Za pięć dni kończą się Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Już wiadomo, że przejdą do historii – choć, niestety, nie tylko sportu. Już zapisały się niechlubnie więcej niż kontrowersyjną inauguracją i skandaliczną, porażającą chrześcijan parodią „Ostatniej Wieczerzy”. Jeszcze nigdy w historii nowoczesnych Igrzysk Olimpijskich ceremonia otwarcia IO nie budziła tak olbrzymich emocji. Owszem, totalitarne reżimy, jak ten niemiecki, podczas Zimowych Igrzysk w Garmisch-Partenkirchen i Letnich Igrzysk w Berlinie w 1936 roku oraz sowiecki w Moskwie podczas Letnich IO w 1980 roku, nachalnie wykorzystywały je do swojej propagandy – a mimo to tamtejsze inauguracje nie oburzyły tak bardzo, jak ta paryska. I to pierwszy powód, dla których IO we Francji Anno Domini 2024 już przeszły – choć fatalnie – do historii.
Drugi powód to fatalna organizacja tej „olimpiady”. Specjalnie słowo to „olimpiada” piszę w cudzysłowie, ponieważ w czasach starożytnej Grecji termin ten oznaczał okres między Igrzyskami, a nie same zawody sportowe. Gdy kilka tygodni temu europejskie media rozpisywały się o fatalnej nieudolności organizatorów piłkarskich Mistrzostw Europy 2024 czyli Niemców, mało kto przypuszczał, że pociągi we Francji spóźniać się mogą jeszcze bardziej niż w Niemczech (w dniu inauguracji Igrzysk odwołano kursy francuskiego odpowiednika PKP i… 800 tysięcy (!) pasażerów musiało zrezygnować z podróży). Afera z wodą w Sekwanie, która nie nadawała się tak naprawdę do rozgrywania zawodów w triatlonie. Mylone flagi i hymny państwowe, przy czym w paru przypadkach pomyłki te dotyczyły zwaśnionych krajów: ekipie koszykarzy Sudanu Południowego odegrano hymn Sudanu, a przy ukraińskim sportowcu pokazano flagę „niezależnych olimpijczyków”, pod którą to flagą występują sportowcy z Rosji i Białorusi! Mimo kupionych biletów oraz ważnych akredytacji dziennikarskich nie wpuszczono kibiców i żurnalistów na mecz siatkówki plażowej. Monitory dla dziennikarzy były nieczynne w czasie akurat medalowego przejazdu polskiej kajakarki- medalistki Klaudii Zwolińskiej!
Takich wpadek było więcej. Cały ten organizacyjny chaos też przechodzi do historii jako prawdopodobnie najgorzej zorganizowane Igrzyska- przynajmniej w ostatnim półwieczu.
Wreszcie trzecia rzecz, która też znajdzie się w annałach i ta dotyczy niestety Biało-Czerwonych. Gdy piszę te słowa, Polska w klasyfikacji medalowej znajduje się na 51 miejscu! Tymczasem na poprzednich Igrzyskach w Tokio byliśmy na miejscu 17. Zostało jeszcze sto kilkadziesiąt godzin na poprawienie tego koszmarnego rezultatu... Wyrównanie wyniku z IO w Atenach w 2004 roku czyli zdobycie 10 medali jest wciąż możliwe...
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (06.08.2024)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 464
Nikt nie mówił że będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Właśnie kończę czytać książkę paryżanki z Polski p. Agnieszki Łopatowskiej pt. "W Paryżu możesz być kim chcesz" i autorka pisze, że w szpitalu psychiatrycznym w Paryżu jest specjalny oddział dla Japończyków, którzy są sfrustrowani rzeczywistym wyglądem Paryża. Dostają szoku poznawczego i nie mogą się otrząsnąć. Moja ciotka była w Paryżu w Luwrze i śmiała się, że dworzanie robili kupy w Luwrze w komnatach za drzwiami, bo nie było tam toalet - do dzisiaj ich tam nie ma. Przed czym lojalnie uprzedzał wycieczkę pilot wycieczki. No ale my jesteśmy zahartowani PRL-em i takie rzeczy nas nie szokują :-) :-) :-)
O tym, że poziom higieny na naszych terenach był najwyższy w stosunku do państw i narodów ościennych świadczy chociażby fakt, że Polacy jako jedyni nie mieli w Średniowieczu epidemii czarnej ospy. W najbardziej prymitywnych wiejskich chatach zawsze było czysto, a sprawy "brudne" były zawsze oddzielone od pomieszczeń czystych, stajnie, obory i zwierzęta hodowlane były oddzielone od domu, a wodę czerpaliśmy ze studni, które były pod specjalną ochroną wszystkich domowników. Tylko wrogowie zatruwali studnie!