Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dobrze wam tak elektryczni frajerzy
Wysłane przez jazgdyni w 26-07-2024 [22:14]
Dokładnie rok temu napisałem, opierając się o zawodową wiedzę i doświadczenie, krytykę rynku EV - samochodów elektrycznych. Żadna innowacja, żaden dobry pomysł. Sprzedaje się towar kaleki - z defektem od urodzenia.
To długi tekst. Lecz każdy, kto chce wyrzucić w błoto 250 - 400 tyś. zł. na dziecinną i niebezpieczną zabawkę, powinien przeczytać.
###########
Cóż takiego się stało, że Niemcy stracili swoją inwencję twórczą?
Sam pamiętam, jak wysoko cenione były niemieckie wyroby. I to te wysoko specjalistyczne, nowoczesne i precyzyjne. Takie marki, jak Siemens, Grunding, Schaub-Lorenz, Zeiss, Leica, że wymienię tylko te, które spośród wielu, przychodzą mi na myśl. A taksówkarze opowiadają: - Panie! Mercedes jeszcze 20 lat temu to było coś. Pierwszy remont zrobiłem po 500 tyś km przebiegu. Teraz to szmelc.
Od wielu lat Niemcy już nie są źródłem dobrych innowacji. Odeszli nawet od produkcji nowoczesnych telewizorów. Nie załapali się na sektor komputerowy, Z cała technologią cyfrową mają problem. Nie ma w światowej czołówce niemieckich telefonów cyfrowych. Nie mówiąc już od smartfonach.
Coś mi się zdaje, że ten upadek zaczął się na poważnie po połączeniu zachodniego RFN, ze wschodnim, bolszewickim DDR. Czyżby Moskwa wtedy zaczęła decydować o lini rozwoju cichego partnera? Szybkie biznesiki, machlojki i przekręty... Aby tylko robić kasę i realizować imperialistyczne marzenia.
Nawet ich szparagi stały się kiepskie, gdy Polacy przestali tam pracować.
No i te ich ciągle "ekskluzywne" auta z chińską elektroniką.
Żenada.
__________
Miała być wielka rewolucja, a tu chyba szykuje się wielka klapa.
Producentom i ich projektantom i konstruktorom coś się w głowach pokiełbasiło. Choć raczej to im mieszają w głowach chciwi jak cholera producenci, którzy chcą wycisnąć ze swoich produktów jeszcze więcej kasy.
Służące ludzkości na całym świecie, od 100 lat, samochody spalinowe, napędzane paliwem tworzonym z ropy naftowej zdecydowano zastąpić czymś, pod pretekstem zanieczyszczania atmosfery i wpływu na ocieplenie klimatu. Co jest wierutną bzdurą i ściemą, by tylko biznes się kręcił, a klienci zostali zmuszeni do nowych zakupów.
Postanowiono zastąpić "stare" auta czymś nowym – jak to oni dumnie nazywają – czymś "czystym".
Wyboru dużego jeszcze nie ma, więc na placu boju pozostał wodór H2, w porównaniu z węglowodorami kiepski energetycznie, a na dodatek jego pozyskiwanie produkuje jeszcze więcej zanieczyszczeń, niż wszystkie samochody świata.
Oraz napęd elektryczny.
Dziś samochody elektryczne wygrały wyścig. Ha, ha.
Każdy inżynier – mechanik, technik, chemik, biolog, itd., bardzo dobrze zna powiedzenie: "co nagle to po diable". Znaczy to, że jak się coś tworzy, coś buduje, czy nawet jak się coś nowego wprowadza na rynek, to nie wolno się spieszyć. Trzeba wszystko dokładnie przemyśleć. Trzeba rozważyć wszystkie ukryte, nawet mało prawdopodobne pułapki, które mogą nas zaskoczyć. Solidnie trzeba wszystko obliczyć, stworzyć modele i prototypy, przebadać na wszystkie możliwe sposoby; przewidzieć i uwzględnić ludzką głupotę (w USA ważny parametr – fool proof – idiotoodporność). Wszelkich tych badań, prób, testów nie wolno robić "po łebkach", nie wolno spieszyć się i nie wolno lekceważyć nawet minimalnych błędów. Nie zrobi się tego, to mamy "chińskie dziadostwo", a w gorszym wypadku, Czarnobyl.
Oj spieszono się strasznie z tą rewolucją motoryzacyjną wymiany "spalinowców" na "elektryki". Szczególnie Niemcy, których gospodarka w poważnym stopniu opiera się na przemyśle motoryzacyjnym, Te wszystkie Volkswageny, Mercedesy i BMW doznały "ścisku d...", bo groziło im, że nagle pewien afrykański palant, który omamił głupich Amerykanów, tak – Elon Musk, wykoleguje ich z rynku aut, Teslą – swoim "cudownym" i tanim (co już było kłamstwem) samochodem elektrycznym.
Rezultat? Właśnie w tej chwili (01/08/2023) na Morzu Północnym, blisko wybrzeży Holandii, a jak ktoś widzi mapę, to również z wpływem na Niemcy, Belgię, Francję i Wielką Brytanię, płonie 200 metrowy statek – samochodowiec – załadowany m.in. 500 elektrycznymi Volkswagenami. [1] Płonie, bo stosowane powszechnie w samochodach elektrycznych, robione na chybcika, niedopracowane baterie litowo – jonowe mają tendencję do samozapłonu, a jak się już zapalą, to lepiej uciekać. Woda, czy piana tego zagasić nie potrafi.
Wniosek – każdy posiadacz samochodu elektrycznego ryzykuje spłonięciem jego domu, jeżeli trzyma auto w garażu. Już wiele publicznych, podziemnych, czy nawet naziemnych, piętrowych parkingów wprowadziło zakaz wjazdu elektrycznym samochodom.
Nad projektem pod nazwą "samochód elektryczny" trzeba jeszcze, bez pośpiechu, poważnie popracować – dobrze projekt przemyśleć i usunąć wszystkie niedociągnięcia, najczęściej spowodowane naciskiem chciwych szefów i akcjonariszy motoryzacyjnych gigantów.
...........
Nie pamiętam dokładnie, czy to po przejęciu władzy przez PiS w 2015, czy dopiero, jak Morawiecki został premierem, w publicznym przemówieniu, opowiadając o planach państwa na przyszłość, premier trochę głupio i naiwnie obiecał rozpoczęcie w kraju produkcji naszych, "narodowych" samochodów elektrycznych.
Popierałem go z dużym entuzjazmem.
Tylko...
To akurat zahacza o moją branżę, w której się przez kilkadziesiąt lat doskonaliłem i miałem swoją wizję, jaki ma być ten dobry, polski samochód elektryczny.
Nie taki, jak te, miliony Tesli, Volkswagenów, Mercedesów, Renaultów, czy Fiatów, które pójdą na przemiał, bo są niebezpieczne dla człowieka. Choć pewnie znajdą jeszcze głupków, którzy ten ryzykowny szmelc kupią.
Sam planowałem zakup elektryka w przyszłym roku. Dziś się z tego śmieję. Na dodatek, te auta miały być tanie, a dziś przeciętne, dosyć dobrze wyposażone miejskie auto EV* oscyluje w granicach powyżej 200 tyś. zł. Czyli dwa razy drożej niż benzyniak. A na dodatek to tykająca bomba w garażu...
Taki jeden nieszczęsny internetowy troll, marny hejter z germańskimi inklinacjami, jak już nie ma argumentów i pomysłów, jakby tu mnie sponiewierać a premiera Morawieckiego ośmieszyć, wykrzykuje swym dziecięcym dyszkantem: - Gdzie te polskie elektryczne samochody?! Gdzie ta fabryka, którą Morawiecki obiecał?
Zostawmy na razie premiera w spokoju, Płonące jak pochodnie samochody elektryczne pokazują, że miał on duże szczęście, albo był po prostu przezorny i nie poszedł za owczym pędem tworząc takiego polskiego tworu samopalnego. Czyli wyszło na dobre, co musi tego fajnego hejtera jeszcze bardziej wq**wiać. Tym bardziej, że Niemcy właśnie po raz kolejny za swą tradycyjną głupotę, znaną jako – "my wiemy lepiej, bo jesteśmy najlepsi", dostają mocno po dupie. Podobno VW będzie musiał w fabryce w Emden i okolicy zwolnić 30 tyś. pracowników.
Powiem dlaczego jestem nadal entuzjastą samochodów elektrycznych, a wtedy na początku wspierałem premiera Morawieckiego.
Po prostu nie znałem wtedy jeszcze konstrukcji tych elektrycznych aut, nawet robionych przez Teslę Muska, nie spełniających przełomowych rozwiązań, których ja się spodziewałem.
A chodzi tylko o dwie najważniejsze sprawy:
- zasilanie, albo "paliwo" – czyli baterie, choć wolę nazwę akumulatory, bo tak właśnie wszyscy zmotoryzowani od początku nazywali;
- napęd – motor, silnik elektryczny. Nie sądziłem, że pozostaną nadal przy takiej przestarzałej koncepcji. Przecież już jest coś o wiele lepszego.
Co ciekawe, i problemy akumulatorów, oraz elektrycznych silników znam od ponad pół wieku. To była moja praca. I to był zawsze mój konik.
Akumulator, czyli coś, co może zmagazynować elektryczną energię.
Już chyba parokrotnie, jak jakiś maniak, gdy cwani biznesiarze wymyślili epokę wiatraków i słoneczników – paneli fotowoltaicznych, pisałem, że główny problem ludzkości to nie wytwarzanie energii, tylko umiejętność jej magazynowania. Nie bylejakiej energii tylko tej elektrycznej. Do tego właśnie służą, jak my to nazywamy – akumulatory, w stosunku do tych masywnych i ciężkich, albo baterie, czyli te wszystkie małe walce i "guziki" które mamy w latarkach, zdalnych pilotach przeróżnych urządzeń, zegarkach i w tysiącu różnych elektronicznych urządzeń.
Dawno temu, pracowałem na shuttle-tankierach – zbiornikowcach, które były przystosowane do odbioru ładunku ropy naftowej na morzu, prosto z platform wydobywczych (co nie jest takie łatwe, a statki są drogie).
Czasami proszono mnie był popracował przy umieszczonych na dnie morza bojach komunikacyjnych. Zazwyczaj chodziło o wymianę baterii litowo-jonowej – tutaj sporego walca, jakieś 40 cm długości i 8 cm średnicy. Instrukcja operacji wymiany baterii na pierwszej stronie ostrzegała, że muszę być dobrze zabezpieczony – ręce, twarz i dobry kombinezon, a obszar wokół mnie, tak w promieniu 20 metrów ma być wolny od ludzi. Wtedy właśnie miałem już dowód, że baterie Li-ion to wysoce niebezpieczny przedmiot.
Dlaczego one są takie, że mogą się zapalić, a nawet wybuchnąć? To dosyć skomplikowane, tak, jak cała konstrukcja takiego ogniwa nie jest prosta, a do tego używa się wiele rzadkich i drogich surowców, jak lit, kobalt, kadm, nikiel, czy wanad. Plus specjalne elektrolity tworzą w sumie mieszankę, która ma krytyczny punkt – temperaturę, jeśli którą bateria przekroczy, to zaczyna się reakcja jakby łańcuchowa i temperatura wzrasta samoistnie, aż do momentu zapłonu. Sporo uprościłem, ale tak już jest – bateria, jeśli się za mocno podgrzeje, a przecież, jak pracuje to się grzeje, to na pewno się w końcu zapali.
I jak widać, jest to problem, którego jeszcze do końca nie rozwiązano.
Jak zawsze z produktami na rynku – są baterie lepsze i gorsze. Jak dotąd najczęściej palą się te chińskiej produkcji. Ciekaw jestem jakie baterie stosuje się w Volkswagenach. Ostatnio Chińczycy usiłują zmienić w bateriach lit na sód. Lecz tylko z przyczyn ekonomicznych a nie wzrostu bezpieczeństwa. Li jest drogi i żadki, a Na mamy tanio, pod dostatkiem. Lecz czy zamiana jednego pierwiastka na drugi zwiększa bezpieczeństwo?
Najpotężniejsze koncerny zatrudniają najlepsze instytuty naukowe i "geniuszy" ze start-upów, w poszukiwaniu doskonalszych baterii elektrycznych. Tesla i Elon Musk, który ma wyjątkową bystrość w wyszukiwaniu najlepszych technologii, niedawno przejął produkcję, kompletnie nowej idei urządzenia prądotwórczego, wymyślonego na Uniwersytecie w Bristolu w 2016 roku, czyli niedawno. Konkretnie – jest to to bateria diamentowo – jądrowa, w wersji najnowszej, całkowicie z odpadów, z którymi świat ma taki problem, zużytych materiałów radioaktywnych reaktorów elektrowni atomowych. W najnowszej wersji NDB – Nuclear Diamond Battery, do produkcji używa się stosowanego w reaktorach węgla C14, tu – w formie diamentowego pyłu, oraz zużytego uranu i pierwiastków z rozpadu uranu U-235.
To wynalazek niesłychanie rewolucyjny. W odróżnieniu od elektrycznych baterii chemicznych, mamy coś, co nie zanieczyszcza środowiska, wprost przeciwnie – te baterie zutylizują radioaktywne odpady, z którymi nie wiedzieliśmy co zrobić, a po drugie, są to surowce, jak na dzisiaj tanie.
Zaleta główna NDB – tych baterii nie trzeba ładować! Trwający tam rozpad radioaktywny, produkujący promieniowanie beta, czyli elektrony, będzie trwał około 20 000 lat. Czyli, żeby było jasne – NDB jest zarówno generatorem prądu, jak i jego magazynem.
Wada – na razie, w tej początkowej fazie główna wada to tzw. Gęstość energii – czyli ilość energii zawartej w baterii w stosunku do jego wagi. Zazwyczaj podawana w Wh/kg. Najlepsze Li-ion dochodzą do 500 Wh/kg.
Dla porównania nasze auta, którymi jeździmy mają akumulatory 50 – 100 watogodzin z kilograma, a te w elektrykach 260, 270 Wh/kg. Toteż, by przejechać bez ładowania te 400 km, musimy mieć w aucie prawie tonę baterii.
Z EV – samochodami elektrycznymi, lub szerzej – z transportem elektrycznym, wielikm problemem jest zapewnienie wielkiej ilości prądu elektrycznego również do zasilania nowej, potężnej rzeszy aut, mając na uwadze to, że i przemysł, infrastruktura i obsługa obywateli również ma coraz większe zapotrzebowanie na prąd.
Czy tak lansowane przez fanatyków ideologii klimatyzmu wiatraki i słoneczniki zapewnią tyle dodatkowego prądu w sieciach energetycznych? Kto na tym się zna, to puka się w głowę. Dzisiaj tylko elektrownie jądrowe są w stanie podołać zapotrzebowaniu na prąd elektryczny. Najmądrzejsi na świecie Niemcy właśnie wyłączyli swoją ostatnią elektrownię. A głupsi Amerykanie, Japończycy, czy Koreańczycy właśnie budują kolejne reaktory. Francuzi też swoich elektrowni nie zamknęli, a Polska wreszcie zaczęła stawiać swoje "atomówki".
Silnik elektryczny ma być mocny, mały i lekki
Zanim zacząłem się oburzać na litowo – jonowe akumulatory, to zdenerwowałem się mocno: - dlaczego oni stosują takie konwencjonalne rozwiązanie z centralnym, jednym masywnym silnikiem elektrycznym?! To już przecież jest historia!
Przecież od bardzo dawna stosuje się napędy na wszystkie koła. W pojazdach wojskowych to już norma, a ja pamiętam, jak tenże nieszczęsny Vokswagen wprowadzał Audi Quatro, a potem Allroad. Sam jeździłem autami AWD i przekonałem się, że jest to świetne rozwiązanie. Szczególnie, gdy jeździmy po różnych drogach, albo warunki pogodowe – deszcz, śnieg, lód – zmieniają warunki jazdy.
Te auta miały jeden centralny silnik, i tylko przy pomocy odpowiednich rozwiązań mechanicznych rozdzielały napęd na poszczególne koła.
Ale wyobraźmy sobie coś takiego, że każde koło ma swój własny silnik elektryczny. Że oś koła jest na sztywno połączona ze swoim silnikiem.
Czy to nie jest lepsze rozwiązanie od tradycyjnego, ponad 100-letniego?
Ja to sobie, pewnie jak tysiące innych inżynierów wymyśliłem dość dawno. Lecz pewność tego, że mam rację, uzyskałem, gdy pokazały się nowe, rewlucyjne silniki elektryczne. Przypomnę, że te, których nadal używamy, to stuletni wynalazek Nikoli Tesli. Więc chyba pora na coś nowego.
I oto jest nowy silnik elektryczny prądu zmiennego. Świetny następca tych ciężkich i kłopotliwych napędów. Nie dość tego – najnowsze auto ekskluzywnego producenta szwedzkiego Koenigsegg, właśnie zastosowało taki napęd, w modelu Gemera. Wprawdzie to jeszcze hybryda, bo twórca i właściciel firmy, Christian von Koenigsegg – wariat typu Elona Muska, zawsze chce mieć Nr.1 na świecie i tu spowodował, że może w niedużym autku osiągnąc 1400 KM i prędkości ponad 400 km/h. Tu mamy trzy silniki elektryczne: - po jednym na tylne koło i jeden na przednią oś. Jak pan szwedzki arystokrata i genialny wariat powiedział – to dopiero początek. I to nie tylko w autach, ale też w samolotach, a właściwie wszędzie. Skromnie też tak uważam.
Jego elektryczny silnik nazywa się Quark. Waży... 30 kg! A jaka moc i moment obrotowy!
Przeszukałem polskie Google i naszą Wikipedię, nie ma ani słowa o kompletnie nowej koncepcji silników. Te tradycyjne, jeszcze jak to Tesla stworzył, to tzw. Axial flux motor, po naszemu (choć nie wiem, czy już oficjalnie przyjęto formalną nazwę) – silniki o strumieniu [magnetycznym, jk] osiowym, a te najnowsze to Radial flux – o strumieniu promieniowym.
Lecz to, co wykonano w silnikach Quark Koenigsegga, to Raxial flux – połączenie strumienia radialnego i osiowego.
No dobra... Może ktoś to zrozumie.
Poza tym w nowych silnika zamieniono wreszcie ciężkie, żeliwne korpusy i niemniej ciężkie wirniki, materiałami lekkimi, jak kompozyty i włókna węglowe.
W przypisach podałem linki do danych i nie będę tutaj zanudzał szczegółami. Trzeba wiedzieć, że zastępując tradycyjne, nawet usprawnione silniki elektryczne przez te nowe raxial flux, to jest taka rewolucja, jak przejście z telewizorów z lampą kineskopową, do płaskich LEDów, stacjonarnych komputerów w sporym pudle, z osobnym monitorem i osobną klawiaturą, na laptopy. To na prawdę kolejny technologiczny przełom o potężnym znaczeniu.
Warto tylko wiedzieć, ze taki silnik ważący tylko 40 kilo, może w szczycie dać 800 KM mocy, albo 600 kW. "Zwykły" elektryczny motor, powiedzmy na 440 V (morski standard) waży jakieś 3 tony (Quark 40 kg, a stary 3000 kg).
[2]. [3] [4]
__________
Podsumuję, elektryczny samochód, który miał zastąpić samochody spalinowe, już prawie 10 lat temu wyobrażałem sobie, jako pojazd, oczywiście bardzo zautomatyzowany, napakowany elektroniką i kontrolowany centralnym procesorem, ale przede wszystkim, zasilany najnowszymi bateriami o wysokiej gęstości energi (kW/kg), superbezpiecznymi i o błyskawicznym ładowaniu.
A napęd elektryczny też powinien być przełomowy, bo nad tym pracuje się już od wielu lat, czyli coś w typie wcześniej opisanego 40 kg Quarka, i wcale nie musi to być aż 800 KM. Mnie na przykład wystarczy 200 KM.
I takie auto, gdzie bez ładowania będę mógł przejechać 1000 km, a potem doładowanie nie będzie dłuższe niż 15 min, wg. dzisiejszych cen tylko nieco będzie przekraczało 100 tyś zł. (jak obiecał Elon Musk), kupję natychmiast. Bo będzie wtedy warto.
A Rzeczpospolita wtedy taką fabrykę powinna zbudować.
__________
No i co teraz?
No nic... Sorry – takie mamy czasy. Wszystko się zmienia tak szybko. Przemysł oszukuje, jego szefowie są chciwi, jak nigdy, a ta gromada tych szybko bogacących się klientów jest napalona na nowe i "muszę mieć lepsze od sąsiada", że bezmyślnie dają sobie wciskać kit.
Jak trzy wieki temu w Afryce, dają się omamić paciorkami i kolorowym, najtańszym perkalem.
Więc niestety trzeba tę historię smutno zakończyć.
Te ostatnie półwiecze, duży kawał mojego życia, to chyba najbardziej zwariowany i szalony etap w historii ludzkości. W dużym stopniu winny tu jest wprost logarytmiczny rozwój rozumu ludzi i idący za tym postęp nauki – a przede wszystkim – techniki.
W tej całej smutnej historii autentycznie żal mi jest wszystkich nabywców EV – elektrycznych samochodów. Omamiono ich unikalnymi zaletami takich aut, nic nie mówiąc o ewentualnych kłopotach z nimi. Zaszantażowano ich również – szczególnie w Unii Europejskiej tym, że już wkrótce auta spalinowe będą zakazane w ruchu drogowym. Więc rzucili się, szczególnie ci forsaci i głupsi, by kupić te ciągle drogie samochody i imponować otoczeniu.
Nie wierzę, że tak wadliwe samochody zaoferowano klientom na całym świecie z głupoty, czy niedopatrzenia. Sprzedawane są z pełną premedytacją, nie tylko z typowej dla bogaczy z koncernów chciwości, ale również w ramach ideowego absurdu tak zwanego klimatyzmu.
"Liczba samochodów o napędzie elektrycznym wzrosła w 2022 r. na całym świecie do 26,8 miliona. Prognozy zakładają, że w 2023 roku ich sprzedaż wyniesie 14,3 miliona sztuk, a do 2030 roku obrót pojazdami BEV i PHEV będzie stanowić ponad połowę sprzedaży wszystkich nowych samochodów na świecie. Dostępność infrastruktury ładowania i koszt zakupu to wciąż największe bariery w rozwoju elektromobilności - wynika z najnowszego raportu EY i Eurelectric..." [5]
Żal mi tych wszystkich właścicieli tych "przełomowych" aut, że nie dość, iż wydali duże pieniądze na gadżet z defektami tylko by innym zaimponować, choć możliwe też, że z braku rozumu, teraz raczej będą pośmiewiskiem. A poza tym, kto to od nich kupi, jak będą chcieli swego elektryka sprzedać? Przecież wkrótce będą one wyłącznie zapełniać złomowiska.
Jednak pesymistą nie jestem. To koniec dzisiejszych, dziadowskich i drogich samochodów elektrycznych. Lecz tylko tymczasowo. To koniec nędznych samochodów – produktu niechlujnych i chciwych głupców. Produkt skorumpowanych naukowców i fachowców.
Jak na razie nie ma konkurencji dla aut na baterie. Gdy do tego zabiorą się prawdziwi i solidni projektanci, producenci i inwestorzy, to powstanie coś na prawdę wartościowego, zdolne zastąpić silniki spalinowe. Mam też nadzieję, że Tesla Elona Muska przetrwa. On nie czaruje i chce prawdziwych innowacji i może wreszcie zrobi taniego elektryka. Dla wszystkich. A nie tylko dla próżnych nowobogackich u nas i posłusznych owieczek na zachodzie.
* EV – popularny już na świecie skrót od Electric Vehicle samochody wyłącznie na prąd
[1] https://youtu.be/lEsO--Z2d2E
[2] https://www.auto-swiat.pl/ev/wiadomosci/silnik-elektryczny-quark-koenigsegga-jest-niewiele-wiekszy-od-puszki-i-ma-do-340-km/t70sh0z#slajd-6(link is external)
[3] https://www.thedrive.com/news/heres-how-koenigseggs-dark-matter-electric-motor-makes-800-hp(link is external)
[4] https://www.magneticinnovations.com/faq/radial-flux-permanent-magnet-motor/(link is external)
[ 5 ] https://www.ey.com/pl_pl/news/2023/04/eurelectric-badanie-six-essentials-for-mainstream-ev
-------------------------
Komentarze
26-07-2024 [15:30] - u2 | Link: ***Mercedes jeszcze 20 lat
***Mercedes jeszcze 20 lat temu to było coś. Pierwszy remont zrobiłem po 500 tyś km przebiegu. Teraz to szmelc.***
Tyle że Niemcy ... zmądrzeli. Bo kiedyś Merce robili pancerne, a teraz robią takie, aby klienci kupowali coraz to nowe modele po 100 tysiącach przebiegu starym.
***wg. dzisiejszych cen tylko nieco będzie przekraczało 100 tyś zł. (jak obiecał Elon Musk)***
Za tyle to i ja kupię skromny inżynier z zadupia. Tyle że za kilka lat i jeśli nie bedzie wojenki światowej :-)
26-07-2024 [16:14] - r102 | Link: No silnik super chruper - 40
No silnik super chruper - 40 kilogramów masy - ale dalej musi uciągnąć tonę akumulatorów i resztę samochodu + ładunek, tak że można tą superowość pominąć.
A głównym problemem są te akumulatory - tu nie ma od 150 lat jakiegoś radykalnego przełomu - są ciężkie i długo się je ładuje. Miałem przyjemność /hmm?/ pracować kilka lat w takim miejscu gdzie 2 wózki akumulatorowe musiały jeździć bez przerwy 24/365 - a przynajmniej być gotowe do tego - to tych wózków było 10 tak na wszelki wypadek 2 jeździły reszta się ładowała a przeciętnie jeden był zepsuty i naprawiany...
W sytuacji konieczności jak tam albo typu wojna - trudno - jakoś się to używa przykładem najlepszym Ubooty z 2 Wojny Światowej - to ukłon w stronę pana Czifa - ale tak inaczej to bez sensu jak na razie dopóki są inne źródła magazynowania energii typu benzyna...
Prąd - TAK !!! Ale po drucie
26-07-2024 [16:24] - u2 | Link: ***2 wózki akumulatorowe
***2 wózki akumulatorowe musiały jeździć bez przerwy 24/365***
Bolo był właśnie takim elektrykiem od wózków akumulatorowych w Stoczni im. Lenina. Ty też tam robiłeś? :-)
PS. Aku trzeba naładować i też mają określoną żywotność. No i zostawiają ślad węglowy podczas ich produkcji, cokolwiek by to miało znaczyć :-)
26-07-2024 [18:41] - r102 | Link: No to to znaczy że piece
No to to znaczy że w przypadku akumulatorów ołowiowych piece hutnicze ołowiu są napędzane węglem /koksem/ i redukują tlenki ołowiu z wydzieleniem zbrodniczego CO2, do syntezy plastików na obudowy itp spala się znaczne ilości gazu ziemnego przy produkcji gazu syntezowego...
No jeden kwas siarkowy chyba nie zostawia bo się spala siarkę do tlenków siarki tak że OK?
Z tymi LiOn to nie wiem - ale pewnie też jakieś procesy hutnicze ?
26-07-2024 [18:51] - u2 | Link: ***spala siarkę do tlenków
***spala siarkę do tlenków siarki tak że OK?***
Walka z globalnym ocipieniem powoduje ... globalne ocipienie:
https://kopalniawiedzy.pl/zanieczyszczenie-powietrza-globalne-ocieplenie-zwiazki-siarki-Chiny,32724
Jednak zmniejszenie ilości zanieczyszczeń, takich jak dwutlenek siarki i sadza, ma też wpływ na wymuszenie radiacyjne, czyli zmianę bilansu promieniowania. A to z kolei jeden z głównych elementów zmian klimatycznych.
Szacuje się, że emitowane przez ludzi tlenki siarki ochładzały w 2010 roku powierzchnię planety średnio o 0,5 stopnia Celsjusza. Odpowiadały one za 76% efektu chłodzącego wywoływanego aerozolami emitowanymi przez człowieka. Z drugiej strony sadza absorbuje energię cieplną i ogrzewa Ziemię. Zrozumienie całościowego efektu zmniejszenia emisji do atmosfery tych zanieczyszczeń jest niezwykle ważne dla prac nad strategią walki z globalnym ociepleniem, dodaje Zheng.
Naukowcy przeprowadzili więc symulacje komputerowe, by zbadać, jak wpływ na globalne ocieplenie miało zredukowanie przez Chiny emisji zanieczyszczeń powietrza. Z obliczeń wynika, że chińska polityka poprawy jakości powietrza, wprowadzana w latach 2006–2017 spowodowała, że półkula północna ogrzeje się o dodatkowe 0,1 stopnia Celsjusza. Przed takim zresztą zjawiskiem amerykańscy naukowcy ostrzegali już przed ośmioma laty.
Współautor badań, profesor Steven J. Davis z University of California, wyjaśnia: Pomiędzy rokiem 2006 a 2017 chińska emisja dwutlenku węgla zwiększyła się o około 54%. Jednocześnie emisja dwutlenku siarki spadła o około 70%, sadzy o około 30%, a organicznych związków węgla o 40%. Rozdzielenie się emisji dwutlenku węgla od emisji aerozoli to wynik zastosowania urządzeń do kontroli emisji, które redukują ilość emitowanych aerozoli, ale nie ilość dwutlenku węgla. Takie rozdzielnie spowodowało wzmocnienie efektu cieplarnianego spowodowanego emisją dwutlenku węgla.
26-07-2024 [20:42] - Alina@Warszawa | Link: Podejrzewam, że to kolejne
[18:51] - u2
Podejrzewam, że to kolejne oszustwo naukawe. Bo jeśli z jakichś powodów półkula pn. ogrzeje się 0,1 st.C to i o tyle się schłodzi - przez promieniowanie do przestrzeni kosmicznej wokół Ziemi, To dzieje się od milionów lat(?) tzn. od kiedy forma Ziemi ustabilizowała się w formie jaką znamy. Ziemia w Układzie Słonecznym jest w równowadze cieplnej, tak jak każda inna planeta. U nas ustabilizowały się warunki wyjątkowe dla żywych organizmów, niespotykane nigdzie na sąsiednich planetach. One wszystkie też są w równowadze cieplnej wynikającej z odległości od Słońca i położenia na własnej orbicie.
Czy podobne zjawisko do tego jakie znamy z naszego Układu Słonecznego dotyczy innych układów i form w Kosmosie - może wiedzą astronomowie?
Nawet podwyższona emisja CO2 w Chinach to pryszcz wobec tego, że CO2 ponoć stanowi 0,04% gazów w atmosferze! Poza tym CO2 jest łatwo rozpuszczalny w wodzie, a w atmosferze wody pod każdą postacią nie brakuje - przecież jeszcze niedawno podobni naukawcy i głupawi dziennikarze straszyli wszystkich KWAŚNYMI DESZCZAMI Ciekawa jestem co się z tymi kwaśnymi deszczami stało? Tusk ukradł, czy co?
Jedno nie ulega wątpliwości - im więcej stacji telewizyjnych tym większe ocipienie ludzkości
26-07-2024 [18:08] - Jabe | Link: Zatem Autor, opierając się o
Zatem Autor, opierając się o zawodową wiedzę i doświadczenie, popierał z dużym entuzjazmem premiera, który trochę głupio i naiwnie obiecał tykające bomby w garażach.
26-07-2024 [19:08] - u2 | Link: PiS zainwestował w polską
PiS zainwestował w polską fabrykę samochodów elektrycznych Izera w Jaworznie. Wydał już pół miliarda, ale niemieccy ziomale twoich ziomków Brauna, Mikke itp. poprzez swojego namiestnika Tuska zastopowali Izerę. Poprzednio namiestnik Tusk wykiwał Chińczyków i Polaków podczas budowy autostrad w Bolanda.
26-07-2024 [19:29] - Jabe | Link: Nie jątrz.
Nie jątrz.
PiS zdołał zbudować fabrykę w ciągu 8 lat? Nie! A to była flagowa inwestycja. Zainwestował zaś oznacza jedynie, że przepalił kasę.
26-07-2024 [19:33] - u2 | Link: Izera to podobny projekt jak
Izera to podobny projekt jak CPK, czy elektrownie atomowe. Ty jako kompletny laik od laików Brauna i Mikkego nie rozumiesz podstawowych spraw. CPK, elektrownie atomowe, czy przemysł samochodowy bez wsparcia państwa nie ma szans powstać. Na przykład Solorz jako prywaciarz zawarł umowę z Koreańczykami dopiero kiedy Sasin potwierdził wsparcie państwa dla inicjatywy Solorza. Więc jesteście wynajętymi agenciakami jak namiestnik Tusk, który wszystkie takie inicjatywy utrąca, niezależnie w jakim stadium się znajdują. Jesteście antypolską swołoczą :-)
26-07-2024 [20:09] - Jabe | Link: W socjalizmie na rzeczach zby
W socjalizmie na rzeczach zbytecznych się zarabia, a do pożytecznych trzeba dopłacać. Do nieistniejących zwłaszcza.
26-07-2024 [20:19] - u2 | Link: Pokazujesz że jesteś laikiem
Pokazujesz że jesteś laikiem jak Mikke, który prawi podobne dyrdymały. Mikke to typowy pasożyt, który nic w życiu pozytywnego nie zdziałał jako polityk. Ustawił rodzinkę, która mu w podzięce wbiła nóż w brzuch. Ale nie zgłosił do prokuratury i sprawa się rozeszła. Mikke trzyma w polityce nienawiść do PiS w ogólności, a do Kaczyńskiego w szczególności. Idee fixe Mikkego to wyeliminowanie Kaczyńskiego z polityki. Jak się wyraził dla dobra młodych. Pewnikiem za młodego uważa 67-letniego Tuska :-) :-) :-)
26-07-2024 [19:31] - tricolour | Link: Hehehe...
Hehehe...
Ja pamiętam zupełnie inny tekst: jak to będzie wspaniale jeździć samochodem elektrycznym i ładować go z garażowego gniazdka w piętnaście minut. Oczywiście wyśmiałem ten niedorobiony entuzjazm wskazując na dostępną moc w garażowym "gniazdku" siłowym 25kW, z czego płynął i płynie prosty wniosek, że w godzinę, to da się doładować góra sto kilometrów jazdy, bez klimy i ogrzewania oczywiście. Więc mam pewną satysfakcję oraz kolejny ubaw, że nastała mądrość nowego etapu. Zwrot o 180 stopni przemilcza autor, bo...
Oczywiście czekam też z utęsknieniem na te nowe ogniwa diamentowe... z których będzie tyle pożytku, co z samochodu elektrycznego.
:)
26-07-2024 [20:59] - paparazzi | Link: Cześć.
Cześć.
Na prąd?
Po pierwsze kalkulacja, po drugie wygoda, i po trzecie cena.
Ja pogodziłem nowoczesną-stara technologie z tym po wyżej. No może cena jeszcze za wysoka.
To PHEV, na polskie to robię 2000 km na 40 litrach paliwa. Mam 302 KM i napęd na 4 koła.
Po załadowaniu mogę zrobić średnio 80 km co praktycznie dziennie nie przerabiam.
Jestem pewny jak wyjdą nowoczesne baterie to będę robił 200 km.
Czasem włączam silnik by nie zardzewial ,:-).
26-07-2024 [21:34] - r102 | Link: Z tymi nowoczesnymi bateriami
Z tymi nowoczesnymi bateriami to możesz nie doczekać - w Strefie 51 już od 70 lat badają rozbite UFO i trochę tam małpują co się dało - ale z akumulatorami im nie wychodzi...
27-07-2024 [05:28] - jazgdyni | Link: Elon Musk obiecał Teslę za 25
Elon Musk obiecał Teslę za 25 tyś USD. Gdzie ona jest? Czekam na nią?
27-07-2024 [05:26] - jazgdyni | Link: @paparazzi
@paparazzi
Papa, siedzisz za Dużą Wodą, a my tu w kraju mamy inne kalkulacje. Dobrego, nowego benzyniaka tak do 1200 cc plus turbo, z wieloma bajerami, kupisz u nas za 120 tyś zł. Natomiast elektryka, wielkości VW Polo, kupisz za 240 tyś zł. I to bez wypasu. A jego parametry eksploatacyjne? Bój się Boga!
Ty jeździsz hybrydą. Jest w tym jakiś sens, jak masz dużo krótkich przebiegów. Ale już moi przyjaciele spod Chicago, co do pracy i potem do domu, dzień w dzień pokonują 200 mil, policzyli, ze hybryda dla nich nie ma sensu. Policz sobie.
27-07-2024 [17:22] - paparazzi | Link: OK, czasmi jeżdżę 200 mil i
OK, czasmi jeżdżę 200 mil i mam 60 mil z galona.
Policz sobie. Większość ludzi nawet tu w USA kreci się w podmiejskim lub miejskim miejscu.
Czyli może być ekologicznie poprawnym. Massachusetts nawet ulgi dale ale komunistyczny Connecticut nie.
Dalej uważam ze na te czasy to jest rozwiązanie ale nie elektryki. Pozdrawiam.
28-07-2024 [11:26] - Morthy | Link: Nie ma baterii litowo
Nie ma baterii litowo jonowych tępy pismaku
29-07-2024 [00:35] - Kaczysta | Link: a akumulatory>
a akumulatory>
28-07-2024 [22:10] - nonparel | Link: No dobrze. Widzę, że potrafi
No dobrze. Widzę, że potrafi Pan coś wygrzebać swoim sumptem, bez bezkrytycznego przyjmowania medialnego chłamu. To teraz podam Panu następny trop: dlaczego elektrownie jądrowe pracują w oparciu o uran i pluton? Czy nie ma bardziej bezpiecznych rozwiązań? Dla ułatwienia: uran i pluton są niezbędne do produkcji broni jądrowej.
nonparel
28-07-2024 [22:37] - tricolour | Link: @non
@non
No co ty - jakie ciężkie pierwiastki, zdolne do rozpadu, są w przyrodzie w ilościach nadających sie do przemysłowego wykorzystania?
29-07-2024 [18:27] - jazgdyni | Link: @nonparel
@nonparel
Jest pan na dobrym tropie. Sa dwa wiele lepsze opcje.
1. Z uranu przechodzimy na tor, którego jest dużo więcej.
2. Całym uranem palimy w kotle, a nie izotopem. Tylko chłodzić trzeba nie wodą, ale sodem.
29-07-2024 [00:47] - Es | Link: Wyleczony z dziecięcego
Wyleczony z dziecięcego entuzjazmu do końca jednak pan nie jest. To o czym pan mówi jest niczym pomysł wykorzystania silnika formuły 1 w rodzinnym vanie. Co jest oczywiście możliwe, o ile ojciec rodziny z pomocą dzieci będą rozbierać silnik na części , żeby wymienić panewki po każdej wycieczce za miasto.
Przeciążenie mechaniczne i strumieniem magnetycznym eliminuje Dark Matter z tymczasowej perspektywy wykorzystania w "cywilnych" środkach transportu. Z podobnymi problemami, po snach o podboju Marsa budził się co rano Konstanty Ciołkowski. Postęp technologiczny co prawda przyśpiesza coraz bardziej , ale i tak przed inżynierami materiałowymi i technologami jeszcze parę ładnych lat zanim cacko jak to Koenigsega, czy "diamentowa" elektrownia trafią pod strzechy. Proponuję narazie jednak schować portfel i czekać cierpliwie. (Kto wie jak długo?) O ile oczywiście nie chce pan za jakiś czas usłyszeć opinii o sobie podobnej do tej o nabywcach EV wygłaszanej teraz przez siebie. Pomijając oczywiście drobiazg w postaci dwóch baniek- jak na tę chwilę, gotowych na wyrzucenie w błoto.