Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Polacy - bogaci czy biedni
Wysłane przez owsinski w 24-10-2021 [09:01]
Andrzej Owsiński
Polacy – bogaci czy biedni
Kupujemy następne sto ton złota, które jest symbolem bogactwa. Wprawdzie najbogatsi to mają go po parę tysięcy ton, ale jak dla nas, to nawet dwieście wystarczy żeby należeć do klubu posiadaczy. Z tym posiadaniem złota jako wyrazu powszechnego dobrobytu w kraju nie zawsze jest najlepiej, jak chociażby w przypadku Chin, czy Rosji. Ponadto prestiż posiadania złota już dawno minął, wprawdzie jeszcze Stany Zjednoczone i Niemcy lokują swoje rezerwy w złocie (odpowiednio 75 i 71%). Ale również bogate Japonia i Arabia Saudyjska już tylko 3%.
Wartość walut też nie zależy od rezerw złota, jako że cały świat od czasu decyzji Nixona w 1971 roku zrezygnował z oparcia pieniądza na kruszcu. Złoto stało się wobec tego jednym z przedmiotów tezauryzacji, nawet nie licząc na wzrost jego ceny, są bowiem dobra wykazujące większe przyrosty wartości, jak choćby dzieła sztuki czy niektóre rzadkie minerały.
Banki, tworząc niezbędne rezerwy, szukają lokat z najlepszymi perspektywami na przyrost wartości, do tego potrzebna jest zarówno wiedza jak i zdolność przewidywania. Najpewniejszą lokatą jest kredyt, udzielony na możliwie najwyższy procent i odpowiednio zabezpieczony. Jak to jednak w interesach bywa, nie ma gwarancji na żadną lokatę, ryzyko istnieje zawsze.
Dla skontrastowania z bankowymi dążeniami dołączenia do grona najbogatszych, można zestawić je z raportem GUS o stanie zagrożenia ubóstwem w Polsce. Wyniki są porażające. Blisko 40% polskich rodzin znajduje się w strefie zagrożenia ubóstwem na granicy, lub poniżej minimum socjalnego. Nie wiem jak oblicza się polskie minimum socjalne, ale, sądząc po wymienionym odsetku, jest ono dość wysokie, zapewne jednak odbiega od tego, co się uznaje na zachodzie.
Przypominam sobie, że jak w 1956 roku PRL doznała chwilowego obłąkania i wydano mi paszport, z czego skorzystałem przy wyjeździe do Anglii, tam natrafiłem na mocno eksponowane w prasie ogłoszenie nowego minimum socjalnego (coś takiego nie istniało w bolszewickim obozie), do którego włączono koszty utrzymania samochodu. Zapewne nie Rolls Royc’a, ale raczej Forda Anglię, zawsze jednak czegoś absolutnie niedostępnego dla przeciętnego obywatela PRL.
Nie chcę polemizować z ustaleniami GUS, wystarczy powołać się na przeciętny dochód osobisty w Polsce kształtujący się poniżej 2 tys. zł miesięcznie. Przy takim dochodzie musi istnieć spory odsetek ludności z dochodami poniżej tysiąca zł, a to już jest z pewnością granica ubóstwa, a nawet niekwestionowana bieda.
Poziom dochodów osobistych Polaków odbiega znacznie od średniego unijnego, mimo, że osiągnęliśmy już 70% dochodu liczonego w PKB. Wynika to chyba ze zbyt niskiego udziału kosztów osobowych w wytwarzaniu narodowego produktu. Można to traktować jako wyzysk, lub atut konkurencyjny polskiej gospodarki, stanowiący siłę przyciągającą inwestorów.
Sądząc jednak po poziomie zaangażowania inwestycyjnego, można stwierdzić, że w krajach o wysokim koszcie pracy jest on znacznie wyższy od tego, co dzieje się w Polsce. Ciągle ustępujemy w atrakcyjności inwestycyjnej przodującym krajom lokując się w UE na szóstym miejscu
Osiągamy już blisko 3/4 średniego unijnego PKB per capita, a mimo to w 2020 roku koszt pracy w Polsce wg GUS wynosił średnio 11 euro/godz. podczas gdy średnia unijna to 28.5 euro. W jaki sposób zmniejszyć te różnice?
Można sięgać do środków administracyjnych, z podwyższaniem minimum płacowego na czele. Nie jest to jednak najlepsza metoda, gdyż może naruszać równowagę ekonomiczną, a także prowokować nadużycia. Znacznie lepiej jest stymulować tworzenie pożytecznych miejsc pracy i zmusić do uruchomienia konkurencji płacowej. Zwiększając w ten sposób dochód narodowy nie wywołuje się inflacji.
Rząd zastosował metodę dotacji, zapewne w niektórych przypadkach koniecznej, ale już mamy objawy niespodziewanie wysokiej inflacji, przekraczającej 6%, co może być wynikiem rozdawnictwa, ale może też hojnych podwyżek płac niektórym grupom zatrudnionych ze szczególnym uwzględnieniem administracji publicznej.
Zawsze, w myśl odwiecznej zasady, lepiej rozdawać wędki niż ryby, przyznam szczerze, że zamiast zakupu złota wolałbym zwiększenie potencjału produkcyjnego, szczególnie w tych dziedzinach, w których odczuwa się brak polskich produktów, a istnieją warunki dla uruchomienia konkurencyjnego działania, a także obniżenia cen.
Specjalnej uwagi wymaga rolnictwo, charakteryzujące się niską wydajnością. Z ogromnej ilości gospodarstw rolnych należałoby wyselekcjonować kwalifikujące się do modernizacji i podjęcia się wyższej klasy upraw, a także hodowli. Wydajność pracy polskiego rolnictwa jest przerażająco niska, mimo trzykrotnie wyższego zatrudnienia nie osiągamy nawet połowy wartości produkcji rolnictwa niemieckiego przy zbliżonej powierzchni gruntów rolnych. Nawet Holandia – kraj dziesięciokrotnie mniejszy od Polski wykazuje się większą wartością produktu rolnego. Nie musimy żyłować takiej eksploatacji ziemi, jak kraje Beneluxu, ale zbliżenie do poziomu niemieckiego leży w naszym zasięgu. Upośledzenie polskiego rolnictwa to nie tylko dyskryminacja w unijnych dotacjach, ale przede wszystkim niekorzystne relacje cen skupu i kosztów środków produkcji rolnej.
Nie wiem czy w wyjściu ze stanu ubóstwa pomoże nam budowa centralnego portu komunikacyjnego, a tym bardziej zakup złota, ale opierając się na mojej wiedzy, potwierdzonej doktoratem i habilitacją, a także ponad półwiekowym doświadczeniem w gospodarce z konkretnymi osiągnięciami -– wyrażam przekonanie że najpewniejszą drogą jest zwiększenie naszego udziału w produkcji i wymianie dóbr.
Komentarze
23-10-2021 [17:51] - Ryan | Link: Biedni byliśmy do wczoraj
Biedni byliśmy do wczoraj.Teraz gdy krul Europy załatwił nam 750 mld to będziemy szaleć jak nigdy
23-10-2021 [21:41] - Tomaszek | Link: Ty Ryanku uważaj ze swoim
Ty Ryanku uważaj ze swoim optymizmem . Bo jak krul załatwił to nie koniecznie do wypłaty . Równie dobrze może to być do zapłaty . Pamiętaj że Szwaby szwabią ludzi .
23-10-2021 [19:45] - NASZ_HENRY | Link: Zgodnie z danymi NBP na
Zgodnie z danymi NBP na koniec września 2021 r. oficjalne aktywa rezerwowe Polski zarządzane przez NBP, wynosiły 143,9 mld EUR, a w przeliczeniu na dolary amerykańskie 167,0 mld USD. Wartość złota monetarnego NBP wyniosła natomiast 11,1 mld EUR (w przeliczeniu na dolary 12,9 mld USD) i stanowiło ono 7,7% wszystkich aktywów rezerwowych. Czyli złoto to małe piwo!
A mały handelek (przez CPK) lepszy niż fabryka butelek ☺☻
23-10-2021 [21:30] - Maverick | Link: Tylko dlaczego nie kupowali
Tylko dlaczego nie kupowali jak złoto było po 260 dolcy za uncję? Brak wizji, brak rozumienia inflatycycjnych tendencji narzucanych poprzez rozrośnięte rządy tzw. pseudo-demorkacji?
Gdy każdy wie że w kapitalizmie wszytsko się opłaca, oni wciskali wam bajer że nic się nie opłaca i niszczyli fabryki i sprzedawali za 10% wartości, a na zachodzie się śmiali jak to głupków sobie znaleźli.
Zalewali kopalnie wodą a teraz węgiel po 300 dolcy za tonę a pójdzie jeszcze wyżej chyba do 500 dolcy za tonę.
Nie chcieli się zgodzić na rurę z gazem poprzez Polskę aby zarabiać na tranzycie, to teraz będą płacić od 4 do 8 razy drożej, i na dodatek będą to płacić Niemcom bo oni zapewnili sobie ceny po 230 dolcy za 10000 metrów sześciennych. A ich Pan któremu się wasalili nawet nie myśli gazu dostarczyć do Polski bo znaleźli intratniejsze rynki i już zawarli długoletnie dostawy. Z resztą upośledzony umysłowo Biden ogranicza produkcję i ceny szaleją, chce uczynić swiat zielonym, ale gdy lewak chce coś zrobić to rezultaty zawsze odwrotne od zamierzonych.
24-10-2021 [09:03] - NASZ_HENRY | Link: To pytanie do Gronkiewicz
To pytanie do Gronkiewicz Waltz i Balcerowicza bo to za ich prezesury złoto było tanie a nie do Glapińskiego ☺☻
24-10-2021 [13:19] - filand | Link: DLACZEGO NIE KUPOWALI PO 280
DLACZEGO NIE KUPOWALI PO 280 USD za Uncję.?
Proste i logiczne dla każdego inwestora. Cos co kosztuje 10 usd na dany moment nieatrakcyjne. Te same aktywo po 50 -70 USD jest atrakcyjne.
Nie inwestujesz to zachowuj sie jak kibic z boku co nie robi tloku.
24-10-2021 [18:42] - u2 | Link: Wydajność pracy polskiego
Wydajność pracy polskiego rolnictwa jest przerażająco niska, mimo trzykrotnie wyższego zatrudnienia nie osiągamy nawet połowy wartości produkcji rolnictwa niemieckiego przy zbliżonej powierzchni gruntów rolnych.
To jest spojrzenie kapitalisty dążącego do maksymalizacji zysków kosztem polskich rolników.
Niemcy wykorzystują parobków. Polacy gospodarują na swoim. Są również wielkie gospodarstwa np. tuczników, które jednak robią dla zagranicznych koncernów.
Lider Agrounii, Michał Kołodziejczak, gospodarzy na 20 hektarach, ale w pojedynkę nie obroni polskich rolników przed pazernym zachodnim kapitałem.
W PSL rządzi mieszczuch z Krakowa, Kosiniak Kamysz, który nie ma pojęcia o rolnictwie. Stąd słabiutkie notowania PSL. Rolnicy pamiętają również kto podwyższył wiek emerytalny.
Korzysta z tego PiS, ale który również jest partią miejską, ale nie wielkomiejską, i czasami strzela do rolników ustawami typu 5 dla zwierząt, najwyraźniej nie czując bluesa wiejskiego.
Bez obrony polskich rolników znowu wygrają liberałowie-aferałowie i będzie nie tylko po polskim rolnictwie, ale będzie wdrażany polnische wirtschaft przez firerka z Dancygu.