Szykowanie "zmiany warty" czy kapitulacji?

Na świecie przyjęła się zasada „dwóch kadencji” dla kierowniczych stanowisk w państwie jako górnej granicy czasu sprawowania władzy. Można na tej zasadzie bez trudu wytłumaczyć celowość zastosowania jej w stosunku do partii politycznych, ubiegających się o uzyskanie większości parlamentarnej, daje bowiem szansę na uniknięcie procesu petryfikacji rządów i ułatwiania nadużyć posiadanych uprawnień. Ponadto pozwala na sprawdzenie możliwości zmian programowych i trybu sprawowania urzędów.
Taką argumentację można snuć bardzo długo, jednakże jej racja wymaga spełnienia jednego, niezbędnego warunku: - a mianowicie pewności warunków równej konkurencji dla różnych opcji politycznych.
Partie polityczne, reprezentujące odmienne programy, wywodzące się z przyjęcia za ich podstawę określonej idei organizacji państwa i życia społecznego, tworzą swoją wizję przyszłości dążąc do uzyskania dla niej poparcia w wyborach. Forma jej prezentacji i osobiste zdolności do pozyskania zwolenników stanowią dodatkowy element wpływający na sukces wyborczy.
Taki model demokracji parlamentarnej, decydujący o jej walorach jako formy organizacji państw, został powszechnie zastąpiony techniką zaczerpniętą z najbardziej tandetnej propagandy rządów totalitarnych, polegającej na swoistej licytacji obietnic i zakrzyczeniu, a nawet zastraszeniu konkurentów. Nie trzeba dodawać, że celowe obniżanie poziomu wystąpień i wzajemne opluwanie się stanowią niezbędny warunek walki o władzę. Nie chodzi bowiem o realizację idei, ale o zdobycie władzy.
W krajach o pewnej tradycji demokratycznej istnieją jeszcze środowiska odporne na tego typu działania, chociaż zalew imigracji, nie posiadającej żadnych doświadczeń w tym względzie czyni spustoszenie, zmierzając do wyrównania poziomów.
Obraz oficjalnego życia politycznego w Polsce stanowi współcześnie klasyczny przykład tego rodzaju metody działania. Gdyby jednak tylko o to chodziło, byłoby pół biedy.
Niestety, jest znacznie gorzej, w swoim czasie mówiono, że w Polsce nie ma partii politycznych, są tylko agentury. Wprawdzie nikt nie zbadał dotychczas rzucającego się w oczy zjawiska rozporządzania wielkimi pieniędzmi przez niektóre partie, ale po rezultatach ich działalności można domyślać się komu one służą.
Dzisiaj widać gołym okiem, które partie „opozycyjne” starają się przelicytować w atakach nie tylko na rząd, ale przede wszystkim na Polskę, widzimy też jak czołowi przedstawiciele tej nagonki są honorowani w unijnych instytucjach. Jest to sytuacja bez precedensu w stosunkach międzynarodowych i co najgorsze, uchodzi to w Polsce nie tylko bezkarnie, ale wręcz stanowi powód do swoistej chwały.
Jak dotąd, ani jeden przypadek oczywistego działania na szkodę Polski nie został poddany dochodzeniu prokuratorskiemu, nie mówiąc już o procesie sądowym.
Na polskiej scenie politycznej funkcjonują na czołowych pozycjach partie których dochody, a przynajmniej wydatki są jak na polskie stosunki dostatecznie wysokie ażeby wywołać zastrzeżenia w odniesieniu do źródeł ich pozyskania.
Przypominam sobie jak w czasie jednych z wyborów I dekady tego stulecia otrzymałem z terenu informacje o ilości plakatów i innych ogłoszeń wyborczych PO świadczących o dużym przekroczeniu limitu wydatków wynoszącego wówczas bodajże 40 mln zł na komitet wyborczy.
Zadzwoniłem wówczas do Jarosława Kaczyńskiego z propozycją przekazania mu informacji do dalszego postępowania. Odpowiedział, że akurat wyjeżdża, ale sprawę przekazuje Dornowi, który się do mnie zgłosi. Rzeczywiście, zgłosił się, reagując, że PiS też ma dużo plakatów, chociażby w Warszawie i okolicy bodajże 800 co zresztą stanowiło niewielki odsetek platformianych sięgających paru tysięcy. Nadmieniłem, że informacje powinny być zweryfikowane zgodnie z życzeniem jego szefa, ale najwyraźniej zbagatelizował to polecenie i nie podjął się ich sprawdzenia.
Z tego co się obserwuje sprawa kolosalnych możliwości propagandowych „opozycji” może do dziś budzić pytania o źródła pokrycia kosztów.
Sądzę że w odwrotnym przypadku wydatki PiS podlegałyby stałej kontroli.
Ostatecznie sprawa jest drugorzędna, ale charakterystyczna dla nienormalnych stosunków w państwie, w którym „opozycja” jest bardziej uprzywilejowana niż ugrupowanie rządzące. Odnosi się wrażenie, że przeciwnicy rządu uznają iż władza w tym państwie im się należy z racji ich pochodzenia, a obecny rząd jest po prostu intruzem.
W tych okolicznościach nie może być mowy o jakiejkolwiek, normalnej konkurencji politycznej, co zresztą jest otwarcie oświadczane, że po wygranych wyborach obecni rządzący będą siedzieć w więzieniu, no – może niektórym uda się uciec za granicę.
Tylko jest pytanie: do jakiego kraju, skoro wszystkie są przeciwko temu rządowi, lub przynajmniej nie będą chciały się narażać UE, Niemcom czy Rosjanom?
Kierownictwo PiS jakby sobie nie zdawało sprawy z tego stanu wrogości i zamiarów represji, usiłuje nadawać jej pozory normalnej walki politycznej.
Wyraźne obawy przed narażeniem się o oskarżenie stosowania zbyt ostrych metod, przynajmniej choć odrobinę zbliżonych do tego co wyczynia bezkarnie opozycja, stawia rząd w z góry przegranym położeniu.
Przedwyborcze usytuowanie rządu jest wyjątkowo trudne, obok oczywistych, własnych błędów mamy zbieg klęsk z wojną i pandemią na czele. Do tego dochodzą jeszcze buntownicze zapędy i próby ucieczki od odpowiedzialności ze strony sojuszników, którzy zapomnieli, że udział we władzy zawdzięczają wyłącznie PiSowi, gdyż ich samodzielny start w wyborach nie przekroczyłby 1% głosów.
Merytorycznie mogą mieć nawet w niektórych przypadkach rację, ale decydując się na start w ramach PiS musieli zdawać sobie sprawę, że będzie to wymagać zachowania określonej dyscypliny.
Oczywiście, że w pewnych przypadkach można uznać za niemożliwe podporządkowanie się wymogom kierownictwa ugrupowania. Wówczas jednak należy je opuścić, rezygnując ze zdobytych dzięki PiSowi mandatów. Tego wymaga poczucie honoru, przynajmniej na poziomie Becka, ale najwyraźniej to pojęcie jest obce zgłaszającym ponad wszelką miarę pretensje „koalicjantom”.
Można mieć wiele zastrzeżeń w odniesieniu do działań rządu, tylko że alternatywa w postaci zwycięstwa wypróbowanej już w czasie ośmioletnich rządów PO, a jeszcze gorzej w odniesieniu do pozostałych opozycjonistów, nakazuje nieodzowność jego trzeciej kadencji. Po prostu znajdujemy się w sytuacji braku wyboru na drodze parlamentarnej, a do wprowadzenia zasadniczych i niezbędnych zmian w innym trybie brak, jak na razie, ochotników.
Świadomość tego stanu powinna być odpowiednio rozpowszechniona, niestety rząd ciągle, wbrew swoim życiowym interesom, trzyma się fałszywej tezy normalnego układu politycznego. W ten sposób wrogie Polsce siły kryjące się pod szyldem opozycji otrzymują prezent ze strony rządzących.
Jeżeli zatem PiS wybory przegra, będzie to wyłącznie jego wina na skutek podtrzymywania fałszywego obrazu położenia Polski.
 
PS. Temu wywodowi można postawić zarzut, że przecież PiS jest takim samym tworem „IIIRP” jak PO czy inne partie i żyje w tej samej konwencji. Jest jednak zasadnicza różnica w postaci „Smoleńska”, uniemożliwiająca przynajmniej Jarosławowi Kaczyńskiemu pójście na zgniły kompromis, który zresztą nawet w przypadku zastosowania nie chroniłby go przed ostracyzmem. Niezbyt chwalebne ustępstwo w sprawie sędziów jest ostatecznie niewielką sprawą, którą i tak trzeba załatwić chociażby w ramach uporządkowania warunków angażowania i płacy całego sektora budżetowego. Przy okazji można tylko nadmienić, że ten objaw pokornego posłuszeństwa w niczym nie zmieni stosunku obecnej władzy europejskiej do warszawskiego rządu i tak w dalszym ciągu obowiązuje wyrok jego unicestwienia.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

08-02-2023 [21:31] - Jabe | Link:

O jakich atakach rzekomej opozycji Autor mówi? Skoro korci go, by je penalizować, chodzi pewnie o coś poważnego, nie tylko wy­po­wiedzi. A może?

Trochę to zabawne, a trochę prze­rażające jest wzywanie do re­presjono­wania przeciwników, którzy przed­wyborczo za­powia­d­ają represje, czyli roz­liczenia. Nic z tego nie będzie. PiS też zapowiadał. A przydałoby się, choćby za samo­wolę pan­demi­czną. Tylko że w tym okrągło­stołowa opozycja też siedzi po uszy, jak i w mar­nowaniu resztek pol­skiej auto­nomii. To świadczy, że podział poli­ty­czny prze­biega gdzie indziej. No ale z Autora wylazł przy okazji total­niak, co się zowie.

PiS zdobył w wyborach „szable” także dzięki ko­alicjantom. Obłudą jest wzy­wanie do hono­rowego zrzeczenia się mandatów, gdy nie robią wolt pod batutą na­czelnika. To oczeki­wa­nie świadczy o men­talności Autora. Tfu! Nawiasem, czy minister Beck odzyskał honor po spro­wadzeniu klęski na Polskę?

Od dawna zastanawiam się, czy aby owo­cem pójścia Jaro­sława Kaczyń­skiego na zgniły kom­promis nie jest Ma­teusz Mora­wiecki. Skąd on się wziął? W każdym razie kata­strofa smo­leńska w tym nie prze­szkodziła, bo niby czemu?

Obrazek użytkownika u2

08-02-2023 [21:33] - u2 | Link:

PiS jest takim samym tworem „IIIRP” jak PO czy inne partie i żyje w tej samej konwencji

Oczywiście działa w tej samej czasoprzestrzeni co inne ugrupowania i na podstawie podobnych reguł. Tyle, że jest już w parlamencie. A każde ugrupowanie parlamentarne otrzymuje kasę ze skarbu państwa, oprócz ugrupowania Kukiza, który tego się zrzekł i działa pro publico bono, ale na szczęście nie korzysta z liberum veto. To wskazuje że reguły nie są jednakowe dla wszystkich. To cementuje obecny układ. A zmiana kodeksu wyborczego przez PO/PSL wprowadzajace okręgi jednomandatowe w senacie wskazuje, że okręgi jednomandatowe jeszcze bardziej betonują polską scenę polityczną.

PS. Widać pewne próby wejścia nowych ugrupowań do gry parlamentarnej, typu Hołownia 2050 i Agrounia Kołodziejczaka. Ale ugrupowanie Hołowni nie potrafi wskazać źródeł finansowania, podobnie jak wcześniej Nowoczesna. I tak de facto nie wiadomo kto finansuje to ugrupowanie. Agrounia jest jeszcze większą zagadką. Oba ugrupowania swatają się z obecnymi parlamentarzystami, którzy są typowymi żurawiami w tych nowych ugrupowaniach, kontrolującymi to co się tam dzieje.

PS2 Już pisałem na NB, KLD Tuska zostało założone przy pomocy kasy z NIemiec, a SLD Millera przy pomocy kasy z Rosji. Teraz widać koalicję Tuska z Millerem. Przypadek ? Nie sądzę :-)