Szanowni, ponieważ od czwartku wieczorem trwają nerwowe ruchy po obydwu stronach barykady (tu popisał się szczególnie p. Mitera, rzecznik KRS, publicznie stwierdzając coś o ważności tej uchwały pięćdziesięciu dziewięciu osób w togach, sformułowanej na czwartkowym spotkaniu w jednej z sal budynku Sądu Najwyższego, a to z racji wpisania jej sentencji do księgi zasad prawnych SN), nie od rzeczy będzie przypomnieć takie zupełnie banalne sprawy o charakterze czysto podstawowym.
Chyba już wszyscy wiedzą, że zasada legalizmu powoduje, że WSZYSTKIE organy WSZYSTKICH WŁADZ mają OBOWIĄZEK funkcjonować w granicach i na podstawie prawa. Oznacza to, że każda czynność każdego organu władzy musi być oparta o wprost przepisem wyrażoną podstawę prawną, inaczej jest po prostu niebyła, jak również że żaden organ władzy nie może działać wbrew przepisowi.
Otóż zebranie się w jednym miejscu nawet wszystkich sędziów Sądu Najwyższego (nie mówiąc o jedynie pięćdziesięciu dziewięciu) i opracowanie wspólnie jakiegokolwiek dokumentu, nie jest uchwałą Sądu Najwyższego ani uchwałą Izby Sądu Najwyższego ani połączonych Izb, jeżeli w danej sprawie Sąd Najwyższy NIE MÓGŁ PROCEDOWAĆ.
W Konstytucji jest jasno napisane, że w Polsce wymiar sprawiedliwości sprawują Sądy i Trybunały. Już to pisałem coś dwa tygodnie temu, ale powtórzę: Sądy i Trybunały a nie sędziowie (!!!).
Nie ma najmniejszego znaczenia czy wniosek p. Marszałek Witek do Trybunału Konstytucyjnego ma sens czy też nie, nieważne jest czy spór kompetencyjny, o rozstrzygnięcie którego prosi, istnieje czy też nie istnieje - skoro Trybunał Konstytucyjny zdecydował się sprawie przyjrzeć, to z ustawy o TK postępowanie którego dotyczy wniosek ulega zawieszeniu, A TO OZNACZA ŻE SĄD NAJWYŻSZY NIE MA PRAWA PROCEDOWAĆ.
No a w związku z tym uchwała pięćdziesięciu dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego może mieć rozmaity charakter, ale NA PEWNO nie jest to uchwała Sądu Najwyższego, BO SĄDOWI NAJWYŻSZEMU JEJ PODJĄĆ NIE WOLNO !!!
A z tego oczywiście wynika, że nawet jeżeli naćpana gersorfiną "fioletowa armia" umieści swoją produkcję w książce zasad, to nie ma to najmniejszego znaczenia, bo zgodnie z Ustawą o SN uchwały mające charakter zasad podejmuje Sąd Najwyższy w takim czy innym składzie, a nie sędziowie, nawet jak za zgodą przełożonych pozakładają sobie togi i obwieszą się łańcuchami.
I tyle, cały spór nie ma sensu bo sprawa jest prosta jak drut i jasna jak cholera, która niestety zaczyna już brać nie tylko obszary wymiaru niesprawiedliwości, ale - jak się zdaje - również Suwerena, czyli nas, zwykłych ludzi. W najbliższym tygodniu cwani prawnicy w sądach całej Polski będą już podważali składy sędziowskie, zacznie się wzajemne nieuznawanie wyroków, za dwa tygodnie TSUE zawiesi Izbę Dyscyplinarną, sędziowie wydaleni z zawodu zaczną domagać się przywrócenia do orzekania i odszkodowania z tytułu (no i tu mogą sobie wpisać co chcą, począwszy od publicznego poniżania, poprzez ostracyzm a skończywszy na sprawach rodzinnych).
Może nie od rzeczy będzie przytoczyć ostatnie zdanie "Fraszki na Nadzwyczajną Kastę": "...Czy sędziowska niezawisłość obejmuje też latarnie...". Czy ci buntownicy w ogóle biorą pod uwagę że doprowadzają Polskę na skraj wybuchu przemocy?
Trzeba mieć nadzieję na PILNĄ realizację (wreszcie ) "Opcji zero", czyli - jak to ujął Wojciech Cejrowski - "Wszyscy WON !!!", a nie "cackać się z pulardą"...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4353
wyłożył uczenie zarówno w tytule jak i w treści wywodu tezę będącą rozwinięciem lakonicznego stwierdzenia samego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej jedynej osobie,mgra prawa Zbigniewa Ziobry. Ten wybitny jurysprudent jeszcze przed zapoznaniem się z wykładem Sz.Pana Autora stwierdził krótko i węzłowato,że SN nie mógł podjąć tej uchwały, bo jest ona niezgodna z prawem - kropka.Fantastycznie się obaj panowie prawnicy (mniemam, że i Pan Autor prawnikiem jest, być może z wyższym,niż mgr tytułem?) ze sobą zgadzają! Gdyby tak jeszcze bardziej naukowo podbudować te swoje tezy, że np. ani SN, ani żaden inny sąd nie może uchwalać czy uchylać ustaw (i dlatego tego nie robi), a żadna izba polskiego parlamentu wydawać lub oceniać wyroku sądowego jako słusznego lub nie,ale go wykonywać (czego nie robi) w tym i TK takiej kompetencji nie posiada (za wyjątkiem wydawania wyroków w sprawach zgodności ustaw z konstytucją) - wówczas teza obu panów byłaby niepodważalna, zgodna z konstytucja i opiniami najznamienitszych tuzów prawniczych w Polsce i za granicą zasiadających i orzekających lub opiniujących i doradzających w znanych i cieszących się wysokim autorytetem organizacjach i instytucjach polskich i zagranicznych. Niestety - opinia obu Panów prawników mgrów jest obarczona zasadniczą wadą uniemożliwiającą jej stosowanie: kompletnym brakiem podstawowej wiedzy o trójpodziale władzy,ich kompetencjach oraz skutków ich działania. Do opinii Sz.Panów ostatnio dołączył się sam premier, co dodaje większego jeszcze znaczenia takiemu prawniczemu qui pero quo.
Czy mam się teraz spodziewać jakiejś odpowiedzi w rodzaju: płatny agent zadaniowy,sprzedawczyk,targowiczanin,wróg Polski? Jeśli nie to
kłaniam uprzejmie!
2. Co do uchylania ustaw przez SN albo inny sąd - no cóż, Sądy i Trybunały w Polsce działają w ramach i na podstawie prawa stanowionego w postaci Konstytucji, prawa Unii oraz ustaw. Czyli analiza poprawności przepisów prawa, do stosowania którego Sądy są zobowiązane, byłaby próbą zmian ram prawnych własnego działania przez sam fakt takiej próby, co prowadzi do "błędnego koła" w ramach władzy sądowniczej. Oczywiście sędziowie sobie świetnie dają radę, nadrabiając sprawę "ugruntowanym orzecznictwem" oraz "interpretacjami", nieco gorzej z prawnikami, bo mogą nie nadążać, a już zupełnie mają przechlapane ci, dla których (podobno) ten cały cyrk jest robiony, czyli podsądni.
3. A jakieś konkrety? Może jakiś argument merytoryczny? Cień argumentu? Pomysł? Idea pomysłu? Śmiało...
Też kłaniam
Też śledzę i analizuję sytuację na tym polu bitwy. Ładnie ująłeś bezsporny i oczywisty fakt. Lecz oczywiście by to przyjąć i zaakceptować trzeba mieć dobrą wolę, dążenie do obiektywności i jakieś pojęcie o logice. Widzimy - wielu ma z tym kłopot. Nawet jeśli mają dobrą wolę. Takim wydaje mi się również sędzia Mitera.
Ja jeszcze mam duże wątpliwości co do prawidłowej konstrukcji tego zgromadzenia. Wszystkie sądy muszą ściśle się trzymać prowadzenia spraw w dokładnie opisanym składzie sędziowskim. Orzeka 3 sędziów; orzeka 5-ciu, itd. Czym jest orzekanie w składzie trzech Izb SN, minus 6 wykluczonych? Czy taka konstrukcja w sensie prawnym stanowi sąd. Czy po prostu jest to tylko zebranie towarzyskie? Mam duże wątpliwości.
A uczynienie z sentencji "zasadę prawną" to już prawdziwy cyrk i skrajna megalomania kasty. Studenci będą się o tym uczyć.
Serdeczności.
Co do prawidłowości konstrukcji zgromadzenia sędziów: Ustawa o SN przewiduje wspólne posiedzenie dwóch lub więcej izb, prawidłowość zwołania przez Pierwszego Prezesa SN też wynika z w/w Ustawy, sam tryb procedowania (poza rozprawą) też jest dopuszczalny, bo rzecz dotyczyła zagadnienia prawnego, natomiast ta pełna zgodność z prawem całej historii skończyła się w momencie wejścia towarzystwa na salę, bo to już nie było posiedzenie trzech Izb Sądu Najwyższego (bo takiego posiedzenia wskutek przyjęcia przez TK sprawy do rozpoznania Sąd Najwyższy nie mógł kontynuować), tylko prywatne posiedzenie sędziów z trzech Izb Sądu Najwyższego o charakterze diabli wiedzą jakim.
Ściskam serdecznie
czy ma jakieś merytoryczne, prawne dowody na głoszenie tak wielce kuriozalnej (oględnie mówiąc) tezy:to już nie było posiedzenie trzech Izb Sądu Najwyższego (bo takiego posiedzenia wskutek przyjęcia przez TK sprawy do rozpoznania Sąd Najwyższy nie mógł kontynuować), tylko prywatne posiedzenie sędziów z trzech Izb Sądu Najwyższego o charakterze diabli wiedzą jakim. Wiem, że tak głoszą niektórzy politycy, zwłaszcza z Min.Spraw., ale to jeszcze nie jest podstawa prawna, ani obowiązująca zasada prawna uchwalona przez SN w składzie 3 Izb. Przypominam więc, że TK pani Przyłębskiej trochę(?) się ośmieszył twierdzeniem o jakimś wszczęciu sporu kompetencyjnego (który blokowałby nie tylko prace SN, ale i Sejmu oraz prezydenta nad tą ustawą represyjną). Nie istniała bowiem sytuacja sporu pomiędzy Sejmem,prezydentem i SN na temat uchwalania czy uchylania tej konkretnej (represyjnej) ustawy!. Czy SN lub prezydent mógłby coś takiego zrobić?! A do Sz.Pana Autora: nie było mowy o żadnym przejęciu sprawy od SN dp rozpoznania, bo coś takiego w naszym prawodawstwie nie istnieje i kompetencje obu tych organów są ściśle określone i rozdzielone - ale to chyba Sz.Pan powinien wiedzieć.
1. to czy wzmiankowany spór kompetencyjny istnieje czy też nie i jak ewentualnie go rozstrzygnąć, ma być przedmiotem rozpoznania przez TK, skoro TK przyjął rzecz do rozpoznania, ale skoro ją przyjął, no to Sąd Najwyższy procedować tej sprawy dalej nie mógł - podstawą prawną jest art. 86 ust. 1 Ustawy o TK na podstawie art. 189 Konstytucji - ale przecież Ty to wiesz, to po co pytasz...
2. Hm, przeczytaj uważnie co napisałem, stoi jak byk: "...takiego posiedzenia wskutek przyjęcia przez TK sprawy do rozpoznania Sąd Najwyższy nie mógł kontynuować..." (zresztą sam umieściłeś cytat z mojego wpisu), a za chwilę twierdzisz, że rzekomo napisałem iż: "...nie było mowy o żadnym przejęciu sprawy od SN dp rozpoznania, bo coś takiego w naszym prawodawstwie nie istnieje...". No i święta Twoja racja, tylko skąd pomysł że coś takiego napisałem? Jedna literka...
3. Skoro twierdzisz, że pomimo wszczęcia postępowania przed TK i prawidłowego poinformowania o tym fakcie, SN mógł procedować sprawę, to wskaż podstawę prawną w oparciu o którą mógł postąpić wbrew art. 86 ust. 1 Ustawy o TK. Znasz jakąś? To bardzo proszę, oświeć maluczkiego
niestety nie zechcieli przeczytać mojego komentarza, a wystarczyła im jego "miażdżąca krytyka" na sam widok autora komentarza - trochę to żenujące. Podobnie jak takie nawoływania mnie do jakichś konkretów w sytuacji, gdy to ja właśnie podaję konkrety prawne,a Pan Autor jedynie stwierdzenia apodyktycznie aczkolwiek wielce nietrafnie, na zasadzie "tak,bo tak!" -doprawdy, uważa Sz.Pan Autor,że to wystarcza? O pozostałych komentarzach trudno nie wspomnieć inaczej, jak o wysypie kompletnej nieznajomości podstawowych zasad rządzących państwem prawa, systemem prawnym, jaki u nas obowiązuje,sprowadzaniem swoich opinii do powtarzania haseł propagandowych, nie zawsze zgodnych ze stanem fatycznym. Widać tu jak na dłoni efekty obrzydzania społeczeństwu sądów i sędziów, nawoływania do nierespektowania wyroków sądów powszechnych czy uchwał SN bo to przecież nie są nasze sądy, nie rozpoznają spraw czy zagadnień prawnych (SN) i nie wyrokują, bo tylko się towarzysko spotykają i wydają jakieś nie wiążące nikogo opinie - zgroza! Uczenie obywateli, żeby nie wykonywać sądowych wyroków, bo nam się one nie podobają - zdajecie sobie Sz.Państwo sprawę do czego to prowadzi?! Kto wywołał tę anarchię prawną, ten obecny poważny i niebezpieczny kryzys: opozycja? sędziowie? czy władza mająca wszelkie środki do uchwalania prawa i jego stosowania? A sędziowie maja tylko pokornie przyglądać się tej dewastacji nie tylko sądownictwa, ale i państwa i jeszcze rękę do niej przykładać? Obawiam się jednak,że jedyną reakcją na moje uwagi będzie wzmożony hejt wobec mnie,może nawet5 zabraknie nowych wyzwisk i inwektyw, jakoś to przeżyję. Ale tutaj, w Strefie Wolnego Słowa mam chyba prawo wyrazić swoją opinię, swoje ogromne zaniepokojenie tym,co się dzieje w moim Kraju, łącznie z nawoływaniem do siłowego rozprawienia się z sędziami, zaniepokojenia do czego jeszcze może u nas dojść. Ale też nie mam obowiązku znosić za to obelg, bo to wynika choćby z zasad obowiązujących na tym forum.
Rozumiem że się ten trick nie podoba, ale prawo jest prawem, a skoro przepis mówi: "...Art. 86. 1. Wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny...", to znaczy że postępowanie przed organem jakim jest Sąd Najwyższy jest zawieszone, a skoro zeszli się sędziowie SN i rada w radę wypichcili jakieś kwitki, to jest to ich prywatna opinia jako - nie przeczę - prawników, może nawet wybitnych, ALE NA PEWNO NIE UCHWAŁA SĄDU NAJWYŻSZEGO, skoro postępowanie przed nim jako organem władzy jest z mocy prawa zawieszone.
I tyle w temacie, ale może rzeczywiście wskażesz jakąś podstawę prawną? W sensie istniejącego przepisu prawa, a nie jakiejś opinii jakichś ekspertów...