Węgierska klamra (2)

 Ostatni mecz w piłce nożnej przed wybuchem wojny reprezentacja Polski rozegrała 27  sierpnia 1939 roku z Węgrami.
 
 
         We wrześniu 1936 roku polska drużyna poniosła największą porażkę w okresie międzywojennym przegrywając z Jugosławią w Belgradzie 3:9. 
 
 
         „Deszcze lały w Belgradzie ponoć od kilku dni.  - wspominał debiutujący w bramce Edward Madejski -  Mecz też toczył się w strugach wody. Na mokrej, śliskiej nawierzchni nasz kapitan, Heniek Martyna, czuł się fatalnie. Już na wstępie dał się ograć Marjanoviciowi, który z bliska strzelił. (…) W dziesięć minut po akcjach jego stroną padły dwa dalsze gole... Tuż przed przerwą jeszcze dwa! Byłem załamany, choć nic nie mogłem sobie zarzucić, bo strzały były nie do obrony, a piłka na dodatek śliska (...)”.
 
 
        Po pierwszej połowie  rywale prowadzili aż 5:0, i polska drużyna  szczęśliwie uniknęła kompromitującej, dwucyfrowej porażki.
 
.
       Kilka dni później Polska zagrała na stadionie Legii w Warszawie z Niemcami. Mecz, po dobrej grze naszej reprezentacji, zakończył się remisem 1:1.
 
 
       Drużyna prowadzona przez trenera Józefa Kałużę grała na coraz wyższym poziomie, i  po roku w pełni zrehabilitowała się, pokonując Jugosławię w dwumeczu eliminacyjnym do MŚ we Francji w 1938 roku.
 
 
      W wyniku wcześniejszego losowania pierwszym – i jak się niebawem okazało ostatnim – rywalem Polaków 5 czerwca 1938 roku była reprezentacja Brazylii, jedna z najsilniejszych drużyn na świecie.
 
 
       Polska reprezentacja wystąpiła w następującym składzie: Edward Madejski, obrońcy – Władysław Szczepaniak (kapitan zespołu), Antoni Gałecki, pomocnicy – Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko, napastnicy – Ryszard Piec I, Leonard Piątek, Fryderyk Scherfke, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Trenerami byli Marian Spoida i Tadeusz Foryś.
 
 
       Przeciwnicy byli zdecydowanymi faworytami meczu i to oni po strzale Leonidasa objęli po 15 minutach prowadzenie. Jednak już po pięciu minutach, dzięki akcji Ernesta Wilimowskiego i zachowaniu zimnej krwi przez Fryderyka Scherfkego, padła wyrównująca bramka.
 
 
       Tak wspominał tamtą akcję jej zdobywca – Fryderyk Scherfke: „Poszedł z piłką [Wilimowski] wzdłuż pola karnego z lewej na prawą stronę, mijając dwóch obrońców, jakby wcale nie myślał o strzeleniu na bramkę. Nagle stanął w miejscu, ograł trzeciego Brazylijczyka i ruszył w kierunku bramkarza... Minął go, ale Batatais rzucił się za nim, złapał za koszulkę, albo za nogę, nie pamiętam. Gwizdek! Karny. To była moja robota. Strzeliłem w prawo, bramkarz nie zdążył”.
 
 
       Po pierwszej bramce strzelonej przez Polaków na MŚ w piłce nożnej mecz sędziowany przez Szweda Ivana Eklinda stał się jeszcze bardziej emocjonujący. Wprawdzie po pierwszej połowie przeciwnicy prowadzili 3:1, jednak na początku drugiej części, gdy zaczął padać deszcz,  biało-czerwoni osiągnęli nad rywalami przewagę. Szczególnie gol Wilimowskiego wyrównujący wynik na  3:3 wzbudził powszechne uznanie. Jeden z francuskich dziennikarzy tak opisywał moment zdobycia bramki przez Wilimowskiego: „Następuje naprawdę patetyczny moment, bo Wilimowski całkowicie sam przechodzi bez żadnego trudu defensywę brazylijską i niczym cyrkowy artysta wyrównuje szanse obu drużyn, budząc burzę okrzyków i sympatię widowni dla Polaków”.
 
 
       Po 90 minutach był remis 4:4. Ostatecznie Polska, w obecności około 15 tys. widzów na stadionie, przegrała mecz 5:6 – po dogrywce. Bohaterem naszej drużyny był Ernest Wilimowski, zdobywca aż czterech goli.
 
 
      Po porażce reprezentacja Polski odpadła z MŚ, które wówczas, począwszy od pierwszej fazy, rozgrywano systemem pucharowym.
 
 
      Dzięki walecznej postawie polski zespół zyskał uznanie polskich i zagranicznych komentatorów, a nazwisko Wilimowskiego wymieniane było przez wszystkich znawców futbolu.
 
 
      Ostatni mecz w piłce nożnej przed wybuchem wojny reprezentacja Polski rozegrała 27  sierpnia 1939 roku. Rywalem był zespół węgierski, wicemistrzowie świata sprzed roku.
 
 
       W składzie polskiej drużyny znaleźli się: na bramce – Adolf Krzyk, w obronie – Władysław Szczepaniak i Edmund Giemsa, w pomocy – Wilhelm Góra, Edward Jabłoński I oraz Edward Dytko, w ataku – Henryk Jażnicki (zmienił go w 31. minucie Stanisław Baran), Leonard Piątek, Edward Cebula, Ernest Wilimowski oraz Paweł Cyganek.
 
 
       Początek spotkania w wykonaniu biało-czerwonych był bardzo słaby, i Węgrzy po 33 minutach prowadzili już 2:0. Na szczęście Wilimowski zdobył kontaktową bramkę i nastąpiła znacząca poprawa gry  polskich piłkarzy. Do przerwy przegrywaliśmy 1:2, ale w drugiej połowie Polska dyktowała warunki gry. W 64. minucie Wilimowski wyrównał wynik meczu, a niecałe 10 minut później bramkę z rzutu karnego strzelił Piątek. Ostatni gol, ustanawiający wynik na 4:2 dla Polaków, strzelił znów Wilamowski.
 
 
       Historia zatoczyła koło – pierwszy i ostatni pojedynek w okresie międzywojennym stoczyliśmy z drużyną Węgier.
 
 
       Zaplanowane na początek września 1939 roku dwa spotkania – z Bułgarią w Warszawie, oraz z Jugosławią w Belgradzie nie doszły do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej.
 
 
       Łącznie w dwudziestoleciu międzywojennym reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegrała 86 oficjalnych meczów międzypaństwowych, z których 26 zakończyło się zwycięstwem, a 15 remisem.
 
 
 
 
Wybrana literatura:
 
 
R. Piotrowski – Niezwykły świat przedwojennego futbolu
 
R. Sujecki – Życie sportowe w Drugiej Rzeczypospolitej
 
 
R. Gawkowski - Futbol dawnej Warszawy
 
Encyklopedia piłkarska FUJI. Biało-czerwoni. Dzieje reprezentacji
Polski
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

30-11-2022 [10:35] - u2 | Link:

86 oficjalnych meczów międzypaństwowych, z których 26 zakończyło się zwycięstwem, a 15 remisem.

Czyli resztę 45 meczów przegrali. Początki zawsze trudne :-)

Obrazek użytkownika J z L

30-11-2022 [21:51] - J z L | Link:

u2
Nie przegrali tylko wyniki byly niekorzystne

Obrazek użytkownika u2

30-11-2022 [22:19] - u2 | Link:

Nie przegrali tylko wyniki byly niekorzystne

Ano, dzisiaj przegrali, ale wyniki były korzystne :-)

Obrazek użytkownika Es

30-11-2022 [14:39] - Es | Link:

"Deszcze lały cały tydzień.... strzały były nie do obrony.... a piłka do tego śliska". Sądziłem do tej pory, że ciążące na Polakach "fatum" i zbiegi okoliczności typu "siła złego na jednego", to "zdobycz" okresu budowy tak zwanej demokracji socjalistycznej: a to sznurka nie dowieźli, a to stonkę ktoś na pola zrzucił, a to mleko przez cholerne krasnoludki kwaśniało, itd itd. I w Monahium z Niemcami byśmy też wygrali, gdyby nie ten deszcz(znowu). A widzę, że to zjawisko bardz dobrze znane już i przed wojną. Dołożyć należało by jeszcze, że "przegraliśmy ponieważ przez pierwszą połowę graliśmy pod wiatr" albo " pod słońce", albo śnieg był za śliski, było za zimno. Oczywiście . Nie dlatego, że na treningach zamiast zap/.dalać ryjąc nosem murawę,żeby do pojedynku czy meczu wyjść w pełni przygotowanym, zamiast liczyć jedynie na "pospolite ruszenie" i na": eee...jakoś to będzie. A w ogóle to :Polacy nic się  nie stało!! Polacy nic się nie stało.

Obrazek użytkownika Jan1797

30-11-2022 [21:44] - Jan1797 | Link:

Nasz bramkarz Wojciech Szczęsny - rewelka, kapitan, nasza duma Robert Lewandowski i Matty Cash - trzymałem kciuki chłopaki, wiem sami, wszyscy widzą to nie jest trener… malkontenci wyją z radości. Brak ambicji południa Panie Szpakowski mus masę pracy włożyć w wyszkolenie adeptów, tak by relacje były, przyzwoite, a komentator nie dopingował przeciwnika. Brakuje im bystrości Mazurka, to jest problem, wyłączyłem głos. Gra piłkarzy Meksyku, komentatorzy miotali się, jestem wciekły na Michniewicza i Bońka, zresztą nie znam się na piłce.

Obrazek użytkownika J z L

30-11-2022 [22:04] - J z L | Link:

Zwycięska porażka
zajęliśmy drugie miejsce w grupie. W 1/8 finału mundialu zagramy więc z Francją.
 

Obrazek użytkownika u2

30-11-2022 [23:33] - u2 | Link:

W 1/8 finału mundialu zagramy więc z Francją.

Przeskok myślowy. Żaden z piszących na NB nie zagra z Francją, bo nie jest piłkarzem polskiej kadry. Utożsamianie się z kadrą to dobre dla dzieciaków, choć zwykle utożsamiają się one z obcokrajowymi zespołami :-)

Obrazek użytkownika paparazzi

30-11-2022 [23:29] - paparazzi | Link:

Panie Janie , porażka taktyki, techniki i kondycji. Co tu dużo dywagować, Szczęsny miał te podmioty.

Obrazek użytkownika Jan1797

01-12-2022 [21:13] - Jan1797 | Link:

Dokładnie tak i to całe szczęście, wychodzimy z grupy :-) Skrót z obrażonym Messim po tym jak Lewandowski odebrał mu piłkę -cudny, a jednak Robert pojednawczo go potraktował. Robert to zwyciężca:-) Zapewne wczoraj potrzebny był plan czy „fatum” stanowi ukrywanie nacisków? Nie wiem:-y Nie kombinowałbym zmianami w zwycięskim zespole tylko dlatego, że zamiast „tyrać” miksowani tracą motywację. Nie znam się na piłce. Trzeba wyjechać z Polski, by umieć z szacunkiem patrzeć na rzeczywistość :-) Miałem sąsiada urzędnika do 1939 roku, prawego człowieka wiele rzeczy nam wyjaśniał…  Dzisiaj jedynie spoza Polski, nasi patrzą z podobnym szacunkiem na otaczającą rzeczywistość.  

Obrazek użytkownika Es

30-11-2022 [23:21] - Es | Link:

Nie oglądałem meczu. Nie na moje nerwy. Ale oglądam jakieś fragmenty i widzę, że oprócz Szczęsnego który wyszedł rozgrywać mecz, w biało czerwonych strojach pojawiło się jak na łące dziesięciu pastuchów po to żeby krowy paść chyba. Tak przynajmniej wyglądało. No  słucham wypowiedzi komentatorów i Michniewicza. Nie pomyliłem się. Jakiś cymbał komentator mówi, że graliśmy przeciwko "AKURAT DZISIAJ WYJĄTKOWO silnym Argentyńczykom"(jego-tego komentatora- słowa. K.wa... moce sobie jakieś na e-baju dokupili chyba. 
A Michniewicz... a jakże by: na tym stadionie gra się bardzo ciężko, piłka odskakuje , murawa nierówna. i dalej brednie w tym stylu. Tym idiotom już całkiem berety zryło.