mjr. Hieronim Dekutowski „Zapora"
Urodził się jesienią 1918 roku w rodzinie tarnobrzeskiego blacharza jako ostatnie, dziewiąte dziecko. Dorastał wśród kobiecego żywiołu, rozpieszczany przez matkę i sześć starszych sióstr, których był ulubieńcem. Rodzinną legendą i wzorem był dla niego starszy brat Józef, który zmarł jako żołnierz podczas wojny bolszewickiej z lat 1919-1920.
Lubiany przez rówieśników, szybko trafił do harcerstwa. Zdobywał kolejno wszystkie możliwe sprawności. Był tak pochłonięty działalnością społeczną, że maturę zdał dopiero za drugim podejściem, wiosną 1939 roku. Latem pojechał do mieszkającej w Ostrowie Wielkopolskim siostry Rysi, gdzie odpoczywał i przygotowywał się do studiów medycznych, które miał wkrótce rozpocząć.
Ostatnie beztroskie wakacje.
Tamten lipiec wspomina dziś jego siostrzenica Jadwiga, wówczas 11-letnia dziewczynka. Ona również, wraz z kuzynkami, gościła wtedy w Ostrowie. – Ciocia była bardzo zamożna, jej mąż miał kancelarię adwokacką. Mieszkali w willi z ogrodem, zatrudniali służbę. Mieli samochód, a nawet lodówkę, co wtedy było rzadkością. Zaprosili nas na wakacje do siebie.
Jak opowiada Jadwiga, Heńka, bo tak go wówczas nazywano, trzymały się psoty. – Pewnego dnia został w domu sam z ze mną i moją kuzynką Stasią. Przyszła pora obiadu, kucharka najpierw podała zupę koperkową. Nie zjadłyśmy zupy, ale Heniek – owszem. Na drugie były naleśniki z porzeczkami. I on mówi: „nie jedzcie tych naleśników, nadzienie to płucka starego policjanta”. Mówił tak, bo sam chciał je zjeść. No i myśmy zjadły tylko po jednym, a on resztę.
W mundurze.
Jak już Niemcy we wrześniu weszli do Polski, ciocia Rysia powiedziała, że trzeba uciekać. Ona, Heniek i ich brat Stanisław pojechali do granicy rosyjskiej. Stanisław wrócił, a Heniek pojechał do Francji, do ciotki Zofii, która mieszkała tam już od kilku lat – wspomina Jadwiga. Ale po drodze był jeszcze Lwów, w którego obronie Heniek prawdopodobnie uczestniczył jako świeżo upieczony żołnierz, a później brawurowa ucieczka z obozu dla internowanych w Rumunii. Gdzieś na tej trasie pogodny i radosny Heniek przeobraził się w Hieronima.
W listopadzie 1939 roku zgłosił się do Armii Polskiej we Francji. W ciągu kilku miesięcy ukończył szkołę podoficerską i zaczął naukę w szkole podchorążych piechoty, jednak przerwały ją działania wojenne.
"Wywalcz wolność albo zgiń”
Walczył w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych, a po kapitulacji Francji został ewakuowany do Wielkiej Brytanii. Tam, już jako oficer, służył początkowo w plutonie czołgów w III Batalionie I Brygady Strzelców, a następnie w 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Gdy tylko pojawiła się taka możliwość, zgłosił się na przeszkolenie dywersyjne i - po miesiącach morderczych treningów i szkoleń - na początku marca 1943 roku został w Audley End zaprzysiężony jako cichociemny o pseudonimach „Zapora” i „Odra”
Zawołaniem cichociemnych było hasło: „Wywalcz wolność albo zgiń”
Żołnierz Wyklęty.
W styczniu 1945 roku wrócił do konspiracji, teraz skierowanej przeciwko komunistom i Sowietom. Decyzję podjął po tym, jak komendant posterunku MO/UB w Chodlu Abram Tauber, uratowany wcześniej przez niego od śmierci z rąk Niemców, zabił czterech jego byłych żołnierzy. W odwecie Hieronim Dekutowski rozbił posterunek Taubera, a następnie nawiązał kontakt z Komendą Okręgu AK Lublin i objął dowództwo nad grupą dywersyjną. Przeprowadzał akcje odwetowe wobec wojsk NKWD i komunistycznych władz.
Przez dowództwo Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj został awansowany do stopnia kapitana, a przez Zrzeszenie WiN - do stopnia majora.
Po amnestii ogłoszonej przez władze komunistyczne latem 1945 r., rozwiązał swoje zgrupowanie i - wraz z grupą towarzyszy - próbował przedostać się na Zachód. Dotarł do ambasady amerykańskiej w Pradze, ale nie uzyskawszy tam pomocy zawrócił do kraju i stanął na czele reaktywowanego zgrupowania. Do amnestii w 1947 r. prowadził liczne akcje dywersyjne i samoobrony na obszarze województw: lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego.
„To był człowiek, do którego każdy lgnął, bardzo wysokiej klasy.
„Zapora” był bardzo poważany przez podkomendnych. Starannie planował wszystkie swoje działania i przeprowadzał akcje przy minimalnych stratach własnych, co żołnierze potrafili docenić.
– Przede wszystkim był bardzo stanowczy i konsekwentny, potrafił wiele rzeczy przewidzieć. Pamiętam go jako dobrego gospodarza tej grupy - wspominał żołnierz „Zapory”, Wacław Szacoń ps. Czarny. – Był lubiany. To był człowiek, do którego każdy lgnął, bardzo wysokiej klasy. Miał u ludzi wielkie zaufanie – powiedział.
Ostatni rozkaz.
Nadszedł rok 1947. Po ogłoszeniu przez władze amnestii, „Zapora” zaprzestał walki w lutym 1947 roku. W tym okresie, jak relacjonowała znajoma, którą wtedy odwiedził, „był wymizerowany i smutny, jeszcze jakiś bardziej niepozorny; zawiedziony w swoich nadziejach”. Namawiał podkomendnych, by w miarę możliwości się ujawniali. Sam jednak, zagrożony aresztowaniem, podjął kolejną próbę ucieczki z kraju.
12 września wydał ostatni rozkaz, w którym przekazał dowodzenie nad pozostałymi oddziałami kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps. Uskok. W prywatnym liście do „Uskoka” pisał: „Ja dziś wyjeżdżam na angielską stronę – jestem umówiony z chłopakami co do kontaktów. (...) Stary - najważniejsze, nie daj się nikomu wykiwać i bujać (...) Czołem, Hieronim.”
Sam jednak padł ofiarą czyjejś zdrady i – wraz z kilkoma towarzyszami – wpadł w punkcie przerzutowym w Nysie na Opolszczyźnie. Rozpoczęło się wielomiesięczne śledztwo w centralnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Próbował uciec z więzienia.
15 listopada 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał „Zaporę”, przebranego podczas procesu w mundur Wehrmachtu, na siedmiokrotną karę śmierci. Sędzią był Józef Badecki, ten sam, który wcześniej skazał na śmierć rotmistrza Pileckiego.
Na przełomie stycznia i lutego 1949 roku „Zapora”, wraz z kilkoma więźniami oczekującymi z nim na karę śmierci, próbował jeszcze uciec z więzienia. Postanowili wywiercić łyżką dziurę w suficie i przez strych dostać się na dach, a stamtąd na chodnik przy ul. Rakowieckiej. Przygotowania były już na ukończeniu, gdy zdradził ich jeden z więźniów kryminalnych, licząc na złagodzenie wyroku.
Hieronim Dekutowski trafił wtedy do karceru. W ostatnich tygodniach życia, pomimo swoich niespełna 31 lat, wyglądał jak starzec – posiwiały, z połamanymi rękami i nosem, wybitymi zębami i pozrywanymi paznokciami.
Został stracony 7 marca 1949 roku. Przed śmiercią zdążył zawołać: „Przyjdzie zwycięstwo, jeszcze Polska nie zginęła”. Pochowano go w tajemnicy, w nieznanym przez lata miejscu.
„Obcy wiedzieli więcej niż rodzina”
Śmierć Hieronima była dla rodziny ciągnącą się przez dziesięciolecia traumą. Tym bardziej, że bliscy nie znali szczegółów jego działalności, a według oficjalnej propagandy był on „bandytą” i „zdrajcą”. Wierzyli w swego Heńka, ale były też momenty niepewności. Jego siostra Joanna wspominała w chwilach skrajnej rozpaczy: „Jak miał dwa lata, ciężko zachorował i był strach, że nie przeżyje. Ale gdyby wtedy umarł, to by nie było tego nieszczęścia. Albo żeby przynajmniej zginął podczas wojny...”. Obcy wiedzieli więcej niż rodzina. O tym, co było w oddziale, nikt przecież nie opowiadał – mówi dziś Wacław Szacoń „Czarny”. – Raz zapytała mnie siostrzenica Zapory, jaki mam osąd, to zacząłem jej wszystko wyjaśniać: że złe słowa to tylko błoto od naszych wrogów, od kolaborantów – tłumaczy.
W miarę upływu lat rosła legenda „Zapory”, ale jeszcze w lutym 1989 roku „Tygodnik Nadwiślański” donosił: „Oto po 40 z górą latach znaleźli się ludzie, niepomni zbrodni bandy i jej herszta, którzy wystąpili z inicjatywą wmurowania w kościele oo. Dominikanów w Tarnobrzegu tablicy pamiątkowej poświęconej „Zaporze”. Zamiar ten spotkał się z protestem rodzin pomordowanych. Bo czyż można się godzić, by w kościele – miejscu dla wiernych świętym – widniało nazwisko zbrodniarza?”.
Jego szczątki odnaleziono latem 2012 roku 23 maja 1994 r.
Sąd Wojewódzki w Warszawie zrehabilitował mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę” uznając, że wraz ze swoimi podkomendnymi prowadził działalność „na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego”.
Podczas ekshumacji prowadzonych w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie, pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka. O identyfikacji Instytut Pamięci Narodowej poinformował oficjalnie 22 sierpnia 2013 roku.
Żołnierze Wyklęci – mieli zostać wymazani z polskiej historii. Teraz powracają do naszej świadomości. wraz z nimi powraca historia ich życia . Powraca prawda i godność, godność Polski.
Chwała bohaterom !
Źródło :
https://tygodnik.tvp.pl/…
https://wpolityce.pl/his…
https://telewizjarepubli…
https://historykon.pl/no…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3582
Dlaczego nie piszesz o rosyjskiej "inwazji"?
Dziś przecież 16 luty :))))))
Pijesz od rana samogon i masz zwidy jak zwykle !
Gdzie w materiale jest " o rosyjskiej inwazji" mózg wypalony ? Lecz się chłopie póki czas. Żebracze rubelki już są to zaszczekaj !
//Gdzie w materiale jest " o rosyjskiej inwazji" mózg wypalony ?//
No właśnie nie ma.
Taka ważna data "inwazji" a ty goopa palisz matołku :))
Twoje opinie o Polakach znamy przecież od dawna :
"Mnie osobiście nie martwią nasze zaprzedane "elity" władzy bo te można zawsze wymienić, to w końcu góra kilka tysięcy osobników. Najbardziej martwią mnie sami Polacy, którzy po 30 latach "wolnościowego" prania mózgów stali się bezkształtną masą Polactwa. Czy z tak rozwalonym narodem można jeszcze uratować Najjaśniejszą Rzeczpospolitą?"
Rozumiem,że nie piszesz o sobie gdzież tobie do Polaka ? ej tam !
//Pers to,ze jesteś tutaj pośmiewiskiem i żebraczym scierwoneonkiem takim chamskim, to wiemy wszyscy i dalej się już nie kompromituj Jaruś bo wstyd. //
Eeetam... Z ciebie ścierwouszu bardziej się śmieją. I to nie tylko na NB :)))))
Ponoć zbiegł do Izraela w 1956.
Z tobą naprawdę niedobrze ...
" Z tobą naprawdę niedobrze ..."
Pyta idiota siebie stojąc przed lustrem.
Jak to często bywa, paranoik naprawdę wierzy we własną paranoję..
A kim dla ciebie są Żołnierze Wyklęci, jakich masz bohaterów narodowych ? Ile o nich napisałeś materiałów - tak się pytam !
Oczywiście Chwała Żołnierzom Wyklętym ale dziś miał być początek wojny!
Chcielibyśmy zaplanować wakacje ”- powiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zwróciła się dziś do amerykańskich i brytyjskich „mediów dezinformacyjnych” z prośbą o ogłoszenie rosyjskiego programu „inwazji” na 2022 rok.
„Prośba do amerykańskich i brytyjskich mediów dezinformacyjnych Bloomberg, The New York Times, The Sun itp.: o ogłoszenie programu naszych „inwazji” na ten rok. Chcielibyśmy zaplanować wakacje ”- napisała Zacharowa w sieciach społecznościowych.
W piątek Bloomberg ogłosił datę rosyjskiej "inwazji" na Ukrainę, wyznaczając ją na wtorek 15 lutego, powołując się na "urzędników zaznajomionych z tą sprawą". Na początku tego miesiąca serwis bezpośrednio poinformował o rzekomej inwazji, omyłkowo umieszczając nagłówek „Rosja najeżdża Ukrainę”, który został usunięty ze strony ponad pół godziny później.
Potem przesunięto datę "inwazji na 16.02 czyli dziś na 3 w nocy.
I doopa... I co ja zrobię z popkornem, który przygotowałem, żeby obserwować jak wyparowuje batalion Azov?
No powiedz ścierwouszu, co mam zrobić?
Anglosasi ze wszystkimi swoimi mega mediami są teraz ofiarami własnej rusofobicznej histerii wojennej i manii. Jak to często bywa, paranoik naprawdę wierzy we własną paranoję.
Blinken przekazuje alarmujące informacje! Kolejni rosyjscy żołnierze przybywają pod ukraińską granicę
Rosja nie zaprzestaje koncentracji sił przy granicy Ukrainy. - Nadal widzimy kluczowe rosyjskie jednostki przesuwające się w stronę granicy z Ukrainą - poinformował sekretarz stanu USA Antony Blinken. Jak dodał, na razie nie ma żadnych dowodów na deeskalację ze strony Rosji.
Dozbrojona przez świat ukraińska armia weźmie do niewoli putinowska Rosję ?,to tylko jeden ze scenariuszy możliwy do realizacji ,co zatem sprawiło ze Rosja nie zaatakowała 16 lutego wolnej Ukrainy ?,strach przed kompromitacja armii czerwonej w starciu z ukraińska armia ,nie potrzeba NATO żeby putina zgasić wystarczy na nich ukraińska armia ,smutne to ze pozorant putin jeszcze na koniec naciągnął Rosję na dodatkowe koszta jakiego teatru wojennego ,ściągnęli pod granice jakiś sowiecki złom i matryce w niefortunnym okresie zimowym który często zawodził ,ciągali się na linach żeby to dobrze wyglądało z satelitów szpiegowskich ze ta Rosja to taki niby mocarz militarny a skończyło się jak zwykle kompromitacja i upokorzeniem rosyjskiej armii jak kiedyś podczas zimnej wojny padł na ryj ZSRR ,ten obecny teatr wojenny miał podbić światowe ceny gazu i ropy bez których Rosja się sama rozpadnie nie potrzeba wojny,widać ze NS2 nigdy nie zostanie uruchomiony ze Europę w gaz zaopatrzy Katar i USA a ruski gaz straci odbiorców ,świat obejdzie się bez ruskiego gazu i ropy conoznacza upadek reżimu kryminalistów z Kremla
Dalej wstawiasz takie bzdury gdyż nic sam nie potrafisz :
"Rosyjska armia pokonałaby każdą siłę, jaką NATO może zebrać w konwencjonalnej walce."
Wywieśmy polskie flagi, bądźmy solidarni z narodami napadniętymi przez Rosję
Do wszystkich, którym nie jest obojętny los Polski oraz naszych najbliższych sąsiadów zwracamy się z apelem, aby 16 lutego, który został ustanowiony Dniem Zjednoczenia Ukraińców, Polacy wywieszali biało-czerwone flagi w ramach solidarności z narodami napadniętymi przez Rosjan.
No powiedz ścierwouszu, co mam zrobić?"
Jak to nie wiesz ? rób to co lubisz walnij sobie bimberek to wyparuje tobie bezmózgowie...wreszcie
!Na Ukrainie przebywa dziś polska misja parlamentarna, której przewodniczy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. - Wybraliśmy ten dzień, żeby dzisiaj przyjechać, bo wywiady sojuszniczych państw informowały nas, że dziś w nocy nastąpi rosyjska agresja. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy razem z Wami - te słowa Terleckiego wywołały gromkie brawa wśród ukraińskich parlamentarzystów
//Lord Hau-hau w czarnej dziurze. Aż mi go żal.//
Sake szanowna...
Jednak ten bucik ci nie rośnie i obawiam się, że już nie urośnie... :)))))
A co tam w maglu słychać?
Jest nowa data "inwazji" tudzież "agresji"?
" Z tobą naprawdę niedobrze ..."
Pyta idiota siebie stojąc przed lustrem.
Jak to często bywa, paranoik naprawdę wierzy we własną paranoję..
Dyskusja z prymitywnym żebraczym rusofilem do tego chamem, kłamcą ze ścierwoneonka mija się z celem.
Pozdrawiam