Gdyby przyjąć poetykę kręgów zbliżonych do obecnie nam panującego domu Platformy Obywatelskiej, to przyczyną śmierci twórcy „Gromu” musiał być błąd generała. Osławiony „błąd pilota” z tragedii smoleńskiej stał się bowiem synonimem zamiatania prawdy pod dywan i zaczął żyć własnym życiem.
Całkiem niedawno w przypadku zabójstwa komendanta głównego policji mieliśmy do czynienia z „błędem kierowcy”. Marek Papała musiał bowiem popełnić błąd, na przykład stawiając opór, tylko to mogło spowodować, że zwyczajny złodziej zdecydował się go zastrzelić. Trudno więc uzasadnić inaczej tę wersję prokuratury niż jako błąd kierowcy, który miast potulnie oddać swoje Daewoo Espero, próbował bronić tego obiektu pożądania ówczesnych elit warszawskich.
Dlatego należy się spodziewać, że i w przypadku śmierci generała Sławomira Petelickiego doczekamy się analogicznej wersji. Tym bardziej że generał w swoim czasie ujawnił treść esemesa, w którym partia obywatelska instruuje swoich członków, żeby przekonywali opinię publiczną, iż to „błąd pilota” był przyczyną tragedii smoleńskiej. Biorąc pod uwagę przywiązanie obecnej władzy do sprawdzonych scenariuszy, taki obrót śledztwa jest prawdopodobny.
Wbrew pozorom nie będzie żadnych problemów z przeforsowaniem tej wersji, bo to w końcu dotyczy wyłącznie lemingów, które jak wiadomo, łykały jeszcze bardziej fantazyjne opowieści naszego szczerego przywódcy Donalda Tuska. Nic to, że ciało generała znaleziono w parkingu podziemnym w samochodzie i na pierwszy rzut oka trudno tu wykombinować jakąkolwiek wersję z błędem. Przecież to proste – generał zamierzał wyjechać samochodem z parkingu, ale się pomylił i strzelił sobie w głowę. A jeżeli było więcej strzałów, to znaczy tylko tyle, że zrobił więcej niż jeden błąd. Żaden leming nawet okiem nie mrugnie na takie dictum, ręczę za to.
Zresztą za opcją błędu generała przemawia także jego olbrzymia wiedza na temat III RP i tak zwanej transformacji ustrojowej, na co wskazała znająca go prof. Jadwiga Staniszkis: - Był niesamowicie dobrze poinformowanym, należał do grupy, która wiedziała chyba najwięcej o tym co naprawdę w Polsce się dzieje. Miał ogromnie dużo znajomości w wojsku, służbach specjalnych, ale także w NATO i armiach państw Zachodu. Wiedział bardzo dużo o aferach wokół zakupów broni, mówił mi, że korupcja jest tam niesamowita. Miał masę informacji na temat energetyki, gazu, w tym łupkowego. Miał znajomych w rozmaitych kręgach i ogromną wiedzę o finansowaniu budowy autostrad, rozmaitych nieprawidłowości tam się dziejących.
Z doświadczenia natomiast wiemy, że ludzie mający dużą wiedzę na temat meandrów i tajników III RP, bardzo często popełniają błędy, ulegając syndromowi „seryjnego samobójcy”. To już truizm. Począwszy od nieszczęsnego posła Sekuły, który ze trzy razy sobie w brzuch strzelał; poprzez wicepremiera Leppera, a także wysokiego urzędnika kancelarii Donalda Tuska, a skończywszy na generale Petelickim, który na razie stanowi ostatnie ogniwo w tej serii. Nie wspominam o zwykłych kryminalistach popełniających samobójstwa w specjalnie monitorowanych celach, ani też o kabaretowym pułkowniku z trupy generała-prokuratora, który także popełnił błąd, strzelając sobie w policzek od środka zamiast w skroń od zewnątrz.
Co ciekawe, wbrew powszechnemu zwyczajowi ludzi pragnących rozstać się z życiem, seryjni samobójcy nie zostawiają nigdy listów pożegnalnych. Inni samobójcy usprawiedliwiają swój czyn, wyjaśniają swoje motywy, przepraszają rodzinę, żegnają się ze światem w listach, a ci nie. Taka specyfika. Inne ciekawe kryterium, po jakim rozpoznaje się seryjne samobójstwa stanowi wręcz metafizyczną zagadkę – wszędzie tam, gdzie do nich dochodzi, jest specjalne miejsce, do którego nie sięga kamera. Po prostu wymarzone miejsce do seryjnego samobójstwa. Nawet w najstaranniej monitorowanych celach więziennych, czy gabinetach, już nie wspominając o parkingach, takie miejsce przewidział projektant.
Każdy się oczywiście już domyśla, że podobnie było w przypadku generała Petelickiego, który również wybrał sobie ustronny zakątek. Również tu kamery były ślepe, ochroniarze nic nie widzieli, żadni podejrzani osobnicy się nie kręcili, wszystko było w najlepszym porządku. Generał powiedział więc żonie, że wychodzi po coś do samochodu, ale po drodze się rozmyślił i palnął sobie w głowę z pistoletu. Błąd generała.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8099
czy za dużo wiedział ale na pewno za dużo mówił ;-)
masz racje Henry, za duzo mowil, a w polskiej demokracji tego nie wolno, zakazane...
Albo popełnił oba te błędy.
blad bedzie wtedy,jezeli jego wiedza nie zostala ulokowana w DOBRYCH,PATRIOTYCZNYCH rekach.Jezeli tego nie zrobil,zadne gadki o jego walce z tuSSekiem i innymi absolutnie nie uwierze---to zwykle gierki sluzb. Osobiscie oczekuje na male wyjasnienia w tej kwestii---zachowania jego wiedzy.
euforia Bronisława. To już nie był ten buc z meczu z Grecją co to go posdzili nie wiadomo po co z Platinim i Janukowyczem i kazali patrzeć na jakiś matołów biegających za piłką. Na meczu z Czechami to był kibic (kibol?) pełnom gębą. Żywiołowy, zawadiacki, pełen werwy i wigoru. I ciekawe, czy przed maczem nie poinformowano go o śmierci Petelickieg żeby mu nie psuć humoru, a było na to 4 godziny, czy wręcz przeciwnie, miał humor bo go poinformowano.
Może go czymś nafaszerowali?
(bynajmniej nie piłkarzy) i humorek powrócił taki jak na widok trumien na Okęciu.
wśród krytykujących władzę natychmiast wpada w ekstazę szczęścia i dobrego humoru.
Widocznie słabo go wyszkolili.
Jak tu wierzyc w to ,ze powietrze"wsi" moze wyjsc czlowiekowi tylko na zdrowie.
Ale Komorowskiemu na przykład "wiejskie" powietrze wyszło na zdrowie.
generał miał niezłą furę ale podobno Patyk jeszcze siedzi choć może potem sobie powisi.Więc kto tym razem miał chrapkę na furę Pana Generała.Pewnie znajdą Patyka-bis albo innego drąga i będzie jasne.
Pamiętam rozhisteryzowane kobiety piszące pod mejlami POzdrawiam! Jaka była euforia. Wszyscy chcieli być nowocześni i do Europy. A nie te moherowe berety, zacofane. No to mają teraz zamordyzm. No to utracili europejskość swego kraju - jaką jest demokracja. Lepiej zarabiające lemingi i tak nie zamierzają niczego się dowiedzieć. Ich fakty nie obchodzą. Słuchają tego co im potwierdza, że samochód lądował we mgle, a nie powinien. Że kapitan mógł zawrócić, ale nie zawrócił. A mniej zarabiające lemingi siedzą cicho, bo mają wielki guzik oraz g...
Ciekawym jest motyw.
Jutro już zapewne specjalistka Olejnik i fachowiec Lis beda znali motyw samobojstwa gen. Petelickiego.
Ja stawiam na problemy finansowe ewentualnie zdrada małżonki ...
własna lub członka rodziny. Ciekawe, że te wszystkiego samobójstwa są popełniane w soboty, choć, o ile pamiętam rozkład samobójstw na dni tygodnia, to jest jeden z dni mniej ulubionych przez samobójców.
Można się założyć, że na osiedlu szczelnie dozorowanym, akurat wszystkie kamery w czasie (samo-za) bójstwa generała na 15 minut nie było pądu i nic się nie nagrało, żadnego podejrzanego samochodu i nieproszonego gościa. I jak tu nie wierzyć w samobójstwo. Dwa dni na czyszczenie zapisów powinno wystarczyć, bo śledztwo rusza wolniutko z oślego kopytka.
I jak tu nie wierzyć Tuskowi,przecież ostrzegał w sejmie;
"nie pójdziecie z nami to wyginiecie jak dinozaury"?
A główny łowczy ostrzegał;"a może prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni"? Mówił również o przygotowywanym planie wyjścia z NATO?
A rzecznik rządu oznajmił,że zwrócenie się do sojusznika z NATO to zdrada stanu? Okazuje się,że tylko "miłość" do Putina może nas uszczęśliwić?
I jak tu nie wierzyć w "miłość"?
Pytanie tylko co na te nagminne "samobójstwa"tylu ważnych osób w Polsce
ta niby "demokratyczna" Unia? NATO wogóle milczy,nawet gdy zniesławiano
wspaniałego generała śp.Błasika?
Sytuacja polityczna przypomina okres "jałtański"?
Zwierzchnik sil zbrojnych oswiadczyl w czasie debaty wyborczej, ze general nie jest i nigdy nie byl zolnierzem. I nie bylo to 1 kwietnia.