Hekatomba żołnierzy "Waltera" (1)

W sierpniu 1944 roku komuniści rozpoczęli formowanie 2 Armii WP.
 
   Dowódcą nowego związku operacyjnego mianowano sowieckiego gen. Karola Świerczewskiego. Pomimo polskiego pochodzenia walczył w szeregach Armii Czerwonej jako komisarz polityczny (od 1918 roku członek WKP(b)) w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919−1921. Po wojnie krwawo tłumił powstanie chłopskie w guberni tambolskiej. Później był komendantem Szkoły Wojskowo-Politycznej i członkiem sekcji polskiej Międzynarodówki Komunistycznej. W latach 1936−1938, pod pseudonimem „generał Walter”, brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii w szeregach Brygad Międzynarodowych. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, w listopadzie 1941 roku dowodził sowiecką 248 Dywizją Strzelców, która w wyniku jego rażących błędów została całkowicie rozbita w kotle pod Wiaźmą. Z jednostki ocalało jedynie kilku żołnierzy oraz dowódca, który jako pierwszy uciekł z pola bitwy. Zamiast rozstrzelać go za tchórzostwo i totalną nieudolność, Stalin – na wniosek Żukowa - jedynie odsunął Świerczewskiego od dowodzenia i skierował na tyły, gdzie został dowódcą 43 Zapasowej Brygady Strzeleckiej w Syberyjskim Okręgu Wojskowym. Następnie od lutego 1942 do czerwca 1943 był komendantem Kijowskiej Szkoły Oficerskiej. 
 
    W sierpniu 1943 roku Stalin mianował go zastępcą dowódcy 1 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Związku Sowieckim. W styczniu 1944 roku został członkiem Centralnego Biura Komunistów Polskich przy Komitecie Centralnym WKP(b).
 
    W marcu 1944 roku awansował do stopnia generała dywizji WP i został mianowany zastępcą dowódcy 1 Armii Polskiej w ZSRS do spraw liniowych. Jego alkoholizm oraz lekceważenie życia i zdrowia podległych mu żołnierzy wywoływało liczne konflikty z gen. Zygmuntem Berlingiem, dowódcą 1 Armii WP. Częściowo z tego powodu został skierowany do organizacji 2 Armii WP. Z jego inicjatywy działające przy 2 Armii sądy wojskowe masowo skazywały na karę śmierci b. żołnierzy Armii Krajowej z Lubelszczyzny.
 
    W 2 Armii WP większość stanowisk dowódczych zajmowali oficerowie sowieccy. Niechętnie przyjmowano w szeregi oficerów II RP lub Armii Krajowej. Formowanie 2 Armii przebiegało w bardzo trudnych warunkach. Żołnierzom często brakowało umundurowania i obuwia, ludzie kwaterowali w prymitywnych namiotach lub ziemiankach, co w okresie jesienno-zimowym skutkowało licznymi chorobami. W jednostce dochodziło do licznych dezercji poborowych, którzy nie chcieli służyć w komunistycznym wojsku, dowodzonym przez sowieckich oficerów, ubranych w polskie mundury. Żołnierze uciekali z armii nie tylko pojedynczo, ale całymi grupami, a nawet oddziałami. Do najgłośniejszego przypadku dezercji doszło 13 października 1944 roku na Lubelszczyźnie, kiedy uciekło 636 żołnierzy 31. pułku piechoty (z 7. DP 2. Armii WP).
 
    Braki w zaopatrzeniu dla wojska i niechętny stosunek ludności cywilnej do mobilizacji − spowodowały, że formowanie 2. Armii WP wyraźnie przeciągało się. W styczniu 1945 roku w armii znajdowało się zaledwie 60 tysięcy żołnierzy, zgrupowanych w  pięciu dywizjach piechoty (5, 7, 8, 9 i 10 DP), jednej dywizji artylerii przeciwlotniczej oraz dwóch brygadach artylerii przeciwpancernej i jednej brygadzie saperów. W lutym 1945 roku do składu armii włączono sowiecką 16. Brygadę Pancerną, która wzmocniła istniejący 1 Korpus Pancerny dowodzony przez gen. Józefa Kimbara. Ostatecznie w kwietniu 1945 roku − przed przystąpieniem do działań bojowych − 2. Armia WP liczyła prawie 90 tys. żołnierzy.  Amia było dobrze wyposażona w sprzęt, dysponując łącznie 521 czołgami, działami samobieżnymi i transporterami opancerzonymi, 1736 działami i moździerzami, 2219 samochodami oraz ponad 8 tys. końmi. Jej słabościami były: niedostateczne wyszkolenie żołnierzy, brak doświadczenia bojowego oraz przede wszystkim fatalny dowódca.
 
    W marcu 1945 roku w okolicach Gorzowa skoncentrowano wszystkie oddziały 2 Armii i skierowano je na Dolny Śląsk. Początkowo planowano, że 2. Armia WP weźmie udział w szturmie na twierdzę Wrocław, ale ostatecznie ze względów propagandowych skierowano ją do działań nad Nysą Łużycką. Chodziło o to, żeby polscy żołnierze zdobyli tzw. piastowskie granice Polski.
 
    Operacja łużycka była częścią wielkiej ofensywy na kierunku berlińskim, realizowanej przez 1. Front Ukraiński marsz. Iwana Koniewa. Zadaniem tych jednostek było zabezpieczenie od południa sił głównych (1. Frontu Białoruskiego marsz. Żukowa), uczestniczących w operacji berlińskiej. Wojska marsz. Koniewa szły na Drezno, Lipsk i Magdeburg, aby potem od południa uderzyć na stolicę Trzeciej Rzeszy.
 
    Zadaniem 2 Armii WP było sforsowanie Nysy i natarcie w kierunku Drezna. Zasadniczym celem była osłona, razem z sowiecką 52. Armią, lewego skrzydła 1. Frontu Ukraińskiego, przed niemieckimi kontratakami z południa.
 
    Przed frontem natarcia 2 Armii WP broniły się wojska 1. Dywizji Grenadierów Pancernych „Brandenburg” , LVII Korpusu Pancernego ( pancerny był tylko z nazwy, gdyż składał się z dwóch dywizji piechoty) oraz kilka mniejszych jednostek. Siły te liczyły około 50 tys. żołnierzy, a także 300 czołgów i dział pancernych oraz 600 dział i moździerzy. W odwodzie Grupy Armii Środek, dowodzonej przez feldmarszałka Ferdinanda Schörnera znajdowało się kilka dywizji, w tym pancernych Była to 21 dywizja pancerna w rejonie Cottbus, Oddział pancerny "Boehmen" w rejonie Spremberga oraz 1 dywizja spadochronowo - pancerna "Hermann Goering", 20 Dywizja Pancerna na południowy wschód od Drezna, Dywizja Ochrony Hitlera w rejonie Spremberg i 10 Dywizja Pancerna SS - na południowy wschód od Drezna. W końcowej fazie walk w działaniach wzięła udział także 2 Dywizja Pancerna SS. Wszystkie te jednostki były już „mocno zużyte” podczas wcześniejszych walk, a jedynie tylko część będących na ich wyposażeniu czołgów i dział samobieżnych nadawała się do walki.
 
   Dowództwo 2 Armii nie posiadało niemal żadnych informacji o liczbie jednostek niemieckich przebywających w rejonie działań armii. Nie mając pojęcia o rzeczywistych siłach nieprzyjaciela Świerczewski podjął szereg błędnych decyzji, co zakończyło się dla polskich jednostek tragedią.
 
 
CDN.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika J z L

28-06-2021 [09:23] - J z L | Link:

Polscy żołnierze bestialsko mordowali niemowlęta i starców. Nierozliczona zbrodnia w Zawadce Morochowskiej

„W ciągu 10-20 minut wyrżnęli, dosłownie wyrżnęli 68 kobiet, dzieci i starców. Czegoś podobnego nie widziałem nigdy w życiu” – pisano w relacji z podkarpackiej wsi Zawadka Morochowska. Zbrodni dokonali polscy żołnierze. Nigdy ich nie osądzono.
„Okrucieństwo gorsze niż w czasach Nerona i Hunów” – podkreślał jeden ze świadków losu Zawadki. Wieś położona nieopodal Komańczy została spalona przez Niemców w trakcie II wojny światowej. Ale jej ostateczna destrukcja nastąpiła już po zakończeniu konfliktu. Dzieła zniszczenia dokonali Polacy.
25 stycznia 1946 roku do niewielkiej osady wkroczył oddział polskiego wojska – 2. Batalion 34 Budziszyńskiego Pułku Piechoty. Żołnierze momentalnie podpalili zabudowania i zaczęli mordować mieszkańców. W raportach uzasadniano później, że wieś stanowiła bazę UPA – Ukraińskiej Powstańczej Armii. W rzeczywistości jednak żaden mieszkaniec Zawadki nie był członkiem nacjonalistycznej organizacji. We wsi byli wyłącznie bezbronni cywile.
„Dlaczego żołnierze batalionu i jego dowódca podpułkownik Stanisław Pluto zamordowali ukraińskich gospodarzy?” – pyta Krzysztof Potaczała w książce Zostały tylko kamienie. Akcja „Wisła”: wygnanie i powroty – „Podobno dlatego, że udzielali wsparcia banderowcom. Ale nawet gdyby, to jak można uznać za współpracowników UPA niemowlęta i kilkuletnie dzieci i tak samo jak dorosłych zakłuć bagnetami?”.
Połamali nogi, rozcięli brzuch
Polscy żołnierze nie mieli żadnej litości. Syn jednej z wymordowanych rodzin, Mikołaj Biłas, wspominał po latach:
40-letniego ojca zastrzelili [żołnierze polscy] podczas rąbania drewna. Matkę, 32-letnią, wygnali w mroźny ranek styczniowy ze mną na rękach i siostrą 7-letnią przed dom, gdzie dokonali straszliwego mordu!
Siostrze połamali nogi i rozcięli brzuch. Matce wycięli język, połamali prawą rękę i rozcięli brzuch czterema pchnięciami bagnetu. Pocięli nogi. Ja, cudem ocalały, żyłem pod zwłokami matki.

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2019/07/07/polscy-zolnierze-bestialsko-mordowali-niemowleta-i-starcow-nierozliczona-zbrodnia-w-zawadce-morochowskiej/

Obrazek użytkownika J z L

28-06-2021 [09:28] - J z L | Link:

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

28-06-2021 [11:51] - AŁTORYDET | Link:

Trudno o lepszy przykład wyłaniania rosyjskich, a potem sowieckich kolaborantów. Obsadzenie istotnych funkcji pospolitymi kanaliami, gwarantuje, że nie zblatują się ze zniewolonym społeczeństwem. Jedynym dla nich oparciem, jest patron. Nie dziwota, że opisując komunistycznych aparatczyków, mówiono "k....a i złodziej". Co zresztą było zgodne z prawdą. Bo Stalin wybrał dla Polaków władze z Wasilewską (wiadomo), Łyżwińskim-Żymierski, (złodziej i malwersant), Rzymowskim (plagiator) czy inkryminowany "Walter" - na czele. Zresztą ten kurs moskwicini kontynuują, bo po co zmieniać coś, co działa?

Obrazek użytkownika paparazzi

28-06-2021 [16:45] - paparazzi | Link:

Nie polscy żołnierze a żołnierze ludowego wojska polskiego. Tak trza pisać a nie naziści ;-). Reszta zgoda qwa i złodziej.