W Polsce powoli żegnamy się z piłką nożną w wydaniu ligowym. Zawsze przerwa w rozgrywkach Ekstraklasy czy innych lig była dla mnie, człowieka urodzonego w Londynie, czymś więcej niż dziwnym. W Anglii bowiem rozgrywki trwają "światek , piątek" czyli nawet w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i w ... Sylwestra! Ja akurat jestem przeciwnikiem gry w święta Narodzenia Chrystusa, bo co boskie to Bogu, a co cesarskie to cesarzowi. Chodzi mi jednak o to, że Wielka Brytania to nie Włochy, Hiszpania , Portugalia z ich ciepłym klimatem- jest tam zimno jak w Polsce ,a do tego znacznie bardziej deszczowo (Londyn - obok Brukseli- ma największą liczbę dni deszczowych wśród aglomeracji europejskich, choć stolica Królestwa Belgii jednak więcej, bo około 250 w ciągu roku). Zatem futboliści angielscy grają mecze- podobnie, jak Niemcy mający bardzo zbliżone warunki atmosferyczne do naszych - w trakcie pełni kalendarzowej zimy . A Polacy nie. Dobrze to czy źle? Nie brakuje głosów, że niedobrze, bo
polska piłka nożna traci zbyt wiele dni meczowo- treningowych w roku, a sezon jest de facto krótszy niż w wielu innych ligach. Nie będę tu pisał rozprawki o wpływie „ocieplenia klimatycznego na sezon piłkarski”, ale będąc daleki od ideologizowania tego tematu, choć to teraz modne i wręcz nachalnie promowane, stwierdzę tylko, że za mojej i części z Państwa młodości zimy były rzeczywiście dłuższe i dużo bardziej siarczyste niż obecnie. Teraz pogoda bardziej niż parę dekad temu sprzyja piłkarzom
Rzecz dotyczy jednak nie tylko futbolu, ale także chociażby żużla. Nie chodzi tu jednak oczywiście o zimę, bo wtedy żużlowcy, rzecz jasna, nie jeżdżą. Chodzi o fakt, że w Polsce odwołuje się szereg meczów, bo... spadł deszcz. Zawodnicy nie chcą jeździć, bo jest bardziej niebezpiecznie, a na pewno mniej komfortowo. Tyle, że w tych samych warunkach, a często jeszcze gorszych (i to znacznie!) speedway „odjeżdża” mecze w Anglii. To co przeszkadza w Polsce - nie przeszkadza w Wielkiej Brytanii. Tyle, że później efekty są takie, że Anglicy czy Australijczycy radzą sobie w każdych warunkach i na każdych torach (także,uwaga,tych jednorazowych) obojętnie od pogody. To właśnie dlatego między innymi Biało- Czerwoni nigdy w historii nie zdobyli złotego medalu w Speedway of Nations. Bartosz Zmarzlik jeszcze w tym roku wyrwał Bradowi Kurtzowi z Australii (trzeci był Dan Bewley z Anglii) tytuł mistrza świata, wygrywając po raz szósty w historii i wyrównując osiągnięcie Nowozelandczyka Ivan Maugera i aroganckiego Szweda Tony Rickardssona, ale Polacy przegrali w tym.sezonie i to wyraźnie rywalizacje drużynową.
To pokazuje, że warto grać i jeździć w trudnych warunkach skoro to robią inni...
*Artykuł ukazał się w tygodniku "Gazeta Olsztyńska"
https://naszeblogi.pl/75…
https://naszeblogi.pl/75…
https://naszeblogi.pl/75…
Dla każdego coś nowego 😡