Mitt Romney, a Sprawa Polska

Powinniśmy wyzbyć się złudzeń co do amerykańskiej miłości i troski o polski los i sami zadbać o swoje interesy.  To bardzo dobrze, że republikański kandydat na prezydenta USA, wybrał Polskę , jako jeden z trzech krajów, które odwiedził.   W dyplomatycznym sensie jest to jakaś nota przede wszystkim dla Putina, zapowiadająca zmianę kursu amerykańskiego imperium m.in. w Europie Środkowej.

Swoją drogą to wybór Polski jest tylko świadectwem tego, w jakich kategoriach rozumują główni doradcy  kandydata i ta nowa jakość amerykańskiej polityki wynikać może z wzrastającego rosyjskiego apetytu i zagrożenia, przeciwko któremu Ameryka będzie starała się zbudować kordon sanitarny m. in. w Europie.

Opozycja przespała, ale nierdzewiejący (przynajmniej na zachodzie), wyryty złotymi telewizyjnymi zgłoskami w pamięci Amerykanów, prosty i charyzmatyczny przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa,  wykazał się inicjatywą zapraszając nadzieję amerykańskich konserwatystów.

Może nam się to nie podobać, ale zanim zaczniemy krytykować Romney, powinniśmy krytyczniej spojrzeć na siebie i zamiatanie rozpocząć od swojego podwórka.  Zapraszający go Lech Wałęsa, jest przypadkiem nad wyraz orginalnym.   Przeciętny Amerykanin łączy Wałęsę z ruchem „Solidarności” i obaleniem komuny w Polsce.  Niestety, „Lekk Walessa” to jedyne dumne skojarzenie przeciętnego Amerykanina n.t. Polski. Tak naprawdę to trudno odkręcić ten mit.  Romney nie jest przecież Polonusem, a otaczający go doradcy nie są szczegółowo zorentowani w meandrach polskiej polityki.

My Polacy mamy pełniejszy obraz TW „Bolka”, to prawda (poza Panią A. Walentynowicz, Joanną i Andrzejem Gwiazdów z przyległościami i wtajemniczonymi SB-kami) , że byliśmy durni i oblani słonecznym zachwytem na temat „Lecha”.  Jednak on, mędrek Europy  (Gorbaczow awansował  wyżej: ogłoszono go mędrkiem Globalnym) i został buchalterem licznych tłustych kont (od donosu do zapasienia).

Romney zdecydował się otrzeć o  medialną patynę  Wałęsy.  Chodzi o medialne „momenty były” do wyborczych reklam, nowy prestiż, opierzenie w polityce zagranicznej kandydata na prezydenta  do tej pory  kompletnie zanurzonego w świecie biznesu.

Czy Amerykanie z polskimi korzeniami bedą teraz głosować na Romney’ego, po jego wizycie w Polsce popularyzowanej fotosami z Wałęsą?  Amerykańscy Polacy posiadający ciągle jeszcze polskie paszporty głosują z reguły na PiS. 

W Ameryce stanowią poważną, ale rozbitą siłę, ok. 3% populacji, co daje powyżej 9 milionów obywateli (z uprawnieniami do głosowania), dla porównania, potężna grupa żydowska stanowi ok. 2% amerykańskiej populacji.   Niestety, Polacy tradycyjnie  głosują na demokratów.   Często spotykam postsolidarnościowych krajanów  pałających miłością do wielkich rządowych programów „rząd mi da za darmo”.  Niczego z PRL-u nie zrozumieli, przykre to.  Zabija to  wiarę w inteligencje gatunku ludzkiego.  Wiem, to temat na inną okazję.

Głównie z uwagi na kiepski stan amerykańskiej gospodarki, Romney ma spore szanse na wygraną.  Batalia, jak zwykle rozegra się w  „niezdecydowanych” stanach, które mogą głosować na Romney’ego, czy też Obamę.  Tylko w dwóch stanach: Nowy Jork i Illinois siedzibę znalazło ponad 2 mln Polaków, oni mogą przechylić szalę zwycięstwa w listopadowych wyborach.  Oczywiście największym skupiskiem Polaków w USA jest Chicago (miasto prezydenta Obamy), zobaczymy jak Polacy zachowają się tam w listopadzie.    Romney może natomiast wpłynąć na miliony Polaków w Michigan, Pennsylvanii i Wisconsin, to są stany „niezdecydowane”.

Według Piast Institute w USA 36%  amerykańskich Polaków  indentyfikuje się z Partią Demokratyczną, 33% uważa się za niezależnych, a tylko 26%  uważa się za Republikanów.  Według badań Instytutu  , w 2008  (poprzednie wybory) 52% Polaków głosowało na Baracka Hussain Obamę,  a tylko 42%  na kandydata republikańskiego Johna McCain.  Z kolei 44%  tych samych Amerykanów z polskimi korzeniami deklaruje się konserwatystami.  Czyli jest ciągle nadzieja na ozdrowienie.

Wracając do spraw krajowych, Okrągły Stolec był czerwonym domorosłym majstersztykiem, z wschodnią zastawą, probówką przyszłości niewydolnego ekonomicznie sowieckiego imperium, które w osobie Gorbaczowa, zdecydowało się na mniej kontrolowaną wersje leninowskiego NEP- u .  Gorbaczow kupiony przez światowych globalistów, postanowił dopuścić zachód na swoje przedpole.

Stary Bush (były dyrektor CIA) witany jak wielki przyjaciel, odwiedzający upadający PRL, wynosił pod niebiosa Wałęsę (znając jego agenturalną przeszłość, ale to polska wewnętrzna sprawa), agitujący i popierający Magdalenkowy Rokosz i kanty Okrągłego Stolca, lansował sowieckiego żołdaka i starego komucha  gen. Jaruzelskiego na prezydenta Polski (!).  Niestety doglądanie pokojowej  transformacji sowieckiego kolosa, było pierwszoplanowym i najważniejszym celem globalnych planistów amerykańskiego imperium, kondycja Polski opierała się na kancie Okragłego Stolca.

Byleby był spokój  na peryferiach chwiejacego się sowieckiego  imperium.  Amerykańscy politycy chcieli pokazać Rosjanom, że potrafią z nimi pokojowo rozwiązać polskie zacietrzewienie niepodległościowe z obopólną korzyścią, a przy okazji przećwiczyć model transformacji typu wilk syty (polscy komuniści  po prywatyzacji majątku narodowego zostają kapitalistami) i owca cała  (Naród  ostrzyżony z prawdziwej niepodległości i suwerenności – według teorii pewnego zamożnego mędrca, puszczony w skarpetkach ).

Sowiecko – amerykańskie rozwiązanie polskiego problemu, było zaprojektowane więc jako smak miodu dla sowieckiego czerwonego niedźwiedzia (białe niedźwiedzie, tzw. carskie, rosyjskie  wybił międzynarodowy bolszewizm w Rosji), zmień się, a ocalejesz i będziemy wspólnie prosperować.  Niestety w Historii rzadko spełniają się życzenia i plany więc sytuacja dzisiaj jest bardziej złożona, ale w kierunku następnego rozdania kart.  Wtedy chodziło o prawdziwy Okragły Stół między mocarstwami, u nas miał miejsce jedynie podstolik/taboret, przystawka w globalnej transformacji bez odpalania rdzewiejących sowieckich nuklearnych rakiet.

To była polityka mocarstwowa, my Polacy, przy dobrych historycznych wiatrach możemy jedynie dyskutować o polityce regionalnej, a i to byłoby  czymś nowym od jakichś 70 lat.
Amerykanie niestety nie wiedzą, że Polacy wygłodzeni i zdemoralizowani przez 45 lat pobytu w sowieckim psychiatryku, nie mogą ciągle odnaleźć swojej historycznej tożsamości i roli, pamiętający ból, jak pies ogrodnika pilnują jakby nieswojego ogrodzenia. Amerykanie podtopieni własnymi problemami, widzą kogo Polacy wybierają i jakim ideałom w praktyce hołdują, więc nie oczekujmy od nich za wiele.

Jednak nieświeżego  pieczywa nikt nie ruszy.  Trudno sie spodziewać, że Amerykanie uznają post sowieckie okrągłostolcowe elity za autentycznie polskie i z zapałem, w zaufaniu dokonają transferu najnowszej technologi cywilnej i wojskowej, prosto w drżące chciwością łapy sowieckich przydupasów utuczonych przy okrągłym stolcu, CIA jeszcze istnieje i pilnuje interesów Ameryki.

Musimy najpierw sami wziąść się do roboty, odejść od grillowej satysfakcji, oczyścić toksyczne spaliny  i zacząć bardziej wymagać od siebie, a nie od innych, bo to się kolejny raz może żle skończyć. Polska musi zaczerpnąć świeżego powietrza, tak aby międzynarodowy rentgen  (X-ray), pokazał Ją Panią u siebie, niepodległą i suwerenną! Wtedy Polaka może poszukać przystojnego kawalera do tańca.

Uporzadkujmy swoje podwórko, skupmy swój wysiłek na osuszeniu postsowieckich bagien, które pochłonęły tylu wspaniałych polskich patriotów wiernych ideom Suwerenności i Niepodległości. 

Ojczyzna (wbrew dzisiejszej kolesiowej praktyce) to nie targowisko, gdzie dla siebie można utargować korzyść.  Ojczyzna jest właśnie tą Najwyższą  Korzyścią, która obejmuje wysiłki Twoich pradziadów, ojców i Ciebie.  To jedyna prawdziwa zbiorowa wartość, na którą skazane są Twoje dzieci i wnuki. One żądają Twoich trzech groszy do narodowej skarbnicy. Nie bądź skapy, nie bądźz sprzedajny, nie bądź zdrajcą przyszłości, bo zapłacisz za to ich i naszą pogardą...

  Jacek K. Matysiak

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

05-08-2012 [10:01] - NASZ_HENRY | Link:

Podobno w planie przemówienia wygłoszonego w Warszawie był zawarty fragment o polityce „wewnętrznej demokratyzacji” Rosji i możliwej współpracy z Polską w tej materii, ale Kandydat z tego wątku zrezygnował. Trudno się dziwić. Po spotkaniach z Wałęsą, Tuskiem i Komorowskim próby szukania w Polsce wsparcia dla aktywnej polityki wobec Rosji były by czystym szaleństwem. Mitt Romney, konstruując swój program wyborczy, w którym znalazł się passus o „wewnętrznej demokratyzacji” Rosji mógł zakładać, że w Ojczyźnie Jana Pawła II znajdzie polityków, dla których prawda jest wartością pozwalającą wygrywać wybory, ale srodze się zawiódł ;-)

Obrazek użytkownika Jacek K.M.

05-08-2012 [23:08] - Jacek K.M. | Link:

Facet przyjechał w gości, więc nie bardzo mu wypada przestawiać meble w domu gospodarzy.  Na sołtysa głosuje cała wieś, jak to jest np. we WSI Ruska Buda. Pozdrawiam.
Jacek.

Obrazek użytkownika fritz

05-08-2012 [19:35] - fritz | Link:

Ojczyzna (wbrew dzisiejszej kolesiowej praktyce) to nie targowisko, gdzie dla siebie można utargować korzyść. Ojczyzna jest właśnie tą Najwyższą Korzyścią, która obejmuje wysiłki Twoich pradziadów, ojców i Ciebie. To jedyna prawdziwa zbiorowa wartość, na którą skazane są Twoje dzieci i wnuki. One żądają Twoich trzech groszy do narodowej skarbnicy. Nie bądź skapy, nie bądźz sprzedajny, nie bądź zdrajcą przyszłości, bo zapłacisz za to ich i naszą pogardą...

*** Problem polega na tym, ze postkomunie udalo sie zastapic w wielu mozdzkach Ojczyzne Polske ojczyzna Europa ;).
Ze wszystkimi konsekwencjami.

Obrazek użytkownika Jacek K.M.

05-08-2012 [23:01] - Jacek K.M. | Link:

No tak,słusznie Pan zidetyfikował problem uprowadzenia przez "znanych sprawców" dumy i tożsamości narodowej Polaków.  Pozdrawiam.
Jacek.

Obrazek użytkownika miecz damoklesa

06-08-2012 [01:45] - miecz damoklesa | Link:

Drogi Panie! Oczywiscie mozemy liczyc tylko na siebie. Prosze obejrzec sobie film na youtube pd. New Poland 2010. Mowienie o tym, ze Polacy w Nowym Jorku i Chicago moga przechylic szale zwyciestwa w strone Romneya to, niestety mrzonki ale rowniez popisal sie Pan niestety nieznajomoscia tematu. W USA podczas wyborow prezydenckich glosuje sie stanami w systemie elektorskim co znaczy, ze  zwycieski kandydat w tym stanie dostaje wszystkie glosy elektorskie, ktore sie pozniej podlicza i prezydentem zostaje ten, ktory ma ich wiecej. A poniewaz oba stany,NY i Illinois maja przewage demokratow i zawsze wygrywa tu demokrata, glosy Polakow tu nic nie zmienia, bowiem przewaga demokratow w tych stanach jest tak duza, ze nawet jak by wszyscy Polacy jak jeden maz glosowali za republikaninem to i tak stan jako calosc zaglosowalby za demokrata. Szczegolnie ze polonia jest skupiona wokol miasta Nowy Jork i wokol miasta Chicago, gdzie przewaga demokratow jest miazdzaca. Ponadto przytacza Pan dane statystyczne Piast Instytut z Michigan, o ktorym nigdy nie slyszalem wczesniej, a ktory powstal w 2002 roku (wlasnie sie dowiedzialem), i utrzymuje sie w duzej mierze z grantow, tzn. ze jego wyliczenia statystyczne moga byc niedokonca rzetelne. Z tego co mi wiadomo , w Nowym Jorku (Chicago nie znam)  prawie wszyscy Polacy glosowaliby na Republikanow gdyby szli glosowac, jednak najczesciej nawet nie glosuja, poniewaz ich glos i tak ginie wsrod przewazajacej ilosci glosow oddanych na demokratow. Oczywiscie inaczej jest w wyborach lokalnych, w ktorych wybierani sa przez nas senatorzy i kongresmeni republikanscy. Wtedy glosowanie ma sens. Zreszta wlasnie stan NY oraz Illinois sa na mapie wyborczej okreslone jako "blue" czyli niebieskie , demokratyczne. Wlasnie z powodu systemu elektorskiego w roku 2000 Bush zostal prezydentem mimo ze Al Gore wygral w glosowaniu powszechnym tzn wiecej osob glosowalo na niego niz na Busha ale Bush zebral wiecej elektorow a wlasnie to sie liczy. Jedyna szansa zeby wspomoc Romneya to gdybysmy sie wszyscy przeprowadzili do Pennsylwanii, na Floryde lub do innego duzego stanu "swing state". Ale to jest oczywiscie mrzonka.
             

Obrazek użytkownika Jacek K.M.

06-08-2012 [06:50] - Jacek K.M. | Link:

Witam, równie dobrze mógłby Pan mi zarzucić niedocenianie aktywności słonecznej na zmiany klimatyczne na Ziemi, no tu miałby Pan rację.

Ja przecież nie pisałem tym razem o elektoralnym mechaniźmie wyborczym w USA, na to przyjdzie czas, poza tym jest to wiedza "potoczna", każdy zainteresowany powinien o tym wiedzieć. 

Wymieniłem największe skupiska Polaków, ale nie w kontekscie "stanów niezdecydowanych", które jak pisałem zdecydują o wyborze następnego prezydenta.   Polonia, powtarzam, tradycyjnie głosuje na demokratów, więc nie ma tu niespodzianek.

To, że nie słyszał Pan o PI, nie jest moją sprawą, a który instytut nie utrzymuje się z grantów?  Dlaczego mam akurat im nie ufać, a innym "obcym" , tak?

Głosowanie zawsze ma sens, nawet jeśli jest pewne, że Twój kandydat nie przejdzie (przykład Kalifornia). Do Penn State nie mam zamiaru się przeprowadzać, ale chętnie bym usłyszał, że licznie zamieszkujący go Polacy zagłosują przeciwko "hope & change" i coś jeszcze z tego kraju zostanie dla potomnych. Pozdrawiam.
Jacek.