D. Tusk przekłada wybory?

Opozycja, po przegranych wyborach parlamentarnych, nie mogła się doczekać wyborów prezydenckich. Które, jak miała nadzieję, choć trochę odmienią jej zły los. Zły, bo odsunięciem od władzy dotknął opcję polityczną, która uważa się za jedynie uprawnioną do sprawowania władzy w TYM KRAJU.  Oczywiście ten, niesprawiedliwy i w niczym niezasłużony los, istnieje tylko w mniemaniu polityków opozycji. Bo w opinii zwykłych ludzi, jest to los jak najbardziej zasłużony. Ośmioma latami marnych rządów! Co potwierdziły wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych.
To niecierpliwe oczekiwanie na wybory prezydenckie, wynikało z nadziei ich wygrania. Wbrew pozorom, prezydent w Polsce, jeżeli chce i potrafi, to dużo może. Przykład obecnego prezydenta, A. Dudy, naocznie to pokazuje. Toteż opozycja, ostrzyła sobie apetyt na to stanowisko. Oczywiście wielką nadzieją na wygranie tych wyborów, był dla opozycji D. Tusk. Jak wielka była ta nadzieja, ujawnił tygodnik Newsweek, który w nawiązaniu do legendy gen. Andersa, wydrukował na okładce zdjęcie D. Tuska na białym koniu. A przy okazji ‘timing’ też był dobry. Pod koniec 2019r. Tuskowi, na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, kończyła się druga kadencja. A więcej niż dwa razy, tego stanowiska nie można zajmować. Z kolei wiadomo było, że wybory prezydenckie wypadają w maju 2020. Więc D. Tusk był do wzięcia. Przez dłuższy czas on sam nie mówił wprost, że będzie kandydował, ale też i nie mówił, że nie będzie. Mówił półsłówkami. Do czasu. Aż sobie nie załatwił następnej ‘ciepłej’ posady w Brukseli.
Bo D. Tusk nie lubi kłopotów i wysiłku. W jednym z wywiadów, tę swoją cechę ujął (chyba mu się wypsnęło) w sposób zadziwiająco szczery: „Mam dość naturalną skłonność, może nawet zbyt perfekcyjnie ją wyszlifowałem – unikania sytuacji, które wiążą się z czymś przykrym albo z wysiłkiem”. Natomiast, gdyby wystartował i wygrał wybory prezydenckie, to by go czekały blisko cztery lata, ‘kohabitacji’ z rządem PiS-u. A może i całe pięć, gdyby następne wybory, PiS również wygrał. A sprawowanie tego urzędu w warunkach kohabitacji to nie jest pilnowanie żyrandola. Jak sam kiedyś określił to najważniejsze w państwie stanowisko.  I pamiętał pewnie, jakich szykan dopuszczał  się jego rząd, w stosunku do prezydenta L. Kaczyńskiego.
Toteż D. Tusk odmówił powrotu na ‘białym koniu’ i podjęcia konfrontacji z rządem PiS-u na stanowisku Prezydenta. A Platforma wystawiła kandydata zastępczego. Znaczy się wystawiła M. Kidawę-Błońską.  I zaczął się wyborczy bój. Bój o to, aby doszło do drugiej tury. Więc rozpoczęła się kampania negatywna, mająca na celu nie promowanie swojego kandydata, ale budowanie elektoratu negatywnego wobec obecnie urzędującego Prezydenta. Aby odebrać głosy i nie dopuścić do zakończenia wyborów w pierwszej turze.  Bo w drugiej turze, o wyniku wyborów decyduje właśnie elektorat negatywny. Z początku szło zupełnie dobrze. Słynąca z ‘rzetelności’ Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł o nowo mianowanej szefowej sztabu prezydenta A. Dudy. Skutkiem tego artykułu w mediach epatowały tytuły – J.T-K pogryzła człowieka. Nieważne, że nie pogryzła tylko ugryzła. I że ugryzła w samoobronie. Ważne, że w świat poszła wieść – szefowa sztabu gryzie ludzi.
A potem trafiła się druga okazja. W Sejmie było głosowanie nad rekompensatą dla mediów publicznych. Rekompensaty, o czym mało, kto dziś pamięta, koniecznej z powodu deklaracji D. Tuska (jak jeszcze był premierem), że zlikwiduje abonament. I jego sławnych słów ‘Abonament radiowo-telewizyjny jest haraczem ściąganym z ludzi’. Oczywiście obietnicy nie dotrzymał i nie zlikwidował, ale ludzie abonament przestali płacić. No, bo nikt nie lubi, gdy ściągają z niego haracz. Ale ktoś z opozycyjnych spindoktorów wpadł na cyniczny pomysł, jak to rozegrać medialnie. I zaczęła się jazda po bandzie. Że te pieniądze można było przeznaczyć na onkologię. Sytuacji nie wytrzymała posłanka J. Lichocka. I pozwoliła sobie na gest, który za pomocą stop klatki, zaczął funkcjonować jako ‘fuck’.
Rak to straszna choroba. Wiadomość o tej chorobie, to dla wielu ludzi wyrok śmierci. Toteż pokazywany w mediach (ze stop klatki) środkowy palec posłanki J. Lichockiej, ludzie brali do siebie. I niechęć wobec rządu i prezydenta, który podpisał ustawę, wzrastała. I o to szła gra. Negatywna kampania przynosiła rezultaty a negatywny elektorat powiększał się i zaczynał nadawać ton. 
W międzyczasie, gdzieś tam, niezbyt głośno jeszcze, słychać było o jakimś koronawirusie. Dopóki siał spustoszenie daleko w Chinach, nikt tym się specjalnie nie przejmował. Ale jak się okazało, że ludzie umierają (z powodu tego wirusa) już tu niedaleko, we Włoszech, to zrobiło niemiło. Niemniej w Polsce długo tego wirusa nie było. Opozycja, ustami kandydatki opozycji na prezydenta, zaczęła oskarżać rząd, że ukrywa prawdę. Choć chorych z powodu koronawirusa naprawdę nie było to politycy opozycji, domagali się od rządu, ujawnienia liczby chorych. W tym domaganiu się ‘ujawnienia prawdy’ sprawiali wrażenie, że wręcz nie mogą się doczekać, kiedy ten wirus do nas dotrze. I ludzie zaczną chorować i umierać.
W końcu wirus dotarł. I tu następna niespodzianka. Dla opozycji przynajmniej. Rząd rzetelnie informował Polaków o ilości chorych i zaistniałej sytuacji. A następnie, gdy były u nas zaledwie trzy przypadki śmiertelne, podjął radykalne działania. Ogłosił stan zagrożenia epidemicznego, ograniczył zgromadzenia do 50 osób, zamknął galerie handlowe, wszystkie sklepy inne niż apteki, spożywcze i te, które sprzedają środki czystości, a także zamknął granice. Wprowadził też kwarantannę dla polskich obywateli powracających z zagranicy. A także wszystkich innych mieszkańców Polski, którzy mieli jakąkolwiek styczność z osobą zarażoną koronawirusem.
Działania nie tylko radykalne, ale można powiedzieć drastyczne.
Ale o dziwo ludzie to wszystko lojalnie zaakceptowali. Nawet w niedzielę do kościoła nie poszli. Na dodatek, swoje trzy grosze dołożył do tego jeszcze marszałek Grodzki. Wyskoczył sobie na narty do Włoch, gdzie koronawirus zbiera żniwo. Co więcej, gdy już wrócił, na lotnisku odmówił poddania się procedurze sprawdzającej. Jakże by inaczej, przecież trzecia osoba w państwie nie może się pospolitować. I dawać sobie mierzyć temperaturę ciała.
Ale ludziom takie zachowanie nie bardzo się spodobało. I cała praca, misternie budowanej niechęci do Prezydenta i rządu, obróciła się wniwecz. A wahadło nastrojów społecznych odwróciło się radykalnie. Ostatnie badanie pokazuje spadek notowań kandydatów opozycji. Najwięcej traci kandydatka Platformy M. Kidawa-Błońska. Zresztą, aby to wiedzieć nie potrzeba badań. To wisi w powietrzu. Że działania mające na celu zahamowanie epidemii cieszą się akceptacją. A rząd i prezydent odzyskują sympatię ludzi.
Ale jest jeszcze inny sygnał, że tak jest. Że wygranie, któregokolwiek kandydata opozycji, z obecnie urzędującym prezydentem staje się nierealne.  Otóż, co by nie mówić o D. Tusku, ma on zmysł polityczny. I wcześniej od innych, wie, co w trawie piszczy, oczywiście politycznej trawie. I trzy dni temu, tę zmianę nastrojów wyborczych, ubrał w charakterystyczne dla niego, słowa obłudnej troski: „Epidemia wymaga solidarności i jedności. Kampania to konkurencja, wzajemna krytyka, wręcz walka. Epidemia wyklucza kampanię. Wniosek jest jeden: trzeba przełożyć wybory. Za zgodą wszystkich”.
Hm, przełożyć wybory? A powodem tego przełożenia ma być jakoby brak możliwości prowadzenia kampanii wyborczej? Oczywiście brak kampanii nie jest powodem tylko pretekstem. Bo, gdyby nastroje społeczne były niekorzystne dla rządu a korzystne dla opozycji, to D. Tusk nawet słowem by się nie zająknął na temat przekładania wyborów.  Niezależnie do tego, jakiej postawy wymaga epidemia. Natomiast prawdziwym powodem apelu D. Tuska jest owe wahadło sympatii politycznej. Które wskutek zdecydowanych działań rządu w celu zatrzymania epidemii, od opozycji się odwróciło. A skierowało w stronę opcji rządzącej i obecnego prezydenta.
W związku z tym powstaje pytanie, jak to jest z tą kampanią? Czy przeprowadzenie kampanii wyborczej jest warunkiem koniecznym do tego, aby mogły się odbyć wybory? Czy ludzie nie znają wystarczająco polityków na podstawie tego, jak oni wykonują swoją pracę w trakcie kadencji?
Owszem w Kodeksie Wyborczym znajdują się zapisy o prawie do agitacji wyborczej. Ale zapisu, który bezpośrednio uzależnia wybory od przeprowadzenia, takiej czy innej kampanii wyborczej, nie ma.
Z czego wynika, że póki co, przekładanie wyborów nie jest konieczne.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika tricolour

17-03-2020 [21:11] - tricolour | Link:

@TH

Proszę być sprawiedliwym. Tusk chce przełożenia wyborow, by pokonac Dudę. Duda nie chce przełożenia, bo ma teraz swoje pięć minut.

Nie zmienia to jednak faktu, ze za dwa miliardy można kupić cztery miliony kombinezonów czy tez dwadzieścia tysięcy respiratorów.

Jak Pan widzi demagogia ma takie oblicze, jaki ma cel.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

17-03-2020 [21:38] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ tricolour
A to, że wybory są konstytucyjnie wyznaczone na 10 maja oczywiście nie ma żadnego znaczenia? Tak? 

Obrazek użytkownika tricolour

17-03-2020 [22:32] - tricolour | Link:

@TH

To nieprawda, co Pan pisze. Konstytucja nie wyznacza wyborów  na 10 maja. Ta data jest wyznaczana przez Marszałka Sejmu. Nie sądzę, że jest przybita do kalendarza, jak tezy Lutra do drzwi katedry.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [06:26] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ tricolour
Wie pan, że nie o to chodziło, niemniej uściślam. Chodziło o to, że zostały wyznaczone konstytucyjne.

Obrazek użytkownika tricolour

18-03-2020 [08:41] - tricolour | Link:

@TH

Klika razy w tej kadencji Konstytucja zostala łamana i naginana drogą ustaw pisanych po nocach z bardziej błahych powodów niż ludzkie zdrowie.
Nie ma zatem wielkiego problemu, by nagle zasłaniać sie Konstytucją jak Rejtanem.

Ale oczywiście rozumiem, że teraz siedzimy po domach ze względów bezpieczeństwa , ale wszyscy mają je opuścić i łazić do lokalu wyborczego, bo "nasz" musi wygrać. Tak to wygląda.

Obrazek użytkownika Jabe

17-03-2020 [22:07] - Jabe | Link:

Skąd się bierze to irracjonalne gadanie o drugiej turze? Jeśli prezydent ma dostateczne poparcie do wygrania w pierwszej turze, to w drugiej też by wygrał, gdyby mimo wszystko miała się odbyć, bo o wygranej za pierwszym podejściem decyduje większość bezwzględna. Jednak brak decydującej wygranej w pierwszej turze – co oczywiste – nie przekreśla szans w drugiej.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [06:29] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
Wcale nie irracjonalne. W drugiej turze będzie wszyscy na jednego. Miedzy innymi Hołownia jest po to aby odebrać głosy PAD i w efekcie żeby była druga tura.

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [07:29] - Jabe | Link:

W pierwszej są wszyscy na jednego, bo żeby wygrać, trzeba pokonać wszystkich pozostałych razem. Do drugiej tury elektoraty niektórych kandydatów mogą nie pójść, więc nie będzie wszystkich na jednego i łatwiej mu będzie wygrać.

Myśli Pan nielogicznie, jak z tymi zyskownymi dopłatami do żeglugi. To konieczne u zwolenników inter­wencjonizmu (o ile są uczciwi).

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [12:18] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
W pierwszej turze nie ma 'wszyscy na jednego' (w znaczeniu wszyscy przeciwko jednemu). W pierwszej turze każdy z kandydatów walczy o swoje. I ile nazbiera tyle jego. Oczywiście czasami tak się zdarzy, że jeden 'nazbiera' powyżej 50%, wtedy wygrywa i nie ma drugiej tury. Tak było w przypadku A. Kwaśniewskiego, w czasie wyborów na drugą kadencję. Natomiast w drugiej turze zostaje tylko dwóch (dwoje). W normalnej sytuacji też nie ma 'wszyscy na jednego', bo elektoraty pozostałych (którzy nie weszli do drugiej tury) rozkładają się pomiędzy tych dwóch (dwoje). Ale u nas normalnej sytuacji nie ma. I elektorat tych kandydatów, którzy odpadli zagłosuje na tego z opozycji, co został i wszedł do drugiej tury. Dlatego napisałem, że w drugiej turze będzie 'wszyscy na jednego'. Czyli wszyscy (no za wyjątkiem Bosaka, bo jego elektorat pewnie zostanie w domu) przeciwko jednemu A. Dudzie. I dlatego, opozycja za wszelką cenę budowała elektorat negatywny (w stosunku do opcji rządzącej) w czasie kampanii.
To jest oczywiste dla każdego, kto kieruje się logiką o której pan wspomniał. Toteż polecam logiczne myślenie, bo pomaga również odróżnić interwencjonizm od regulacji prawnych umożliwiających prowadzenie u nas ekonomicznie opłacalnej eksploatacji statków morskich.

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [16:17] - Jabe | Link:

No to co, że opozycyjny elektorat zagłosuje na kandydata opozycji (o ile zagłosuje)? Andrzejowi Dudzie będzie przez to trudniej wygrać w drugiej turze niż w pierwszej?

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [16:59] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
Jeżeli nie wygra w pierwszej turze, to znaczy będzie miał mniej niż 50%, załóżmy, że 43% (bo tyle chyba pokazuje ostatni sondaż). A kandydaci opozycji będą mieli 57%, czyli większość choć jeszcze rozproszoną. No i mamy drugą turę. I jeżeli opozycyjny elektorat (Kamysza, Biedronia i Hołowni) zagłosuje na Kidawę-Błońską, a opozycyjny elektorat Bosaka zostanie w domu, to skąd PAD weźmie brakujące 7%?
A dlaczego w drugiej turze jest trudniej wygrać? Ano dlatego, że negatywny elektorat (mający większość, ale jeszcze rozproszoną) ukształtował się już w I-szej turze. Z kolei łatwiej jest przekonać do siebie elektorat który dopiero podejmuje decyzje wyborcze (sytuacja w I-szej turze) niż elektorat, który już takie decyzje wcześniej podjął (sytuacja w II-giej turze).

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [17:12] - Jabe | Link:

Jeśli w drugiej turze jest trudniej wygrać niż w pierwszej, to należy się spodziewać, że Andrzej Duda dostanie w drugiej mniej głosów. Możliwe to?

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [18:03] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
Sorry, ale pan chyba nie czyta tego co ja piszę. Albo celowo chce mnie pan wkurzyć. No, bo chyba nie jest trudno przewidzieć kto wygra, gdy ROZPROSZONA WIĘKSZOŚĆ głosująca na kandydatów opozycji w I-szej turze, w II-giej turze zjednoczy swoje głosy i w odda je na jednego kandydata opozycji.

Obrazek użytkownika Pani Anna

18-03-2020 [18:40] - Pani Anna | Link:

@Tadeusz Hatalski
Pan to jest jednak człowiekiem wielkiej wiary, Panie Tadeuszu. Trolle, w tym nasz Jabe z reguły nie czytają, tylko piszą.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [20:16] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Pani Anna
Tak, piszą ... ale przy tym ostatnim komentarzu przemknęło mi przez myśl, że to pisanie ma jakiś nierówny poziom. Tak jak by to różne osoby pisały, dziwne ...

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [20:43] - Jabe | Link:

Potrafi Pan poprzeć tę publiczną myśl jakimiś przykładami, czy tylko obsrywuje adwersarza?

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [20:42] - Jabe | Link:

Czy, jeśli rozproszona większość się zjednoczy, kandydat Duda dostanie mniej głosów? A przecież liczy się tylko to, czy on dostanie ponad 50%.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [21:54] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe - 'Czy ... kandydat Duda dostanie mniej głosów'
Nie rozumiem o co pan pyta. Dlaczego w II-giej turze PAD ma dostawać mniej głosów niż w I-szej turze, aby wygrał kandydat opozycji? Nie rozumiem czego pan nie rozumie. Przecież pisałem już o tym. Ale dobra powtórzę. Rozpatrzmy jeszcze raz hipotetyczny przykład. W pierwszej turze PAD dostaje 43% a rozproszona opozycja 57% (rozproszona czyli Kidawa, Kamysz, Biedroń i Bosak). Do drugiej tury wchodzi PAD i jeden z kandydatów opozycji (który dostał najwięcej głosów z tej puli 57%, którą dostali wszyscy kandydaci opozycji). W II-giej turze PAD dostaje swoje 43% a rozproszone głosy opozycji kumulują się i dostaje je kandydat opozycji, który przeszedł do II-giej tury. Kto wygrywa wybory w II-giej turze? Jeżeli dalej pan nie wie to ja już nic nie mogę. I powiem wprost, stąd przemknęło mi przez głowę podejrzenie, że bloger Jabe chyba ma sobowtóra. Bo, choć nieraz dyskutowaliśmy to nie na takim, ale na wyższym poziomie.
 

Obrazek użytkownika Jabe

18-03-2020 [21:39] - Jabe | Link:

No to skąd obsesja na punkcie wygranej w pierwszej turze? Nie ma znaczenia, czy się zjednoczą. Liczy się tylko to, ile zdoła zebrać Andrzej Duda.

Zwracam uwagę, że mowa była o wygranej w pierwszej lub drugiej turze, nie o wygraniu tury. Andrzej Duda może w pierwszej dostać i 30%, a mimo to tę turę wygrać. Jednak z takim wynikiem wyborów nie wygra. Gdyby opozycja się zjednoczyła już w pierwszej turze, arytmetyka byłaby ta sama – liczy się procent głosów za.

Nie jestem blogerem.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

19-03-2020 [08:56] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe - 'Nie ma znaczenia, czy się zjednoczą'
Ma znaczenie! W pierwszej turze opozycja jest rozproszona, a wyborcy jeszcze się nie zadeklarowali, więc łatwiej ich przekonać.  A mowa jest (i była) o wygraniu wyborów w I-szej turze. A nie wygraniu I-tury. I przepraszam za to niestosowne podejrzenie wyrażone w komentarzu do Pani Anny. Wynikło to z tego, że odpowiadając na pańskie, w kółko Macieju te same pytania, faktycznie przemknęła mi wątpliwość, czy dyskutuję z jedną i tą samą osobą. 

Obrazek użytkownika Jabe

19-03-2020 [08:40] - Jabe | Link:

Toć wspólny kandydat opozycji nie będzie odpowiadał wszystkim. Część wyborców kandydatów opozycyjnych wręcz zagłosuje na prezydenta. Mniej nie dostanie, więc jego wygrana nie będzie mniej prawdopodobna.

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

19-03-2020 [17:52] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
Jeżeli, część wyborców (tych z I-szej tury) kandydatów opozycyjnych w II-giej turze, zagłosuje na PAD, to ok. Problem w tym, że prawdopodobieństwo, że tak będzie jest mniejsze, niż prawdopodobieństwo, że uda się przekonać wyborców w I-szej turze (tych jeszcze niezdecydowanych). Dlatego też była (i jest) kampania negatywna opozycji w stosunku do PAD. Elektorat przeciągnięty na stronę kandydatów opozycji i zindoktrynowany negatywna kampanią (wobec PAD) jest trudniejszy do odzyskania. Niż ten w I-szej turze, jeszcze niezdecydowany na kogo głosować. Dlatego tak bardzo istotne jest (dla PAD) wygranie wyborów w I-szej turze.

Obrazek użytkownika Jabe

19-03-2020 [18:02] - Jabe | Link:

...prawdopodobieństwo, że tak będzie jest mniejsze, niż prawdopodobieństwo, że uda się przekonać wyborców w I-szej turze – Zaraz po kampanii negatywnej? Jak Pan do tego doszedł?

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

19-03-2020 [19:03] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
Wie pan co, ja naprawdę mam wątpliwości ...

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

19-03-2020 [19:06] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ Jabe
c.d. znaczy się nie wiem czy pan mnie podpuszcza, czy faktycznie pan nie rozumie.

Obrazek użytkownika angela

17-03-2020 [22:25] - angela | Link:

A to już dwa miliardy na kombinezony, bo na onkologie już dali, prawie trzy.
Na co jeszcze te  dwa miliardy zakwalifikuja?
Poczekamy, zobaczymy. 

Obrazek użytkownika Tadeusz Hatalski

18-03-2020 [06:31] - Tadeusz Hatalski | Link:

@ angela
Poczekamy :)