Walka o kasę w wykonaniu prawdziwych sponsorów "gowiniąt"?

Szanowni.

Właśnie sobie przeczytałem na "Onecie" artykuł o tym, że - jak twierdzi jego autor - "donos" do Ministerstwa Zdrowia w sprawie (podobno jednak udokumentowanych) informacji o eksperymentach na embrionach prowadzonych przez członka Porozumienia, prof. Maksymowicza, przesłał mailem do v-ce ministra zdrowia, p. Macieja Miłkowskiego z prywatnego konta mailowego prof. Paweł Skrzydlewski, doradca ministra Czarnka.

Cała akcja, podobnie jak atak na p. Ziobrę w postaci "afery Piebiaka" , jest znakomitym przykładem jak działa stara, sprawdzona sitwa, której celem jest obrona szeroko pojętych "swoich". Trzeba uważnie przeczytać wspomniany artykuł, żeby dostrzec jak prof. Skrzydlewskiemu jest "dorabiana gęba".
Chodzi choćby o taki fragment:
"...Dzwonimy do prof. Pawła Skrzydlewskiego. Pytamy, czy wysyłał donos do resortu zdrowia. - Nie, to nieprawda - zaprzecza. Kiedy jednak informujemy, że znamy szczegóły wiadomości wysłanej do wiceministra Miłkowskiego, odpowiada: - Coś na ten temat wiem, ale nie jestem uprawniony, by na ten temat się wypowiadać. Jestem zwykłym filozofem..."

Zwróćmy uwagę, że:
1. prof. Skrzydlewski zaprzeczył, jakoby wysłał donos do resortu zdrowia;
2. Onet informuje profesora, że: "...znamy szczegóły wiadomości wysłanej do wiceministra Miłkowskiego..." (choć po zaprzeczeniu profesora nie wiadomo przez kogo tenże mail był wysłany);
3. Profesor mówi, że: "...Coś na ten temat wiem, ale nie jestem uprawniony, by na ten temat się wypowiadać..." (wygląda na to, że "coś" wie o sprawie jako takiej, a nie o rzekomo swoim mailu).

W efekcie wrażenie jest takie, że "czy on ukradł, czy jemu ukradli, w kradzież był zmieszany", co dowodzi tylko, że wśród animatorów rzeczywistości wynajętych przez "Stronnictwo Pruskie", można znaleźć takich tam, różnych, nie wiadomo tylko czy dalej na etacie służbowym czy już prywatnym...  

Ponieważ mało kto ma czas, ochotę i nerwy, żeby sobie zerkać za zasłonę rzeczywistości, no to niestety ktoś musi wziąć tę przykrość na swoje barki i niniejszym spróbuję to uczynić, dzieląc się swoimi, oczywiście głęboko nieuzasadnionymi podejrzeniami. 

Najpierw więc zróbmy sobie analizę "od ogona".

Nie wiem czy pamiętacie Państwo, jak to w grudniu Prezydent zawetował ustawę o zmianie ustawy o działach administracji rządowej (oraz niektórych innych ustaw), niby ze względu na lasy i uzyskanie przez podsekretarzy stanu statusu członków służby cywilnej etc., a właściwie dlatego, że dano mu mniej czasu na podpis niż ustawa przewiduje (zasadnicza, zresztą). Pamiętacie?

Mało kto jednak zwrócił uwagę na to, że ta ustawa przewidywała również, że NCBiR oraz "sieć Łukasiewicz" ni z tego ni z owego są przenoszone z gestii Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego do Ministerstwa Rozwoju, co można wytłumaczyć jedynie zasadą, że "mój cyrk, moje małpy" i skoro premier Gowin przestaje być ministrem d/s nauki a zostaje ministrem d/s rozwoju i wszystkiego najlepszego życzy kominiarz, to oczywiście bijące źródło ożywczych funduszy (czyli wzmiankowany NCBiR oraz "sieć Łukasiewicz") mają grzecznie podążyć za panem i władcą, co w perspektywie Krajowego Planu Odbudowy, "Polskiego Nowego Ładu" i setek miliardów na badania i rozwój, jest zupełnie zrozumiałe.

Co prawda niezupełnie zrozumiałe jest, czemuż to dotychczas, pomimo setek milionów wsadzonych w rozmaite projekty, grafen szlag nam trafił, nowych technologii jak na lekarstwo, nawet samochód elektryczny robi nam firma niemiecka, zupełnie słusznie i w zgodzie z dobrze rozumianym własnym interesem stręcząca nam rozmaite rozwiązania, mające tę zaletę, że "Niemcy już to stosują", ale tę wadę, że kupimy je za granicą, podobnie jak łopaty do wiatraków "Orlenu", etc. To znaczy, jest zrozumiałe, jak się wie jak ten skorumpowany moloch obsadzony przez niekompetentnych biurokratów wspieranych przez cwanych prawników funkcjonuje, co wyjaśnia przyczyny, dla których KONIECZNIE musi być w odpowiedni sposób nadzorowany, bo inaczej konfitury szlag trafi.
I nie to że "gowiniętom", nie, nie, nie, najważniejsi są ci w tle, nie to że choćby w "drugim szeregu" oczywiście, ale... Wiecie co to jest japoński teatr kabuki?

I teraz, jak prezydent zgłosił weto i cała ustawa "poszła się czochrać", nieoceniony p. Dworczyk w trybie pilnym przeprocedował nowy "Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o działach administracji rządowej oraz niektórych innych ustaw", który znalazł się był w Sejmie już 19 stycznia tego roku (w zasadzie dwa tygodnie po wecie Prezydenta, no bo w międzyczasie były Święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok i Trzech Króli), tego samego dnia został skierowany do I czytania na posiedzeniu Sejmu, co nastąpiło dwa dni później (po prostu "legisexpress"), po czym projekt poszedł "na komisję" i...

No i przez komisję przeszedł dopiero 16 lutego (miesiąc później) i tak sobie czeka w zamrażarce, aż zostanie wzięty pod obrady...

A póki co NCBiR oraz "sieć Łukasiewicz" znajdują się po staremu w rękach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, tyle że to ministerstwo nie znajduje się już w rękach premiera Gowina i z każdym miesiącem coraz to nowe kwiatki mogą powychodzić na jaw, co byłoby zbrodnią obrazy majestatu na miarę tych szesnastu głosów w Sejmie, które przypadają Gowinowi (w ciągu miesiąca przybyło dwa).

Zresztą, pies trącał majestat, pytanie, co dalej będzie z kasą? Co z "genialnymi" projektami w ramach konkursów, których zasady i opis można sobie znaleźć w sieci, jak również szczegóły pomysłów szczęśliwców obdarzonych dotacją. Że projekt (ponoć "nowatorski w skali kraju") został już dawno przerobiony na świecie i wiadomo że jest bez sensu? A co to komu szkodzi, budżet jest, zrobi się co trzeba, wydrukuje artykuł wskazujący osiągnięcie sukcesu poprzez uzasadnienie poniesionej porażki i wzbogacający wiedzę ogólną o eksperyment dowodzący że woda jest mokra a ogień parzy, faktury rozliczy, temat zamknie i lecimy badać dalej, czy da się "brudny" wodór przerobić na "czysty" bez zakupu niemieckiej technologii i dlaczego nie.

Tak więc, nie ma przebacz, minister Czarnek najwyraźniej "się zasiedział z temacie", więc trzeba próbować go odstrzelić, a w każdym razie osłabić na tyle, żeby "w ramach uzgodnień wewnątrz koalicji" projekt tej nieszczęsnej ustawy się był odmroził, zanim się zrobi niebezpiecznie.

A jak można cel osiągnąć? Ano, uruchamiając nagonkę medialną, a skoro w grę wchodzą interesy, do pilnowania których zostały delegowane "gowinięta", no to pierwszy sygnał dał oczywiście "Onet". I oczywiście już jutro szczujnia z Wiertniczej nie będzie się mogła posiąść z oburzenia, skoro jest okazja poujadać na ministra Czarnka. Że bez sensu? A kto się tym przejmuje, lemingi mają zapamiętać, że "w kradzież był zamieszany" i tyle, przecież i tak za tydzień nie będą pamiętać o co chodziło.

Więc konstruujemy dość toporną intrygę z doradcą w tle, żeby w pośredni sposób pokazać, że skoro minister Czarnek nie potrafi sobie dobrać doradców w takich prostych sprawach, to ten cały NCBiR (nie mówiąc o "sieci Łukasiewicz"), to nie jest temat dla niego, że to niby "za poważne sprawy", "nie ten kaliber", itd. A w ogóle to przez niego i jego ludzi, Zjednoczona Prawica straciła jeden głos w Sejmie, bo prof. Maksymowicz się wziął i obraził.

Mam nadzieję, że w trakcie dzisiejszego spotkania pp. Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry, nie okazało się, że "ten minister edukacji nie panuje nad resortem", a sprawy badań naukowych powinny być na powrót "w odpowiednich, sprawdzonych rękach"?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

25-04-2021 [23:12] - Jabe | Link:

Skoro coś profesor na temat wie, to temat jednak jest.

Obrazek użytkownika szara_komórka

26-04-2021 [08:28] - szara_komórka | Link:

Oj dżabi, dżabi - udajesz inteligentnego inaczej?
Tak oni mają - czytać "umią" ale zrozumieć to już dla nich za trudne.

Obrazek użytkownika Valdi

26-04-2021 [11:47] - Valdi | Link:

Obserwuję to z dosyć daleka .... Jednak właśnie tak wyobrażałem sobie istotę "konfliktu" - choć oczywiście bez szczegółów.
Rozumiem że upublicznienie zmienia sytuację.
Ciekawe co będzie dalej.