Czy istnieje amerykański plan imperialny?

Pytanie pojawia się w świetle sprzecznych ze sobą działań amerykańskich władz. Z jednej strony mamy do czynienia z zaopatrzeniem Ukrainy w broń przeciwko Rosji, a z drugiej objawy chęci porozumienia z Kremlem. Wszyscy, którzy zadeklarowali sprzymierzenie ze Stanami, narażając się na rosyjską wrogość, a także związane z tym niechęci i szykany ze strony niemieckiej, przeżywają nie lada szok. Dotyczy to szczególnie przypadku rządu polskiego, który bezwarunkowo i jednostronnie postawił na amerykańską kartę.
Podobne doświadczenie przeżyliśmy w czasie wojny, kiedy za naszą wierność Roosevelt odpłacił nam  oddaniem „za darmo” Polski Stalinowi. Przy okazji oddano mu 12 i 1/3 krajów europejskich, z których jednemu, za cenę „finlandyzacji”, udało się uniknąć sowieckiej niewoli, a dwa wybroniły się zawdzięczając brytyjskiej obecności na ich terytorium (Grecja i Jugosławia).
Natomiast 1/3 Niemiec to było największe osiągnięcie Stalina, usadawiające go w samym centrum Europy i umożliwiające stały szantaż napędzający przeraźliwym strachem zachodnią Europę. Wprawdzie jak sam „ojciec narodów” stwierdził było to dalekie od jego zamierzeń zagarnięcia całej Europy w wyniku pracowicie prokurowanej wojny, ale i tak dostatecznie dużo żeby stać się pierwszym straszakiem świata.
Żaden z krajów oddanych Sowietom, nawet Niemcy, nie doznał takich prześladowań jak Polska. Była to kara wymierzona za naszą walkę o wolność, ale też i za wierność zdradzieckim zachodnim sojusznikom.
Benesz, wykazując czujność podobną jak w 1938 roku, natychmiast zmienił front, przeniósł się do Moskwy i uzyskał daleko idące przebaczenie za wysługiwania się Czechów Niemcom w czasie wojny, a nawet uzyskał oddanie mu Zaolzia. Wprawdzie ponownie zawiódł się w swoich rachubach przez utratę po trzech latach władzy na rzecz sowieckiej agentury komunistycznej, ale przynajmniej udało się Czechom utrzymać uprzywilejowaną pozycję w bolszewickim łagrze.
Na tym świecie krętactwo, a nawet zdrada otrzymują nagrody, a lojalność i wierność – kary.
Znajdujemy się w przełomowej chwili w której obnażają się prawdziwe oblicza politycznych graczy.
Jakie świadectwo można wystawić władzom niemieckim, ustawiającym się po stronie rosyjskiego bandyty. Już sam ten fakt dyskwalifikuje Niemcy nie tylko w roli przywódczej, ale nawet jako członka europejskiej wspólnoty.
Ze wszystkich krajów zachodniej Europy tylko kilka zajęło stanowiska godne wolnych narodów. Na podkreślenie zasługuje, jak dotąd, szczególnie postawa Wlk. Brytanii.
Przygraniczne kraje Rosji, czyli kraje bałtyckie i Finlandia nie mają wielkiego wyboru, muszą się bronić przed bezpośrednim zagrożeniem. Wprawdzie Polska ma też „miecz Damoklesa” nad głową w postaci Kaliningradu, ale jest to sytuacja odmienna z racji możliwości jego neutralizacji.
Może natomiast, do czego zresztą jest stale namawiana, uznać, podobnie jak Rosja, że współczesna Ukraina jest tworem sztucznym i powinna być rozczłonkowana. Wówczas oddalilibyśmy od siebie zagrożenia rosyjskie uczestnicząc wspólnie w procesie owego „rozczłonkowania”. Takie poglądy nie są odosobnione nie tylko w Polsce i to wcale nie z sympatii prorosyjskich, lecz z negatywnej oceny całego „zachodu”.
Jest w tym tylko drobne zastrzeżenie, że w tym przypadku jesteśmy zmuszeni do przejścia, a raczej powrotu do rosyjskiego obozu (dosłownie) i zajęcia podobnej roli co Białoruś, z całym dobrodziejstwem inwentarza.
W konsekwencji podobny los czeka niemal wszystkie kraje Trójmorza, zapewne z wyjątkiem Czech, które zostaną objęte niemieckim „protektoratem”. To są nieuchronne skutki rosyjskiego zwycięstwa na Ukrainie, uzyskanego dzięki łaskawości niemieckiej. Powiedzmy sobie szczerze, że los tych krajów nie bardzo interesuje kogokolwiek na zachodzie, jest natomiast problem stosunków amerykańsko-europejskich. Zostaje bowiem wzmocniony od strony rosyjskiej układ niemiecko-rosyjski z dozwoleniem utrwalenia władztwa Berlina w UE.
USA mogą natomiast pożegnać się z jakimikolwiek marzeniami o uczynieniu eurorosyjskiego ramienia ich pozycji w konfrontacji z Chinami.
W świetle takich, całkiem niewykluczonych perspektyw, warto zbadać czy Amerykanie posiadają jakikolwiek plan działania w tym przedmiocie. A szczególnie, czy chcą doprowadzić do powtórki doświadczeń afgańskich, mających wpływ na upadek Sowietów, nie wykorzystany przez Waszyngton?
Jest to zjawisko zdumiewające: Stany Zjednoczone, uczestniczące, a nawet przewodzące przez wiele lat w programie obalenia reżymu komunistycznego, osiągają w rezultacie znacznie więcej od zamierzeń, bowiem rozpad całego państwa i stworzonego przezeń obozu w Europie, nie zrobiły nic, żeby w to miejsce powstał jakiś sprzyjający im układ.
Kiedy w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku rozmawiałem na ten temat z ówczesnym ambasadorem amerykańskim Reyem to był w stanie powiedzieć tylko, że celem Polski jest NATO i UE, wyrażając przy tym obawy czy Polska będzie płacić składki NATO. Nie kryłem swego oburzenia takim postawieniem sprawy, przypominając, że to nie my zawiedliśmy w sojuszu. Rey z lekka się stropił, ale przeprosił, wyrażając zrozumienie dla takiej oceny. Podobno jednak wyraził wobec kierownictwa AWS zastrzeżenia co do mojej osoby, co dało się wyraźnie odczuć w dalszym rozwoju sytuacji.
Trzeba pamiętać, że był on ambasadorem ze strony najgorszej administracji amerykańskiej  Clintona, a raczej Clintonów, lub Clintonowej, uznającej za swych pełnomocników w Polsce Kwaśniewskiego i Geremka i podtrzymującej wiodącą rolę Niemiec. Praktycznie do czasów Trumpa niewiele się w tym na korzyść Polski zmieniło. Przegrana republikańskiego prezydenta ujawniła objawy wycofywania się z zaledwie zarysowującego się programu zmian w amerykańskich stosunkach z Europą.
Nie mamy zatem do czynienia z istnieniem stałego programu „Pax Americana”, a jedynie z kolejnymi próbami realizacji cząstkowych zmian w zależności od aktualnej władzy demokratów, lub republikanów.
Dotyczy to szczególnie Europy, w której nie mogą sobie poradzić z oczywistą zdradą ze strony Niemiec.
W tych warunkach podjęcie się roli amerykańskiego sojusznika przez kraje europejskie stanowi znaczne ryzyko, ale też, jak wykazuje doświadczenie ostatnich trzydziestu lat, podporządkowanie się rządzącemu w Europie układowi niemiecko-rosyjskiemu nie dawało pozytywnych rezultatów. Cokolwiek byśmy nie powiedzieli na temat rządów demonstrujących sprzeciw w stosunku do tego układu, to jednak istnieją wyraźne dowody na korzyści płynące z tej postawy.
Nie jest to jeszcze sytuacja państwa niepodległego, ale przynajmniej bardziej starającego się o interesy własne aniżeli przypodobanie się władcom, co cechowało wieloletnie rządy, nie tylko „platformy”.
Największym obciążeniem amerykańskiej obecności w Europie jest lokalizacja centrum ich pozycji militarnej i politycznej w Niemczech. Było to wymuszone obecnością sowieckich dywizji na granicy RFN, dziś już tego nie ma i utrzymywanie się w kraju najwyraźniej nieprzyjaznym traci sens.
Oczywiście krajem najbardziej nadającym się do tego celu jest Polska, ale nawet Trump nie zdobył się chociażby na częściowe przeniesienie amerykańskiej kwatery do Polski. Jak na razie obdarzono nas czasową siedzibą dowództwa korpusu.
Pomijając względy militarne i polityczne, koszty stacjonowania amerykańskich sił w Polsce są znacznie niższe. W zeszłym roku Amerykanie zapłacili za stacjonowanie w Niemczech ponad 8 mld dolarów, podczas gdy Niemcy w ciągu dziesięciu lat wydały na ten cel zaledwie 1 mld. czyli średnio 100 mln rocznie.
Cała ta sytuacja jest wynikiem zwykłego strachu przed narażaniem się Rosji na skutek zbliżenia do niej amerykańskich wojsk, a tak pozostaje niezmienione wrażenie obrony na granicy Niemiec z możliwością powstrzymywania tempa rosyjskiego marszu na terenie Polski i innych krajów dawnego sowieckiego obozu.
Tak „bojowo” nastawionego sojusznika tylko pogratulować.
Na całe dla nas szczęście do powstania takiej sytuacji potrzebny jest drobiazg w postaci rosyjskiego zwycięstwa na Ukrainie, a na to, przynajmniej zbyt szybko, się nie zanosi.
Nie można jednak ulec złudzeniu, że Rosja dostatecznie obnażyła swoją słabość w tej wojnie i że już przestała być groźna. Jest to podobna omyłka jak ocena Hitlera sowieckich możliwości militarnych na podstawie doświadczeń z wojny fińskiej.
Niezależnie od tych wszystkich i wielu nie wymienionych zastrzeżeń, wielkiego wyboru to my nie mamy, możemy bowiem należeć do „wschodu”, który nas weźmie chętnie, lub „zachodu”, nie bardzo chętnego.
Możemy jednak pokusić się o stworzenie odrębnego, niezależnego bloku. Mamy w tym względzie wielkie zaległości, ale też i wzrost nadziei po całkiem możliwej porażce Rosji na Ukrainie.
Wymaga to jednak ogromnego wysiłku, przed którym chcą nas bronić obustronni „opozycjoniści”.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

03-08-2022 [19:17] - u2 | Link:

Natomiast 1/3 Niemiec to było największe osiągnięcie Stalina

Stalin mawiał, że to Polska jest jego największą zdobyczą wojenna. A Niemcy nie udało się całe zająć. Przeszkodzili w tym Stalinowi ... Polacy :-)

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-08-2022 [20:56] - Ryszard Surmacz | Link:

Amerykanie jednak Europy nie porzucą ze względu na zbyt gazów łupkowych. W kolejce za Polską będą musiały ustawić się Niemcy, a to zmienia kierunek łańcucha dostaw. Zbrojenia Polski także wskazują na to, że Amerykanie mają jednak jakiś plan. Opuszczenie przez USA Europy byłoby głupotą. 
Pozdrawiam    

Obrazek użytkownika u2

03-08-2022 [21:24] - u2 | Link:

Opuszczenie przez USA Europy byłoby głupotą. 

Ponoć w USA wybuchnie jakaś rewolucja. Ale nie obyczajowa, stawiam jednak na konserwatywną, Amerykanie choć są potęgą w nowoczesnych technologiach od dekad, to widać pewne odmóżdżenie obyczajowe w ichnich mediach. No i sposób w jaki wygrał wybory wujaszek Joe budzi we mnie wielkie wątpliwości.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

05-08-2022 [12:25] - Ryszard Surmacz | Link:

@ u2
Tak, istotnie, w Stanach zaczyna się coś dziać. Chiny i Rosja, pracują nad Ameryką, a Amerykanie nad Rosją, bo do Chin nie mają dostępu. Zobaczymy na co to wszystko się przełoży? Ale w USA wyraźnie widać jakieś odbicie w dobrym kierunku. Na razie są to tylko symptomy. 

Obrazek użytkownika Pers

03-08-2022 [21:47] - Pers | Link:

//Czy istnieje amerykański plan imperialny?//
Nie, nie istnieje. To tylko koszerne krasnoludki bawią się Ameryką.

Z całym szacunkiem panie Andrzeju ale nawet panu nie wypada wypisywać takich kocopałów.

Obrazek użytkownika Jabe

03-08-2022 [22:53] - Jabe | Link:

Nie lada szok przeżywają co najwyżej polityczni gamonie.