Synekura, biurokracja i... Tusk?

Rozmyślałem czym powinna służyć każdemu człowiekowi, a także społeczeństwu praca. Zakładamy, że praca jest niezbędnym elementem życia.
Zdecydowałem, że każda praca to tworzenie, wytwarzanie i służba. Pewnie też coś więcej, ale te trzy role mi wystarczą tutaj.
Służba to głównie pilnowanie porządku i dbanie o dobro wszystkich. Czyli też jest tutaj cała służba zdrowia, która dba o porządek ze zdrowiem obywateli. Również politycy w takim podejściu są głównie od pilnowania porządku w państwie. Gdy politycy działają prawidłowo i skutecznie, to wszyscy w obszarze ich władzy powinni czuć się dobrze.
Do tej grupy służących narodowi, przypomnę – wszelkiego rodzaju służb, należą urzędnicy.

Pogodowa katastrofa w minionym tygodniu pokazała nam dobitnie, jaki jest w Polsce stan administracji, czyli – jak wyjaśniam dalej – biurokracji. A jak należy pracować, by był ład i porządek i jak się tą krajową administracją zarządza?
Tu więc mamy nie tylko tysiące zniszczonych ludzkich siedzib, utrata majątku i zdemolowanie infrastruktury, lecz również pokazanie chaosu i bałaganu w całym krajowym systemie administracji i jakości zarządzania. Niestety w RP jest prawdziwy bantustan.
Katastrofą jest, gdy urzędnicy, ta służba dbająca o porządek systemu, jak to dzisiaj widzimy, zaczyna sobie uzurpować bycie władzą. I zamiast służyć państwu i obywatelom, stają się coraz bardziej klasą represyjną i destrukcyjną.
Jedną z przyczyn, dlaczego tak się dzieje, jest to, że system uczynił ich bezkarnymi. Mają prawo nawet do życiowych dla obywatela decyzji, gdzie potrafią zrujnować życie całej rodziny, a nawet dużej grupy społecznej, bo nie ponoszą oni żadnej odpowiedzialności cywilnej i karnej.
Możemy powiedzieć, że wszyscy urzędnicy to administracja. A administracja to niezbędny element każdej organizacji.

Bagno się zaczyna, gdy administracja staje się biurokracją.
Już w początkowym okresie, gdy administracja przekształciła się w biurokrację, to jak każda _–kracja stała się patologią. Może za wyjątkiem demokracji. Lecz na przykład kleptokracja - rządy, w których władza jest wykorzystywana do kradzieży i korupcji na wielką skalę, co niestety chyba dzieje się u nas, jest potężną patologią, niszczącą państwo. To jest z definicji patologiczny system, ponieważ opiera się na nadużywaniu władzy dla prywatnych korzyści.
Patologią jest również technokracja: rządy ekspertów i technokratów, którzy podejmują decyzje na podstawie wiedzy technicznej i naukowej, a nie demokratycznych procesów.
Problemy pojawiają się, gdy biurokracja staje się nadmiernie skomplikowana, nieefektywna lub służy głównie utrzymaniu status quo, a nie realizacji celów organizacji podległego systemu.
Kiedy administracja staje się nadmiernie zbiurokratyzowana, może prowadzić do patologii takich jak biurokratyzm (przesadne trzymanie się procedur), alienacja pracowników, marnotrawstwo zasobów i utrudnianie innowacji.
Ponad to, dodatkową i niestety popularną cechą biurokracji jest niesamowita korupcja. Dlaczego jest tak powszechna? Bo zazwyczaj w administracji państwowej różnych szczebli urzędnicy powszechnie nie odpowiadają za swoje decyzje.

Gdy w swych młodzieńczych latach byliśmy w wieku maturalnym w szkołach ogólnokształcących (były jeszcze popularne technika, świetna koncepcja, gdy bardzo młodzi wcześniej sobie wybierali zawód), to gdy oceny mieściły się między piątką na szczycie, a dwóją jako najniższą oceną, było tak, że tzw. uczniowie piątkowi i czwórkowi wybierali się na przeróżne wyższe uczelnie. Celem życiowym było wówczas zdobycie konkretnego, wymagającego studiów zawodu. Każdy chciał być na przykład lekarzem, inżynierem, czy prawnikiem. A najlepsi naukowcami, z kolei ci z talentem, artystą lub sportowcem.
Natomiast reszta, ci słabsi, trójkowi uczniowie zazwyczaj szli do pracy w różnorakich urzędach.
Tak właśnie wtedy było – lepsi fachowcami, gorsi to praca biurokraty.

Niestety, już w czasach PRLu pokazało się dosyć nowe stanowisko w każdych administracjach, etat wprost przestępczy, To była synekura.

Jeszcze przed pandemią COVID-19, powiedzmy w roku 2019, dowiedziałem się, że najlepszym pracodawcą, najbardziej atrakcyjnym, gdzie średnia pensja to ponad 7 tysięcy zł., jest Urząd Miasta Gdyni. To już właśnie jest synekura.
Tak być nie powinno. W zdrowym systemie, ci coś wytwarzają, budują, tworzą, powinni być lepiej opłacani.
A tu nieważne są twoje kompetencje, wiedza i przydatność zawodowa – zdobycie etatu w UMG to zazwyczaj korupcja, nepotyzm, znajomości, albo łapówka. A potem dobra pensja, plus tak zwane boki.

Synekura to stanowisko lub urząd, które zapewnia pewne korzyści, takie jak wynagrodzenie lub prestiż, ale wiąże się z niewielkim nakładem pracy lub odpowiedzialności. W skrócie, synekura to dobrze płatna praca, która wymaga mało wysiłku.
Czy to, że w administracji centralnej, oraz w instytucjach i urzędach państwowych mamy tyle ludzi nawet kompletnie niekompetentnych ( ministrem zdrowia jest Izabela Leszczyna, z wykształcenia nauczycielka, nie demonstrująca zawodowej wiedzy i odpowiedniego poziomu inteligencji), a na dodatek po prostu głupia.
Nagle po transformacji, niezależnie jaka partia rządzi krajem, stanowiska stricte polityczne, jak również jakiekolwiek związane z władzą centralną, czy lokalną, oraz spółki skarbu państwa, stały się najbardziej pożądanym miejscem pracy. Bo tam jest duża forsa, wystarczy być bezczelnym cwaniakiem, a nie mądrym człowiekiem, a pensja będzie grubo powyżej średniej krajowej.

Ponieważ akurat będąca u władzy partia, a jeszcze gorzej – jak to właśnie widzimy – koalicja, potrzebuje jak najwięcej wiernych i lojalnych, a nie koniecznie mądrych pracowników, wszelkie biurokracje, z których każde stanowisko to synekura, rozrastają się do niebotycznych rozmiarów. Jednocześnie, jako że większość ma stanowiska, gdzie urzędnik, nawet na ministerialnym poziomie nie ponosi odpowiedzialności za swoje poczynania i decyzje, poziom jakości działania administracji, mimo postępującej komputeryzacji, albo generalnie cyfryzacji, drastycznie spada.

Główny Urząd Statystyczny, jak i raporty Ministerstwa Finansów podają, że w roku 2023 takie było zatrudnienie urzędników państwowych:
Administracja centralna: Około 200-250 tys. pracowników.
Administracja samorządowa: Około 500-600 tys. pracowników.
Instytucje publiczne i inne: Około 200-300 tys. pracowników.
Dodatkowo państwo zatrudnia już na konkretnych stanowiskach w służbie publicznej (edukacja, zdrowie, bezpieczeństwo): Około 700-800 tys. pracowników.
Można domniemywać, że w takiej sytuacji, rządzące ugrupowanie może liczyć w wyborach nawet na 2 miliony głosów, bo przecież pracownicy – od ministra do sekretarki i asystenta, będą chcieli zachować na następne 4, czy 5 lat, a może i więcej, swoje intratne stanowiska.

Chciałbym w oparciu o dane GUSu i innych analityków pokazać, że Platforma Obywatelska, aby odebrać władzę Prawu i Sprawiedliwości musiała stworzyć tragikomiczną koalicję z kompletnie bezwartościowymi partiami i politykami, jak komuniści, PSL i grupa Hołowni. W starciu jeden na jeden PO kontra PIS, banda Tuska po raz kolejny przegrała, Więc jedynie koalicja była kołem ratunkowym rzuconym tym, jak sami mówią, ugrupowaniom liberalno – lewicowym.
W życiu nie ma nic za darmo. A w polityce, gdzie dodatkowo występuje patologiczna, łamiąca prawo i obyczaje żądza władzy, trzeba faktycznie słono płacić za zawarte umowy. PO więc musiała swoim koalicjantom płacić wysokimi i intratnymi stanowiskami, Oczywiście wszystko to, to klasyczne synekury. Absolutnie nie starano się o konieczność kompetencji na ważnych, czołowych stanowiskach. W rezultacie w rządzie, w ministerstwach, na czele pokazali się zupełnie dziwni ludzie. Nie dość, że posiadają zero kompetencji, to na dodatek nie dysponują doświadczeniem w zarządzaniu, a najgorsze posiadają widoczny gołym okiem niski poziom inteligencji i doświadczenia zawodowego. O poziomie ich moralności, konkretniej – o uczciwości, nie ma co gadać.

Tylko parę przykładów najgorszych, wg. mnie postaci w rządzie, szkodników, destruktorów i bez kompetencji.
Barbara Nowacka, minister edukacji – 50 letnia informatyczka, wojująca feminista i fanatyczna komunistka (inaczej – neobolszewiczka). To najbardziej destrukcyjna minister. Wprowadza rewolucję programową i systemową, by nie dopuścić do prawidłowego rozwoju intelektualnego i posiadania niezbędnej wiedzy, dzieci i przyszłych pokoleń. Paskudna kobieta.
Adam Bodnar, minister sprawiedliwości – z wykształcenia prawnik, specjalizujący się w dziedzinie praw człowiekiem. Byłby to chlubny wybór, gdyby nie jego pochodzenie, które zbudowało w nim antypolskie złe emocje. Ojciec jego był Ukraińcem, a rodzina została przesiedlona w Akcji "Wisła" i Adam dzieciństwo spędził w PGRze. Wygląda na to, że on do dzisiaj nie jest w stanie darować Polsce za swój los. Więc mści się, jak i gdzie się tylko da.
Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister Obrony Narodowej, klasyczny krakowski karierowicz; z wykształcenia lekarz, który w zwodzie pracował zaledwie 3 lata, a reszta życiorysu, to zawodowy aktywista i polityk związany z PSL. Facet bez jaj; marionetka. Postawienie go na szczycie bezpieczeństwa państwa jest jakimś horrendalny żartem.
Paulina Henning-Kloska, minister Klimatu i Środowiska, politolożka po szkole w Płocku (to nie jest żaden konkretny zawód!). Poza tym to aktywistka z Wielkopolski. Osoba słaba intelektualnie i słabej sile charakteru, której dano nadzór nad najbardziej destrukcyjnym projektem UE – nad Zielonym Ładem. Ta minister nie ma pojęcia, czym ona kieruje.

PODSUMOWANIE
Czy jesteśmy narodem ułomnym? Czy nie potrafimy żyć przyzwoicie i uczciwie?
Nie jesteśmy.
Mam takie stuprocentowe przekonanie odnosząc się tylko do osiągnięć II Rzeczypospolitej, Nikt jeszcze nie napisał pełnej historii i w pełni uczciwego podsumowania naszego zmartwychwstania po 123 latach likwidacji państwa i usiłowania likwidacji narodu. Ja mogę powiedzieć – to był prawdziwy cud i demonstracja potencjału i możliwości Polaków. A było wówczas niezwykle trudno.
Niestety po tych 20 latach rozkwitu, nasi odwieczni wrogowie, Rosja i Niemcy, wtedy już ubrani w kostiumy bolszewików i nazistów, znowu potężnie cofnęli, dopiero co po roku 1918-tym, odzyskane wartości narodowe.
Rezultat tego taki, że niby w roku 1989, czyli po 51 latach odzyskaliśmy ponownie wolność. Niestety, stworzono iluzję i niszczenie Polski trwało nadal, tylko bolszewicy, ich polscy wychowankowie i odwieczni Prusacy, po raz kolejny zmienili mundury i nadal realizowali swoje paskudne zamierzenia, tak, by w żadnym wypadku Polska nie dojrzała i urosła.

System, jakim jest każde państwo, zafundowany nam po transformacji 1989, od samego początku był wadliwy. Pewnie po trzech, czterech latach byśmy się jakoś ogarnęli. Niestety, przefarbowane lisy, PRLowskie komuchy, z wszechwładnymi służbami specjalnymi, z tą cała ubecją, czy Informacją, nie dążyły do państwa powszechnego dobrobytu; do rozwoju i społecznego awansu ludności.
One już od początku miały zaplanowane własne korzyści, sterując w kierunku państwa oligarchicznego, poprzez przejmowanie, czyli dosłownie rozkradanie majątku narodowego. W dupie mieli jakikolwiek patriotyzm i suwerenność Polski. Ich celem było, jak to ładnie określił Rafał Ziemkiewicz – Z chama jaśnie pan.
A ciągle będąc bolszewikami w nowym kostiumie, działali zgodnie z wytycznymi ich proroka, ważniejszego, niż Karol Marks – Altiero Spinelliego, rozpoczęli realizację powolnej rewolucji komunistycznej, by stworzyć Nowy Ład, poprzez "marsz przez instytucje" i "marsz przez idee".

Więc mamy dzisiaj właśnie to, co widzimy; chaos, bałagan i destrukcję; gangsterów milionerów; władzę opartej na synekurach i kleptokracji. A ostatecznie anihilację Państwa Polskiego. Jego wchłonięcie przez potencjalnych władców Europy i utworzenie z Rzeczpospolitej ubogiej i bezwolnej prowincji – wyłącznie dostawcy siły roboczej i zasobów naturalnych.

Jakie są rządy w Polsce od 15 października 2023?
NIESTETY BARDZO ZŁE
To nie tylko wyrywkowe wybryki mściwego szaleńca. To zaplanowane grillowanie Polski. Kawałek po kawałku.
Siłą - nie wojskiem i policją - tylko siłami kryminalnych najemników zajęto narodową telewizję, żeby pozbawić naród tradycyjnego źródła informacji. Już po chwili to samo z PAP – Polską Agencją Prasową. To po to by narodowa agencja puszczała w świat tylko wiadomości, które sobie życzy naczelnik na Polskę światowego lewactwa, które wcześniej opanowało Brukselę i Berlin, a niedługo potem kolejne państwa Europy.
Przejęto i rozpoczęto destrukcję gospodarki kraju. Zaczęto niszczyć prawdziwą perłę w koronie – koncern Orlen, będący już o krok od wejścia do grupy takich potęg, jak Shell, BP, czy Elf. A parę dni temu nawet zdecydowano się zamknąć, z takim trudem wynegocjowany Turów – 8% polskiej energetyki, bo z węgla brunatnego wolno korzystać tylko Niemcom.
Zaczęto w firmach i instytucjach dających narodowy dochód – tych które działały sprawnie i osiągnęły sukces – zbiorowe zwolnienia pracowników i usuwanie kadry kierowniczej.
Wbrew wyborczym obietnicom zaczęto narodowi dokręcać śrubę, rozwalać finanse i już ceny, praktycznie wszystkiego skoczyły w górę. Ludziska mają się znowu martwić, jak wykarmić rodzinę. A żeby nie podskakiwali, to już wisi groźba, że krokiem następnym będzie pozbawianie dobytku, w dużej mierze wypracowanego przez rodzinne pokolenia. Zapomnij o swoim domu i samochodzie. A rocznie będziesz mógł kupić tylko dwie pary butów.
Wymiar sprawiedliwości już w ponad połowie jest rozwalony. Sprawiedliwości już nie ma od dawna, a dzisiaj rozwala się prawo. Zapomnijcie o konstytucji, kodeksach, ustawach. Robi się wszystko tylko tak, jak chce lokalny kacyk.
Piękne projekty, które już lokowały nasz kraj w dwudziestce najbogatszych państwach, zostały zablokowane, albo nawet zlikwidowane. CPK, Centralny Port Komunikacyjny, projekt na poziomie wybudowania Gdyni w II RP, wisi w powietrzu, gdzie powierzono kierownictwo człowiekowi, który na zawsze się skompromitował w śledztwie smoleńskim. Zatrzymano rozpoczęcie budowy portu w Świnoujściu, Bo Hamburg nie ma mieć konkurentów. Odwołano przystosowanie Odry do wykorzystania jako drogi wodnej, Na drugim brzegu rzeki są Niemcy, a oni sobie tego nie życzą.

Po co ta wyliczanka? Właściwie tylko mały fragment wyliczanki. To nie odrębne elementy jakiejś zemsty, a przede wszystkim przejmowanie majątku narodowego, co jest czystą grabieżą. To po to także stworzono tyle nowych stanowisk, tyle synekur, by lojalni i zasłużeni mogli się nachapać, powąchać bogactwo, a gdy przyjdzie zagrożenie, uciec do Hiszpanii, na Maltę, czy dalej do Porto Rico na przykład.

To nie jest klasyczna bolszewicka rozpierducha, jaką mamy na Ukrainie. To jest totalne, długo zaprojektowane, całkowite zniszczenie państwa.
Odwieczne marzenie Prusaków i Ruskich. Bismarcka i Hitlera. Carycy Katarzyny i Stalina. Putina i całej Moskwy. Merkel, Scholza i całego Berlina.

Polska... Polak... to przekleństwo. Obelga. Celebryci lewactwa wstydzą się zagranicą przyznać, że są Polakami.