Decyzja członka legendarnego klanu Kennedych -Roberta Kennedy jr o wycofaniu się z wyścigu o prezydenturę i o poparciu w listopadowych wyborach Donalda Johna Trumpa jest bardzo istotnym momentem obecnej kampanii . Dynastia Kennedych związana była zawsze z Partią Demokratyczną i wsparcie udzielone przez jednego nich kandydatowi Republikanów to duża strata dla obozu Kamali Harris. Zwłaszcza uzasadnienie, które przedstawił syn byłego Prokuratora Generalnego USA - też Roberta zresztą, który podobnie jak jego brat-prezydent , John Fitzgerald Kennedy zginął w zamachu - było wstrząsające i uderzyło w rządzącą Stanami Zjednoczonymi Ameryki lewicę niczym grom z jasnego nieba.
Otóż Robert Kennedy oskarżył własną formację polityczną - obóz Wiliama ( Billa ) Clintona, Baracka Hussaina Obamy, Josefa(Joe) Robbinette'a Bidena o… cenzurę, zawłaszczenie mediów i brak demokracji. To musiało zaboleć Demokratów, bo było to świadectwo kogoś z własnego obozu, którego wyborcy Mrs Harris słuchają dużo uważniej niż przedstawianego w CNN i innych „ zaprzyjaźnionych mediach" jako wariata czy radykalnego prawicowca Donalda Trumpa.
Istotny był też moment ogłoszenia oświadczenia przez Kennedy’ego . Zrobił to w momencie gdy kampania D.J. Trumpa dostała pewnej zadyszki i - co szczególnie ważne- w trakcie czterodniowej konwencji Partii Demokratycznej, która formalnie wybrała wiceprezydent Harris na kandydata na 47 prezydenta USA. Przez sto godzin Partia Demokratyczna miała darmową reklamę we wszystkich mediach , a większość z nich klęczy przed panią Harris na kolanach . W tym momencie taka deklaracja polityka z rodziny legendarnego, zamordowanego prezydenta JFK była poważnym ciosem dla kampanii Kamali Harris.
Eksprezydent Trump popełnia różne gafy, choć czyni je wielokroć rzadziej niż jego do niedawna kontrkandydat, wciąż urzędujący prezydent. Gafy te podchwytują i nagłaśniają liberalno-lewicowe media . Pytanie tylko czy i na ile kształtują one jeszcze opinie Amerykanów? Już przed ośmiu laty, po wiktorii Trumpa z badań Instytutu Gallupa wynikało, że aż 80% (!) nie wierzy lub zupełnie nie wierzy mainstreamowym mediom. Za to wszyscy patrzą na to, co dzieje się w amerykańskiej gospodarce- a jej bardzo znaczące spowolnienie jest dużą sznsą Donalda Trumpa.
*tekst ukazał się na portalu niedziela.pl (24.08.2024)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 649
To tak jak u nas robią "demokraci" od Tuska.
W reszcie stacji telewizyjnych jest tylko Kamala Haris, jakby sama kandydowała na prezydenta USA. Gdybym tego nie widziała, nie uwierzyłabym, że tak można w "demokratycznej" Polsce w XXI wieku.
Czyje są te wszystkie telewizje i w czyim interesie prowadzą agitację?
Przy okazji polecam "Republika dzień" w którym publicyści (J. Kodymowski, Korkuć, Pęk) zastanawiali się przed chwilą za co Tusk dostaje tak dużo niemieckich odznaczeń i nagród? Wieści z niemieckiego parlamentu sugerują, że sprawa reparacji dla Polski jest już nieaktualna ...
W jaki sposób - nie wiadomo na razie, a żaden z dziennikarzy dopuszczanych do Tuska nie ma odwagi zapytać, bo wiadomo, że byłoby to ostatnie w życiu publiczne pytanie tego dziennikarza.