Wielu ludzi w Polsce czuje, że coś jest nie tak, że pracujemy coraz więcej, zarabiamy pozornie więcej, a jednak coraz mniej z tego mamy. Ceny rosną szybciej niż nasze poczucie bezpieczeństwa, politycy zmieniają się jak aktorzy w telenoweli, a scenariusz wciąż ten sam: obietnice, strach, gniew i rozczarowanie.
I choć coraz więcej osób ma świadomość, że żyjemy w świecie medialnych iluzji i politycznych teatrzyków, to jednak większość nadal ulega manipulacji. Co więcej, wielu broni tych, którzy nimi manipulują. Dlaczego?
Bo tak nas nauczono: ufać tym, którzy mówią głośno
Polacy przez dziesięciolecia żyli w systemach, w których prawda była luksusem. Od PRL-u, gdzie oficjalne komunikaty były oderwane od rzeczywistości, po dzisiejszy świat, gdzie dezinformacja jest wszechobecna, wciąż uczymy się, że „telewizja mówi, więc to musi być prawda”.
Dzisiejsze media nie kłamią wprost- manipulują kontekstem.
Przykład? Dwa nagłówki o tym samym wydarzeniu:
- „Rząd pomaga rodzinom - rekordowe dopłaty do mieszkań!”
- „Rząd zadłuża przyszłe pokolenia - miliardy wydane na dopłaty.”
Oba są prawdziwe, oba kształtują zupełnie inną emocję.
Manipulacja nie polega na tym, że ktoś mówi nieprawdę. Polega na tym, że mówi tylko fragment prawdy, taki, który ma wzbudzić w nas emocję, jakiej potrzebuje.
Bo emocje rządzą światem, nie fakty
Człowiek reaguje emocjonalnie, zanim zdąży pomyśleć. Politycy, spin doktorzy i media doskonale o tym wiedzą.
Dlatego współczesna debata publiczna nie jest o tym, co ktoś mówi, ale jak to mówi.
- Nie chodzi o to, jakie są realne skutki polityki migracyjnej, tylko o to, kto krzyczy głośniej: „zabiorą wam miejsca pracy!” lub „jesteście rasistami!”.
- Nie chodzi o to, jak działa gospodarka, ale kto potrafi stworzyć wrażenie, że „stoi po stronie zwykłych ludzi”.
To jest emocjonalny marketing polityczny.
Fakty przestają się liczyć, bo są zbyt złożone. W epoce krótkiego wideo i szybkich lajków liczy się, kto lepiej zagra na emocjach gniewu, strachu, poczucia krzywdy.
Bo jesteśmy zmęczeni myśleniem
System edukacji nie uczy myślenia, tylko odtwarzania. Przez lata tresowani byliśmy w rozwiązywaniu testów, a nie w analizowaniu rzeczywistości.
Nic więc dziwnego, że ludzie nie chcą słuchać, że system pieniądza dłużnego, zadłużenia i konsumpcji to fundament problemu, bo to za trudne, zbyt abstrakcyjne, zbyt inne od tego, co znają.
Łatwiej uwierzyć w proste hasło:
- „To wina tamtych.”
- „Jak ich odsuniesz, będzie lepiej.”
- „My jesteśmy po stronie dobra, oni po stronie zła.”
Każda partia ma swoją wersję tych haseł. I każda gra na tym samym ludzkim mechanizmie - potrzebie prostoty i nadziei.
Bo polityka stała się religią
W Polsce partie polityczne przejęły rolę dawnych Kościołów. Dają ludziom to, czego brakuje w życiu: poczucie wspólnoty, misji, sensu.
Dlatego tak trudno przekonać zwolennika jakiegokolwiek ugrupowania, że jego lider manipuluje , bo on nie wierzy politykowi, on wierzy w niego.
To już nie jest spór o program. To wojna plemienna, w której każdy obóz ma swoich proroków, heretyków i święte symbole.
A gdy polityka staje się religią, rozum przestaje mieć znaczenie.
Bo manipulacja daje złudzenie wolności
Największy sukces manipulacji polega na tym, że człowiek nie czuje się zmanipulowany.
Myślimy: „ja sam wyciągam wnioski”, „nikt mi nie mówi, co mam myśleć”, podczas gdy nasze przekonania są często produktem tysięcy mikrosygnałów, które codziennie docierają do nas z ekranów, reklam, komentarzy.
System nauczył nas wierzyć, że jesteśmy wolni, podczas gdy w rzeczywistości jesteśmy wolni tylko w ramach scenariusza, który ktoś inny napisał.
Możemy wybierać między dwiema wersjami tego samego świata: różnymi maskami tej samej gry.
Dlaczego ludzie odrzucają prawdę, gdy im ją pokazujesz
Bo prawda boli.
Uświadomienie sobie, że przez lata było się oszukiwanym, że głosowało się w dobrej wierze na ludzi, którzy nami manipulowali, to cios w samoocenę.
Dlatego większość reaguje agresją. Odrzuca fakty, broni swoich złudzeń, szuka winnych poza sobą.
To nie brak inteligencji, to mechanizm psychicznej obrony.
Łatwiej wierzyć, że winni są „oni”, niż przyznać, że przez lata samemu było się częścią iluzji.
Czy można to zmienić?
Tak, ale tylko wtedy, gdy zaczniemy budować społeczeństwo refleksyjne, a nie reaktywne.
Nie wystarczy narzekać na polityków, trzeba nauczyć się rozpoznawać ich metody, analizować język, którym się posługują, pytać:
- Dlaczego akurat teraz ten temat jest głośny?
- Kto na tym zyskuje?
- Czy emocja, którą czuję, jest naprawdę moja, czy została we mnie zaprogramowana?
Dopóki tego nie zrobimy, będziemy żyć w świecie, w którym wybieramy nie polityków, lecz swoich manipulatorów.
Epilog
Polska ma ogromny potencjał - technologiczny, intelektualny, społeczny. Ale dopóki większość społeczeństwa będzie funkcjonować w rzeczywistości kreowanej przez emocje i partyjne przekazy dnia, dopóty nasz dobrobyt pozostanie mirażem.
A przecież wystarczyłoby, żebyśmy na chwilę wyłączyli telewizory, odłożyli telefony i zaczęli rozmawiać ze sobą jak ludzie, nie jak „wyborcy”.
Wtedy może wreszcie zrozumiemy, że prawdziwa zmiana nie zaczyna się w Sejmie, lecz w naszej świadomości.
Myślę sobie co się stało z Polakami z tym dumnym narodem , który potrafił się buntować w czasach niewoli, okupacji, terroru komunistycznego ?! A teraz z podkulonym ogonem siedzi cicho i czeka aż ktoś za nich wszystko zrobi. Dlaczego nie uczestnicząc w wyborach pozwalacie sobie wybrać lewackich łachów ?! Nie stać was na te minimum aktywności da własnej ojczyzny ? Czy naprawdę chcecie tego, aby grupa homo sowietikus przejęła władzę, i żeby było jak było ?! Skąd u was ta obojętność i znieczulica ?
My normalni Polacy (We Nation !) nazywamy was, zwolenników platformy obywatelskiej gorszym sotrem lub obcym lewackim elementem w Polsce, lub po prostu PO-je-ba-mi ! Dlatego, że wam się w pewnym momincie życia coś pomieszało, a dokładniej mówiąc – coś PO-je.ba-ło !
Otóż, okazało się, że politycy waszej ulubionej partii politycznej, to kłamcy, złodzieje i zdrajcy – lub inaczej mówiąc – pospolici przestępcy ! I tak jak oni dalej walczą o koryto, tak wy dalej uwielbiacie tych przestępców. Wiecie dlaczego ? Bo wam się PO-je-ba-ło już na zawsze !
,,Polska ma ogromny potencjał technologiczny, ,intelektualny i społeczny''...Tylko dlaczego niewykorzystany ? Na NB podałamale nikogo to nie zainteresowało jako to ,,potencjał'' nasi rządzący wykorzystują i jakim obsadzają miejsca pracy. Na stanowisko w Totalizatorze Sportowym będącym spółką Skarbu Państwa zatrudniono mężczyznę znanego jako drag queen o pseudonimie Konfucjana określający siebie jako ,,draguska edukująca , bawiąca się płcią, niebinarna '',występująca w odrażających ,wulgarnych tańcach i pozująca do zdjęć w damskich strojach i bieliźnie. Dla tego ,,potencjału'' stworzono stanowisko specjalisty d/s różnorodności, inkluzywności i wizerunku pracodawcy z uposażeniem 15000zł/miesiąc.Już w pierwszym dniu pracy świeży specjalista wyszedł po 6 godzinach ,bo się znudził. Z kolei były kierowca Biedronia często występujący w mediach społecznościowych eksponują nagie zdjęcia i prezentujący tematy wyłacznie o swojej seksualności otrzymał stanowisko w ARiMR, Czy to są przykłady tego potencjału? Bełkot o inkluzywności i różnorodności nie zastąpi dobrej pracy, fikcyjne stanowiska w skali Polski nie przyniosą oszczędności, a zatrudnienie pracowników bez doświadczenia,wiedzy a nawet chęci nie da żadnych korzyści. Społeczeństwu problemy trzeba wyjaśniąć i nie ma w tym nic zdrożnego,że przeprowadza się to jasnym przekazem, konkretnie wskazując błędy i bazując na faktach zamiast krytykować ze nie chce słuchać o pieniądzu dłużnym czy uniwersyteckich wykładów..Proste hasła czy pouczenia podane w sensownym przekazie są do realizacji bez uszczerbku dla inteligencji.
Ale jak islamiści przyjdą
https://pbs.twimg.com/me…
to te draguski i gendery szybko się skończą😉
Dziękuję za ten komentarz Danusiu, To świetny przykład, jak różnie potrafimy rozumieć pojęcie „potencjału” i jak emocjonalnie reagujemy na to, w jaki sposób jest on wykorzystywany.
Kiedy pisałem o potencjale technologicznym, intelektualnym i społecznym, nie miałem na myśli wyłącznie decyzji personalnych podejmowanych przez rządzących (choć to także ważny temat). Miałem na myśli potencjał całego społeczeństwa, ludzi, którzy potrafią tworzyć, myśleć, budować, ale często nie mają szansy się przebić, bo system polityczny i medialny kieruje uwagę na skandale, emocje i tematy zastępcze.
To, co napisałaś, jest przykładem innego rodzaju problemu, nie braku potencjału, ale błędnego sposobu jego wykorzystania. Jednak sedno mojego wpisu dotyczyło tego, dlaczego jako społeczeństwo nie potrafimy reagować systemowo, tylko skupiamy się na pojedynczych przypadkach, które rozpalają emocje, a odwracają uwagę od istoty sprawy:
- jak funkcjonuje gospodarka,
- jak zarządza się zasobami publicznymi,
- dlaczego nie ma równych szans rozwoju dla wszystkich ,
- i jak media oraz politycy odciągają uwagę od tych tematów, grając na emocjach.
Nie krytykuję tego, że ludzie mają emocjonalne poglądy, to ludzkie. Ale właśnie o to chodziło w tekście: że te emocje są często wykorzystywane, byśmy zamiast dyskutować o reformach i rozwiązaniach, rozmawiali o kontrowersjach personalnych.
Jeśli naprawdę chcemy, by Polska wykorzystywała swój potencjał, to potrzebujemy mniej oburzenia, a więcej rozmowy o systemie: o edukacji, gospodarce, mediach i mechanizmach władzy. To dopiero pozwoli, by talent, wiedza i praca ludzi miały znaczenie niezależnie od tego, kto akurat rządzi.
Dlaczego uważa pan,że oburzenie czy emocje należy wykluczyć z debaty publicznej a skupić się rozmowach o systemie na poziomie ogólności..Tymczasem nie wystarczy dyskutować jak funkcjonuje gospodarka i jak zarządzać funduszami ale podać konkretne przykłady w którym obszarze nie funkcjonuje i dlaczego. Czy pan naprawdę sądzi ,że dwa przykłady które podałam dlatego,bo pasjonuję się skandalami? Nie, ja tylko wskazałam problem w który trudno uwierzyć ale zaistniał faktycznie i nie jest jednostkowy. Takie skandale-niewłaśćiwi ludzie na miejscach pracy do której się nie nadają są już w Polsce powszechne więc jak o nich nie mówić inaczej jak o wpływie na gospodarkę? Jak nie mówić o aferze w Sieci Badań Jądrowych która miała kształcić przyszłych inżynierów jądrowych z całej Europy które nie powstanie bo grunt sprzedano hodowcy borówek? Jak nie odnieść się bez oburzenia do konkretnego przypadku niszczenia naszej tożsamości wystawiając przed Dniem Niepodległości ,,Pana Tadeusza'' w reżyserii polski-niemieckiego reżysera? Powinniśmy milczeć gdy sztuka jest obrzydliwie zmieniona,zamek Horeszków to wychodek do którego bohaterowie bez przerwy wchodzą i wychodzą,Zosia jest w ciązy z niedźwiedziem,a wszyscy piją i wymiotują? Gdyby nie było oburzenia na skandaliczne potraktowanie księdza i urzędniczek czy matki Oskarka to jakim bylibyśmy społeczeństwem? Jeżeli nie będziemy operować konkretami i piętnować nieprawidłowości to jak mamy cokolwiek naprawić?