Szanowni.
Jak mawiał śp. ks. Bronisław Bozowski: "...nie ma przypadków, tylko znaki...", a dodatkowo we wczorajszej Ewangelii Pan Jezus naucza swoich uczniów o tym, że, po pierwsze: "...po owocach ich poznacie...", a po drugie, że: "...z obfitości serca mówią jego usta...".
Skoro już na cytaty się zebrało, to jeszcze dwa, tym razem dla porównania:
Pierwszy jest taki:
"...nauczyli mnie, że żyjemy w najlepszym, najwspanialszym kraju pod słońcem. Ten fakt nadał sens mojemu dzieciństwu. [...] wiedziałem że nadejdą lepsze dni, bo żyję w kraju, który pozwala mi dokonywać dobrych wyborów...";
natomiast drugi taki:
"...Kiedy byłem dzieckiem, patrzyłem na USA nie tylko jako na najpotężniejszy kraj, najbogatszy kraj na świecie, kraj, który ma świetną muzykę, świetne filmy, świetne samochody o potężnych silnikach, ale także jako na kraj stojący po stronie dobra...".
Podobne, co? Cytat pierwszy to fragment książki wiceprezydenta USA J.D. Vance'a "Hillbilly Elegy", (s. 234, akapit 2, Warszawa 2025, Wydawnictwo Marginesy, wydanie trzecie, ISBN: 978-83-68367-07-2), bardzo osobistej opowieści o jego dorastaniu w Kentucky i problemach ludzi "Pasa Rdzy". Opowieści o tym nieusuwalnym "Hillbilly Bone", czyli "kręgosłupie bidoka" (jak słowo "hillbilly" przetłumaczono w książce), dla którego obrona honoru matki, kobiet z rodziny oraz ojczyzny jest paradygmatem podstawowym, wręcz na poziomie instynktu, podobnie jak lojalność.
Drugi cytat natomiast, jest to wypowiedź redaktora Polskiego Radia, Marka Wałkuskiego, wprowadzająca w pytanie, które zadał w piątek 28 lutego br. w Gabinecie Owalnym Prezydentowi USA.
Dalsza część brzmiała tak: "...Teraz rozmawiam z przyjaciółmi w Polsce, których niepokoi, że za bardzo sprzymierza się Pan z Putinem. Jakie jest Pańskie przesłanie dla nich?...”.
Mamy więc zarówno zadane pytanie ("...Jakie jest Pańskie przesłanie do nich?..."), jak i ukrytą podstępnie tezę, że Prezydent Trump sprzymierzył się z Putinem, no bo skoro przyjaciół p. Wałkuskiego niepokoi, że Prezydent Trump "...za bardzo sprzymierza się..." z Putinem, to znaczy, że dla nich sprawa sprzymierzenia się jest jasna, a kwestią do wyjaśnienia jest jak bardzo "....za bardzo...".
Bycze pytanie polskiego redaktora, odznaczonego przez Bredzisława w 2011 Srebrnym Krzyżem Zasługi, co? Nie byłoby nic dziwnego w tym, że J.D. Vance podświadomie zaczął się gotować.
Na szczęście Prezydent Trump odniósł się do obydwu zagadnień, mówiąc: "...Gdybym nie sprzymierzył się z oboma z nich nigdy nie doszłoby do porozumienia. Chcesz, żebym mówił okropne rzeczy o Putinie, a potem powiedział „Cześć Władimir, jak radzimy sobie z umową". To nie działa w ten sposób...".
Wtedy, za przyzwoleniem Prezydenta Trumpa, włączył się J.D. Vance, mówiąc: "...Przez cztery lata Ameryka miała prezydenta, który stawał na konferencjach prasowych i mówił ostro o Putinie. A potem ten uderzył na Ukrainę i zniszczył znaczny fragment kraju. Droga do pokoju i droga do dobrobytu być może oznacza wejście w dyplomację. (...) To, co czyni Amerykę dobrym krajem, to wchodzenie w dyplomację. To właśnie robi prezydent Trump..."
Czyli, mówiąc krótko, podkreślił, że droga dyplomatyczna wymaga godzenia się z rzeczywistością, aby jej nie zamknąć.
Niestety, z Prezydenta Żełeńskiego wylazł wtedy zarówno turaniec (przecież kształtował się mentalnie w rosyjskojęzycznym Donbasie) jak i aktor, bo włączając się (zresztą też za przyzwoleniem gospodarzy) do wymiany zdań, zamiast poprzeć Prezydenta Trumpa i J.D. Vance'a, mówiąc coś na kształt: "...Polityka ma swoje reguły i zapewniam że Prezydent Trump nie sprzymierzył się z Putinem, a co dopiero "za bardzo"...", zaczął mówić o tym, że z Putinem to żadna dyplomacja, bo to morderca etc. (co jest zresztą racją, ale przecież nie tego dotyczyło spotkanie), co wyglądało tak, jakby chciał uświadomić gospodarzy, ile są warte porozumienia z turańcami.
Tyle że dla gospodarzy spotkania, to co mówił Prezydent Żełeński, było wpisaniem się w tę ukrytą tezę i jej afirmacją - tak, dla mnie też jest oczywiste że sprzymierzacie się z Putinem, bo nie wiecie co robicie, a wasza dyplomacja to naiwność.
Nic dziwnego że obydwaj panowie się zdenerwowali, bo - sądząc ich po rekcji - miało to dla nich mniej więcej taką wymowę, jak gdyby ktoś powiedział do gospodarza imprezy, że jego przyjaciele martwią się, że ten za bardzo bije swoją żonę, a po dementi, że to oczywisty idiotyzm, odzywa się gość honorowy, mówiąc, że słyszał, że żona przecież ma siniaki.
No po prostu dyplomacja godna Chruszczowa z butem w dłoni.
I nie ma znaczenia, co Prezydent Żełeński chciał powiedzieć, w tym akurat wypadku ważne jest co powiedział, a najważniejsze, jak to zostało zrozumiane.
Dlatego w dyplomacji potrzebni są tłumacze. Nawet nie po to żeby tłumaczyć, ale żeby można było zwalić na "błąd tłumaczenia".
Może jeszcze się to uda odwrócić, ale "pójście do Canossy" jest dla Prezydenta Żełeńskiego politycznym samobójstwem (ukraińska polityka, to jednak ciągle jeszcze turańszczyzna), natomiast dla gospodarzy spotkania jest to kwestią honoru, bo zostali - z ich punktu widzenia - obrażeni we własnym domu.
Rozwiązanie oczywiście jest, nawet dość proste: po prostu Prezydent Żełeński powinien przeprosić za powstanie nieporozumienia językowego, gdyż nie zrozumiał albo nie dosłyszał pytania zadanego przez polskiego dziennikarza, a w takiej sytuacji umknął mu kontekst odpowiedzi J.D. Vance'a, co doprowadziło do bardzo niezręcznej sytuacji.
Tylko nie wiem, czy Prezydent Żełeński widzi tę kwestię w tych kategoriach i czy da radę udźwignąć temat, bo jednak w turańszczyźnie nieomylność władcy jest gwarancją ważności wszelkich relacji w Państwie... A skoro władca przeprasza, to znaczy że nie nadaje się na władcę.
Dlatego przeprosić trzeba za nieporozumienie, bo to pozwoli mu zachować twarz, a jednocześnie może zostać przyjęte za dobrą monetę.
A następnym razem warto pamiętać o tłumaczu.... Tylko może niekoniecznie ukraińskiej czy amerykańskiej wersji p. Dukaczewskiej...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3217
O! Gołąbek pokoju!
USA mają prawo prowadzić gierki i stawiać zaporowe warunki a potem kłamać w żywe oczy na temat wydarzeń by na słowa prawdy reagować oburzeniem. Należy z tego i takich samych wcześniejszych sytuacji wyciągać wnioski a nie robić "murzyństwa". Jest jak jest i tyle. Pisałem o tym w sobotę:
https://naszeblogi.pl/72…
Przemawia Breżniew do ludu chińskiego....20 min i robi przerwę dla tłumacza:
-Tłumacz mówi SING
No to Breżniew jedzie pół godziny i przerywa:
-Tlumacz mówi SING
Breżniew godzinę...kończy i patrzy na tłumacza:
-Tlumacz mówi SING PING!
Breżniew potem pyta swojego tłumacza: Ty! co to znaczy SING? Pieprzy,a SING PING...skończył pieprzyć.
Grupa polskich geodetów wytyczała w ZSRR trasę rurociągu naftowego. Na pytanie, co robią, zadane im przez okolicznych kołchoźników, jeden z Polaków zażartował: "wytyczamy granicę polsko-chińską". Kołchoźnicy poszli poskarżyć się do komitetu, że zostają po chińskiej stronie, a oni woleliby polską. Doszło do strasznej draki i w wyniku interwencji konsulatu geodetów wyrzucono.
W Rosji to wiedzą. W USA też. W Polsce gorzej.
Cytat z talmudu:
-"Musi być krwi przelewanie na świecie i podczas tego zamieszania odbierzemy zgubę naszą, za którą się teraz uganiamy. Podobnież, gdy woda mętna, wtenczas dobrze ryby łowić. Tak też, gdy się świat krwią zaleje, będziemy mogli ułowić rzecz, która do nas należy." "Skoro zejdzie zorza i poranek Abrahamowy, żadna władza nie pozostanie w ręku tych, którzy ją teraz posiadają".
Przypomnieć należy co zostało powiedziane podczas rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz, że tylko "śmierć żyda jest mistyczna", w swoich mowach nie ma mowy o ofiarach innej narodowości, nawet Polakach, których było więcej niż żydów, praktycznie pomija się milczeniem ofiarność Polaków w ratowaniu żydów, a szczególnie tych, którzy robili wszystko, by zbrodnię holokaustu nagłośnić w całym świecie.
Przy okazji, czyż polityka rządu Zełenskiego nie przypomina wypierania się żydów z współpracy z najeźdźcami sowieckimi, czy niemieckimi, potem w Polsce służąc Stalinowi w zbrodniczej formacji UB, mordowali Polaków, a także żydów, którzy jeszcze mieli jakiś majątek.
Jakim sposobem Zełenski jest miliarderem ???
//Spójrzmy na majątki i podejrzane machinacje w Polsce osób będących na szczytach władzy//
Może lepiej nie. Morawiecki z pewnością nie będzie zadowolony.
Był i teraz powinien ponieść konsekwencje. Oczywiście nie sam.
Choć osobiście w to wątpię. Magdalenka cały czas funkcjonuje.