Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Murzyni bici przez PIS dadzą do wiwatu Platformie
Wysłane przez Sekator w 26-10-2024 [13:26]
Właśnie minął rok od wyborów parlamentarnych, a wkrótce rozpocznie się druga ćwiartka kadencji koalicji 13 grudnia. I jak wynika z sondaży, niemal połowa populacji nie odczuła po tym politycznym wstrząsie żadnych zmian w swej egzystencji. Jednak taka konstatacja nie dla wszystkich oznacza to samo.
Dla Ferdynanda Kiepskiego, reprezentanta frakcji zjadaczy chleba, jak tę amorficzną masę nazywał Słowacki, istotnie wszystko pozostaje po staremu, czyli jest git. Dla progresywnego aktywu po staremu oznacza stagnację, czyli brak przyspieszenia rewolty aksjologicznej, jeśli w przypadku żądań, zwanych w modernistycznym slangu prawno-człowieczymi, typu aborcja czy związki homoseksualne, w ogóle można doszukiwać się wartości.
Prawicowa kołtuneria mojego pokroju należy raczej do tej części respondentów, która dostrzega zmiany, na razie głównie w sferze publicznej. Bo zamordyzm demokracji walczącej, areszty wydobywcze, szarganie instytucji stanowiących fundamenty RP, naturalnie bez trójki sugerującej w zbitce 3 R. zbyt daleko idące w tym momencie skojarzenia insynuacyjne, nie wpływają jeszcze na moją małą stabilizację. Ale wkrótce, kto wie? Los księdza Olszewskiego stanowi ponure memento.
Andrzeja Dudy minister Adam Bodnar zapewne nie wsadzi, póki ten sprawuje urząd prezydenta. Ale żałosne elyty postmagdalenkowe pomiatają nim, dając świadectwo swego szmondactwa. Tymczasem nikt personalnie i żaden konwentykiel nie ma tak mocnej legitymacji do przywództwa, jak właśnie namaszczony w wyborach powszechnych Andrzej Duda. W praktyce wszak legitymacja znaczy niewiele w konfrontacji z prawem kaduka ustępującym jedynie, acz niechętnie, przed vetem.
Gdy prezydent ostatnio wygłaszał orędzie w sejmie, obstawialiśmy w zacnym gronie wsteczników o czarnych podniebieniach, treść i formę komentarzy establishmentu po jego wystąpieniu. Oczywiście mogliśmy już na długo przed tym faktem spekulować, e tam spekulować, po prostu odtwarzać niemal co do słowa jazgot elyt. Owo niemal dotyczyło zaskakująco pochlebnej uwagi o mniej agresywnym tonie prezydenta niż Jarosława Kaczyńskiego w przemówieniu na konwencji Pis. Generalnie wszak sublokatorzy generatorów rzeczywistości urojonej uznali wystąpienie za konfrontacyjne pocieszając jednocześnie progresywną publiczność, że, na szczęście, w sierpniu w pałacu prezydenckim zamieszka jej nominat.
Przy okazji wspomnę na marginesie, że obecnie rezyduje tam uzurpator. Bo gdyby poprzednie wybory były uczciwe, to już od prawie pięciu lat fotel głowy państwa grzałby Rafał Trzaskowski. Głowa na fotelu? A gdzie w takim razie… Sorry, lecz przez moment zebrało mi się na niesmaczny zwischenruf kontrujący coraz głośniejsze brednie o prawdziwym zwycięzcy poprzednich wyborów prezydenckich.
Szukam pointy do powyższego wątku. I kusi mnie idiom, że Andrzej Duda nie zostawił suchej nitki na awangardzie demolkracji walczącej. Bo jak śpiewa piwniczny bard: „wie każdy Polak i każda Polka, że prawem władzy jest demolka”. Ale akurat PSL prezydent potraktował kilkoma cieplejszymi słowy. Lecz ukłon trafił na twardy odzew nastojaszczego ludowca, wicemarszałka sejmu, Piotra Zgorzelskiego. Czyżby spadkobiercy Gucwy i Malinowskiego, wróć, Witosa, przestali być partią obrotową? Żartuję, oni niczym skorpion, nie zmieniają tanecznych nawyków nawet na środku rwącej rzeki. A takie umiejętności, choć czasami przypominają dance macabre, w polityce są niezbędne. Przypuszczam, że gdyby na przykład sutenerzy stworzyli ruch obrońców pokoju, to staliby się atrakcyjnymi koalicjantami dla… No, proszę zgadnąć dla kogo. Ku mojej sromocie, Prawo i Sprawiedliwość po traumatycznych doświadczeniach z Giertychem, Lepperem i Gowinem, unika kooperacji jak ognia, nie licząc wchłonięcia kompatybilnych ideowo ziobrystów. I vice versa, nikt, nie wyłączając Konfederacji, zbytnio się nie garnie do pieczenia chleba z Nowogrodzką. Ba, odnoszę wrażenie, że Bosakowi i spółce jest bliżej do Zandberga niż do Kaczyńskiego. A jedna posłanka z Kutna chętna do współpracy przy projekcie CPK, wiosny nie czyni. Teraz wychodząc od socjologicznej oczywistości, że powiększanie baz partyjnych o nowe grupy traci rozmach, pojadę po bandzie odgradzającej realistyczne serio od prowokacji na rympał. Ponieważ populacja nie jest bez dna, werbownikom pozostaje zwykłe kaperownictwo, również ograniczone i bez gwarancji trwałości.
Pośród nielicznych formalnie nie zinfiltrowanych jeszcze ideologicznie podmiotów, dwa nadają się, moim zdaniem, na symboliczne wzmocnienia piaru po obu stronach barykady. Dla pstrokatej koalicji cennym aliantem może być Ostatnie Pokolenie, zwłaszcza po pokrętnym wyroku sądu rejonowego dla Pragi południe, Sankcjonującym, wprawdzie z zastrzeżeniami, legalność metod nieposłuszeństwa obywatelskiego bezpotomnych. Uliczne grandy jako emanacja, wróć, kwintesencja demokracji walczącej. Palce lizać.
Prawica natomiast mogłaby wesprzeć patrole obywatelskie współpracujące ze strażą graniczną na wschodnich rubieżach. Wolne media z zaciekłością stygmatyzują te lokalne grupy samoobrony przed agresją emigranckich bojówek nasyłanych do Polski przez Łukaszenkę z polecenia Pupina, jako formacje faszyzujące czy wręcz faszystowskie. Przyznam, że wolałbym ze zdesperowanymi mieszkańcami pogranicza zgubić, niż z pożytecznymi idiotami z Grupy Granica znaleźć.
Sięganie przez wolne media do oskarżeń o faszyzm oznacza tyleż radykalizację, co zdesperowanie funkcjonariuszy i funkcjonariuszek reżymowej propagandy. Bo trudno im sobie poradzić z odwracaniem kota ogonem, gdy sam Donald Tusk wyzbył się współczucia dla cierpiących uchodźców. Tak czy owak wyczerpuje się im repertuar zohydzania postaw patriotycznych. Po faszyzmie mogą sięgnąć jeszcze po kanibalizm, ruską agenturę i obrzędy wu-du, a na końcu po katolską ortodoksję.
Jednak mimo, że nie obce mi są chwyty indoktrynacyjne, a może właśnie dlatego, zdumiewają mnie, chwilami prymitywne, metody perswazji propagandowych celebrytów i celebrzydkich naturalnie. Dla egzemplifikacji wspomnę o najbardziej topornej, już w czasach późnego Gierka wycofanej z samouczków dla agitatorów i propagandystów. Jej hasztag brzmiał: „a u was biją murzynów!”.
Ale nadal każdemu progresywnemu wszeteczeństwu, którego, tu już wyraźnie zaakcentuję żart, obiektywne wolne media nie mogą przemilczeć, by nie stracić resztek wiarygodności, towarzyszy odniesienie do rządów PiS.
tak, ten błąd, to potknięcie, tę niedoskonałość, należy poprawić, zmodyfikować, itd., ale cóż ta chwilowa dysfunkcja znaczy przy ogromie pisowskich przewałów. Czy Donald Tusk zwrócił się kiedykolwiek do kogokolwiek: spieprzaj, dziadu?
Dziś ów hasztag brzmi wręcz groteskowo, zważywszy, że w wielu krajach Zachodniej Europy to raczej biją Murzyni, sorry, czarnoskórzy i śniadzi przybysze z uciśnionych przez ich ziomali krajów. A Polka pracująca przez wiele lat w szwedzkiej gastronomii, bynajmniej nie na zmywaku, ma emeryturę niższą niż emigrancki zasiłek.
Na szczyt groteski myk o biciu Murzynów wznieśli reżymowi klakierzy po spotkaniu Bidena z przywódcami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii w sprawie polityki wobec Ukrainy. Przyznam, że zachodziłem w głowę, na karku rzecz jasna, a nie na fotelu, jak za olanie, wróć, za pominięcie Tuska w tym gronie, propagandyści koalicji 13 grudnia obwinią Pis? Bo że obwinią było oczywiste.
I spindoktorzy wykoncypowali, że to nie wielka czwórka nie dopuściła Tuska do pańskiego stołu, lecz Żeleński olał Dudę, zaś koryfeusz polityki Europejskiej oberwał rykoszetem., skreślony z listy przez strzelającego focha prezydenta Ukrainy. No proszę, Zełenski ustalający skład uczestników narady z Bidenem. Podobno dopisał kulawą kaczkę w ostatniej chwili.
Reasumując, Pis bije Murzynów, Platforma pianę, wróć, bełta zbuki manipulacji, czyli tak naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca, cokolwiek ów koniec oznacza.
Sekator
Ps.
-- Nie rozumiem co pejoratywnego tkwi w określeniu murzyn? -- zastanawia się mój komputer.
-- Ja także nie - pocieszam Eustachego. A z radia dobiega aria z „Księżniczki czardasza”: „Graj piękny Cyganie”. Ciekawe kiedy librecista zmieni tekst na: „graj piękny mój Romie”. A może ROM także jest już de mode?
Komentarze
26-10-2024 [15:15] - Ijontichy | Link: Te "sięganie przez wolne
Te "sięganie przez wolne media " ,to Pan tak poważnie,bo czasem Pan ząrtuje...?
Odkąd Fenicjanie wynaleźli pieniądze,to wolne media są oksymoronem.
27-10-2024 [20:59] - praklan | Link: Fenicjanie nie wynaleźli
Fenicjanie nie wynaleźli pieniędzy. Pieniądze wynaleźli Grecy z Azji Mniejszej.
26-10-2024 [15:18] - u2 | Link: „wie każdy Polak i każda
„wie każdy Polak i każda Polka, że prawem władzy jest demolka”
Ale, ale, 67-letni T. przede wszystkim zdemolował swoje ciało podczas kilkuletniego pobytu w Brukseli. O psychice nie mówiąc. Dla niego powrót na Wiejską to koszmar. Przez kilka lat z jurnego piłkarzyka, T. zmienił się w posępnego Adlera.
Jego ciało, jego prawo do demolki. Tak jak kobiety na Czarnych marszach, moje ciało, moje prawo.
PS. Co prawda 47-letni Adam B. wygląda dużo gorzej od 67-letniego Adlera. Co z nimi nie tak? Tak pędzą do władzy nad Polacken, a nie potrafią władać swoim ciałem?
28-10-2024 [20:44] - Siberian Husky Dog | Link: Jak PiS przejmował władzę to
Jak PiS przejmował władzę to miało jebnąć za miesiąc, potem za kwartał, za rok itd.. Przyszedł covid, wojna i nadal szło do przodu.
Przylazł Tusk z przydupasem Domańskim, paziami z 3D oraz Lewicy i rozjebali wszystko w 10 miesięcy.