Ooo rety! Nadwiślańska awangarda progresu w annus mundi!

Opozycyjne przekazy dnia tworzące mantrę dekady utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie zna granic ni kordonów bredni zew. Ostatnio hejterzy zaatakowali premiera Morawieckiego za to, że nie dołączył do wycieczki, sorry, kijowskiej misji kanclerza Niemiec i prezydenta Francji. A co bardziej zawzięci z satysfakcją mianowali prezydenta Rumunii, który towarzyszył europejskim hegemonom, trzecim strategiem unijnej polityki, w miejsce zmarginalizowanego prezydenta Dudy.
Ciekawe czy antypisowski elektorat łyknie ten kit? Oczywiście! Nie taki już łykał. Właśnie przeżuwa tuskowatą breję, że PiS przekształci Polskę w państwo wyznaniowe. Nie warto więc wyjaśniać salonowym elytom, że Andrzeja Dudę łączy z Wołodymyrem Zełenskim nie tylko wspólnota interesów, ale także więź ideowa. I nie musi dreptać za dwulicowymi kunktatorami wołając: chłopaki, pojadę z wami!
Dwie uwagi na marginesie. Po pierwsze, kosmopolityczni podręczni niewątpliwie nieco odetchnęli, gdy ich pryncypałowie zasygnalizowali bardziej pro ukraińskie stanowisko z obiecankami o zaproszeniu tego państwa do UE. I liczą zapewne, że oponenci zapomną o ich umizgach do prorosyjskiej Angeli, oraz o markowaniu dostaw broni na Ukrainę. Po drugie zaś, po co było wyczyniać cyrk z pociągiem pancernym? Wystarczyłby rejsowy rejs Air France, bo komu, jak komu, ale Macronowi Putin nie tylko nie uczyniłby krzywdy, lecz zapewniłby prezydenckiemu samolotowi honorową asystę rosyjskich myśliwców.
A tak w ogóle, wiele, jeśli nie wszystko, wskazuje na to, że zanosi się na zgniły kompromis. Agresorzy nie wycofają się z większości zagarniętego terytorium. Powstanie linia demarkacyjna. I na kilka lat zapanuje spokój, aż do następnej erupcji rosyjskiego imperializmu. Sytuację mogłaby radykalnie zmienić jedynie Trzecia Wojna Światowa. Jednak przypuszczam, że po jasnej stronie mocy zwolenników takiego rozwiązania próżno szukać nawet ze świecą. Po co komu świeca po jasnej stronie? Proszę nie czepiać się idiomów.
Dla oddechu po zgiełku oręża pora na kojący klimat akademickiego dostojeństwa. Zatem gaudeamus igitur! Analizując światowe rankingi uczelni wyższych przypomniałem sobie fragment piosenki Krzysztofa Piaseckiego: “niby mam pracę, ale co to za praca, niby mam mieszkanie, ale co to za mieszkanie…”. Zupełnie jak ja, niby jestem absolwentem najlepszej uczelni w Polsce, ale co to za uczelnia… W globalnym zestawieniu plasuje się na przełomie trzeciej i czwartej setki. Fakt, że ostatnio moja alma mater pnie się mozolnie w tej hierarchii, jakoś mnie nie oszałamia. Gwoli ścisłości, w rozmaitych zestawieniach mój Uniwersytet Warszawski idzie łeb w łeb z Jagiellońskim, raz przed nim, raz tuż za nim, zawsze wszak bliżej annus mundi niż czoła.
Tyle w kategorii open sumującej takie kryteria jak liczba absolwentów wśród wyższej kadry menadżerskiej korporacji międzynarodowych, liczba noblistów, patentów czy cytowań w renomowanych periodykach. Są jeszcze klasyfikacje branżowe, gdzie w specjalnościach agrarnych wysoką pozycję zajmuje SGGW. No i rankingi obejmują zwykle po tysiąc uczelni, więc na upartego kilkaset pierwszych nie jest od macochy.
Tak czy owak naszemu wykształceniu wyższemu daleko do najwyższego. Średniemu i podstawowemu zresztą także. I tylko patrzeć jak ten czy ów opozycyjny mądrala obwieści butnie, że to wina ministra Przemysława Czarnka. Zaś budyniowaty polemista wykrztusi anemicznie, że w profesorze cała nadzieja na poprawę. Niestety bowiem soczysta erystyka nie jest mocną stroną prawicowych szermierzy słowa.
Rozumiem, że w dzisiejszych czasach nie ma sukcesów bez kasy, że prestiż kosztuje, stąd możemy poszczycić się zaledwie jedną uczoną noblistką, a i to dzięki Sorbonie. Z drugiej strony dziwię się ze złośliwą satysfakcją, że świat nie docenia osiągnięć naszych progresywnych socjologów, politologów, ekonomistów, filozofów, etyków, antropologów i genderystek. Toż oni kroczą w światowej awangardzie naukowej rewolucji aksjologicznej, ba, przewodzą jej.
Lecz pal sześć świat. Zgrozą napawa mnie obserwacja, że tu i teraz propagandziści progresu dzierżą rząd… Szukam słowa, bo dusze pasują w tym kontekście niczym kwiatki do perzu. Niech będzie rząd mentalności na niemal wszystkich krajowych uczelniach, z wyjątkiem kilku szkółek niedzielnych. I zaczynają wygrywać walkę o świadomość młodego pokolenia, z przerzutami na średnie.
Chyba zbyt pochopnie użyłem określenia świadomość choćby w stosunku do małolatek wrzeszczących na ulicach: “hej, hej, hej, aborcja jest okej!”? Powątpiewam też w samodzielność osądów utożsamiających Kościół, katolicki naturalnie, ze zdegenerowanym marginesem łajdaków w sutannach. Dostrzegam, jak wielu modernistów uwiera gorset poprawności politycznej, jednak zamiast go rozluźniać grzęzną w egzystencjalnej obłudzie.
Opozycyjny, lewicowy, a w coraz gwałtowniejszych porywach lewacki szpan na eksponowanie symboli nihilizmu, błyskawic, bransoletek z wulgarnymi skrótami, kolorystyki przyodziewku afirmującej roszczeniowe środowiska LGBTitd i rechot ze wszystkiego co tradycyjne i narodowe, zdecydowanie dominuje w obyczajowości, zwłaszcza dużych miast. A przecież jest jeszcze wielu młodych, którzy kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie… Niechże więc wyjdą z cienia!
No, ale ja patrzę na skrzeczącą pospolitość oczyma zatwardziałego kołtuna. I z tej perspektywy cieszą mnie mielizny indoktrynacyjne w dziele formowania nowego człowieka. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby za dokształt zabrali się bystrzejsi ideolodzy mogący wywindować krajowe wszechnice do pierwszej setki rankingu!
 
Sekator
 
Ps.

- No, co by było - pyta prowokacyjnie mój komputer.
- Nie wiem - odpowiadam Eustachemu, - bo boję się nawet o tym myśleć.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

20-06-2022 [22:00] - u2 | Link:

Agresorzy nie wycofają się z większości zagarniętego terytorium.

No nie wycofają się. Spoczną tam na wieki :-)

Obrazek użytkownika SilentiumUniversi

21-06-2022 [05:06] - SilentiumUniversi | Link:

Anus, kolego. Ad multos annos.

Obrazek użytkownika Ijontichy

21-06-2022 [08:56] - Ijontichy | Link:

Wychodzi "dokształt" na UW...

Obrazek użytkownika Ula Ujejska

21-06-2022 [14:25] - Ula Ujejska | Link:

Wykształciuchy nie poprawiać Autora

Annus mundi (po łacinie "rok świata", "rok światowy" lub "od stworzenia świata"; często w Ablativus temporis: anno mundi, w skrócie AM lub A.M. lub A.M.) to termin służący do liczenia lat od określonego czasu biblijnego stworzenia. Łacińskie zwroty z origine mundi mają to samo znaczenie, ab creatione mundi, orbis conditi lub ab orbis conditi initio.
🤣

Obrazek użytkownika zbychbor

21-06-2022 [15:56] - zbychbor | Link:

Autor nawiązał do książki Wiesława Kielara 'Anus mundi' (odbytnica świata).
Książka o życiu w obozie koncentracyjnym.
Mocna książka, polecam.