Co można hodować w piwnicy

Przypominam sobie wczesne lata dziewięćdziesiąte. To był czas narodowej euforii przechodzącej stopniowo w niedowierzanie i ostatecznie to wszystko  skończyło się społeczną kapitulacją.
Z jednej strony hasło „bierzcie sprawy w swoje ręce” przekładało się na nagłe wyzwolenie przedsiębiorczości Polaków, z drugiej zaś przyniosło nowe, nie znane dotychczas zagrożenia.
Poruszaliśmy się w tej nowej rzeczywistości dziwiąc się w wszystkiemu. Jednocześnie zauroczeni, a równocześnie przekonani, że za mniej niż dekadę staniemy się krezusami Europy.
To wtedy po raz pierwszy spotkaliśmy się z piramidami finansowymi, z egzotycznymi politykami oraz z przestępczością zorganizowaną.
Wykorzystano wielokrotnie naszą ufność, którą niedługo sami określiliśmy jako naiwność.

Przypomina mi się mój znajomy, który brał udział w pewnym  biznesowym przedsięwzięciu polegającym na hodowli jakiegoś paskudztwa. Rosło mu to w piwnicy w dziesiątkach doniczek. Początkowo zakupił ostrożnie jedna partię nasion, za skromne pieniądze. Po 2 tygodniach coś mu tam wykiełkowało i on te kiełki zawiózł do „centrali”. Tam otrzymał za nie  pięciokrotną równowartość tego co włożył w hodowlę.

Oczywiście za całość uzyskanej kwoty zakupił kolejną partię nasion, zapełniając kolejnymi doniczkami piwnicę. Gdy po dwóch tygodniach „Firma” wypłaciła mu kolejne pieniądze, znajomy poszedł na całość. Zaciągnął w banku pożyczkę i zakupił taką ilość nasion, że zabrakło mu miejsca w piwnicy. Wykorzystał więc piwnice sąsiadów, dzieląc się z nimi informacją o złotym interesie.
Wkrótce utworzono swoisty triumwirat biznesowy ( on i dwóch sąsiadów), zaciągnięto pożyczki bankowe na kwotę równoważną niezłemu samochodowi i zakupiono hurtowo owe nasiona. Tak rodził się kapitał. Pomimo odsetek bankowych, które w tamtym okresie przekraczały 35 % w skali roku, przebitka była pięciokrotna, więc któż by się przejmował.
Kolejnej partii „towaru” firma już jednak nie odebrała, bo została niejako „zniknięta”.
Tak więc ów biznes trwał niespełna dwa miesiące.

Zapewne zapytacie, po co ja to piszę, bo  przecież  ten system jest klasycznym przykładem finansowej piramidy i jest doskonale opisany w mediach.
Piszę ten tekst dlatego, że ciekawe są dalsze losy bohatera mojej notki.
Otóż okazało się, że po fiasku przedsięwzięcia dwaj, świeżo co wciągnięci w ten biznes sąsiedzi, nie mieli do mojego znajomego żadnych pretensji. Co więcej – jeszcze go bronili przytaczając jakieś śmieszne argumenty, których nawet ich żony nie były w stanie zrozumieć. Kredyty trzeba było jednak spłacać. Zresztą  mój sąsiad też nie czuje się do dnia dzisiejszego oszukany. Po prostu zaryzykował i nie wyszło. Tak się zdarza.

Jako społeczeństwo byliśmy w owych latach nieodporni na tego typu „biznesy”, bo po prostu nie znaliśmy mechanizmów, których staliśmy się w sporej części ofiarami. Zapłaciliśmy frycowe. Nauka kosztuje, jak to się obiegowo mówi.
Czasami jednak jest też tak, że nauka idzie  w las.

A może jest tak, że nie przekazujemy kolejnym rocznikom wchodzącym w dorosłe życie naszych doświadczeń znanych z autopsji lub ze słyszenia ?
Przecież my dziś, za sprawą Donalda Tuska i jego czarnoksiężnika od finansów, żyjemy w państwie, które w sferze finansów jest jedną wielką piramidą finansową.
Ktoś powie, że owszem, owszem, ale…
No i tu musiałbym wrócić do mojego znajomego i jego sąsiadów.
Oni przecież do dziś nie czują się oszukani. Przecież to był tylko nieudany biznes.

Syn mojego znajomego jest asystentem posła PO.
Ciekawe co on hoduje w piwnicy…
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

22-07-2012 [09:49] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Mam pewne podejrzenia...żarówki takie po 500W były?
Dzis to by Palikotowi sprzedali i jeszcze by ich GW i TVN24 reklamowali...

Hasło "bierz swoje sprawy w swoje rece" sprawdzilo sie w 278% !!
Kilkaset "spraw" w PO,kilkaset w PSL,kilkaset w SLD...a Ty narzekasz?

Hasło Belki,Hausnera,Kwasniewskiego,Millera i tych od pierwszego miliona brzmi:

NIE PCHAJ SIE NA AFISZ...JAK NIE POTRAFISZ!

Ironizuję sobie,ale tak nie do końca...
pzdr

Obrazek użytkownika Pyzol

22-07-2012 [19:36] - Pyzol | Link:

Tzw. Ponzi Scheme polega na tym, że naciąga się inwestorów na pieniądze, ale samemu ani nic się nie produkuje, ani nie wypracowyje zysku drogą legalnych operacji finansowych ( np, na giełdzie). Kolejni naciągani stanowią źródło wypłat dla wcześniejszych, którzy, rzeczywiście, przez jakiś czas mają wypłacane procenty od "zysku". Tyle, że ów "zysk" nie jest efektem działalności gospodarczej, ale efektem naciągania innych.

Pierwotni "inwestorzy" szaleją ze szczęścia i żarliwie, z całego serca przekonani o uczciwości imprezy, przekonuja innych do inwestowania w tę "firmę". Tak rośnie p i r a m i d a. Sami główni macherzy gross szmalu chowaja do własnej kieszeni, niewielką tylko część przekazując na w/w wypłaty "zarobionych" procentów, co by "byznes kwitł" ( znaczy: przybywało naiwnych, a wcześni "inwestorzy" zachęceni zarobkami, inwestowali kolejne pieniądze,niekiedy pod zastaw domu, niekiedy wycofując oszczędności z funduszy emerytalnych w celu zainwestowania ich na, na pierwsze oko, zdecydowanie korzystniejszych, warunkach jakie oferuje "firma"). Bywa, że w ten sposób tracą oszczędności stypendialne, latami ciułane na studia dla dzieci

Oczywiście, taka zabawa ma swoje granice, przychodzi moment, kiedy wpływa za mało pieniędzy na opędzanie się od inwestorów oczekujących zysku. Ci. zaniepokojeni, żądają zwrotu swojego kapitały wyjściowego, ale tego już zwyczajnie n i e m a. "Wsiąkł" w mandaryńskie wydatki kombinatorów. Tylko część tych pieniędzy udaje sie odzyskać drogą sądowego przejmowania nieruchomości, samochodów, jachtów, ew. dzieł sztuki, czy biżuterii - większość została wydana na niewypłacalny już zbytek ( wycieczki, przyjęcia, hotele) część ukryta tak głęboko, że nie ma siły, aby to odnaleźć. Bardzo wysokie wyroki, które w USA zapadają na przyłapanych autorów Ponzi Scheme, relatywnie odstraszają od traktowania kombinacji jako sposobu "oszczędzania na emeryturę", ale przecieżże chciwość jest ślepa i ciągle nie brakuje chętnych do "popiramidowania" sobie.

Opisana historia, choć nosi znamiona "piramidy" nie jest nią sensu stricte.

Z klasycznym Ponzi Scheme, mielibyśmy , gdyby ów znajomy dawał firmie p i e n i ą d z e ( na inwestycje), a jak rozumiem - on brał pożyczki na rozwój własnego businessu. Po prostu "kontrahent" przestał kupować towar, ale sam towar b y ł i znajomy mógł próbować sprzedać komuś innemu, mógł sam zająć się sprzedażą bezpośrednią do końcowego nabywcy - oczywiście, jeżeli był to towar legalny ( co do czego mam poważne wątpliwości).

Kaśka

Obrazek użytkownika Zebe

23-07-2012 [00:15] - Zebe | Link:

Tak jest w USA.
U nas było ździebko inaczej, chociaż sens ten sam.
Ten towar był irracjonalny, bo to były nasiona jakiegoś chwastu, który szybko rósł.
Tergo nie dało się sprzedać ;)

Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika Pyzol

23-07-2012 [05:27] - Pyzol | Link:

Osławiona "polska specyfika";)

Znalazłam takie c u ś:
http://www.networkmagazyn.pl/s...
Kaśka