Sprawy bieżące, to sytuacja tak dynamiczna, że ani człowiek się obejrzy, a skomentowanie ich, to "odgrzewanie kotleta", więc...Zaproponuję szersze spectrum.
Zaproponuję mój punkt widzenia, odnośnie dramatu 100410.
Jesteśmy społeczeństwem, które podzielone jest, co do przyczyn katastrofy samolotu, z Prezydentem na pokładzie. Otóż tytułowy dom wariatów, polega na wierze w przyczyny katastrofy, gdzie jedna wersja, jest przeciwstawna drugiej i gdzie jedna wersja, w istocie wyklucza drugą. My nie spieramy się, czy brzoza była pancerna, gruba, cieniutka, wysoka, niska, a nawet o to, że być może nie była to brzoza, a topola. W naszym przeświadczeniu, samolot rozbił się, z powodów:
a) kolizji z rzeczoną brzozą
...no dobra, bo mnie mierzi i odniosę się od razu: fizykę miałem już w podstawówce, szkole technicznej średniej i na studiach inżynierskich (ups...nieukończonych, więc może dlatego mam dysonans). Ale niech zwolenik tej teorii wytłumaczy, jak MOŻLIWE JEST WYKONANIE BECZKI I UDERZENIE O ZIEMIĘ, PO OBRÓCENIU O 180 STOPNI, KIEDY WYNIKA Z BADAŃ (no właśnie...dowody, badania, fotografie...o tym może na koniec), IŻ BRZOZA MA WYSOKOŚĆ 5-6M, A SKRZYDŁO, PO KONTAKCIE Z DRZEWEM, I TAK MA DŁUGOŚĆ KILKUNASTU METRÓW?? Że co? Że na chwilę, po zniszczeniu kawałka skrzydła, samolot nagle wzbija się na wysokość kilkudziesięciu metrów, właśnie w celu wykonania beczki, żeby wszystko pasowało w raporcie MAKu? Proszę przyznać, że to kabaret przecież.
b) kontrolowany lot ku ziemi (CFIT)
Wszystko mogłoby się zgadzać, pal sześć, iż Tupolewem dowodził najlepszy polski pilot i znawca tej maszyny (proszę zerknąć, nawet w neutralnej przecież Wikipedii: Arkadiusz Protasiuk jest tam opisany, jako osoba wybitna, wykształcona i doświadczona, wbrew tym dramatycznym opiniom, zaraz po katastrofie). Teoria bierze w łeb, kiedy spojrzymy w stenogramy: drugi pilot podaje wysokość 100 m, Dowódca podaje komendę "odchodzimy" i...samolot nie reaguje. Jest wystarczająca ilość czasu, bo PO TO USTALONO WYSOKOŚĆ KRYTYCZNĄ 100 M, ABY NA TEJ WYSOKOŚCI WPROWADZIĆ PROCEDURĘ ODEJŚCIA NA DRUGI KRĄG. Proszę zauważyć, iż po tej komendzie, milkną głosy w kokpicie, mimo iż samolot pikuje w dół (powinna być panika, prawda?). To wiemy ze stenogramów (no właśnie...dowody, badania, fotografie, stenogramy...o tym może na koniec)
...aha. I jeszcze jedno: mijają ponad dwa lata, ja nie spotkałem się z tym, czy ktoś wychwycił drobny niuansik, w postaci opisu: "w kokpicie słychać trzask urwanego skrzydła, przez brzozę", czy jakoś tak. Faktycznie, w nagraniu opublikowanym, przez MAK, słyszymy trzaski, po czym przekleństwa, po czym nagranie urywa się...
...
A teraz przypomnijmy sobie, kaskaderskie lądowanie kpt. Wrony Boeingiem, bez podwozia, na Okęciu: świadkowie, jak jeden, wszyscy, zeznawali, iż po zetknięciu kolosa z pasem startowym, zapanowała cisza. Była ona zastanawiająca, dla wielu, ponieważ szorowanie burtą, po betonowo, asfaltowym pasie startowym, było cichsze, niż lądowanie na kołach.
Zastanawiające?
Więc jak, w hermetycznym kokpicie Tupolewa, możliwe było słyszeć dzwięki, dobiegające z zewnatrz, oddalone od kabiny o kiladziesiąt metrów? Skoro korpus samolotu, ma za zadanie tłumić dzwięki ryczących silników odrzutowych. to jak może nie wytłumić dzwięków pękającego drzewa, czy nawet urwanego kawałka skrzydła. Czyli usłyszeliśmy dzwięk z wewnątrz samolotu...ups.
c) działanie osób trzecich
informacja na początku 2010 r o możliwych atakach terrorystycznych, na samolot pasażerski, awaria serwerów pocztowych Centrum Operacyjnego MSZ, właśnie 10.04.10, zniknięcie WSZELKICH dowodów audiowizualnych z terenu lotniska w Smoleńsku sic! zniknięcie wszelkich zapisów kamer przemysłowych, kamer okolicznych zakładów (warsztat samochodowy-obecnie zlikwidowany), zeznania świadków obecnych na miejscu ( polskich i rosyjskich) o odgłosach wybuchów, rozczłonkowanie samolotu, na tak wiele części, biorąc pod uwagę, że przecież samolot spada z 5-6 m...sposób prowadzenia śledztwa przez Rosjan (niedopuszczenie polskich prokuratorów, na miejsce katastrofy, bezpośrednio po niej, "sekcje zwłok" , pomyłki ciał, w trumnach) niszczenie wraku i uprzątniecie terenu, wypalenie traw, wycinka drzew, wymycie wraku, ofiary "seryjnego samobójcy". I wreszcie najważniejsze: zatrzymanie wraku w Rosji, zatrzymanie czarnych skrzynek ( to a propos dowodów, na podstawie których pracowała komisja Millera, ale również zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza), zatrzymanie telefonoów komórkowych, broni BORowców, kamizelek kuloodpornych, nośników informacji...ogólnie, brak przekazania jakichkolwiek dowodów. Ups, przepraszam. O ile mnie pamięć nie myli, Rosjanie przekazali nam, kawałek materiału z parasolki, kawałek mankietu od koszuli i kawałek nogawki spodni. Kabaret?
Ponadto, jesienna konferencja ponad 100 naukowców, z tytułem naukowym CONAJMNIEJ doktora, która wytknęła błedy, oficjalnych narracji katastrofy i wskazała potencjalne przyczyny.
Reasujmuąc, jak powiedział red. Karnowski: "a teraz udowodnijcie nam, że to nie był zamach"
Polska to dom wariatów. Żyją koło siebie ludzie, którzy wierzą w tak dwie odmienne teorie, dramatu najgorszego w historii nowożytnych dziejów i udają, że da się z tym żyć...Kupują papierowe gazety, z których jedna dowodzi, że powodem katastrofy, jest pkt. a, lub b, by po chwili z innej gazety papierowej (ostała się już jedna, jeśli chodzi o tygodniki) dowiadują się, iż pasażerowie samolotu zostali zamordowani. Dom wariatów, bo wynika z tego, że większość bezkrytycznie po prostu przełyka bułkę maślaną, nad gazety plamą.
I naprawdę, na koniec: dla tych, którzy nie zgadzają się z pkt. c, wklejam link. Proszę zażyć jakąś lekką tabletkę ziołową, na uspokojenie i zacząć lekturę. Jeśli po przeczytaniu opracowania, nie zmienią Państwo opinii, zalecam egzorcyzmy.
http://niezalezna.pl/upl…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2558
proponuje probe wody---najlepsza metoda,matol znika, zawsze.
Miałem wczoraj (i dziś) zajęcia. Miejsce w hotelu zapewnione. Niestety... zapomniana impreza andrzejkowa trwała do rana. O trzeciej "mydełko fa"; o czwartej poranny [raczej: poraniony] Niemen z Warszawskim świtem. I tak dalej. Nie mogąc zasnąć, wybrałem hotelowe tv. Dźwięki disco-polo przeplatały się w moich uszach z filmem o tragicznych losach jakiejś von, która uciekła przed mężem do Afryki (niemieckiej) w 1914 roku. Taki niemiecki fresk. Rozumiem. Następnie kino rosyjskie. Rozrachunek z Afganistanem. Pani przykuta do łóżka dostaje w prezencie swego narzeczonego, którego kumple przewieźli w trumnie [martwego]. Z nadmiaru wrażeń czekałem na świt. Pasmo "powtórkowe" tvpinfo. Rozmowa z odmłodzonym Adasiem Michnikiem. I te jego argumenty rodem z cepologicznego sowchozu. "Polska krajem sukcesu... a faszyzm nie przejdzie". Dramat.