Historyczne zaszłości sprawiają, że w zasadzie nie istnieje piłkarska reprezentacja Wielkiej Brytanii. I we wszelkich imprezach pod egidą UEFA i FIFA osobno grają Anglicy, Szkoci, Walijczycy i północni Irlandczycy. Kto wie, może wkrótce ów precedens będzie jednym z argumentów dla szkockich secesjonistów planujących rozbrat z Koroną? Szkoda, że dążący do samostanowienia Katalończycy nie mają własnej federacji, bo z osłabionymi ich absencją Hiszpanami naszym grałoby się zapewne łatwiej, nadal naturalnie bez gwarancji sukcesu.
Na marginesie, zespolenie, podobnie jak w życiu, brytyjskiej siły rażenia niekoniecznie musiałoby zaowocować synergią, gdyż trzymając się tego przykładu, para heteroseksualna daje większe gwarancje wartości dodanej niż, powiedzmy, dwie lesbijki. Chociaż w progresywnym świecie, kto wie? Właśnie para mam pragnie zalegalizować swoje duńskie małżeństwo w Polsce. Jedni zauważą, że dziecko z dwiema mamami, to jak cielę z dwiema głowami. Ale drudzy mogą skontrować mądrością ludową, że pokorne cielę dwie matki ssie.
Wracając na boisko przypomnę, że na igrzyskach olimpijskich, którymi włada MKOL. Na spółkę z telewizją, wyspiarze występują od zawsze pod flagą imperium bez większych sukcesów. A Robert Lewandowski praktycznie samotrzeć, bo z pomocą dwóch, góra trzech kolegów, był bliski wykołowania Szwedów. Z drugiej wszak strony dominujący lider być może krępował kreatywność zespołu. No, ale ja się nie znam na harataniu w gałę.
Mimo starań nie mogłem uniknąć w tym okolicznościowym tekście kilku aluzji politycznych. Pierwszą rozwinę parafrazując szlagier Wiesława Michnikowskiego. “Bo jeśli kopać PiS, to nie indywidualnie, bo jeśli zniszczyć, to tylko kupą… I wespół, w zespół, PO, PSL, lewica, “Gazeta Wybroczna” i TVN, by żądz moc móc wzmóc!”.
Na upartego dowiodłem właśnie, że takie zblatowanie niekoniecznie sprawdza się w sporcie i w prokreacji. Ba, często zawodzi we wszelkich aspektach życia. Przykładem niemocy na wskroś politycznej jest choćby Organizacja Narodów, a jakże, Zjednoczonych.
Dla równowagi analitycznej sytuacja odwrotna także obarczona jest ryzykiem. Zapatrzenie w jednego lidera, zwłaszcza na co dzień brylującego poza krajem, może doprowadzić do uwiądu energii miejscowych harcowników, tym bardziej, że jak na razie są oni mocni głównie w gębie i w szytych na obstalunek sondażach. W dodatku co gorsza jakiekolwiek wybory nie uszlachetnią moim zdaniem sceny politycznej.
A tak w ogóle, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że są one jedynie stratą czasu i pieniędzy. Bo parlament wyłoniony przez losowanie albo z łapanki różniłby się niewiele, być może nawet korzystnie, od obecnej tak zwanej klasy politycznej, pośród której tęgich głów, nieprzeciętnych indywidualności, że o Scewolach i Reytanach nie wspomnę, jest jak na lekarstwo. Za to roi się od Papkinków, Judaszków, Brutusków i Gowinków, roztropkowatej massy tabulette mieniącej się wybrańcami i wybrańczyniami narodu, sorry, społeczeństwa. Raz jeszcze skoryguję, populacji.
Kończę i spieszę przewertować księgi wieczyste by sprawdzić, czy aby moja izdebka nie należy do spadkobierców jakiegoś zacnego obywatela. Na wszelki wypadek już spakowałem manatki.
Sekator
Ps.
- Czy cymbały, które znaleźliśmy w piwnicy nie stanowią jakiegoś tropu? – pyta mój komputer.
- Było cymbalistów wielu - ucinam rozważania Eustachego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1270
//stojąc wyprostowany jak struna przed jakąś podrzędną urzedniczyną z ambasady(może to nawet sprzataczka) tłumaczy się jak sztubak.//
Polski minister SZ? Wyprostowany jak struna?
Nie wierzę! Ktoś to widział?