"Anioł z Okęcia"
14 lat temu dokonał cudu i ocalił 231 pasażerów lądując awaryjnie bez wysuniętego podwozia samolotu. Kapitan Tadeusz Wrona: „To nie było tak, że lecimy, lecimy i nagle buch o ziemię”
Mija 14 lat od dnia, gdy kapitan Tadeusz Wrona dokonał rzeczy, która przeszła do historii polskiego lotnictwa. 1 listopada 2011 roku, z powodu awarii systemu, musiał wylądować ogromnym Boeingiem 767 bez wysuniętego podwozia. Na pokładzie było 231 osób. Dzięki zimnej krwi, doświadczeniu i precyzji wylądował bezpiecznie na warszawskim Okęciu, ratując wszystkich pasażerów.
Kapitan wspominał, że do końca miał nadzieję, iż mechanizm się odblokuje. Gdy było jasne, że paliwa wystarczy jedynie na kilka minut, podjął decyzję: „Lądujemy”. W kokpicie panowało pełne skupienie, a w kabinie cisza. Nikt nie krzyczał, ludzie trzymali się za ręce i czekali. Wrona wiedział, że każdy jego ruch musi być idealnie precyzyjny. Warunki pogodowe sprzyjały, a on sam zaufał procedurom i swojemu zespołowi.
Sam moment przyziemienia był jak wieczność. Samolot sunął po pasie trzy kilometry, szorując brzuchem po betonie. Kapitan wspominał, że zaskoczyła go cisza – brak stukotu kół, tylko szum powietrza i wentylatorów. Dopiero gdy otrzymał meldunek, że wszyscy pasażerowie są już na zewnątrz, poczuł ulgę.
Po wylądowaniu nikt nie świętował. Załoga siedziała jeszcze chwilę w autobusie, w milczeniu. Wrona nie potrzebował wtedy psychologa – bardziej chciał wiedzieć, co dokładnie zawiodło w systemie podwozia. Do domu wrócił późnym wieczorem. Żona była u sąsiadów i powiedziała mu przez telefon, że jest z niego dumna.
Dziś mieszka z rodziną pod Warszawą. Jest spokojny, skromny, wciąż lata i czasem wraca myślami do tamtego dnia. Wierzy, że każdy pilot na jego miejscu zrobiłby to samo. Najbardziej ceni spokój, rodzinę i codzienne drobiazgi – nawet grabienie liści w ogrodzie. Mówi, że po tamtym locie inaczej patrzy na życie. Docenia każdy dzień i powtarza, że są rzeczy ważniejsze niż porządek w ogrodzie.
Z raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych:
- Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) wskazała, że główną przyczyną była awaria układu hydraulicznego – dokładnie uszkodzenie przewodu w prawym podwoziu.
- Dodatkowo, awaryjny system wysuwania podwozia nie zadziałał, ponieważ wyłączony był bezpiecznik (ang. circuit breaker) oznaczony jako „C829”. Raport wskazuje, że załoga nie zauważyła, iż bezpiecznik był w nieprawidłowej pozycji; jednak sprawdzenie tego nie było wówczas wymogiem instrukcji.
Eksperci firmy Boening twierdzili jednak, że instrukcja wymagała sprawdzenia bezpieczników.
Dzisiaj można spekulować kto miał racje, ale faktem jest, że żadna firma ubezpieczeniowa nie pokryła kosztów remontu i samolot został zezłomowany. A z kapitanem Wrona LOT rozwiązał umowę, oficjalnie ze względu na wiek i przepisy Unijne.
@mk1 kłamiesz i piszesz bzdury nie mając pojęcia ani wiedzy
A prawda jest taka :
Polskie media nadały mu tytuł bohatera[4]. Manewr w wykonaniu Tadeusza Wrony porównywano do podobnego wyczynu amerykańskiego pilota Chesleya Sullenbergera, który w 2009 roku wylądował awaryjnie na rzece Hudson. Również w ocenie prezydenta Bronisława Komorowskiego był to czyn bohaterski, dlatego ogłosił on zamiar uhonorowania pilotów państwowym odznaczeniem. W czasie uroczystości w Pałacu Prezydenckim w dniu 7 listopada 2011 odznaczył kpt. Wronę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
8 listopada 2011 radni miasta Leszno nadali kpt. Wronie tytuł „Honorowego Obywatela Miasta Leszno”.
Tadeusz Wrona otrzymał m.in. tytuł Człowieka Roku CPS. Wyróżniła go również Liga Morska. Polaka komplementowali także rewident miejski Nowego Jorku John Liu i członek Zgromadzenia Stanowego Nowego Jorku, reprezentujący m.in. Greenpoint Joseph R. Lentol. Demokratyczna członkini Izby Reprezentantów nadesłała pilotowi certyfikat za zasługi, uznający go za bohatera Stanów Zjednoczonych, oraz flagę, która na jego cześć wisiała w Białym Domu. Dzień 16 listopada 2011 został uznany przez Radę Miasta Nowego Jorku (The Council City of New York) Dniem Kapitana Tadeusza Wrony w Nowym Jorku.
Dalsze losy.
3 lata później Tadeusz Wrona pozwał Polskie Linie Lotnicze LOT do sądu pracy. 19 grudnia 2014 odbyła się pierwsza rozprawa. Pilot skarżył się na nowe warunki zatrudnienia. Uznał, że są dla niego niekorzystne. Domagał się od narodowej linii przywrócenia poprzednich warunków wynagradzania. W 2019 r. został zwolniony z pracy w PLL LOT, jednak po dwudniowym konflikcie, ponownie został przyjęty do pracy. Od drugiej połowy 2019 szkolił kandydatów na pilotów w ramach LOT Flight Academy.
Uhonorowany wieloma wysokimi nagrodami przez firmę Boeinga.
Te Zeus a w którym to miejscu kłamałem i napisałem nieprawdę?
O raporcie Komisji nie napisałeś nic a o konflikcie z LOT-em, to Ty nie napisałeś całej prawdy.
Po wypadku kapitan Wrona miał zakaz lotów międzynarodowych i LOT zmienił mu warunki pracy dlatego w 2014. kapitan Wrona pozwał LOT do sądu. Oficjalnie nie był to jednak pozew związany z incydentem.
W 2019 roku lot rozwiązał umowę z kapitanem Wroną i znowu nie było to związane z incydentem a z przepisami unijnymi.
Sprawa wywołała jednak poruszenie, ponieważ Wrona był już wtedy symbolem bezpieczeństwa i profesjonalizmu.
Po dwóch dniach medialnego i społecznego oburzenia, LOT zmienił decyzję i przywrócił kapitana do pracy, ale nie jako pilota liniowego, tylko w charakterze instruktora.
Tyle suche fakty, żadnych wniosków.
Te mk1 !
Nie zmienia faktu iż ocalił masę ludzi i jest bohaterem. Fakty!!!!
Te Zeus.
Jakby wcisnął bezpiecznik, to ocaliłby też samolot.
Te Mk1
Jak byś wcisnął swój rozum nie pisał byś idiotyzmów.
Te Mk1
Jak byś wcisnął swój rozum nie pisał byś idiotyzmów.
errare humanun est. oczywiście że bohatersko ocalił ludzi po swoim błędzie. szczęście w nieszczęściu... oczywiście, że ignorant zawodowy nie wyszedłby cało z takiej sytuacji. ale dlaczego drugi pilot nie odkrył uchybienia! dlaczego nikt z wieży, z firmy nie podpowiedział sprawdź bezpiecznik?
trudno wyeliminować błędy ludzkie, szczególnie popełniane w stresie pod presją ekstremalnie krótkiego czasu.
kamuflowanie przyczyn awarii, kreowanie bohaterów w sytuacji gdy ocaleniu pomógł łut szczęścia jest łudzeniem się na miarę że ja i moi bliscy nie będziemy uczestnikami kolejnej podobnej katastrofy.
podobnie pilot helikoptera ocalił premiera Millera zapomniawszy o włączeniu układu odlodzenia.
strata samolotu to problem dla ubezpieczyciela więc przynajmniej procedury bezpieczeństwa i szkoleniowe zostają zmodyfikowane
Gdyby nie kunszt pilota dzisiaj tych ludzi, być moze, by już nie było. Amerykanie docenili opanowanie, kunszt pilotażu kpt. Wrony przyznając jemu wiele zasług. Reszta dotycząca przełącznika to dywagacja i pierd.....