Polskie partnerstwo

Położenie geopolityczne Polski wymaga dla zrównoważenia przewagi odwiecznie wrogich sąsiadów, w miarę upływu czasu wzrastających niepomiernie w sile, w dużej mierze zawdzięczając polskiej niefrasobliwości i łatwowierności, poszukiwania odpowiedniego partnerstwa.
Prusactwu pozwoliliśmy się rozprzestrzenić poprzestając na efektownym, ale samobójczym akcie hołdu pruskiego w 1525 roku.
Podobnie z Moskwą: zadowoliliśmy się hołdem carów Szujskich, zamiast osadzenia jej w pierwotnych granicach, chociażby broniąc (nota bene za jej pieniądze) republiki Nowogrodzkiej.
W ten sposób stworzyliśmy sobie powstanie przy naszych granicach wielkich i grabieżczych potęg.
Szukanie partnerstwa francuskiego nie przyniosło pozytywnych rezultatów z powodu różnic w stosunkach z Turcją, która dla Polski była śmiertelnym wrogiem, a dla Francji sprzymierzeńcem w relacjach z cesarstwem niemieckim.
W XVIII wieku stanęliśmy wobec perspektywy rozbiorów zupełnie osamotnieni i niezależnie od naszych własnych win nie mieliśmy najmniejszych szans na obronę przeciwko zjednoczonym siłom Rosji, Austrii i Prus. Po rozbiorach żadne z polskich powstań nie doczekało się realnego wsparcia ze strony krajów zainteresowanych osłabieniem Rosji. Zupełnie jak legionowej pieśni: „leliśmy krew osamotnieni,,,,”, dopiero cud wyniku I wojny światowej przyniósł nam odzyskanie niepodległości ku zaskoczeniu nawet naszych sojuszników.
Traktat wersalski zresztą postarał się maksymalnie ograniczyć nasze podstawowe roszczenia, decydujące o możliwości utrzymania niezawisłego państwa, odbierając Polsce Gdańsk i większość Górnego Śląska i pozostawiając na naszym zapleczu przy Niemczech Prusy Wschodnie.
Francuzi potrafili oddać Litwie niemiecki Memel, który nigdy do Litwy nie należał, ale nie pomogli Polsce odzyskać Gdańska, mimo wielowiekowej historycznej przynależności miasta do Polski i naturalnego polskiego portu, bez którego państwo nie mogło się rozwijać, a nawet istnieć. A przecież dla Francji silna Polska ze Śląskiem i Gdańskiem była jedyną gwarancją sojuszu na wypadek odrodzenia się zagrożenia niemieckiego po upadku Rosji i dojściu do władzy bolszewików.
Taki był stan faktyczny, jednak u francuskich władz, zarówno cywilnych jak i wojskowych, panowało przekonanie, że Polska jest partnerem za słabym na obronę Francji i że trzeba poczekać na ustabilizowanie się sytuacji w Rosji i odtworzenie z nią sojuszu, Polska w tym ujęciu może być zawadą. Jedynie do czego jest potrzebna, to do udzielenia pomocy „białym” Rosjanom. Do dziś, nawet w Polsce, ciągle pokutuje oskarżenie Piłsudskiego o nieudzielenie pomocy Denikinowi. A przecież nie ukrywał on swoich zamiarów odtworzenia imperium carskiego z odpowiednim usytuowaniem w stosunku do niego Polski. Po ewentualnym jego zwycięstwie Polsce groziła wojna z Rosją o nasz byt, z tą różnicą, że Francja stanęłaby po stronie rosyjskiej. Natomiast w czasie wojny z bolszewikami udzieliła nam pomocy licząc na nasz udział w restauracji Rosji – najważniejszego sojusznika Francji w Europie.
Od samego początku zawarcia sojuszu obronnego z Polską czynione były ze strony francuskiej trudności i jednostronne wymagania. Niektóre z nich wywoływały nadmierne koszty ze strony polskiej, jak np. żądanie posiadania w gotowości bojowej aż trzydziestu dywizji. Strona francuska, poza ogólnikami, nie zobowiązywała się do niczego konkretnego. Pożyczki udzielane Polsce na dozbrojenie były mikroskopijne w zestawieniu z potrzebami, a ponadto obciążone różnego rodzaju utrudnieniami w realizacji.
Wini się za to politykę Becka zbliżenia z Niemcami Hitlera , która w efekcie zakończyła wojnę celną, przyniosła zwiększenie polskiego eksportu do Niemiec i podpisanie wzajemnej deklaracji o nieagresji. Zaniepokojenie Francji tymi faktami spowodowało wizyty kolejnych premierów francuskich u Piłsudskiego.
Podtrzymywanie stanu niepewności było korzystne dla Polski, zmuszało bowiem Francję do większego zaangażowania w sojusz z Polską. Niestety, Rydz swoją wizytą we Francji w 1936 roku wywołał przekonanie o bezwzględnym podporządkowaniu Polski sojuszowi z Francją.
Wpłynęło to na znaczne obniżenie poziomu traktowania polskiego partnerstwa, czego wyrazem była mizerna pożyczka, zresztą w większości niemożliwa do wykorzystania przed wojną. Pozostała bez zmian sytuacja braku konkretnej umowy wojskowej.
Reszta to już zwykła zdrada, połączona z perfidnym oszustwem zobowiązania do ofensywy wszystkimi siłami w 15 dniu od mobilizacji, wtedy kiedy już w kwietniu 1939 roku, a nie tylko w Abbeville 12 września, uzgodniono z Brytyjczykami, że Polski bronić się nie będzie. Ale nie tylko Polska padła ofiarą francuskiej zdrady, decyzja kapitulacji Francji w czerwcu 1940 roku zaskoczyła armię brytyjską, skazaną na zagładę, podobnie zresztą jak i polską armię Sikorskiego walczącą na froncie. Brytyjczycy tylko dlatego mogli ewakuować znaczną część swych ekspedycyjnych wojsk, że Hitler wstrzymał działania niemieckie, licząc na porażające Anglików wrażenie na widok bezbronnego i pobitego swego wojska.
Mimo oczywistej zdrady Francuzów, Anglicy wspierali bardzo wydajnie mało skuteczny francuski ruch oporu dostarczając mu 100 razy więcej zrzutów zaopatrzenia niż znacznie skuteczniejszej polskiej AK. Wszelkie rekordy pobiła pomoc niedawnemu sojusznikowi Hitlera, a tylko na skutek przypadku niespodziewanemu aliantowi sowieckiemu. Tej pomocy udzielano do końca wojny, kiedy już było wiadomo, że po zwycięstwie nad Niemcami następnym celem bolszewickiej agresji będzie zachód, ze szczególnym uwzględnieniem imperium brytyjskiego, nie wykluczając też Stanów Zjednoczonych. 
Stwierdziwszy, że udzielając hojnej i bezwarunkowej pomocy Sowietom, Stany Zjednoczone wyhodowały sobie wroga, który ukradł im tajemnicę broni atomowej, stając się w ten sposób równorzędnym przeciwnikiem, rozpoczęły proces budowania układu partnerskiego.
Na terenie Europy naturalnym sojusznikiem pozostała Wlk. Brytania, ale tylko jako „niezatapialny lotniskowiec” i baza wypadowa. Brakowało partnera na kontynencie, Francja de Gaulle’a miała ambicje ponad stan i uważała się za partnera równorzędnego. Wg jego oświadczenia: fakt że Amerykanie mogą nas zabić dziesięć razy, a my ich tylko raz, nie czyni różnicy w poziomie traktowania. Jego ambicje, którym dał wyraz podczas wizyty w Polsce, zmierzały do stworzenia układu europejskiego, niezależnego od USA.
Wprawdzie namawiał Polskę (faktycznie sowiecki PRL), ale przecież chodziło mu o Sowiety.
Gomułka, po nieuniknionych w takim przypadku „konsultacjach” z Kremlem, odpowiedział dość brutalnie, że sojusze Polski z zachodem zawiodły, a tylko sojusz ze Związkiem Radzieckim przyniósł wielkie korzyści. Była to odpowiedź niezupełnie na temat, ale za to znakomita okazja do popisania się wiernością wobec bolszewików.
Kreml bowiem nie traktował Francji jako równorzędnego partnera i dlatego wolał utrwalenie układu, w którym europejskie centrum znajdowało się między Moskwą i Waszyngtonem, oczywiście walcząc o jak najbliższe jego położenie w stosunku do Moskwy. Trzeba przyznać że chwilami mu się to udawało.
Odrębnego potraktowania wymagają amerykańskie zabiegi o stworzenie swojego układu europejskiego.
Przede wszystkim odnosi się wrażenie, że Stany Zjednoczone nie miały i nadal nie mają określonej polityki imperialnej wobec Europy. Ma to szczególne znaczenie w świetle polskich poszukiwań partnerstwa.
Tak naprawdę to Amerykanie znaleźli się w europejskiej polityce dopiero w Wersalu. Wilson przyjechał do Europy jako niemal jej zbawca i wydawało się, że bez trudu zrealizuje swoje szlachetne idee zawarte w czternastopunktowym memoriale. Tymczasem uległ całkowicie geszefciarskiej grze Lloyd George’a i karczemnej niekiedy atmosferze przetargów. Mając wszystkie atuty w ręku roztrwonił je, oddając bez walki punkt po punkcie. W końcu praktycznie się wycofał, nie przystępując do Ligi Narodów.
Tłumaczenie naciskiem amerykańskiej opinii publicznej, przerażonej stratami ludzkimi własnej armii, nie ma sensu. Właśnie ten wzgląd wskazywał na niezbędność amerykańskiej obecności w Europie w celu zapobieżenia powtórce. Potwierdziło się to w pełni dopiero po II wojnie światowej.
Zanim do tego doszło, trzeba było zagospodarować makabryczny spadek po Roosevelcie, który wobec Ameryki reprezentował interesy Stalina. Nie udało mu się wprawdzie oddać całej Europy, nawet jawnie tego żałując, ale i tak dopuścił do powstania bolszewickiego imperium na jej terenie, czego skutki przeżywamy szczególnie dziś.
Następcy Roosevelta, chociaż nie wszyscy, postanowili jednak bronić pozostałej, wolnej jeszcze Europy przed dalszą ekspansją sowiecką. Obrona Berlina, ze sprawną organizacją “mostu” powietrznego, powstrzymała te zapędy.
Główny, a w zasadzie jedyny wówczas obrońca zachodniej Europy – Stany Zjednoczone musiały znaleźć odpowiedniego partnera. Zdawało się, że jest to naturalna rola Francji, ale wzajemne nieufności i rozbieżność celów w czasie epoki de Gaulle’a, zmusiły Waszyngton do ulokowania swoich nadziei w Bonn. Było to pójście po linii najmniejszego oporu, Niemcy ani po pierwszej, ani po drugiej wojnie nie były odpowiednim partnerem dla Stanów, a nawet przed tymi wojnami stanowiły groźną konkurencję dla amerykańskiego przemysłu.
Główną przyczyną tego wyboru nie były racje polityczne, gospodarcze czy militarne, ale zwykła prywata, w imię której, dla wygody okupantów amerykańskich, wyznaczono kurs wymiany marki na dolara – 4,13, tj. niemal dwukrotnie poniżej jej siły nabywczej. Skorzystało z tej okazji lobby importowe w Ameryce, promując niemieckie wyroby, z “garbusem” na czele. Zwyciężyła zwykła korupcja wbrew żywotnym interesom amerykańskim, co się natychmiast ujawniło po upadku Sowietów i nieuchronnej zmianie aliansów. Skutki amerykańskiej głupoty, podobnie jak i po pierwszej wojnie spadły nam na głowę choćby w postaci obecnej wojny.
Natomiast zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w obecny konflikt wskazuje na realną chęć ich obecności w Europie. Jednakże objawy wstrzemięźliwości świadczą o wpływach postawy prorosyjskiej w otoczeniu Bidena, uznającej większą wartość Rosji jako sojusznika aniżeli niepewnej Europy. Amerykanie mają rzeczywisty problem z doborem partnerstwa w UE po wyjściu Wlk. Brytanii – nie ma w niej bowiem żadnego czołowego kraju, w którym mogli by ulokować swoje zaufanie.
Jest wprawdzie gotowa do jak najdalej idącej współpracy Polska, ale jej znaczenie w Europie jest zbyt małe.
Głównym błędem polityki międzynarodowej Waszyngtonu jest jednak ciągle brak długofalowej koncepcji organizacji “amerykańskiego ładu” na świecie. Poza standardową promocją swojego pojęcia demokracji, nie widać żadnego konkretnego planu. Uprawianie usługowej roli wobec Izraela i obrona dalekiego wschodu to tylko działanie incydentalne. Obserwujemy stałe wahania między próbą stworzenia własnego porządku w Europie, a “przyswojeniem” istniejącego, nie wspominając objawów rezygnacji.
Wprawdzie liczenie na uzyskanie korzyści z izolacji i zaniechania aktywności okazało się zawodne, szczególnie w okresie międzywojennym, ale oznaki tego rodzaju tendencji wciąż są obecne. Celują w tym demokraci, budujący swoje sukcesy w amerykańskiej polityce głównie na populizmie i rozdawnictwie nie swoich pieniędzy. Wprawdzie Biden, w odróżnieniu od partyjnych poprzedników i wieloletniego, chyba nadmiernego, uczestnictwa w stylu rządzenia demokratów, zorientował się, że uniki i zbytnia gotowość do ustępstw nie gwarantują sukcesu, ale jego wysiłki są zbyt skromne w zestawieniu z wyzwaniem.
Wojna na Ukrainie toczy się o wyzwolenie z rosyjskiej przemocy, ale też o możliwość stworzenia nowego porządku w Europie, wolnego od układu niemiecko-rosyjskiego. Jest to szansa dla wielu krajów europejskich na poprawę swego usytuowania, a przede wszystkim ożywienie nadziei na zmianę “oblicza tej ziemi”.
Nie wszyscy to rozumieją, przedkładając ponad to doraźne, często wątpliwe, korzyści z obecnego układu.
Zaledwie kilka krajów europejskich jest na serio zaangażowanych w pomoc walczącej Ukrainie. W zestawieniu z własnymi zasobami z pewnością przoduje Polska, ale przecież Wlk. Brytania, nie będąc w pierwszej linii zagrożenia udziela znacznie większej pomocy niż kraje kontynentalne.
Dla Stanów Zjednoczonych zjawiła się wraz z tą wojną niebywała okazja uzyskania tanim kosztem w Europie sprzymierzeńców i możliwość obalenia niesprzyjającego układu. Mimo to widać wyraźne oznaki wahania, a przede wszystkim skąpienie pomocy. Sączone od czasu do czasu “pakiety” po 500 mln dolarów to na prawdę w zestawieniu z blisko 700 mld rocznych wydatków zbrojeniowych – suma mikroskopijna. A przecież efektywność tych wydatków jest zacznie większa aniżeli miliardy wpakowane w Izrael, Turcję i Bóg wie gdzie jeszcze.
Z punktu widzenia nadziei amerykańskich sytuacja jest podobna jak w czasie pomocy wojennej Sowietom. Wówczas 3/5 wartego 50 mld dolarów Lend Lease uzyskali bolszewicy, czyli 30 mld stanowiących równowartość obecnych 700 mld dolarów. A przecież dziś wystarczy 10% tej kwoty żeby skutecznie wesprzeć Ukrainę.
Uznanie konieczności amerykańskiej obecności w Europie przez rządzącą obecnie ekipę Bidena może zmusić ją do poszukiwania nowego układu partnerskiego. Pomyślne zakończenie wojny na Ukrainie stworzy dogodne ku temu warunki.
Przede wszystkim urośnie rola Polski i już tylko od postawy jej rządów będzie zależało wykorzystanie okazji. Okazja się zrodziła jak nigdy dotąd w naszej historii, ale już obserwujemy działania zmierzające do pozbawienia Polski dobrej pozycji w Europie. Dzieje się to głównie z inspiracji niemieckiej, której nawet służy ukraiński ambasador w Berlinie. Na tym tle stałe napaści rosyjskie na Polskę nabierają już groteskowego charakteru.
Działania w kierunku pomniejszenia znaczenia Polski muszą się spotkać ze zdecydowaną reakcją. Najwyższy czas przejścia z obrony do ofensywy atakując dotychczasową, i niestety ciągle kontynuowaną, politykę wspierania Rosji, a także brak lub wysoce niedostateczne zaangażowanie w obronę Europy, której istotnym elementem jest obrona Ukrainy.
Na całe szczęście nie jesteśmy tym razem sami, poza wsparciem brytyjskim mamy całą wschodnią flankę NATO, a na zapleczu Stany Zjednoczone, mimo całej powściągliwości ich obecnych rządów. Nasze wysiłki muszą być jednak wsparte wzrostem polskiej siły gospodarczej i militarnej i to jak najszybciej. Potrzebny jest pilne zwiększenie potencjału wytwórczego w rolnictwie, budownictwie, transporcie, a także w przemyśle obronnym.
Powinniśmy być gotowi do obrony przed napaścią i odbudowy po zakończeniu działań wojennych.
Taka gotowość uczyni z nas cennego partnera, a przede wszystkim dopomoże do uwolnienia ze szkopsko-kacapskiej hegemonii.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

02-07-2022 [11:20] - u2 | Link:

Poza standardową promocją swojego pojęcia demokracji, nie widać żadnego konkretnego planu.

Nawet w czasie prezydentury DJ Trumpa było ciągłe pouczanie Polski, że tak nie wolno, że tak be, że tak nie cacy, choć były i piękne momenty jak przemówienie DJ w Warszawie, zniesienie wiz dla Polaków i zwiększenie obecności sił USA w Polsce. Wujaszek Joe wygrał tak jak wygrał. Ja widziałem noc cudów, podczas której dopisywano setki tysięcy głosów na wujaszka Joe i zero na DJ. Wujaszek Joe zaprzeczył polityce prowadzonej przez DJ Trumpa pt. MAGA. Zastopował gazociąg Keystone XL, zastopował wydobycie ropy, zezwolił na dokończenie Nord Stream 2, czyli de facto sojusz Niemców z Rosja. I w takiej znakomitej sytuacji geopolitycznej dla siebie Rosja strzela samobója wywołując prawdopodobnie wojnę światową :-)

Obrazek użytkownika Maverick

02-07-2022 [20:08] - Maverick | Link:

Przemówienie Trumpa napisał mój znajomy Polak, jako dobry handlarz Trump wiedział jak tanio zaskarbić sobie przychylność Polaków, a by potem zaraz podpisać ustawkę 447 pod dyktat roszczeniowców z ADL. Czytając was jak otwarte książki widzę naiwność i łatwość z jaką was kontrolują spece od intryg i globalizmu talmudzkiego.

Obrazek użytkownika u2

04-07-2022 [13:51] - u2 | Link:

Przemówienie Trumpa napisał mój znajomy Polak

To że ty śmierdząca rusko onuco chwalisz się znajomością z prof. Chodakiewiczem, nie oznacza, że prof. Chodakiewicz chwali sie znajomością z tobą :-)

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Obrazek użytkownika Tomaszek

04-07-2022 [11:20] - Tomaszek | Link:

Joe oddał Europę Rosji i Niemcom . Nic dziwnego że ruscy zaczęli brać co chcą . Tylko wychodzi im jak zwykle . Joe się obejrzał , ale ta krowa już w mleko nasrała .

Obrazek użytkownika Maverick

02-07-2022 [20:04] - Maverick | Link:

Najważniejszym jest przetrwać czasy kabalarzy co chcą nas wymordować a wszystko inne jest nieistotne.

Popatrz co on wygaduje a wyszczypani słuchają go z otwartymi japami, gdy wszystko to kabalistyczne kłamstwa.

https://twitter.com/AbickiAwek...

Obrazek użytkownika Adam66

07-07-2022 [17:19] - Adam66 | Link:

@ Maverick
To i tak “łaskawy pan”, bo w Kanadzie debatują czy przymus będzie co 6 czy 9 miesięcy…