Co się może zdarzyć, kiedy obywatel stateczny, aczkolwiek łysy jak kolano, minąwszy grupę dzieciaków, usłyszy za sobą wyskandowane piskliwymi głosami: - Łysy! Łysy!? Są w zasadzie dwa scenariusze do przewidzenia.
Jeśli łysy obywatel myśli szybciej niż działa, to może udać głuchego i pójść dalej nie bacząc na dziecinne wybryki. Wie bowiem dobrze, że nic tak nie rujnuje powagi dorosłego człowieka, jak daremna gonitwa za szczeniakami. W scenariuszu drugim, jeśli obywatel wolniej myśli niż działa, a jest w dodatku cholerycznego usposobienia, to purpurowieje na twarzy, obraca się na pięcie i puszcza w pogoń za małymi szydercami. Tymczasem złośliwa gromadka rozpierzcha się w mgnieniu oka, a obywatel dyszy spocony i upokorzony, bo teraz już zewsząd słychać gromkie: - Łysy! Łysy!
Dokładnie w sytuacji łysego obywatela jest teraz premier Donald Tusk, który rozpoczął konflikt z kibicami. Oczywiście posługując się taką analogią, mam na myśli zabójczo ośmieszającą dysproporcję – premier zadeklarował wojnę z ludźmi, którzy bawią się z nim w podchody. I dlatego ta śmieszność nie dotyczy kibiców, ale wyłącznie premiera, bo on wytoczył armaty przeciwko transparentom.
Wracając do analogii z dziećmi, kolej rzeczy jest taka, że nadmiernie zapalczywy i łysy obywatel z podkulonym ogonem idzie w swoją stronę, a urwisy po pewnym czasie zbierają się na powrót i obmyślają numer na jutro. A mają pewność, że zadziała, gdyż reakcja obywatela dała im gwarancję, że zabawa będzie miała dalszy ciąg. Zabawa, czyli podchody ze strony kibiców również się nie skończą.
Do tej pory utożsamiali się z klubem, miastem, barwami, regionem. Owszem, mieli też wrogów, ale rozproszonych po całej Polsce, każda grupa inne pamiętała zaszłości, przewagi i zniewagi. Siłą rzeczy nie mogli się zjednoczyć, a degrengolada reprezentacji narodowej w tym nie pomagała.
Prowadzili akcje charytatywne, czcili pamięć żołnierzy wyklętych, pamiętali o powstańcach wielkopolskich, o rocznicy śmierci Jana Pawła II. To były rozproszone cząstki ich tożsamości – barwy klubowe i lokalny patriotyzm. A teraz doszedł jednaki dla wszystkich element – wspólny wróg.
Jeśli zgodzimy się, ze spoiwem łączącym poszczególne grupy i stowarzyszenia kibiców jest pragnienie przynależności do wspólnoty, to premier Tusk dał im teraz fantastyczny tożsamościowy impuls – wyrazistą twarz wspólnego wroga. Nic tak nie wzmacnia więzi solidarności grupowej jak zagrożenie z zewnątrz, czyli od władzy.
Mandat wlepiony kibicowi Jagiellonii za „obrazę konstytucyjnych organów państwa” dopełnia obrazu groteski, w jaką popadło państwo, wypowiadając wojnę kibicom. Bo premier, mniej lub bardziej bezwiednie sprowadził cały konflikt do wymiaru osobistego – kibice skandują „Tusk ty matole...” - jednak ponieważ jest premierem, to jego śmieszność spływa i na państwo.
Poza tym jakaż to znamienna i skądinąd znana sekwencja – ludzie idą z transparentami naprzeciw uzbrojonej po zęby policji, która wyłapuje ich później pojedynczo, a nawet po domach i karze za obrazę władzy, tym razem już nie ludowej. Czy można zrobić więcej, żeby młodzi dwudziestoletni poczuli wiatr w żaglach? Przecież oni tęsknili i marzyli o takiej motywacji, oni już teraz są niesieni i mają w oczach obraz przyszłej legendy. Donald Tusk osobiście, ale też z dużą pomocą Gazety Wyborczej, dał na tacy temu pokoleniu kibiców zalążek mitu.
A przecież nie ma i nie będzie tylu policjantów w Polsce, żeby codziennie, na wszystkich meczach i przed wszystkimi stadionami uniemożliwić rozwinięcie transparentów. I nie ma takiej siły, która może zabronić skojarzeń.
Dla tych kibiców epitet „matoł” już po wsze czasy będzie się kojarzył z jedną, jedyną osobą. Znacznie gorzej, że także z urzędem premiera. Myślę, że Tusk już dzisiaj czuje się łyso, jak ten łysy obywatel. Ale to mniej istotne, bo równie łyso jest państwu, które premier lekkomyślnie naraził na śmieszność.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6049
Pozdrawiam
Święte słowa, zgadzam się co do joty. Dodam tylko, że jest w tych słowach również odpowiedź, skąd ten furiacki atak Gazety Wyborczej - kibice są dla niej niesterowalni, patriotyczni i narodowi. Tym samym nie do zaakceptowania dla kosmopolitycznego lewactwa.
Pozdrawiam
Dobre! Naprawdę!
Pozdrawiam:)
Oczywiście, że się zgadzam, już raz próbowali. Nieskromnie polecam mój dawniejszy wpis "Grupa, przed którą ocalono internet".
Pozdrawiam
Odpowiem krótko - uważam, że Smuda tak się nadaje na trenera reprezentacji, jak Lato na prezesa związku. To chyba jest wyczerpująca opinia..
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Tak, dla mnie również to jest bardzo pokrzepiające.
Pozdrawiam
Mentalność Łukaszenki, to najtrafniejsze określenie.
Pozdrawiam