Smocza anegdota

Mój Smok jest członkiem różnych towarzystw łowieckich na całym Świecie. Trofea myśliwskie zajmują jeden spory pokój w naszym domu. Rozmowa poniżej i całe zdarzenie, miały miejsce wiele lat temu. Przerobiłam to trochę, nadając anegdotyczny charakter w myśl znanego kawału z czasów komuny. Oczywiście nie wszystko nadawało się do druku, ale zachowałam jednak sens i kontekst całego zdarzenia.

Pewnej nocy obudził mnie dzwonek telefonu. Po kilku minutach, mój Smok wrócił do sypialni z głupią miną na twarzy.

Smok - Wiesz Ula, zadzwonił do mnie ten Holender Sebastian. Pytał kiedy go zaproszę do Polski na polowanie. Zaproponował termin na kwiecień - maj przyszłego roku. Zapytałem go czy przypadkiem nie jest to okres ochronny dla zwierząt, a on mi na to tak, że "nouplisy" nie mają okresu ochronnego. Zatkało mnie. Odpowiedziałem mu że muszę to obgadać z tobą. On mi na to, że jeśli tak, to już czuje się zaproszony.

UU - Czekaj no Józku, wynika z tego że ja niby nie mam nic przeciwko łamaniu prawa? Niech tylko tu przyjedzie, to ja mu pokażę! I powiedz mi, co to za zwierzaki te "nouplisy"?

Smok - Byłem kiedyś na polowaniu z Sebastianem w Kanadzie. I tam tenże jegomość, zaprosił mnie na następne polowanie do RPA. Zapytałem go na co zapolujemy. Odpowiedział mi że na "nouplisy". Spytałem go co to jest i jak wygląda, bo nigdy o tym nie słyszałem. Słabo znam holenderski, więc może coś źle sobie tłumaczę? Sebastian powiedział że to takie czarne zwierzę, średnio 170 cm. wzrostu, które łatwo dogonić. Spytałem go czy jest niebezpieczne, czy się broni. Powiedział mi że rzadko,  a jak go dopadniesz, to klęka i wrzeszczy: nou pliss!

UU - Na Holendra nic nie poradzę - powinieneś dać mu w pysk.  Ale jak tu przyjedzie i zacznie pokazywać swoje trofea, to go poszczuję Ogryzkiem. W sumie, to i tak go poszczuję za to, że mnie tak sklasyfikował. Dusić rude małpy! Nie przyjechał, gdzieś w buszu rozszarpały go właśnie "nouplisy"!

Dziękuję za uwagę.