W Hollywood podczas Oskarów – mordobicie. Jeden Afroamerykanin (późniejszy laureat) wpadł na scenę i walnął innego Afroamerykanina – prowadzącego. Poszło o to, że Afroamerykanin nr 2 miał obrazić żonę Afroamerykanina nr 1…
Szczerze mówiąc bójki barowe w Hollywood, w tym na gali Oscarów obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg – na przykład w Afryce – czyli nic.
Jako człowieka zajmującego się polityką, interesowało mnie tylko to, czy podczas Oscarowej gali przemówi prezydent Ukrainy, który przemawiał już prawie wszędzie, niemal w każdym parlamencie, a ostatnio nawet na Doha Forum (rozumiem intencje, choć odbiór jego pierwszych wystąpień był znacznie bardziej gorący niż obecnie). A jednak nie przemówił, bo organizatorzy uznali, że „Oscary” mają oderwać ludzi od smutnej rzeczywistości i zapewnić podróż do lepszego świata. Nie wtrącam się w werdykty środowiska aktorów na innym kontynencie, ale Hollywood – czyli reprezentacja amerykańskich elit – pokazał, że nie ma jaj. Owszem, mowa Zełenskiego byłaby polityczna, ale w ostatnich latach na gali Oscarów polityka królowała. Czasem w wydaniu kabaretowym, jak przed dwoma laty, gdy Joaquin Phoenix przemówił w obronie… krów, które ludzie wykorzystują do produkcji mleka, a którym zabiera się cielaki(!)… Czyli na krowy, cielaki i mleko – czas i miejsce się znalazło - ale na wypowiedź prezydenta kraju w coraz większej mierze okupowanego przez Rosję, czasu już nie było!
Hollywood, a więc amerykańska elita, niestety, cofa się w rozwoju, bo jeszcze osiem lat temu, laureat nagrody dla najlepszego aktora drugoplanowego Jared Leto zapewniał „marzycieli z Ukrainy i Wenezueli”, iż amerykańscy aktorzy, reżyserzy i etc. są z tymi, którzy protestowali na Euromajdanie, a później nie godzili się z zabraniem przez Rosję Krymu oraz z zabijanymi przez lewicowy reżim studentami w Caracas i w innych wenezuelskich miastach. Przed sześcioma laty laureat Leonardo DiCaprio gaworzył o „globalnym ociepleniu”, które jak widać, jest ważniejsze niż wojna Wschodu z Zachodem za naszą wschodnią granicą. To żałosne, ależ jakże dobrze pokazuje stan umysłu elit, czy pseudoelit w USA…
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (29.03.2022)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3016
Poza tym, Panie Czarnecki, proszę sobie wyobrazić, że Polacy muszą się codziennie zmagać z problemami (drożyzna, inflacja, zdewastowana służba zdrowia), których Pan pewnie nie zna, bo już dawno odpłynęliście. Wam w głowie tylko Ukraina, a jak to powiedział rzecznik MSZ, jesteście po to, aby im służyć. Tylko dlaczego za nasze pieniądze?
No no, "Darkowi65" źle w "tymkraju", oj jak źle :-)
Jestem Polakiem, płacę w Polsce podatki i chcę być najważniejszy dla polskiego rządu. Tylko tyle i aż tyle. W Polsce najważniejsze są polskie symbole, polska flaga i polska mowa. Nie życzę sobie, aby polski urzędnik opłacany min. z moich podatków mówił, że jest dla kogokolwiek, poza Polakami, sługą. Tak samo nie życzę sobie, aby kapitan polskiej reprezentacji grał z opaską obcego państwa na ramieniu. Reprezentuje Polskę w każdym aspekcie. Czym innym jest pomoc dla mieszkańców Ukrainy, a czym innym zastępowanie symboliki mojej ojczyzny symboliką obcego państwa.
A ja chcę aby to polski rząd był dla mnie najważniejszy, a nie ruski. No i nie mam ust pełnych frazesów, że jak płacę podatki to wszystko ode mnie zależy w Polsce :-)
PS. Jak tobie tak źle w "tymkraju" to wyjedź do swojej prawdziwej ojczyzny. Podobni tobie już wiele razy taką chęć deklarowali, ale jakoś nie wyjeżdżają :-)
Twoja sprawa, jak sobie ustawiasz priorytety. Ja mam takie, a nie inne i mam do tego prawo. Naucz się czytać ze zrozumieniem, bo widzę, że kiepskawo u Ciebie z tym. Płacę podatki ze swoich ciężko zapracowanych pieniędzy i mam prawo wymagać, aby były wydawane w sposób dla mnie najkorzystniejszy. Na razie nie mam takiego odczucia. To tak, jakby właściciel firmy pozwalał, aby ktoś bezmyślnie szastał jego pieniędzmi.
"to wyjedź do swojej prawdziwej ojczyzny" - jakie to znamienne słowa dla ludzi takich, jak TY. Polska była i jest moją ojczyzną. Rozumiem, że według Ciebie, prawdziwymi Polakami są tylko Ci, co myślą tak, jak Tobie podobni. Wy, komuniści, tak macie, każdy kto samodzielnie lub inaczej myśli,postrzega pewne sytuacje, to wróg.
To twój jedyny argument, a takich jedynych argumentów nasłuchałem się w życiu. Jesteś niezwykle roszczeniowy, ale nie wiem czy ty w życiu cokolwiek zrobiłeś coś pożytecznego dla Polski. Śmiem wątpić :-)
Nie jesteś wymagający, tylko roszczeniowo-narzekający. Zawsze tobie jest źle, oj jak źle, w "tymkraju" i szukasz kompanów do narzekania na "tenkraj". Chcesz utworzyć taki chór wujów narzekaczy :-)
To sobie piętnuj, najlepiej w twojej prawdziwej ojczyźnie, czyli Rosji :-)
"czy ty w życiu cokolwiek zrobiłeś coś pożytecznego dla Polski" - typowy prymitywny szantaż emocjonalny na poziomie pewnego znanego filantropa, który na wszystkie niewygodne pytania wali po głowie cepem: "a co ty zrobiłeś w życiu pożytecznego dla chorych dzieci?"
Za to my nie wiemy gdzie leży Meksyk i nie byliśmy tam, a oni wiedzą i byli tam :-)
Ich również. Dla Polski sąsiadem jest Ukraina, dla USA Meksyk. I oni to doskonale wiedzą. Wątpię np., aby Polacy wiedzieli jaka rzeka płynia na granicy USA z Meksykiem, a oni to wiedzą :-)
Tam kotek na granicy za 6000 zl bylby chetniej pokazany, niz Ukraina i to ze zabijana jest ludnosc cywilna i dużo dzieci.