Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kapral Wojtek w służbie Rzeczypospolitej
Wysłane przez Tezeusz w 16-11-2024 [09:40]
Kpr WOJTEK. HISTORIA NIEZWYKŁEGO ŻOŁNIERZA GEN. ANDERSA. ROCZNICA ODEJŚCIA NA EMERYTURĘ.
Chwila emerytury dla kaprala Wojtka nadeszła w listopadowy ranek 15 listopada 1947 r. Szron pokrywał już żywopłoty i dachy żołnierskich baraków, które błyszczały w promieniach słońca. Wojtek uwielbiał takie poranki.
Żołnierzom zatrzymującym się przy jego szopie, aby go pogłaskać i porozmawiać z nim, futro Wojtka wydawało się wyjątkowo błyszczące i nasycone świeżym zapachem.
Zwierzę sprawiało wrażenie niezwykle szczęśliwego i nieświadomego tego, że nastał dzień, w którym ma nastąpić jego przeprowadzka do edynburskiego ZOO....
*****
Nie brakuje wielu pasjonujących opowieści z II wojny, w które po prostu ciężko uwierzyć. Jedną z nich jest opowieść o kapralu Wojtku, niedźwiedziu brunatnym, który stał się polskim bohaterem. Adoptowany przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Andersa przeszedł szlak bojowy z Iranu do Włoch. Brzmi niewiarygodnie?
Każdy Polak zna mniej lub bardziej historię kaprala Wojtka który towarzyszył polskim żołnierzom na bliskim wschodzie, a później we Włoszech w batalii pod Monte Cassino.
Według relacji kuriera Archibalda Browna, w celu oficjalnego wciągnięcia niedźwiedzia na listę personelu 2 Korpusu Polskiego gen Władysław Anders mianował Wojtka kapralem. Według relacji Wojciecha Narębskiego niedźwiedź miał swój numer służbowy, książeczkę wojskową i przydział na papierosy.
***
Uśmiech wywołują wybryki Wojtka, gdy np „ukradł” kobietom z polskiego oddziału bieliznę ze sznurka, na którym się suszyła. Zdarzyło się również, że wyjadł śniadanie dla oficerów i za karę, choć ta okazała się dla niego szczęśliwą koleją losu, przekazano go dla 2. Kompanii Transportowej.
Wojtek ujmuje za serce swoimi ludzkimi zachowaniami, zwierzę dorastając wokół ludzi starało się ich naśladować. Tak jak oni pił piwo, chodził na warty, jeździł w ciężarówce, siedząc na swoich czterech literach i opierając łapy o deskę pod szybą.
Nosił skrzynie z amunicją i to nie z poczucia obowiązku ani na rozkaz, a z czystej chęci bycia ze swoimi opiekunami. Nikt go tego nie uczył, nikt nie tresował. Niedźwiedź potrafił w sobie wyrobić nawet coś na podobieństwo ludzkiego poczucia humoru.
Widział, jak reagują na niego inni i nauczył się postępować tak, by zwrócili na niego uwagę, lub się z nim bawili. Uwielbiał zapasy i by zabawa trwała jak najdłużej często „podkładał” się swoim rywalom pozwalając im wygrać, by ci nie zniechęcili się zbyt szybko.
We Włoszech, na urlopie uwielbiał kąpiele w morzu. Wtedy nurkował i wynurzał się nagle między grupką niczego niespodziewających się kobiet.
Reakcji tych dam oczywiście możemy się domyślić. Wszystko to jednak kończyło się zawsze śmiechem i serdecznością.
Olbrzymi Niedźwiedź nigdy nawet nie zadrapał człowieka. Raz tylko zdarzyło mu się wystraszyć na śmierć arabskiego szpiega, to jednak okazało się dla Polaków bardzo korzystne.
Każdy zna mniej więcej te historie i może je z pamięci przytoczyć. Jednak życie, nie zawsze składa się z samych szczęśliwych chwil. Gdy wojna dobiegła końca, a Wojtek tak jak i jego kompani z Armii Andersa wypełnił swój obowiązek, musiał zadbać sam o siebie.
Problem polegał tylko na tym, że zwierzę było skazane na opiekę człowieka. Nie było w stanie rozpocząć życia na wolności, ani nie mogło stać się nagle człowiekiem. Jego opiekunowie nie mogli zaś sobie pozwolić na utrzymywanie tak dużego zwierzęcia jako domowego.
Już same ilości pochłanianego pożywienia przekraczały budżet polskich kombatantów, którzy pozostając w Anglii, musieli zarobić sami na swoje utrzymanie.
.
SMUTNE POŻEGNANIE.
Gdy 15 listopada Piotr Pendrys po raz ostatni odpinał swego przyjaciela z uprzęży przed jego barakiem, Wojtek lizał go po twarzy i zaczepnie szturchał. Żołnierz jednak ze łzami w oczach nie miał nastroju do zabawy.
Miał wyrzuty sumienia z tego powodu, że musi oddać swojego towarzysza w „niewolę” ogrodu zoologicznego. Czuł się niemal, jak gdyby go zdradzał, tym bardziej że Niedźwiedź nie był niczego świadom. Do swojego nowego miejsca zamieszkania Wojtek ruszył na pace ciężarówki.
Niedźwiedź myślał, że jedzie na kolejną wycieczkę, które tak bardzo uwielbiał. Aileen Orr w swojej książce „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa” opisuje całą sytuację następująco:
,,W towarzystwie Piotra i drugiego żołnierza Jana stanął za kabiną pojazdu i górując nad nią, położył obie potężne łapy na dachu. Jak zwykle w tego rodzaju sytuacjach, Piotr jedną rękę położył na plecach Wojtka, zaś ogromne zwierzę zbliżyło się do niego tak, że jego ciało dotykało nóg opiekuna.
Otucha czerpana z wzajemnego dotyku przywodziła na myśl wspomnienie pierwszych dni ich znajomości, kiedy Wojtek był jeszcze małym niedźwiadkiem.
Ten gest wyrażał bezwarunkową miłość i głęboką więź, jaka połączyła zwierzę i człowieka. Dla żołnierzy, którym emocje nie umożliwiały bacznego przyglądania się tej scenie, była to ostatnia okazja, by ujrzeć Wojtka.
Niedźwiedź Wojtek opuszczał obóz, odjeżdżając powoli ciężarówką prowadzoną przez Archiego Browna. W Winfield zapanowało niemal namacalne przygnębienie.
Jadąc do miejsca przeznaczenia, jak zawsze kpr Wojtek uważnie się rozglądał. Po podróży trwającej niemal dwie godziny, samochód dojechał do Edynburga. Tam na dziedzińcu ogrodu zoologicznego czekali pracownicy, uzbrojeni w łańcuchy, ościenie i klatki.
Wszelkie te narzędzia okazały się jednak bezużyteczna, a Wojtek w towarzystwie Piotra ruszył posłusznie w kierunku, który ten mu wskazał. Gdy dotarli w końcu na wybieg przeznaczony dla niedźwiedzia, ten zaczął się ciekawie rozglądać.
Wtedy Piotr odpiął mu obrożę, a Wojtek ponownie czule polizał go po twarzy. Polak zostawił mu na pamiątkę swój stary koc i kilka rzeczy przesiąkniętych jego zapachem.
Następnie, kiedy niedźwiedź rozglądał się po nowym miejscu, wycofał się i opuścił wybieg. Wojtek podszedł do krat, za którymi zniknął jego przyjaciel i patrzył swoimi brązowymi oczami w ślad za nim.
Dyrektor edynburskiego zoo, który był świadkiem tego zdarzenia, zapisał w swoich wspomnieniach:
,,Nigdy nie odczuwałem większego smutku, widząc umieszczane w klatce zwierzę, tak bardzo uwielbiające bawić się i korzystać z e swojej wolności"
Wojtek usiadł na ziemi i czekał na powrót swoich towarzyszy. Jak się okazało, Piotra nie zobaczył już nigdy więcej. Jego najbliższy przyjaciel płakał cały miesiąc, jednak nie chciał odwiedzać Wojtka, by nie przysparzać mu jeszcze więcej przykrości.
Nie mógł go zabrać do siebie i nie chciał wzbudzać w nim nadziei swoimi wizytami. Inni towarzysze kpr Wojtka starali się odwiedzać go jak najczęściej. Przeskakując przez ogrodzenie, przyprawiali obsługę zoo o palpitacje serca.
Wojtek jednak doceniał te wizyty i bawił się z Polakami jak dawniej. Dawało mu to siły i poprawiało humor na kilka następnych dni. Nowi opiekunowie z czasem zrozumieli, jak wiele znaczy dla Wojtka kontakt z dawnym życiem i nawykami.
Kiedy słyszeli polską mowę, odwracali wzrok, by można było wrzucić na wybieg słodycze, czy papierosy. Czas jednak biegł nieubłaganie i Wojtek podupadł na zdrowiu. Pod koniec swojego życia prawie nie wychodził ze swojej pieczary.
.
OSTATNIE LATA WOJTKA
Wojtek spędził w ogrodzie zoologicznym 16 lat od 1947 do 1963, żyjąc w klatce o powierzchni 10 m kwadratowych. Próby socjalizacji go z innymi niedźwiedziami w tym ZOO nie przyniosły pozytywnych efektów, bo Wojtek najbardziej lubił spędzać czas z ludźmi. Był zwierzęciem bardzo towarzyskim, kochał ludzi, którzy bardzo często odwzajemniali pozytywne uczucia.
W końcu 1958 r. poznański oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, przy wsparciu Polskiego Tow. Zoologicznego i Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, zwrócił się z interwencją do dyrekcji edynburskiego ZOO w sprawie warunków przetrzymywania Wojtka.
Wysunięta została wówczas koncepcja sprowadzenia Wojtka do jednego z polskich ogrodów zoologicznych.
W ramach rozpoczętych starań z tym celem na początku lutego 1959 r. wyjechał do Edynburga przedstawiciel oliwskiego ZOO dla omówienia kwestii umieszczenia Wojtka w tamtejszej placówce zoologicznej. W związku z tym rozpoczęto tam budowę wielkiego wybiegu dla niego.
Działania te niestety spełzły na niczym. Źródła mówią o kilku powodach: fatalny stan zdrowia niedźwiedzia i postępującą przedwcześnie starość Wojtka, opór kombatantów 22. Kompanii, którzy wciąż traktowali niedźwiedzia jako depozyt.
Natomiast sam opiekun zwierzęcia mjr Chełchowski oświadczył wprost, że reżimowy rząd warszawski stara się ze wszystkich sił sprowadzić niedźwiedzia do Polski, a zatem on jako szczery emigrant nie może oddać tak cennego symbolu komunistom”.
Niedobry stan psychiczny Wojtka podkreśla też świadek, który widział Wojtka w ZOO krótko przed śmiercią w 1963 r. ,,Leżał w świetle lamp ogrzewających jego zesztywniałe kości"
Kombatant, kapral 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii Wojtek został uśpiony 15 listopada 1963 r. w wieku 22 lat, w ZOO spędził 16 lat.
Ostatecznie zmarł 2 grudnia 63 r. Jego ciało zostało skremowane.
O jego śmierci poinformowały wówczas brytyjskie stacje radiowe. W wieku dojrzałym ważył blisko 500 funtów (ok. 230 kg) i mierzył ponad 6 stóp (ponad 182 cm). Wojtek osiągnął przeciętny wiek, jak na przedstawiciela podgatunku syryjskiego niedźwiedzia brunatnego.
Wojtek odszedł dokładnie tego samego dnia, w którym przed laty przybył do miejsca swojego „zesłania”.
.
POMNIKI MISIA WOJTKA
Pierwszy pomnik sympatycznego, futrzastego żołnierza polskiego powstał w Żaganiu w czerwcu 2013 r. Trzyma w łapach pocisk artyleryjski.
Drugi postawiono w Szymbarku, we wrześniu 2013. Rzeźba z brązu artystki Izydy Srzednickiej-Sulkowskiej ma wysokość 185 cm, czyli tyle, ile wzrostu miał Wojtek. Niedźwiedź trzyma pocisk, na głowie ma żołnierską czapkę, a na ramieniu biało-czerwoną przepaskę.
Krakowie stanął w maju 2014 r. Jego autorem był Wojciech Batka. Figura znajduje się w parku im. Henryka Jordana.
Kolejne pomniki powstały w Warszawie, Poznaniu, Sopocie, Szczecinie Gryfinie.
Pomniki Wojtka można też oglądać w Imoli we Włoszech, Cassino we Włoszech, Duns i Edynburgu w Szkocji, Penhros i Grimsby w Anglii.
--------------------------
https://www.facebook.com/share...
Komentarze
16-11-2024 [06:43] - Pers | Link: Ósma odsłona tego samego
Ósma odsłona tego samego "materiału".
To już spam czy jeszcze nie?
16-11-2024 [08:40] - Tezeusz | Link: @ Rus..gówno
@ Rus..gówno inaczej spam na NB
"J.R. to przypadek kliniczny, osoba, która albo na głodzie alkoholowym, albo na kacu wypisuje rzeczy bez logicznego związku, a wyłącznie na podstawie swoich urojeń lub niewiedzy i chaosu poznawczego, z którym sobie umysłowo nie radzi?
J.R. to przypadek osobowościowo-psychologiczny, to człowiek o urojonym wyobrażeniu o własnej wielkości i wpływach, głęboko zakompleksiony, niespełniony dziennikarz i przewymiarowany analityk, zazdrosny o popularność i uznanie.
J.R. to pracownik na zlecenie służb ( najprawdopodobniej żydowskich lub żydowskiego skrzydła służb rosyjskich, dobrze rozgrywających dwie w/w skłonności J.R.), nieudolny nadzorca poprawności politycznej, bazujący na podsyłanych mu materiałach oraz wykonujący „ miękką mokrą robotę”.
https://wps.neon24.net/post/16...
Bez komentarzy, ocena twojej osobowości z NEon 24.org W PUNKT !
A jak w Kijowie ? Wszyscy zdrowi...
16-11-2024 [09:52] - sake3 | Link: @Pers........Nawet jeśli ósma
@Pers........Nawet jeśli ósma czy dziesiąta to i tak czyta się ją z zapartym tchem. Pobudza do uśmiechu , ale i refleksji zachowanie niedźwiedzia w którym więcej jest z człowieka niż niejednym człowieku .Zwłaszcza kiedy obejrzy się film dokumntalny z wypowiedziami różnych żolnierzy w tym obcokrajowców.Wojna choć jest czystym złem potrafi paradoksalnie prowadzić do solidarności i przyjaźni nawet niekonwencjonalnych. W jakimś angielskim oddziale pupilem też przemycanym była gęś.
16-11-2024 [10:03] - Tezeusz | Link: @Sake 3
@Sake 3
Ruszkiewicz łże i kłamie jak zwykle, nie było tylu materiałów o kapralu Wojtku napisanych przeze mnie na NB ale taka jest domena rusofila #Persa vel Ruszkiewicza kłamczucha który ma tutaj jeden cel obrażać blogerów NB, mataczyć, kłamać o czy pisałem dając konkretne jego obraźliwe wypowiedzi. Za podobne postawy wyleciał z wielu portali jak : NEon24, Salon24, Niepoprawni,.Wykop.pl...
Był tylko jeden materiał o kapralu Wojtku ale zupełnie innej treści.
https://naszeblogi.pl/59249-mi...
16-11-2024 [14:41] - spike | Link: Oglądałem dok. o Wojtku,
Oglądałem dok. o Wojtku, niesamowity niedźwiedź, tym bardziej, że to dzikie zwierze, raczej trudne w tresurze, nie ma tak silnych instynktów stadnych, jak np. pies.
Życie potrafi nas zaskakiwać, okazuje się, że taki urodzony dziki zabójca jak rekin, zbliżyć się z człowiekiem, przykładem jest pewien nurek, do którego na "pieszczoty" przypływał od lat ten sam 5 metrowy rekin, albo przyjaźń człowieka z 1 tonowym krokodylem, przykładów można wiele znaleźć.
Jedno mi przeszkadza, zwierze, nawet najbardziej przywiązane do człowieka, jest zwierzęciem, nie powinno się zwierzęciu przypinać cech ludzkich, jak choćby imion, czy innych atrybutów, że zwierze umarło, to nie umniejsza zwierzęciu, a ustala ustanowiony porządek świata, zwierze nie jest równe człowiekowi, nawet ludzie podporządkowują się pewnym zasadom, do Prezydenta nie zwracamy się panie Duda itp.
Zwierzę nawet hodowane do uboju, należy szanować, zwierzę bez powodu nie zrobi człowiekowi krzywdy, a tylko człowiek to potrafi.
Niedźwiedziowi Kapralowi Wojtkowi
Cześć jego Pamięci.
16-11-2024 [14:44] - spike | Link: PS. Stopień kaprala został
PS. Stopień kaprala został nadany z prostego powodu, by niedźwiedź Wojtek dostawał przydział na żarcie, żołnierska zrzutka była za mała dla tego "żarłoka" :).
16-11-2024 [23:25] - Alina@Warszawa | Link: Obawiam się, że nasza wiedza
Obawiam się, że nasza wiedza nt. cudu życia, czy to naszego, czy to zwierząt nie jest pełna. Stąd zabobony różne, głoszone przez pseudo autorytety naukowe, czy odkrywców.
mnie śmieszy i cieszy, kiedy taki np. miś Wojtek obala wszelkie idiotyzmy na temat zachowań dzikich zwierząt, które jak się okazuje potrafią zachowywać się jak członkowie rodziny, dużo więcej rozumieją nas niż my ich, mają uczucia podobne do naszych, mają niesamowitą pamięć i pamiętają i dobro i zło jakiego doznały. Obserwowałam transmisję z gniazda orłów - patrzyły na swoje pisklęta z prawdziwą miłością w oczach. Podziwiam kruki, które doskonale rozumieją swoich opiekunów - filmiki są bardzo pouczające.
Zwierzaki potrafią myśleć, budować swoje domy, kombinować tak, żeby osiągnąć swój cel (coś dobrego!). Wie to każdy, kto miał psa, kota, kury, kaczki, konia, krowę, czy przypadkowo tzw. "dzikie" zwierzę.
Oczywiście ich zachowania podlegają najważniejszemu celowi - przetrwania i zachowania gatunku, dokładnie takiemu jak i my. Można wiec zaryzykować stwierdzenie, że zostaliśmy zaprogramowani przez tego samego programistę, ale jesteśmy dużo doskonalszym dziełem Stwórcy.
Niestety zwierzaki służą nam za pożywienie (tak jak i ludzie czasami służą za pokarm zwierzaków ...). Ale nie zjadamy przecież tych oswojonych, bo to byłoby bardzo nieładnie...
16-11-2024 [23:32] - u2 | Link: zwierzaki służą nam za
"zwierzaki służą nam za pożywienie"
A ludzie służą robakom za pożywienie.
To jest t.zw. łańcuch pokarmowy. Nie czas na lewackie brednie dążące do zmiany tego stanu rzeczy. Pamiętasz Alina Auschwitz? Tam Niemcy traktowali Polacken jak zwierzaków, których należy ubić. Niekoniecznie zjeść. Choć Niemcy chętnie rabowali złote zęby i robili z ludzkiego tłuszczu mydło. Mydło, to na Pomorzu.
17-11-2024 [00:33] - Alina@Warszawa | Link: Niemcy, gdyby ich jakoś
Niemcy, gdyby ich jakoś przyrównać do misia Wojtka, okazaliby się bestiami gorszymi od nieoswojonych krokodyli.
Więc przypisywanie zwierzętom ludzkich cech może być bezsensowne w przypadku chociażby tej jednej nacji. Bo żaden niedźwiedź, nawet najdzikszy, nie morduje swoich ofiar więcej niż wynika to z naturalnej potrzeby jedzenia, albo w samoobronie. W ludzkim świecie znalazłaby się niejedna taka nacja, która ma mordercze instynkty, jakich nie ma w świecie zwierząt...
17-11-2024 [00:10] - spike | Link: Na moim ranczo zjawia się
Na moim ranczo zjawia się dzika kocica, nie daje się oswoić, podejść mogę tak na 3-5 metry, ucieka, nie podchodzi nawet jak przynoszę jej miskę z żarciem, podchodzi do miski, jak odejdę. Ale już któryś raz na moim ranczo się koci, ale pozwala dokarmiać kocięta, nawet pogłaskać, czy wziąć na ręce, sama trzyma dystans, tylko obserwuje.
Nie zabawiam kociąt, by się nie oswoiły do człowieka, bo to może im zaszkodzić.
Jest też inna kocica, spacerująca po moim osiedlu, możliwe że udomowiona, wypuszczana. Często podchodzi do mnie, to ją pogłaskam, przed ludźmi nie ucieka, jakby była dzika, to kto wie na kogo by trafiła.
Sąsiadka miała kotkę, też ją wypuszczała z domu, ta mnie na tyle znała, że jak zbliżałem się do domu, to biegła mi na spotkanie, razem wchodziliśmy do domu, albo jak widziała że z domu wychodzę, podbiegała by ją wpuścić do domu, wpuszczałem i domofonem dawałem znać, że kotka wróciła do domu.
Czy te koty też myślą, czy może to inna strona instynktu samozachowawczego ?
Zwierzęta drapieżne, polujące, muszą być "mądrzejsze" od zwierząt "wegańskich", to ich być, albo nie być, przypisywanie im ludzkich cech, jest nieporozumieniem, jest nadinterpretacją, ich "inteligencja", jest tylko małym % ludzkiej, mimo tego minimalnego podobieństwa, są nam bliskie, traktują nas tylko jako członków stada, a ludzie nadają status ludzkiej rodziny.
17-11-2024 [00:50] - Alina@Warszawa | Link: Miś Wojtek pochodził z
Miś Wojtek pochodził z dzikich niedźwiedzi, był małą sierotką, kiedy zaopiekowały się nim (traktowały zwierzaka prawie jak dziecko) Polki z 2 Korpusu, który był utworzony z Polaków wysłanych na Sybir przez Stalina.
Potem, kiedy zbrodniarze niemieccy ruszyli także na Związek Radziecki, czyli Rosję Stalina, wówczas zbrodniarz Stalin łaskawie pozwolił utworzyć korpus polskich żołnierzy, żeby poszli walczyć z Hitlerem. Potem i tak ich skazał na śmierć, kiedy zajął Polskę po 1945 roku. Jeśli jakiś żołnierz Andersa zdecydował się wrócić do Polski, do żony, dzieci, czekały go wielkie represje, oskarżenia o zdradę i najczęściej śmierć. Mało który przeżył komunizm w Polsce!
Efekt tego jest taki, że 80 lat po wojnie rządzą polską takie typy jak Tusk, Hołownia, Szczerba, a wcześniej Komorowski (Jaruzelski. Urban, Rakowski, itd)
No i nawet w przypadku prezydenta Dudy mieliśmy wybór kandydata z krakowskiej łapanki.
Prezydentem powinien być człowiek o takim statusie materialnym, żeby nie musiał być zależny od pensji prezydenckiej. Nasi ciemiężcy od 1945 bardzo dbają o to, żeby takich Polaków w Polsce NIE BYŁO!
16-11-2024 [23:43] - Alina@Warszawa | Link: Najbardziej parszywe w
Najbardziej parszywe w czasach komuny w Polsce było to, że nikt o tym misiu nie mówił. A jest to nieprawdopodobny przykład dla dzieci, młodzieży - historia Polski w najbardziej atrakcyjnej postaci.
Można spotkać wiele opinii, że gdyby taka historia zdarzyła się w amerykańskim wojsku, to Amerykanie zrobiliby z tego oskarowy film, a ich dzieci znałyby tę historie na pamięć.
Dziwnym (?) trafem na temat misa Wojtka wciąż panuje jakiś zapis, żeby tego za bardzo nie rozgłaszać. Bardzo dobrze, że chociaż powstał film dokumentalny, po którym widać, że zbyt wielkiego budżetu nie miał. Od tamtego czasu wciąż tego budżetu "nie ma"!
------
No cóż - po co cały świat ma wiedzieć o wojennych losach Polaków, którzy jako pierwsi stawili czoła niemieckim zbrodniarzom 1.09.1939 i rosyjskim zbrodniarzom 17.09.1939, ale nie doczekali pomocy europejskich mocarstw (Francja i Anglia), a potem zostali bezwzględnie wykorzystani przez "sojuszników" i co tu gadać - spotkał ich los bardzo podobny do losu misia Wojtka?
------
Ну - зачем всему миру знать о военной судьбе поляков, которые первыми столкнулись с немецкими преступниками 1 сентября 1939 года и русскими преступниками 17 сентября 1939 года, но не получили помощи от европейских держав (Франции и Англии) , а затем были безжалостно эксплуатированы "союзниками" и что я могу сказать - их постигла судьба, очень похожая на судьбу плюшевого мишки Войтека?
-----
Eh bien, pourquoi le monde entier devrait-il connaître le sort des Polonais en temps de guerre, qui ont été les premiers à affronter les criminels allemands le 1er septembre 1939 et les criminels russes le 17 septembre 1939, mais n'ont pas reçu l'aide des puissances européennes (France et Angleterre) , puis ont été impitoyablement exploités par des "alliés" et que dire - ils ont connu un sort très similaire à celui de Wojtek l'ours en peluche ?
------
Well - why should the whole world know about the war fate of Poles, who were the first to face German criminals on September 1, 1939 and Russian criminals on September 17, 1939, but did not live to see the help of European powers (France and England), and then were ruthlessly exploited by the "allies" and what can I say - they met a fate very similar to the fate of Wojtek the bear?
------
ובכן - למה שכל העולם צריך לדעת על גורלם של פולנים בזמן המלחמה, שהיו הראשונים להתמודד מול פושעים גרמנים ב-1 בספטמבר 1939 ופושעים רוסים ב-17 בספטמבר 1939, אך לא קיבלו עזרה ממעצמות אירופה (צרפת ואנגליה) , ולאחר מכן נוצלו באכזריות על ידי "בעלי ברית" ומה אני יכול לומר - הם נקלעו לגורל דומה מאוד לזה של וויטק הדובון?
------
16-11-2024 [23:47] - Alina@Warszawa | Link: c.d.
c.d.
------
Nun – warum sollte die ganze Welt über das Kriegsschicksal der Polen Bescheid wissen, die am 1. September 1939 als erste deutschen Kriminellen und am 17. September 1939 russischen Kriminellen gegenüberstanden, aber keine Hilfe von europäischen Mächten (Frankreich und England) erhielten? , und dann wurden sie von „Verbündeten“ rücksichtslos ausgebeutet und was soll ich sagen – ihnen widerfuhr ein Schicksal, das dem des Teddybären Wojtek sehr ähnlich war?
------
حسنًا - لماذا يجب أن يعرف العالم كله مصير البولنديين في زمن الحرب، الذين كانوا أول من واجه المجرمين الألمان في 1 سبتمبر 1939 والمجرمين الروس في 17 سبتمبر 1939، لكنهم لم يتلقوا المساعدة من القوى الأوروبية (فرنسا وإنجلترا) ، ثم تم استغلالهم بلا رحمة من قبل "الحلفاء" وماذا يمكنني أن أقول - لقد واجهوا مصيرًا مشابهًا جدًا لمصير الدب فويتك؟
------
Bueno, ¿por qué todo el mundo debería saber sobre el destino de los polacos en tiempos de guerra, que fueron los primeros en enfrentarse a los criminales alemanes el 1 de septiembre de 1939 y a los criminales rusos el 17 de septiembre de 1939, pero no recibieron ayuda de las potencias europeas (Francia e Inglaterra)? , y luego fueron explotados despiadadamente por "aliados" y qué puedo decir: corrieron un destino muy similar al del osito de peluche Wojtek.
------
Bem - por que o mundo inteiro deveria saber sobre o destino dos poloneses durante a guerra, que foram os primeiros a enfrentar criminosos alemães em 1º de setembro de 1939 e criminosos russos em 17 de setembro de 1939, mas não receberam ajuda das potências europeias (França e Inglaterra) , e depois foram impiedosamente explorados por "aliados" e o que posso dizer - eles tiveram um destino muito semelhante ao do ursinho de pelúcia Wojtek?
17-11-2024 [00:14] - spike | Link: "świnto prowda"
"świnto prowda"