Osobiście nie mam nic przeciwko temu, by jedna z najbardziej sprostytuowanych partii w historii III RP, a zarazem „spadkobierca” chłopskich partii, odeszła w niebyt. Znamiennym jest, że ze wszystkimi było jej po drodze, tylko nie z PiS-em. Można nie być zwolennikiem PiS-u, a nawet jego przeciwnikiem, jednak zastanawia dlaczego PSL nie był nigdy skłonny do współpracy z prawicą.
Układ w rolnictwie? "Puls Biznesu" ujawnia nagrania – czytaj dalej.
Traktowanie państwowej firmy jako prywatnego folwarku, wyprowadzanie z niej funduszy, informacje o układach towarzyskich w urzędach - takie sprawy poruszali w rozmowie, były szef Agencji Rynku Rolnego Władysław Łukasik i polityk PSL Władysław Serafin. Zapis rozmowy publikuje "Puls Biznesu", który znalazł się w posiadaniu nagrania.
Przychodzi Łukasik do Serafina (PEŁNY ZAPIS ROZMOWY) – link do tekstu i video.
Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest fakt, że ciężko byłoby PSL-owi w koalicji z PiS-em kręcić swoje zielone lody. Oparta na starych i sprawdzonych za PRL-u działaczach oraz na personach typu Pawlaka, dla którego nowoczesność w domu i w zagrodzie, szczególnie własnej, jest bliższa niż sprawy wsi ( nie dajmy się uwieść grze pozorów ). Partia ta jest klasycznym przykładem „firmy rodzinnej”. Jej stały elektorat, to nikt inny, jak grupy ludzi i ich rodziny odnoszące wymierne korzyści z udziału PSL-u we władzy. Bo choć rolnictwo w Polsce nawet w części nie jest tym, czym mogłoby i winno być, to jednak jest jeszcze czym się dzielić. A są to bynajmniej nie drobne z tacy, a zasoby pozwalające żyć w dobrobycie kilku następnym pokoleniom spod znaku zielonej koniczyny. Działalność Agencji Rynku Rolnego, Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa i wielu innych obsadzonych przez działaczy PSL-u, ich rodziny, pociotków i znajomków, to nie tylko materiał na prokuratorskie dochodzenie. Można by z tego nakręcić niezłą Trylogię - „Ojciec Skrzętny”.
Do tej pory wszystko układało się po myśli, my dajemy ciała w koalicji, a oni dają nam swobodę i naszej miedzy nie przekraczają. Co jest na rzeczy, że w sezonie ogórkowym wyciekły te taśmy. Przecież nóżek nie mają i same nie poszły do Pulsu Biznesu. Czy słabość PSL-u i niespotykana nawet u sekretarzy PZPR buta Donalda Tuska i nadczynność lewackiej gromadki imć gajowego mogą być wskazówką. Palikot ma pod górkę, lewica jeszcze chwilę porzęzi w agonii, tedy może warto uczynić scenę polityczną dwubiegunową. Może to Drogi Bronisław wzmacnia lewą nogę i taką koalicję dla PO szykuje, która to partia nie od dziś chętnie przygarnia z lewa i z prawa.Jest jedno ale, czy warto iść z PSL-em na wojnę ? Nie i po co, skoro można to załatwić przeciekiem. Nie trzeba nawet dobijać gromadki Pawlaka, wystarczy tylko przypomnieć gdzie ich miejsce, a przy okazji pomalutku odbić dla PO część intratnych posad. Zawsze bowiem musi być w zanadrzu małe co nieco dla swoich, by utrzymać i nowych, by przyciągnąć. A Pawlak wyżej płota nie podskoczy, bo sam jest nieźle umoczony, a po drugie strasznie mu w domu „gazem” śmierdzi.
Można co prawda pójść na noże i brony, wyciągnąć „taśmy Grada” i wielu innych z PO. Jednak Pawlaki są na to za krótkie, jeżeli już to Pałac ma atuty w ręku i może rozegrać je pod stołem. W otwarte nie gra się od dawna, wtedy łatwiej zoczyć znaczone i dojść czy to Wiener Spielkartenfabrik Ferd. Piatnik & Söhne, czy raczej ruska manufaktura. A w sumie niewielka różnica, obecnie udziałowcy są, że tak powiem „multikulti”.
Coś jest na rzeczy, wakacje są dobre dla zapracowanych obywateli, a ze względu na jesienne burze prace przygotowawcze idą pełną parą. Są to jednak jaja niebywałe, że w kolebce Solidarności, potomkowie powstańców, żołnierzy i partyzantów odkładają wszystko na „last minute”. A wielu mieszając pojęcia i nie patrząc na terminy nieodległe, nie rozumie, iż pozytywizm tak, ale marazm nie. Ileż można nauczać u podstaw, dlaczego my mamy płacić cenę za chuligańskie wybryki władzy. Czemu ?, w ponoć homofobicznym kraju prostszy jest coming out w sferze alkowy, a tak trudno świadkom i uczestnikom przekrętów zedrzeć maski obłudnej władzy, która niczym recydywiści winna być surowo rozliczona i przykładnie ukarana.
Odpowiedź jest prosta, jesteśmy tak rozbici, że łatwo się z każdym pojedynczo rozprawić. A „resortowe anioły” szeptem przypominają nam o śrubkach w kole i rodzinie. Może właśnie od tego poziomu należy zacząć. Unieszkodliwić, a jak trzeba wyeliminować na najniższym poziomie. A wtedy domek z kart runie.
Neoniewolnictwo rozgościło się na dobrze.
Nikt nic nie zwala, a mowa o przeważającej części społeczeństwa, które jest pogrążone w resztkach konsumpcji.
Treść nie zawsze czytamy wprost, a szczególnie, gdy jest o, a nie do...