej pory mieliśmy niezliczone przykłady prawdziwości tej zasady. Najnowszy jest przypadek prezesa PKP SA, który został usunięty z funkcji w rezultacie ubiegłorocznego chaosu na kolei. Mało kto wiedział, że odwołany z powodu fatalnych wyników urzędnik dostał wtedy 160 tysięcy złotych odprawy, a pensję dostaje do końca grudnia, a teraz właśnie wskoczył, jak gdyby nigdy nic, na stołek w zarządzie PKP Energetyka.
I to jest właśnie kwintesencja szwindlu założycielskiego III RP. Tego mechanizmu, że ręka rękę myje, jego beneficjenci bronią jak niepodległości - delikwent mieszcząc się w ramach prawa czerpie ogromne profity i właściwie nie ponosi żadnej odpowiedzialności. W zamian jest lojalny wobec wyższej instancji w sitwie. Nawet nie o to chodzi, że minister załatwił kolesiowi nową posadę, bo to jest małe piwo wobec fundamentalnej zasady o bezkarności nawet najbardziej nieudolnego urzędnika, jeśli jest umocowany przy samym Tusku lub kimś z jego bliskiego otoczenia.
Fakt, że Grabarczyk nie musi się przejmować opinią publiczną, świadczy jedynie o kompletnej bezradności premiera Donalda Tuska w tym układzie. To on bowiem przeszywając nas jowiszowym spojrzeniem z ekranu telewizora, zobowiązywał się do wyciągnięcia surowej odpowiedzialności wobec winnych katastrofy zwanej Polskimi Kolejami Państwowymi. Wyszło jak zawsze, pamiętamy podobną inscenizację, jaką urządził Tusk ze zwolnieniem ministra Grada po kompromitacji ze sprzedażą stoczni.
Przypadki z uwikłaniem osób z najbliższego kręgu premiera w hochsztaplerstwo, ciemne interesy i zwyczajną korupcję są już widomym znakiem tej kadencji. Pojawiają się z taką częstotliwością i w takiej ilości, że można mówić o regule, a nie wyjątkach. Sławetne „podwyższone standardy” partii Tuska nabrały całkiem nowego znaczenia. Prokuratura postawiła wczoraj zarzuty następnemu bliskiemu współpracownikowi Donalda Tuska, europosłowi Krzysztofowi L. Śledztwo w sprawie trwa od lipca 2009, rok później Parlament Europejski uchylił mu immunitet. Kolejnej osobie z kręgu premiera grozi do dziesięciu lat więzienia. To jest na razie ostatni delikwent w długim szeregu osób zbliżonych do szefa partii obywatelskiej, które uwikłały się w podejrzane układy biznesowo-polityczne, a które stały się potem przedmiotem śledztwa prokuratorskiego, parlamentarnego czy policyjnego.
Tusk niczym magnes przyciąga różne polityczno-biznesowe szelmy i miglance mające zdecydowanie frywolny stosunek do państwa prawa, a w polityce przecież nie ma przypadków. Premier w tym względzie nie jest wyjątkiem, a raczej przykładem - na odpowiednio mniejszą skalę(chociaż starają się równać do szefa), powielają ten proceder jego podwładni.
Grzegorz Schetyna do grudnia ubiegłego roku był szefem Platformy na Dolnym Śląsku i wdrożył tam takie standardy, że wymiar sprawiedliwości - i tak nierychliwy – teraz już nie wie, gdzie ma najpierw ręce włożyć. Monumentalna korupcja wyborcza w Wałbrzychu to jest ostatni wykwit na demokracji będący rezultatem wieloletniej pracy organicznej obecnego marszałka Sejmu na tamtym terenie. Przecież Ludwiczuk, Chlebowski, Misiak czy wałbrzyscy twórcy sieci kantorów wyborczych to jego ludzie, z Rychem był w komitywie, ze Zbychem się przyjaźnił. Nie dziwota, że Platforma broni bilingów telefonicznych marszałka jak suwerenności.
Minister Grabarczyk zbudował taką frakcję w partii Tuska, że może nie dbać o obietnice premiera ukarania winnych chaosu na kolei – to jest dowód, że wzajemne zależności i zobowiązania w Platformie osiągnęły już stopień skomplikowania niczym węzeł gordyjski. Nic nie jest w stanie zaszkodzić prezesowi spółdzielni partyjnej – ani chaos na kolei, ani fiasko budowy autostrad, ani opóźnienia w budowie stadionów. Teraz się zabrał za lotniska...
Obfity wysyp platformianych misiaków to efekt postępowania Tuska, to on stworzył atmosferę przyzwolenia. To jest suma jego zaniechań i publicznego obrazu jego otoczenia, które skumulowały się w jeden potężny sygnał do politycznych drapichrustów oraz równie szemranego biznesu - przy mnie wolno więcej. A misiakom więcej nie trzeba, bystre są.
http://www.rp.pl/artykul/668097_Zarzuty_dla_europosla_PO.html
http://wyborcza.pl/1,909…
„Gwiazda, miałeś rację”, Wyd. ZP Sopot, 1990.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4987
Pozdrawiam
To jest właśnie ten aspekt, który mało kto docenia i zauważa - wyobrażam sobie jaką oni mają determinację, żeby nie oddać władzy! Przecież na dobrą sprawę, cała wierchuszka tej "liberalnej hołoty" pójdzie siedzieć albo pod Trybunał Stanu, jeśli stracą władzę na rzecz jakiejś uczciwej ekipy...
Pozdrawiam
To znaczy, akurat Gwiazdowie oszukać się nie dali - od samego początku mówili, to co mówią teraz. I mieli rację, co widać dzisiaj przeraźliwie jasno!
Pozdrawiam
społeczeństwo nie manifestowało sprzeciwu wobec złodziejskich prywatyzacji i "zaciskaniu pasa"!!
A najgorsze jeszcze nas czeka...
Pozdrawiam