Skoki narciarskie czyli niedosyt, wf czyli dramat

Czy można być dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a jednocześnie gigantycznym pechowcem? Odpowiedź: tak. Spektakularnym przykładem jest Kamil Stoch. Stocha należy kojarzyć ze złotymi medalami Igrzysk Olimpijskich, a także choćby z drużynowym mistrzostwem świata, a jednocześnie jakby wisiała nad nim klątwa czwartego miejsca. Na ostatnich mistrzostwach świata w Planicy Kamil Stoch znów był czwarty na dużej skoczni – tak jak na Igrzyskach Olimpijskich w Chinach przed rokiem. Co ciekawe dokładnie powtórzył swoje rezultaty z tychże IO 2022, bo na skoczni tzw. normalnej (dawniej nazywano je po prostu „średnią") był szósty. Jednak najbardziej bolą – jego i nas – te czwarte miejsca. Które to już mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie, na których Stoch jest na najgorszym dla sportowca miejscu, czyli tuż poza podium? Piąte? Troszkę więcej szczęścia i miałby chłop pięć medali więcej! Przy czym akurat na Słowenii zdecydowało nie tyle szczęście, a raczej jego brak, co… sędziowie. Skrzywdzili Stocha (podobnie jak Kubackiego) nie przez złą wolę, tylko przez histerię, w którą wpadli po skoku reprezentanta gospodarzy Tima Zajca, który walnął skok z niższej belki – a to już na żądanie trenera Słoweńców, do czego miał on pełne prawo zgodnie z regulaminem – tylko o pół metra poniżej tzw. bezpiecznej odległości. Wtedy to jury MŚ wpadło w totalną panikę i obniżyło belkę. Najbardziej stratni są Polacy, choć nie tylko oni. Kto najbardziej na tym skorzystał? Akurat Japończyk Kobayashi. To właśnie dzięki tej histerycznej decyzji sędziów reprezentant „Kraju Kwitnącej Wiśni” zdobył wicemistrzostwo.

Gdyby nie sędziowie na pewno nie pokonałby Kubackiego ledwie o 0,4 punktu. Stoch ze stratą nieco ponad 4 punktów też był negatywnym „beneficjentem” decyzji jury. Żeby było jasne: nie uważam, aby Kubacki i Stoch mogli wygrać ze Słoweńcem Zajcem (który nazywa się niczym bohater z pewnego wschodnioeuropejskiego filmu dla dzieci o wilku i zającu…). Manewr słoweńskiego coacha z obniżeniem belki był fenomenalny. Jednak na 100% obaj Polacy byliby na podium, gdyby nie ci spanikowani sędziowie. Szkoda zwłaszcza Stocha, któremu znów, po raz n-ty medal przechodzi koło nosa. A przecież lata mu lecą i w tak świetnej formie nie będzie jeszcze dekadę. Kubacki może żałować, że nie ma srebrnego medalu – ale jednak medal ma. Cóż, tu znowu powtórzyły się Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, z których Kubacki wrócił z „brązem”, zaś Stoch z tym najgorszym, bo czwartym miejscem. Powtórzyły się oczywiście i gdy chodzi o konkursy indywidualne i o konkurs drużynowy, bo przecież w „drużynówce” wróciliśmy z IO bez medalu i z MŚ w Planicy też bez podium. Postęp jest, bo w ChRL byliśmy dopiero na 6 miejscu, a na Słowenii - na 4
Jednak co do MŚ w skokach to możemy mówić o niedosycie. Ja wiem: na igrzyskach przed rokiem mieliśmy raptem jeden jedyny i to brązowy medal, a teraz złoto i brąz, zatem możemy mówić o wielkim skoku - tak właśnie! - naprzód. Jednak apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Zatem nie ukrywajmy, ale przecież już wszyscy wieszaliśmy medale naszym skoczkom narciarskim medale na szyi jeszcze przed konkursem drużynowym. A tu masz... Nie napiszę: „babo placek”, bo w konkursie mikstów na MŚ nasze dziewczyny całkiem poległy. Gdyby skakały choć trochę tak, jak Żyła i Kubacki - byłby medal. Szkoda. Jednak tego drużynowego konkursu szkoda najbardziej, do potęgi n-tej, do plus nieskończoności...
 
Tyle o „wielkim sporcie”. O nim piszemy i czytamy najwięcej. A teraz słów parę nie o szczycie tej sportowej piramidy, jaką są medale MŚ czy IO, podium i „Mazurek Dąbrowskiego”, ale o podstawie owej Biało-Czerwonej piramidy naszego sportu. Chodzi o dzieciaki, chodzi o „WF”, chodzi o „gimnastykę”, jak kiedyś nazywano „WF” w czasach, kiedy sam byłem uczniakiem. Porażające są dane, które przedstawił ostatnio minister sportu Kamil Bortniczuk. W wywiadzie stwierdził, że 30% uczniów unika lekcji wychowania fizycznego! Mocne. Można oczywiście rzec, że i tak ci najbardziej uzdolnieni sportowo, ci mający usportowionych lub kochających sport rodziców trafią do poszczególnych dyscyplin i klubów. Rzecz w tym, że przy tak dużej absencji na lekcjach WF-u zmniejsza się możliwość selekcji do sportu młodzieżowego – podstawa naboru jest po prostu mniejsza. Ale już pal licho nawet sport wyczynowy! Sytuacja, w której będziemy mieć przyszłe pokolenia niedorozwinięte ruchowo, słabsze fizycznie, bardziej podatne na choroby, a też nie mające nawyku rywalizacji (choćby sportowej) już od dziecięcych lat – to bardzo zła wiadomość. Minister sportu bije na alarm – i ma rację.
 
*tekst ukazał się w Słowie Sportowym (07.03.2023)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Czesław2

08-03-2023 [16:12] - Czesław2 | Link:

W tym 70% dziewcząt. Nie można w makijażu i z komórką iść na WF. Zwolnienie? Nie ma sprawy. Ile Pani chce?