Podejrzani z tej samej drużyny

Schemat zamiatania pod dywan afer z udziałem członków PO nie ulega zmianie. Natomiast bierna postawa szefa CBA Pawła Wojtunika aż boli.

Tym razem muszę podziękować „Gazecie Wyborczej” za pokazanie opinii publicznej w artykule „Dwie twarze agentki” mechanizmów, przy pomocy których wybiela się fachowców od „kręcenia lodów” z PO.

„W lutym olsztyńska prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień Jarosławowi Dworzańskiemu (PO), marszałkowi województwa podlaskiego. Zdaniem śledczych, którzy po doniesieniach CBA i wspólnie z tą służba kontrolowali urząd marszałkowski, marszałek i czterech jego bliskich współpracowników miało w 2009 roku ustawić kilka konkursów na zatrudnienie. Miało to polegać m.in. na przygotowywaniu wymogów pod konkretne osoby czy ujawnianiu preferowanym kandydatom pytań egzaminacyjnych. Samorządowcy nie przyznają się do winy, nie rezygnują też z pełnionych funkcji.” – informuje „Wyborcza”.

Gołym okiem widać, że w działaniach od samego początku uczestniczyli śledczy, którzy nadzorowali te czynności. Dla niewtajemniczonych dodam, że niektóre działania CBA zgodnie z przepisami wymagają zgody stosownego sądu i prokuratury. Można powiedzieć, że to prokuratorzy byli gospodarzami tej sprawy, a funkcjonariusze CBA wykonywali czynności zlecone. Dyskredytowanie funkcjonariuszki CBA delegatury w Białymstoku przez polityków partii rządzącej to odbicie lustrzane działania przy sprawie Beaty Sawickiej, jakie wszyscy mogliśmy obejrzeć w mediach. Poprzez atak medialny „kręcący lody” chcą pomniejszyć swoje niezgodne z prawem zachowania. Wybielić swój wizerunek, a winę przenieść na funkcjonariuszy konsekwentnie stojących na straży prawa. Bzdury, jakie wyczytałem w związku ze złożonym przez marszałka Dworzańskiego (PO) zawiadomieniem do prokuratury, doprowadził mnie do łez. Oczywiście ze śmiechu! Marszałek z postawionymi zarzutami donosi, iż agentka CBA, która bada jego sprawę, sama była wcześniej zatrudniona w Urzędzie Marszałkowskim niezgodnie z prawem. „To ja zatrudniłem tą panią. Ale zrobiłem to dlatego, że zostałem wprowadzony w błąd przez swojego poprzednika.” Nie może być tak w państwie prawa, aby ten, kto popełnia przestępstwa, był gloryfikowany przez część mediów, a urzędnik stojący na straży prawa mieszany z błotem.

Niewybaczalnym jest brak reakcji ze strony kierownictwa CBA. „Jak każda służba tego rodzaju, nie udzielamy żadnych informacji na temat naszych pracowników – ucina pytania na temat funkcjonariuszki rzecznik CBA Jacek Dobrzyński”. Odnoszę wrażenie, że nie jak każda. Służby państw zachodnich w takiej sytuacji bronią swoich funkcjonariuszy, a nie pozostawiają ich samych sobie. Co to za reakcja rzecznika prasowego CBA, który po wypowiedzeniu krótkiego oświadczenia zapewne ze strachu przed dalszymi pytaniami zamknął się w swoim pokoju? Dziś ta oczerniana funkcjonariuszka nie może sama się bronić i zdementować kłamstw wypowiadanych na swój temat. Czy nadal Paweł Wojtunik nie zbierze w sobie odwagi by stanąć w obronie swoich podwładnych atakowanych przez podejrzanych? A doprawdy jest na co reagować! Polecam artykuł umieszczony na stronie internetowej www.bialystokonline.pl : „Jednego jestem pewien: ci państwo mają ważny, prywatny interes w usunięciu ze stanowiska mnie i moich współpracowników, w gromadzeniu a może i preparowaniu dowodów (…) mówił Jarosław Dworzański o agentce CBA (…).”

Zacytowana wypowiedź nadaje się na proces. Godzi nie tylko w dobre imię funkcjonariuszki, ale także Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ale honorowe zachowanie wymaga siły charakteru – nie można pękać.