Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Od ... się od polskich kolejarzy
Wysłane przez Rekontra w 09-03-2012 [18:04]
Ale i tak „jest zbyt duże niebezpieczeństwo, że kolejarzom nie uda się wykorzystać tych pieniędzy”.
Odczepcie się od polskich kolejarzy
Czytelnik się dowiaduje, że „kolejarze podpisali umowy”, że „kolejarze dopiero musieli się nauczyć”, oczywiście użyto zwrotu „kolejarze upierają się”, upierają się, a przecież zmieniono im nawet ustawę kolejową, żeby (uwaga) „kolejarze starali się szybciej o dotacje”. Jakże ta władza przychyla im nieba.Ale i tak „jest zbyt duże niebezpieczeństwo, że kolejarzom nie uda się wykorzystać tych pieniędzy”.
Coraz rzadziej się słyszy „przed wojną”, prawie nikt tak nie mówi. „Przed wojną” wszystko było sumienne, solidne, oczywiście honorowe. Olbrzymi również był kult pracy, kult zawodu. Szewc, czy krawcowa, to był ktoś. A jak szlachetnie brzmiało „stróż”. Ktoś, kto stoi na straży. Stróż w formie „stroska” mówi jak wiele. „Dozorca”, to peerelowski rusycyzm, a właściwie sowietyzm, przecież ma dozorować. A taki Anioł z ulicy Alternatywy był gospodarzem domu.
Kolejarz czy pocztowiec, to najwyższe szczeble na przedwojennej drabinie zawodów, mówiono wręcz o służbie. Nie piszę, jak przed wojną żył maszynista z rodziną, ale zarabiał prawie tyle, co sędzia, a dyrektor poczty więcej niż pułkownik, a dyrektor okręgowy PKP zarabiał 1600 złotych.
Społeczeństwo dbało o państwowe służby. I zwrot „służba” nie obrażał, służenie, to był zaszczyt, a mundur zobowiązywał, mundur kolejarza czy żołnierza. Oczywiście są inne czasy, ale akcent w rozważaniach kładę na „kult fachowca”.
Wczoraj w telewizorze usłyszałem, że dzisiejsi maszyniści pracują na tzw. samozatrudnienie. I jak mam porównać przedwojenną służbę na polskiej kolei, jak porównać z tym, co było przed wojną, skoro czas pobiegł tak szybko, że w międzyczasie Polska był komunistycznym niby państwem, i nawet odnajdywanie analogii z peerelem traci sens.
Przed wojną, czyli w czasach II RP - wyjaśniam czytelnikom epoki „inf sms”. W latach 1919–1924 – funkcjonowało Ministerstwo Kolei Żelaznych, a w roku 1926 Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej powołano przedsiębiorstwo PKP – Polskie Koleje Państwowe, dwa lata później powstało przedsiębiorstwo państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon".
Czasy żelaznych kolei. Mam przed sobą tekst rozporządzenia Ministra Kolei Żelaznych z 1921 roku, a czytanie takich rozporządzeń jest czystą przyjemnością. Jakiż prosty, zrozumiały język, jakaż klarowność wydanych dyspozycji.
Rozporządzenie datowane na 9 kwietnia, a wszystkie koleje przechodzą z dniem 10 kwietnia pod zarząd Ministerstwa. I precyzyjnie napisano (uwaga, rozporządzenie mieści się na jednej kartce papieru), co się stanie z kolejami stałymi niebędącymi w eksploatacji, a co z przenośnymi i ich taborem, jaki jest tryb odwoławczy od decyzji. Co ma się stać a kolejami wąskotorowymi, oprócz tych, o charakterze strategicznym dla Państwa.
Czy dzisiaj funkcjonuje pojęcie „strategiczny”, czy wokół same nasze przyjacioły?
I czytam, że w ciągu 14 dni mają być zgromadzone wszystkie akta, dokumenty i plany przekazywanego majątku. Młodym czytelnikom należy się wyjaśnienie, że wówczas nikt nie słyszał o Internecie, o laserowych drukarkach, ani atramentowych, o komórkowych telefonach przesyłających e-wszystko, co się może urzędnikowi państwowemu zamarzyć. Telegrafowano na potęgę.
I dzisiaj rano otwieram pocztę i cóż czytam? „Czy kolejarze wreszcie …”.
A więc wiadomo, winni są kolejarze. Gdyż w sobotę wydarzyła się tragiczna w skutkach katastrofa, ale do opinii publicznej nie dotarła informacja, że zginęło w niej pięciu kolejarzy na służbie. Przecież nie napiszę, że byli w pracy.
A w mojej poczcie - „Czy kolejarze wreszcie wykorzystają unijne dotacje?”. Właśnie takim tytułem zaanonsowano tekst z Wyborczej, gdyż nadawcą maila jest „wyborcza.biz”. Kilkakrotnie próbowałem zrezygnować z subskrypcji „newsletterów” (przepraszam za anglicyzm), ale jak widać z mizernym skutkiem. Tytuł oburzający, kliknąłem przewidując, że artykuł mało będzie miał wspólnego z rzeczywistością, przecież znam warsztat starannie wyselekcjonowanych dziennikarzy GW, ale chcę się przekonać - rozwijają parasol nad rządem, czy też grają na Ruch Palikota. Rozum podpowiada im jedno, serce drugie. Palikota.
Kliknąłem, gdyż chcę się dowiedzieć, czy według Wyborczej minister Cezary Grabarczyk był kolejarzem. A może dziennikarze się zastanawiają, czy kolejarz Sławomir Nowak wreszcie wykorzysta europejską unię i jej dotacje? A co też poczną, jeżeli Nowak nie jest kolejarzem? Może jego wiceminister od kolei jest kolejarzem, od dotacji. Okazuje się, że jest odwrotnie. Kolejarze to Oni, nie my z kolejowego ministerstwa.
Szybko przebiegam tekst wzrokiem, szukam nazwisk, poszukuję kolejarzy. Z nazwiskami słabo. Nie znalazłem nawet jednego … kolejarza.
Czytelnik się dowiaduje, że „kolejarze podpisali umowy”, że „kolejarze dopiero musieli się nauczyć”, oczywiście użyto zwrotu „kolejarze upierają się”, upierają się, a przecież zmieniono im nawet ustawę kolejową, żeby (uwaga) „kolejarze starali się szybciej o dotacje”. Jakże ta władza przychyla im nieba. Ale i tak „jest zbyt duże niebezpieczeństwo, że kolejarzom nie uda się wykorzystać tych pieniędzy”.
Tak wygląda nowoczesne dziennikarstwo. Premier, minister, prezes, dyrektor (potrzebne podkreślić) zawinił, a medialne psy wieszają na kolejarzach.
Zrekapitulujmy listę użytych w artykule socjotechnicznych przekazów, cóż wtłacza się w mózgownicę czytelnika:
podpisali (zaakceptowali, a się nie wywiązują), „dopiero się uczą” (czyli nie umieją), liczą na złagodzenie wytycznych (kombinują, nie są w stanie sprostać) , upierają się (wstecznicy) oraz się nie starają (są leniwi). No i komu się nie uda? Oczywiście kolejarzom.
Artykuł kończy „Czy kolejarze mają szansę nie zmarnować pieniędzy?”, a kto jest pytającym czytelniku? Wiceminister od kolei.
Wiceminister pyta, czy kolejarze mają szansę nie zmarnować.
Czy w tym miejscu, należałoby użyć zwrotu, o ogarniającym przypadkowego czytelnika pustym śmiechu? Cóż w tym momencie czytelnik wyborczej.biz powinien uczynić? Zapytać dziennikarza, od czego jest „wiceminister od kolei”? Od czego jest państwo, a gdzie jest miejsce PKP?
A może ankieta?
Do artykułu nie dołączono ankiety, ale dwa dni temu moją uwagę zwrócił sondaż Gazety Wyborczej: „Co stanie się po katastrofie pod Szczekocinami?”. Redakcja przewidziała możliwe trzy odpowiedzi: „Będzie jak było”, „Państwo zainwestuje w bezpieczeństwo na kolei” i „Nie mam pojęcia”.
Aż 83 % czytelników Gazety Wyborczej odpowiedziało, że po największej katastrofie w III RP, nic się nie zmieni, że „będzie jak było”. Zaledwie, co dziesiąty ankietowany uważa, że „Państwo zainwestuje w bezpieczeństwo na kolei”. I w tym miejscu powinienem pochwalić autorów pytań. Zauważyli, że za bezpieczeństwo na kolei odpowiada Państwo.
Ale, czy redakcja nie potrafi wyciągnąć oczywistego wniosku z wyników ankiety? Rząd natychmiast do dymisji.
Dziennikarze docierają do ministra Andrzeja Massela, i czytam, że minister co prawda miał „spore wątpliwości”, ale już wie, że w tym roku udało się „rozpędzić rewitalizację linii” i wychodzą „projekty związane z zakupem nowego taboru”.
Po pięciu latach rządów PO rozpędza rewitalizację. A ile do tej pory zrewitalizowali, skoro w tymże tekście czytam, że z unijnego Funduszu Spójności Polska otrzymała 20 mld zł, a wydała zaledwie 3% środków. Ale nie dowiemy się, o jakie lata chodzi.
W sieci znajduję to, co umknęło dziennikarzom wyborczej.biz. Czytam, że komisja „wypłaciła 1 proc. z tych 20 mld zł od 2007 do końca 2011 r.”. Okrąglutkie 1600 dni rządów PO, a ile dotacji przepadnie bezpowrotnie?
Tymczasem, złożono (złożono, czyli rząd Po złożył) wniosek o przesunięcie 5 mld zł z projektów kolejowych na drogowe. Czy minister Massel, jako były szef „zespołu przygotowującego tzw. master plan dla transportu kolejowego w Polsce do 2030” protestował? Twierdzi, że kolej miała trudniej, gdyż dawno nie było tak dużych projektów inwestycyjnych i „kolejarze dopiero musieli się ich nauczyć”.
A dziennikarze wyb.biz piszą na poważnie, że Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zarzuca kolejarzom, że nie przygotowują dobrych projektów, wciąż dyskutują i liczą na złagodzenie wytycznych.
Czy chodzi o kolejarzy PKP? Polskie Koleje Państwowe to spółka akcyjna, której jedynym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, a Skarb Państwa reprezentuje Ministerstwo Sławomira Nowaka. Jest miejsce na domysły, kto za co odpowiada?
Spółka pełni dominującą rolę w Grupie PKP, do której podstawowych zadań należy (zaglądam do Wikipedii) - realizacja procesów restrukturyzacji oraz koordynacja wszystkich przedsięwzięć związanych z rozwojem spółek Grupy PKP, a do Grupy należy spółka PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. odpowiadająca za zarządzanie państwową siecią linii kolejowych w Polsce, a więc za jej utrzymanie, modernizację oraz udostępnianie przewoźnikom kolejowym.
Kolejarze są, znajduje się ich, gdy potrzebni są winni. Jak w tym artykule wyb.biz - „Czy kolejarze wreszcie wykorzystają unijne dotacje?”
Ci mityczni „kolejarze upierają się”, nie chcą nowoczesności na kolei. Uparty jest dyżurny ruchu oraz maszynista, nastawniczy, a także jego kierownik.
A wiceminister od kolei nie ma sobie nic do zarzucenia, mówi, że kolejarze muszą się nauczyć. I się zastanawia: „Czy kolejarze mają szansę nie zmarnować pieniędzy?. A w leadzie artykułu czytam: „Unijne pieniądze na budowę autostrad rozeszły się jak świeże bułeczki - już nic nie zostało”. Na szczęście przed wojną nie znano pojęcia „drogowiec”.
Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie.
Ps. Tekst pisałem w środę, a w czwartek, pięć dni po katastrofie, na konferencji prasowej Agnieszka Burzyńska z radia RMF.FM zapytała premiera:
1% tylko, wykorzystali kolejarze w latach 2007-2011 ze środków unijnych. Jak to się stało i jaką odpowiedzialność ponosi za to Cezary Grabarczyk?
I odpowiedź premiera Donalda Tuska:
Umówmy się może, też ze względu na obecność dzisiaj pań, na odrębną konferencję i wolałbym ją odbyć w obecności ministra Nowaka, ministra Massela tak, żebyście państwo mieli w pełni kompetentnych urzędników w tej kwestii.
Komentarze
09-03-2012 [18:35] - WJD (niezweryfikowany) | Link: Rezygnacja z newsletterów jest banalnie prosta.
Wchodzi Szanowny Pan na swoje konto pocztowe "email", ma być zaznaczona przy pomocy kliknięcia w nią wybrana otrzymana od nadawcy wiadomość, potem na pasku u góry najechać na "wiadomość" i tam zaznaczyć "zablokuj nadawcę".
Jeszcze na zapytanie potwierdzić skasowanie wiadomości od wybranego nadawcy i zablokowanie tego adresu.
I tyle.
Więcej nic od niego nie dojdzie.
W razie czego można zablokować nadawcę również na serwerze dostawcy internetu.
I już.
09-03-2012 [21:36] - ksena (niezweryfikowany) | Link: PO jak piskorz zawsze się wywinie
i rekordowo szybko znajduje winnych.Pod Smoleńskiem winna była załoga i ,,rozmowa braci''jak wszem i wobec ogłaszał mędrzec europejski,teraz tez winna była załoga czyli nieszczęsny dyżurny ruchu sprytnie umieszczony w psychiatryku.Wszystkie okołokolejowe wypociny GW mają dodatkowo utwierdzić nas o winie kolejarzy nie starających się wcześniej o dotacje unijne.Nie zapomniano zwrócić naszą uwagę na troskę z jaką PO pochyla się nad ich sprawami począwszy od nocnej wizyty w dyżurnych kurteczkach na miejscu katastrofy po dumne stwierdzenie ,że państwo zdało egzamin.
10-03-2012 [08:16] - Jawa (niezweryfikowany) | Link: A jacy to kolejarze
Ilu jest wśród tych decydentów kolejowych faktycznych kolejarzy a kto obsadził stanowiska decydenckie w tych wszystkich spółeczkach kolejowych, czy nie był to obecny rząd kolesi ryżego. Obsadzić to się obsadzili bo kasa przecież nie zła ale już do odpowiedzialności to nie ma kogo i kto pociągnąć wtedy najlepiej obrzucić błotem środowisko kolejarskie. Ryży taką metodę rządzenia poprzez dzielenie społeczeństwa stosuje przez cały okres swoich rządów jest to ciągłe zwalanie winy za niedołęctwo swoje i kolesi na jakąś grupę społeczeństwa. Taką metodę rządzenia, stosowali też komuniści jako, że przecież wywoływanie antagonizmów między grupami uniemożliwia ich zjednoczenie przeciwko nieudacznikom w rządzie. Nasuwa się też myśl że może nie modernizowanie kolei to jest też działanie celowe bo im gorsza kolej tym taniej się ją opchnie a za to kolesie dostaną jakieś gratyfikacje co już wcześniej bywało natomiast środki unijne wrócą do UE i kto je zagospodaruje ten kto robi to lepiej czyli Niemcy.