Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Powyborczy czas apokalipsy albo armagedon!
Wysłane przez Sekator w 13-09-2023 [09:40]
Pewien profesor historii zwierzył mi się kiedyś przy drinku, że przed laty dał się wpuścić w maliny swoim promotorom. I zamiast wybrać zgłębianie pomroków dziejów, na przykład czasów przedpiastowskiej słowiańszczyzny, ugrzązł na amen w problemach dynastycznych dziewiętnastowiecznej Europy.
Różnica polega na tym, że źródeł do badania losów Popiela, Ziemowita czy Mieszka, jest jak na lekarstwo. I można sobie nieco pofantazjować uznając dajmy na to ojca Chrobrego za Wikinga, a Jana z Kolna za odkrywcę Ameryki. Zaś dokumentów w archiwach sprzed dwu wieków jest po kokardę. I niemal wszystkie przewertowało już kilka pokoleń badaczy, więc łatwo się narazić na zarzuty o wtórność swych publikacji, a nawet o plagiaty prac poprzedników.
Dlatego Piast Kołodziej jako rzymski osadnik ujdzie w tłoku, a odkrycie, że gdy Sobieski był sułtanem, stary Bismarck z konia spadł, pozostaje kabaretową groteską. Zatem im uczony bardziej zbliża się do dziejów współczesnych, tym musi mieć większe baczenie na fakty, bo wszelka konfabulacja degraduje go do pozycji Koszałka Opałka
Te naukowe arkana nie obowiązują oczywiście, choć powinny, historyków niedzielnych, zwłaszcza tych mylących poszukiwanie prawdy z propagandą, a interpretację z manipulacją. W taki refleksyjny nastrój wprowadziła mnie ostatnio pogwarka pary cyngli opozycyjnej nawalanki w mym ulubionym indoktrynacyjnym radiowęźle, gigantofonie kompatybilnym z amerykańskim telebimem PO.
Tokujące duo rozprawiało o kształtującym się na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku ładzie(?) medialnym. Wyszydziło nieudolnych braci Kaczyńskich, którzy doprowadzili do upadku „Express Wieczorny”. Chwaliło pluralizm na rynku prasowym. Przypominając wyroki niezawisłych sądów Dało odpór oszczercom oskarżającym środowisko „Gazety Wyborczej” o zawłaszczenie całej puli wsparcia dla nowych, raczkujących, periodyków.
Jako stary sklerotyk niezbyt dobrze kojarzę tamte czasy, choć podobno bardziej powinno mi się wryć w pamięć moje śniadaniowe menu z tamtych lat niż wczorajsza kasza z mlekiem. Ale jak przez mgłę przypominam sobie, że wówczas kto żyw rejestrował w sądzie tytuły ewentualnych czasopism, by uprzedzić konkurencję. Ale jeśli przez rok przedsięwzięcie nie wypaliło, tytuł był do wzięcia.
I to niejeden, gdyż nie każdy miał dostęp do sponsorów.
A siły witalne z popularnej popołudniówki wysysał w jej agonalnym stadium forsiasty „Super Exspress”. Inna sprawa, że ostatni redaktor naczelny „EW” podjął kilka decyzji personalnych przyspieszających tę agonię.
Wszak moim zdaniem najbardziej frapującym epizodem z tamtego okresu był krótki żywot „Dziennika Krajowego”, o którym radiowęzłowe duo nawet się nie zająknęło. Tę polską wersję „USA Today”, gazety o największym nakładzie w Stanach Zjednoczonych, przez rok cyzelował do druku kwiat polskiego dziennikarstwa. Dopiero potem wyszło na jaw, że w bukiecie tkwiło kilka chwastów, czyli tajnych współpracowników SB. Lecz taki zestaw florystyczny trafiał wtedy niemal do każdej redakcji.
Z przyczyn, które znam jedynie z plotek nie do powtórzenia z ostrożności procesowej, wypasiony projekt ponoć pod patronatem Senatu USA i samego Zbigniewa Brzezińskiego, zakończył żywot na numerze próbnym. I do dziś nie potrafię rozwikłać enigmy dla kogo wówczas konkurencję stanowiła duża ogólnopolska gazeta? I kto zgarnął tony nowoczesnego sprzętu poligraficznego prosto z Ameryki?
Wyznam, że próbowałem szukać jakichkolwiek tropów w internecie. Jednak widocznie jestem za mało obeznany z tym medium, bo nie natrafiłem na żaden ślad istnienia redakcji „Dziennika Krajowego” przy ulicy Towarowej w Warszawie.
Teraz czekam na kolejne gawędy radiowęzłowego duetu. Ta o zrębach III RP wykuwanych w Magdalence byłaby frapująca. Podobnie jak rzetelne wyjaśnienie przyczyn rujnacji, wróć, restrukturyzacji polskiego przemysłu. Z przyjemnością poznam także powody reformy rolnej, nazywanej przez nikczemników likwidacją PGR-ów.
Po oczyszczonej z załganych insynuacji apoteozie przedpisowskiego dobrostanu landu nad Wisłą, gawędziarze przystąpią zapewne do piętnowania zła wyrządzanego każdego dnia narodowi, wróć, społeczeństwu, przez klikę z Nowogrodzkiej.
Zmieszają z błotem pożal się Boże, pisowskich strategów, którzy porzucili godny Clausewitza plan obrony przed zagrożeniem ze Wschodu na linii Wisły siłą doborowej dywizji piechoty, no, dwóch, a jakże, zmotoryzowanych. Wyszydzą poronione inwestycje w rodzaju przekopu Mierzei Wiślanej, pogłębiania toru wodnego do portu w Świnoujściu czy budowy CPK. Obśmieją pomysł referendum, zwłaszcza pytanie o napływ niepożądanych emigrantów.
Przy tej okazji wspomną o owacjach na stojąco na festiwalu w Wenecji dla Agnieszki Holland za jakże prawdziwy film „Zielona granica” o sytuacji na pograniczu polsko-białoruskim. Hejt z jakim spotkała się ta wybitna reżyserka ze strony prawicowej ekstremy wrzeszczącej, że tylko świnie siedzą w kinie na tym filmiszczu, wymagałby osobnego omówienia.
Ale i tak ciosy ich kastetów skrytych elegancko pod jedwabiem rękawiczek, będą przypominać raczej moje muskanie sekatorem niż wrzaskliwe pogo z cepami na klepisku, wywijane przez awangardę progresu.
Byle do 15 października, powtarzam sobie. I po chwili wstrząsa mną śmiech pusty i trwoga. Otóż, obym się mylił, wiele wskazuje na to, że niezależnie od rezultatów wyborów, po imieninach Jadwigi, Teresy w kraju powieje grozą.
Jeśli bowiem wygra wściekła opozycja, która aż dyszy żądzą odwetu za to, że naród pozbawił ją władzy mimo poparcia zagranicznych dworów… Och, te skojarzenia z epoką carycy Katiuszy… Mimo przychylności współczesnych Niemek i unijnej biurokracji, naturalnie, będą spadać głowy złoczyńców z Nowogrodzkiej. Ta lekko przesadzona symbolika nawiązuje w tym przypadku do losów Marii Antoniny.
Jeśli zaś rządy na trzecią kadencję obejmie Prawo i Sprawiedliwość, opozycja rozpęta piekło na ulicach i w instytucjach europejskich. Wiadomo przecież, że PiS może wygrać jedynie fałszując wyniki głosowania. Tak, jak to uczynił z wyborami prezydenckimi, których prawdziwym zwycięzcą był rzecz jasna Rafał Trzaskowski.
Mimo tych kasandrycznych wizji nie upadam na duchu. Ba, dostrzegam pozytywne światełko w czarnej du… powściągając w ostatnim momencie ekspresję, dokończę elegancko, w czarnej, dusznej gardzieli tunelu z jednym torem, po którym pędzą na czołowe zderzenie dwa parowozy, z prawej dziejów i z lewej widmo z kolejowych horrorów Stefana Grabińskiego. Ale oba mają jeszcze szanse na zaciągnięcie hamulców.
A wówczas być może mogłaby zadziałać aplikacja komputerowa Eustachego. Bo mój komputer gromadzi w swych krzemowych trzewiach pod hasłem: „Oby polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio”, wszystko, co komukolwiek na ten temat ślina na język przyniesie.
Po wielkiej sobocie partyjnych konwencji przedwyborczych jego twardy dysk pęka w szwach. Ale cierpliwy Eustachy nie wyciąga jeszcze wypadkowej. Twierdzi, że na przykład 35 godzinny tydzień pracy to dopiero początek licytacji, podobnie jak 40 dni urlopu, 60 tysięcy kwoty wolnej od podatku, aborcja do 12 miesiąca ciąży, śląski, kaszubski i ursynowski językami urzędowymi, zerowa inflacja, zakaz drożyzny, itd. Dodaję do stawki trzy bez atu… A może to poker z ręki? Pożyję, zobaczę…
Sekator
Ps.
- I nie masz żadnej propozycji rangi narodowej? - dziwi się mój komputer.
- Ależ mam, drogi Eustachy, tylko szalenie trudną do realizacji. Po wygranych wyborach zwołałbym wielką radę ekspertów tenisowych z zadaniem znalezienia sposobu na Jelenę Ostapenko, jedyną tenisistkę, zresztą nie najwyższych lotów, której jeszcze nigdy nie pokonała Iga świątek.
Komentarze
12-09-2023 [21:59] - NASZ_HENRY | Link: Już na NB mamy jednego
Już na NB mamy jednego polityka co ucieka od polityki do sportu, @Sekator będzie drugi.
@Eustachy miej na niego oko ;-)
12-09-2023 [22:47] - Maverick | Link: Polacy są zawsze dobrzy w
Polacy są zawsze dobrzy w wazeliniarstwie obcych sił i są gotowi zniewolić resztę Polski i Polaków za osobiste przywileje. Taką technikę zachodni promoterzy demokracji używali w swoich byłych koloniach aby je doić. Co ciekawe byłe kolonie mają swój moment przebudzenia i do głosu dochodzą naturalni liderzy co za misję historyczną mają interes własnych krajów. Maroko odmawia pomocy Francji po trzęsieniu ziemi, Niger wyrzucił Francuzów i Amerykanów, Mali , Gabon, Burkima Faso idą w ich ślady.
Ponieważ Polacy lubią być skolonizowani i kontrolowani poprzez zachodnich komunistów z powodu swoich kompleksów niższości, nic im nie przeszkadza jak długo zahodni kontrolerzy pozwalają im pluć na Białoruś i Rosję o im się marzy ich skolonizowanie tych krajów.
Ponieważ trockiści wygrywają i powoli wprowadzają trockistowsko - sowieckie budownictwo w USA, bo amerykański sen powoli umiera.
To przyszłość Ameryki:
https://www.youtube.com/watch?...
13-09-2023 [11:17] - Jan1797 | Link: Wyszydzą poronione inwestycje
Wyszydzą poronione inwestycje w rodzaju przekopu Mierzei Wiślanej, pogłębiania toru wodnego do portu w Świnoujściu czy budowy CPK.
-----
To dobrze, bo zasypać mieli. Gdy chodzi o port w Świnoujściu czy budowę CPK, można w jednym zdaniu wyłożyć tu znaczenie w systemie bezpieczeństwa. ale jeśli mają odpowiadać no i co, to rzeczywiście bezsens.
Trzymaj się Sekator i dbaj o Eustachego :)