Dobrodziejstwa UE

Polski Instytut Ekonomiczny opublikował informację o tym jak wiele skorzystaliśmy z przynależności do UE. Głównym argumentem jest stwierdzenie, że przed wejściem do UE mieliśmy 40% średniego unijnego PKB per capita, a obecnie sięgamy do 78%. Wprawdzie informacje na ten temat z rozmaitych źródeł różnią się od siebie, ale możemy sobie to darować, podobnie jak i realną wartość wskaźnika PKB.
Jak wielokrotnie to wykazywałem znacznie bardziej wiarygodnym świadectwem dobrobytu jest indywidualny dochód osobisty. W Polsce wynosi on około 8 tys. euro rocznie na osobę wobec 21 - 23 tys. średniej unijnej, a zatem raczej bliżej owych 40 % traktowanych jako obraz nędzy i rozpaczy przedunijnej. Oczywiście współcześnie jest to na innym poziomie dochodu, lecz relacje pozostają w zasadzie bez zmian.

Szermowanie wskaźnikami jest ulubionym zajęciem unijnej administracji co możemy traktować jako spadek po „realnym socjalizmie”, do którego UE najwyraźniej zmierza.
Znacznie ciekawsze byłoby porównanie rzeczowych osiągnięć gospodarki polskiej po prawie dwudziestoletnim pobycie w UE.
Przede wszystkim Polska zmieniła się wizualnie, autostrady i trasy szybkiego ruchu, wiele nowych budynków nie przypominających peerelowskich „piętrowych baraków”, jak nazywał je mój zmarły przed wielu laty współpracownik i przyjaciel Konrad Kierkowski, znakomity obserwator ówczesnej rzeczywistości nie tylko polskiej.
Powszechne zastosowanie kolorowej, imitującej dachówki, kształtowanej blachy zamiast papy, lub co gorsze – eternitu oraz zadbane fasady zmieniły oblicze osiedli ludzkich w Polsce. Wyglądamy zatem znacznie lepiej nie mówiąc już o tłumie „zachodnich” samochodów różnych marek, stanowiących szczyt marzeń obywateli PRL zamiast siermiężnych Warszaw, Syrenek i ubożuchnych Fiatów.
Na „oko” zrobiliśmy postęp znacznie większy niż zachwalane wskaźniki, niestety ciągle za nimi kryje się wiele pozostałości po PRL, z mieszkalnictwem na czele.
Pod tym względem, niezależnie od różnorakich, często bałamutnych i wzajemnie sprzecznych informacji pozostajemy w tyle na skalę ogólnoeuropejską z przeciętną powierzchnią mieszkania w miastach nieco ponad 50 m2 i podłą jakością ich wykonania.
Ciąży nam pod tym względem koszmarny spadek po Gierku, który jednak dla siebie kazał wybudować mieszkanko o prawdziwych standardach europejskich, znanych mu nie tylko z wieloletniego pobytu na zachodzie, ale też i z doświadczeń właściciela pensjonatu w Belgii.

Budownictwo mieszkaniowe jest zresztą jedną z tych wstydliwych dziedzin, o których chwalcy UE wolą nie wspominać. Przez dziesiątki lat od końca ubiegłego tysiąclecia budowaliśmy w Polsce nawet poniżej 100 tys. mieszkań rocznie. Dopiero po 2015 roku zaczęliśmy zwiększać ich ilość do ponad 200 tys. rocznie. Jednak mało pocieszające jest, że nie tylko jest to ciągle liczba niewystarczająca na pokrycie potrzeb, ale też, że niemal ¾ z tego to twórczość głównie mafijnego typu organizacji developerskich, budujących mieszkania w celu maksymalizacji zysku.
Stąd ceny nowych mieszkań w Polsce stanowią zaporę dla przeciętnych nabywców.
Właściwie na tym stwierdzeniu można zamknąć ocenę zdobyczy materialnych Polski po wejściu do UE.
Żeby jednak wyczerpać cały repertuar blasków i cieni tego przedsięwzięcia, trzeba stwierdzić na wstępie, że do tego towarzystwa nie tyle „weszliśmy” ile zostaliśmy wciągnięci na warunkach urągających wielkości naszego kraju dosłownie i przenośnie.
Protestów było wiele ze szczególnie głośnym wystąpieniem w sejmie Jana Olszewskiego, ale rządy postkomuny, przyzwyczajone do decyzji zewnętrznych, uległy dyktatowi, formalnie brukselskiemu, a faktycznie berlińskiemu. Kontynuowane było to z zapałem przez ich platformianych następców.

Jako koronny przykład mogę przytoczyć wyznaczony nam limit produkcji mleka przyjęty przez wiernego satelitę komuny ZSL w osobie bodajże niejakiego Kalinowskiego wynoszący 8,5 mld litrów rocznie, przy produkcji (przynajmniej wg GUS) 16 mld l, czyli na poziomie Holandii, kraju dziesięciokrotnie mniejszego od Polski. W następnym roku ów limit podniesiono o 1 mld l, tylko że nie Polsce, a Holandii.
Z wielkim zapałem zabrano się do likwidacji tych dziedzin wytwórczości autonomicznej, które jeszcze ocalały po działaniach przygotowawczych do wejścia.
Argumentacja, że nie mieliśmy innego wyboru pozostaje tylko słowna, nie poczyniono ze strony reprezentującej Polskę najmniejszych prób innego rozwiązania, jak choćby podobnego do brytyjskiego po brexicie.
Korzystając z wolności wyboru można było rozwijać te dziedziny gospodarki, które dawały szanse powodzenia w konkurencji międzynarodowej.
Z mojego własnego doświadczenia mogę wspomnieć tylko o zlikwidowanym przemyśle stoczniowym, do czego osobiście zaangażowała się „nasza przyjaciółka” Angela Merkel. Mieliśmy wszelkie warunku do rozwoju tego przemysłu na skalę dzisiejszej płd. Korei. Podobna sytuacja istniała w dziedzinie maszyn rolniczych, budowlanych i transportowych.
Znacznie trudniej byłoby z przemysłem samochodowym, ale i w tym przypadku wykorzystując dyspozycyjne i fachowe zasoby ludzkie i materialne można było pokusić się o własną produkcję. Jesteśmy jedynym krajem tej wielkości w Europie, który nie posiada własnej produkcji samochodów.

Brakuje nam nawet przemysłu przetwórczego dla własnych surowców z miedzią na czele.
Rozwinęliśmy za to przemysł usługowy, głównie dla Niemiec, co spotęgowało niemiecką hegemonię, nie tylko w stosunku do Polski.
Niezależnie od wszelkich zastrzeżeń w odniesieniu do stanu wyjściowego naszej gospodarki istniał szereg zakładów nadających się do eksploatacji w nowych warunkach.
Można było pokusić się o reaktywację przemysłu elektronicznego, zlikwidowanego jeszcze w PRL, chyba na wyraźne życzenie Moskwy.
Stwarzało to w sumie szansę na dużo większą wytwórczość niż obecna rola dostawcy dworu cesarskiego „narodu niemieckiego”.
Naszą szansą były zdolności, a nawet pewien stopień przygotowania młodych ludzi do twórczej pracy. Niemcy o tym dobrze wiedzieli i dlatego wyciągnęli z Polski kogo tylko się dało, chociaż lokowanie w Polsce zakładów wytwórczych gwarantowało wyższe zyski. W końcu tak się stało, ale na dużo ,mniejszą skalę niż były ku temu możliwości.
Do tego żeby Polska samodzielnie rozwijała swoją gospodarkę, ale też i inne dziedziny życia, trzeba było najpierw odzyskać niepodległość, a to było sprzeczne z samym założeniem „przemian ustrojowych” czyli przejęcia spadku po sowieckim imperium przez niemieckie.

Ten proces domaga się opisania na nowo, czego nie da się wykonać bez prawdziwych informacji o wszystkich wydarzeniach wyprzedzających powstanie UE.
Będzie to możliwe po otwarciu wszystkich archiwów sowieckich i niemieckich, ale też przynajmniej części anglosaskich.
Nie ma oczywiście żadnych gwarancji, że alternatywą obecnego naszego położenia było odzyskanie niepodległości, obecnie jednak, wobec natłoku wydarzeń stwarzających takie możliwości, wymagane jest zorganizowanie z polskiej strony odpowiedniej postawy społecznej zmierzającej w tym kierunku, czego zabrakło nam w przeszłości, ulegając największemu oszustwu w naszych dziejach jakim był proces „transformacji”.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Chatar Leon

06-01-2023 [20:31] - Chatar Leon | Link:

Warto dodać, że przed rokiem 2004 Polska rozwijała się szybciej aniżeli w latach po wstąpieniu w tymże roku do UE.

Obrazek użytkownika smieciu

07-01-2023 [00:01] - smieciu | Link:

Czyli co PRL nie był taki zły? Skoro budowano więcej mieszkań a i także w innych działkach gospodarczych mieliśmy dużo więcej do powiedzenia niż obecnie? To może wróćmy do PRLu?
Nie?

Autor, jak wielu, wylewa żale że spotkała nas transformacja, Polsce zrobiono kuku. Złe ludzie to zrobiły. Tylko zapomina dodać że właśnie tak działa świat, do którego zapragnęliśmy wejść. Są w tym świecie ludki, które lubią zbijać kasę i jeśli przykładowo zbijają ją na budowaniu statków to dbają o swój interes a nie czyjś.
Autor jednak nie jest w stanie zauważyć tej prostej zasady zamiast tego doszukuje się podstępnych politycznych działań w szczególności ze strony Niemców. Standardowo nie potrafi wydobyć się z klasycznego tutaj pudełka myślowego, w którym istnieje tylko Polska i jej źli sąsiedzi. Nie przyjdzie mu do głowy że gdyby mieszkał w Meksyku czy ogólnie Ameryce Łacińskiej to pisałby elaboraty o złych USA, które zamieniły te kraje w bananowe republiki a gdyby mieszkał w Afryce to pewnie jęczałby nad rasistowskimi działaniami Francuzów.

Ku...a  jak długo można tkwić w tym pudełku?
Ja mam wrażenie że wielu ludzi tutaj stworzyło sobie jakiś idealizowany świat do którego Polska miała wkroczyć a gdy się okazało że ciągle coś nie gra to nie potrafią przyjąć do wiadomości że właśnie gra, bo tak to działa. Dlatego ciągle muszą szukać gdzieś winnych. Najlepiej u Niemców albo Rusków. Bo przecież ten świat, do którego aspirują musi być dobry i tylko my mamy pecha mając takich sąsiadów.
Bo przecież problem nie może leżeć w systemie, w fundamentach działania Zachodu.  Te muszą być dobre, ciągle o tym świecie marzyliśmy w PRLu. A skoro są dobre ale nie dzieje się dobrze w Polsce to tylko dlatego że Niemce nas nie lubią, postanowiły dogadać się Ruskami. A cała esencja istnienia Niemców i Rusków sprowadza się do ciągłego przemyśliwania jakby tu dokopać Polsce. Podczas kiedy reszta świata jest w porządku i nie dybają tam na wielkie firmy, zasoby innych państw.
Taka jest wymowa większości chyba pisanych na NB tekstów.
Ciągle trzeba to powtarzać i utwierdzać się w tym bo gdzieś tam z boku do głosu dochodzi rzeczywistość. Ale tą trzeba zagłuszyć pisząc nieustannie te same coraz bardziej wytarte i oklepane frazesy.

Podczas kiedy ktoś mógłby pojechać do tych Niemiec, pogadać z Niemcem i dowiedzieć się czy lepiej się żyło tam 20, 15 lat temu kiedy (zła niemiecka) Unia właśnie wbijała szpony w Polskę czy teraz kiedy już wyssała z niej krew.

Obrazek użytkownika Chatar Leon

07-01-2023 [00:23] - Chatar Leon | Link:

Niestety @Śmieciu, ale Twój problem polega na tym, że uprawiasz polemikę z czymś, co sam sobie upitoliłeś we własnej głowie. To już jest maniactwo.

Obrazek użytkownika smieciu

07-01-2023 [00:34] - smieciu | Link:

Jesteś właśnie taką klasyką NB. Nie dziwi mnie że nie potrafisz zrozumieć co napisałem. I po co to robię. Spoko.
Jednak są też inni, dzięki czemu jest szansa że w końcu będzie dało się pogadać wychodząc poza infantylnego pudelka. Dlatego wałkuję swoje.

Obrazek użytkownika Francik

07-01-2023 [09:53] - Francik | Link:

Naprawdę nie rozumiesz o co chodzi, czy udajesz? Bo jeśli nie rozumiesz to postaram się to wytłumaczyć (choć nie wiem czy się uda), jeśli udajesz i tylko rżniesz głupiego to szkoda czasu na polemikę.

Obrazek użytkownika juur

07-01-2023 [18:35] - juur | Link:

@smieciu  robi się przykro jak czyta się ten komentarz. Co to tezy, że mamy to na co zasługujemy nie można się nie zgodzić. Tak wybieramy i jeżeli mamy na to jakiś wpływ to mamy to co mamy. Cyba celowo pomijasz rolę Eskimosów w kształtowaniu naszej rzeczywistości. Wiadomo, uważają gojów, między innymi, za głupków ale tych z nad Wisły za wyjątkowych durni. To im się pod jarmułkami nie mieści, że można tak dawać wodzić się za nos. Ale jak ktoś się sam prosi.....
Co do relacji Polsko, Rosyjsko, Niemieckich to opowieść raczej dla marsjan gdyby tu się nagle pojawili nic nie wiedząc i nie znając historii. Ci co jakiś czas byli w Niemczech i mogliby uchodzić, przynajmniej za tych z DDR-u szybko poznali ich obecny stosunek do Słowian i Polaków. To nie są opinie to genetyka, że jesteśmy dla nich podludźmi......Rosjanie z innych pobudek ale sądzę, że podobnie.
Ignorowanie historii tej ostatniej i ostatnich 1000 lat nie świadczy o roztropności.

Obrazek użytkownika Jabe

07-01-2023 [07:42] - Jabe | Link:

Pan Owsiński wciąż myśli kategoria­mi PRL. Oto „my” budujemy za mało mie­szkań, nie mamy stoczni i fabryk trak­torów. Nie za­stanawia się, jak to się dzieje, że jest niedosyt, jakie są prze­szkody. Nie rozumie, że w świecie wolnych ludzi na produkcji rzeczy potrzebnych się zarabia – to jest okazja do wzbogacenia się. Jeśli się tak nie dzieje, ktoś to u­niemożli­wia. Gene­ralnie tym kimś jest państwo, choć czasem tylko pośrednio.

Dla myślącego po soc­jali­sty­cznemu świat jest postawiony na głowie – dochód „prywa­ciarzom” przy­noszą zbytki, a do za­spokajania żywotnych potrzeb ko­nieczne są rządowe zachęty, regulacje i narodowe programy.

Dobrze, że choć w przypadku mleka Autor wskazał po­wód – regulacje unijne. Lecz czy unia jest jedynym źródłem absurdów? Czy bez niej nasi socjaliści nie poradziliby sobie ze zduszeniem przed­siębiorczości? Unia jest im przydatna tylko do zwalania na nią win. Dlatego się jej trzy­mają. To nie ona na­rzuciła nam takie choćby restrykcje kowidowe, czy też kazała puścić „norkarzy” z torbami.

Obrazek użytkownika Francik

07-01-2023 [11:44] - Francik | Link:

Jabe, to ty myślisz oderwanymi od rzeczywistości pseudoliberalnymi kategoriami, które pięknie wyglądają w teorii, a w praktyce nie działają. A propos mieszkań - słyszałeś o aferach związanych z tzw. Fannie Mae i Freddie Mac? Życie społeczno-gospodarcze jest bardziej skomplikowane niż sobie to wyobrażają ideolodzy neoliberalizmu. Problem jest taki, że w obecnym kapitalizmie korporacyjno-giełdowym finansjera oderwała się od realnej gospodarki (vide Soros et consortes). Za działania spekulantów giełdowych płacą zwykli przedsiębiorcy i konsumenci. Dla komunistów rozwiązaniem wszystkich problemów było centralne planowanie, dla neoliberałów - niewidzialna ręka rynku. Żadna ideologia, która chce jedną - jakoby "złotą" zasadą - regulować życie społeczno-gospodarcze nie sprawdza się w praktyce.
Co do covida - czy to nie Unia zakupiła - oczywiście na koszt poszczególnych państw (czyli podatników) - setki milionów szczepionek? Co oczywiście nie zwalnia z odpowiedzialności Morawera i Niedzielera - mogli się przeciwstawić unijnym naciskom, gdyby mieli na względzie dobro Polaków i kierowali się zdrowym rozsądkiem. Zastanawia mnie czy bankster jest socjalistą? Czy plan Morawieckiego - będziemy pracować za miskę ryżu - jest planem socjalistów czy finansjery?

Obrazek użytkownika Jabe

07-01-2023 [12:43] - Jabe | Link:

Zjawiska zwane nie­widzialną ręką rynku dzieją się nie­zależnie czy się w nie wierzy, czy nie – nawet gdy uczestnicy nie są ich świa­domi. Nie jest to zatem ideo­logia.

Nie wolno wrzucać do jednego worka li­be­rali­zmu, ka­pitali­zmu korporacyjno-giełdowego i finansjery. Wpojono lu­dziom takie skróty myślowe, co skutkuje pseudo­dy­lema­tami, czy to albo owo jest planem soc­jalistów, bądź finan­sjery.

Przekonanie, że wolny rynek nie działa też wpojono – brak nań ar­gumentów. To ono raczej można uznać za ideologię, która pcha umysły w stronę lewicy w po­szukiwaniu złotego środka.

Obrazek użytkownika juur

07-01-2023 [17:43] - juur | Link:

"...nie­widzialną ręką..." to chyba tą pod stołem i powinno być "niewidoczna " no chyba, że ktoś nagra np. "...daje zieloną ręke..."