Wczoraj, na Placu Piłsudskiego …

A lato było piękne tego roku … Niestety w nocy przyszło załamanie pogody i dzisiaj jest już jesień, ale wczoraj było jeszcze lato. Piękne lato, chyba takie samo jak wtedy, 80 lat temu. Gdy szedłem wczoraj ulicami Warszawy na Plac Piłsudskiego i mijałem jej mieszkańców i turystów, śmiejących się, rozmawiających, jedzących lody, skojarzenie z tamtym latem nasuwało się samo przez się. Lato było piękne, ale to co się działo wtedy, nie było piękne. Bo tamten, również jeszcze letni dzień 80 lat temu, niósł śmierć i zniszczenie Polsce a później Europie i światu. Ale przede wszystkim Polsce i jej mieszkańcom. Tym, których przodkowie żyli tu zawsze. I tym, których przodkowie przybyli później i znaleźli tutaj, może nie ziemię obiecaną, ale swoje miejsce na ziemi, gdzie przez setki lat żyli w spokoju. Dlaczego tak było? Dlaczego wtedy, w spokojny letni dzień, mieszkańcy Warszawy nie mogli spacerować po ulicach swojego miasta, rozmawiać, śmiać się i jeść lody? Natomiast musieli kryć się przed śmiercią, którą niosły im bomby i kule? Trudno znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Wojny nie pamiętam. Pomiędzy datą, kiedy się skończyła i datą, kiedy ja przyszedłem na ten świat, kilka lat już minęło. Pamiętam natomiast zabawy w wojnę. To był koniec lat 50-tych i początek 60-tych ubiegłego wieku, więc pamięć o wojnie – w rozmowach w domu, w szkole, w radiu (telewizji jeszcze wtedy nie było) – była jeszcze świeża. Toteż siłą rzeczy wojna była również świeża w świadomości dzieci. Ta więc zabawy w wojnę były na porządku dziennym.  Do jednej z takich zabaw potrzebny był patyk, piaszczysty plac i kilku chłopaków (dziewczyny nie bawiły się w wojnę). Na placu zakreślało się, koło które stanowiło świat. A za pomocą linii wychodzących promieniście ze środka koła, dzieliło się to koło na części, które (w naszej dziecinnej wyobraźni) były państwami.
Tych państw wyznaczało się tyle, ilu chłopaków brało udział w zabawie. Oczywiście, każde z państw musiało mieć swoją nazwę. Ja jestem Polska, ja jestem Anglia, ja jestem Francja … krzyczeli uczestnicy zabawy. I każdy z chłopaków obejmował swoje państwo. Oczywiście w tej zabawie musiały być Niemcy. No, bo wtedy zabawa w wojnę bez Niemiec, nie miała sensu. Wojna i Niemcy to w tamtym czasie był synonim. W tamtych czasach nikt jeszcze, z nas dzieci nie słyszał o nazistach jako sprawcach wojny. Myślę, że również dla dorosłych, którzy pewnie o nazistach coś tam słyszeli, sprawcami wojny, też jednoznacznie byli Niemcy a nie naziści. Naziści, w sposób niepostrzeżony zdominowali świadomość społeczną świata, Europy i … Polski również, dopiero wiele lat później.
Jak już wspomniałem, w tamtym czasie, zaraz po wojnie, Niemcy i sprawcy wojny to były pojęcia jednoznaczne. Toteż, w zabawie w wojnę Niemcy musiały występować. Ale Niemcami nikt nie chciał być. Toteż kto będzie Niemcami, decydowało losowanie. I wtedy dopiero mogła się zacząć zabawa. A polegała na tym, że patyk leżał na środku koła a każdy z chłopców stał naprzeciw swojego państwa. Wypowiadam, wypowiadam … wojnę - zaczynały oczywiście Niemcy. W tym momencie wszyscy uciekali a ‘Niemcy’ schylały się po patyk i wołały ‘Francji’ (na ten przykład). I ‘Francja’ musiała się zatrzymać a ‘Niemcy’ rzucały patykiem w kierunku ‘Francji’. Jak trafiły, to wygrywały wojnę i stojąc na swoim ‘państwie’, zakreślały na terenie Francji obszar, który dosięgnęły patykiem. I zakreślona część przechodziła w granice Niemiec. Jeżeli ten rzucony patyk nie trafił ‘Francji’, to ‘Francja’ wygrywała wojnę i zabór terenu odbywał się drugą stronę, na korzyść Francji. I tak trwała dalej ta zabawa w wojnę. A Niemcy zawsze wypowiadały wojnę.
Potem sprawy zaczęły się zmieniać. No, nie same. Niemcy skutecznie nad tym pracowali. Aby ludzie w Europie i na świecie zapomnieli o tym, że to Niemcy byli przyczyną i sprawcami zła, które się działo w czasie wojny. I Niemców zaczęli zastępować naziści. Nawet nie niemieccy naziści, ale naziści właśnie. Świadoma i skuteczna polityka historyczna Niemiec doprowadziła do tego, że upowszechniło się przekonanie jakoby tej strasznej wojnie winni byli wyłącznie naziści. A Niemcy gdzieś znikli. Bo przecież nazistami mogą być wszyscy, Litwini, Łotysze, Węgrzy … Polacy również. Dzisiaj na szczęście dzieci nie bawią się w wojnę. Ale gdyby się bawiły miałyby kłopot. Przecież wojnę wywołali naziści, Polskę napadli naziści, niewinnych ludzi, dorosłych i dzieci, mordowali naziści. A przecież państwa, co nazywa się ‘Nazi’ nie ma, więc nie byłoby komu zaczynać wojny.
W upalnym słońcu, mijając przechodniów, warszawiaków i turystów spacerujących po Krakowskim Przedmieściu, doszedłem na Plac Piłsudskiego, gdzie miała się odbyć uroczysta zmiana warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza. I na którą, z okazji 80-tej rocznicy wybuchu wojny przyjechali goście z 40 państw Europy i świata. Przyjechał też prezydent Niemiec.
I w trakcie jego przemówienia, usłyszałem, jak mówił. ‘Nie ma drugiego takiego miejsca w Europie, w którym z takim trudem przychodziłoby mi zabrać głos. Zabrać głos i przemówić do wszystkich państwa w moim języku ojczystym, w języku niemieckim. Szanowny panie prezydencie, stoję w tym miejscu pełen pokory … Osiemdziesiąt lat temu mój kraj, Niemcy, napadły na swój sąsiedni kraj – Polskę – pańską ojczyznę. Moi rodacy rozpętali okrutną wojnę, która miała kosztować życie ponad pięćdziesiąt milionów istnień ludzkich – wśród nich miliony obywatelek i obywateli Polski. Ta wojna była zbrodnią niemiecką. Historia tego miejsca jest tego świadectwem’.
I muszę się przyznać, że poczułem wzruszenie jak słyszałem te słowa.
Wygląda na to, że przyszło opamiętanie. Że nasze uporczywe – co prawda od kilku lat zaledwie - przypominanie, kto rozpętał to szaleństwo, przyniosło skutek. Nasze przypominanie? Tak nasze, ale nie wszystkich i nie wszędzie. U nas w Trójmieście, pani prezydent Gdańska wymyśliła, aby rocznicę wybuchu wojny świętować ‘muzyką i tańcem’. Oczywiście nie posądzam panią prezydent, że ‘muzyką i tańcem’ chciała upamiętnić śmierć milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Nie, ona chciała świętować wybaczenie i pojednanie. Bo przecież nie można żyć już tak na zawsze - bez odpuszczenia i wybaczenia. Tak, nie można. Ale wygląda na to, że pani prezydent Gdańska nie rozumie jednego. Że wybaczenie i pojednanie można budować na uczciwym przyznaniu się do tego jak było naprawdę.
A jak było, wiedziały dzieci wtedy, gdy bawiły się jeszcze w wojnę. I o czym, wczoraj głośno powiedział prezydent Niemiec. Że wojnę rozpętali Niemcy. Że Niemcy napadli na Polskę a nie naziści.
Tyle lat minęło od tamtego czasu. Przyszedł w końcu czas na pojednanie i wybaczenie. Ale wybaczenie nie oznacza zapomnienia. I o tym głośno powiedział wczoraj prezydent Niemiec.
Niemniej – mimo wybaczenia i pojednania - tego dnia nigdy nie da się świętować ‘tańcem i muzyką’.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

02-09-2019 [20:00] - xena2012 | Link:

Zbyt pan kurtuazyjny usprawiedliwiając niejako prezydent Dulkiewicz.Można wprawdzie zrozumieć jej punkt widzenia wykreślający z obchodów pamięć o wojnie by jedynie mówić o wybaczaniu i pojednaniu,ale trudno niestety zaakceptować skład zaproszonych gości.Nie chcę obrazic nikogo z nich czy uwazać ich za ,,egzotycznych''ale co ma burmistrz Londynu do rocznicy wybuchu II-ej Wojny Światowej?Nie sądzę zreszta,że tak tępy urzedas jak Dulkiewicz samodzielnie wymyśliła i opracowała organizacyjnie gdańskie ,,radosne'' obchody i że miały one na celu podkreślenie okropności wojny.To był przekaz jasny-walka z obecnym rządem.Żołnierze na Westerplatte umierali dla Polski 80 lat temu,to niewiele od obecnej daty i dlatego uważam jej wystąpienie przeciwko rządowi własnie w tym dniu za karygodne.

Obrazek użytkownika angol

02-09-2019 [20:36] - angol | Link:

U nas nie bylo rzucania patykiem, trzeba bylo okreslc ilosc krokow do uciekajacego i w tylu wlasnie krokach dojsc do niego, ale ja sie bawilem w latach 40-tych, nie 50-tych. A przeprosiny prezio Sztanmajer w/g mnie moze sobie w dupe wsadzic, niech odda mi moje dziecinstwo i moja polegla rodzine. Rycerski szwab - to antylogizm - taki sam jak przepraszajacy niemiec, niech nikt nie zapomina ze byli oni o krok od panowania nad swiatem, bo niemcy to pamietaja.

Obrazek użytkownika Ludomir

02-09-2019 [21:03] - Ludomir | Link:

 Najpierw,  przed ponad 40 laty był gest ówczesnego kanclerza RFF Willy’ego Brandta klęczącego przed pomnikiem powstańców żydowskich w Warszawie pokazujący całemu światu, że to Niemcy, nie jacyś naziści czy faszyści zgotowali Holocaust i ich przedstawiciel bierze na siebie winę i prosi o wybaczenie. To zdjęcie obiegło cały świat i nadal jeszcze czasem funkcjonuje w tzw. przestrzeni publicznej. Gesty w polityce mają jednak niemałe znaczenie, oddziałowują na opinię publiczną, która w politykach doszukuje się zwykłego  człowieczeństwa, choć przecież  nie zawsze trafnie. Po geście Brandta ze strony Niemiec przez całe dekady w sprawie  odpowiedzialności za zbrodniczą wojnę w zasadzie nic się nie działo, dopiero niedawno, chyba w ub.r. minister spraw zagranicznych Niemiec  stwierdził jednoznacznie, że to Niemcy wywołali tę wojnę i za Holocaust ponoszą odpowiedzialność. Jeszcze wcześniej niemiecki papież podczas wizyty w Auschwitz-Birkenau  w swym przemówieniu pod pomnikiem ofiar kilkakrotnie wspomniał o zbrodniach nazistów, którzy niejako opętali (niby diabeł?) naród niemiecki, dając do zrozumienia, że przez tych nazistów ucierpieli przecież także Niemcy. Tych słów trudno było słuchać od Niemca na polskiej ziemi w byłym niemiecki obozie zagłady… I wreszcie  wystąpienie niemieckiego prezydenta w Warszawie na uroczystościach 80 rocznicy wybuchu II.Wojny Światowej. Moja rodzina wiele wycierpiała podczas tej wojny, w większości ze strony okupantów niemieckich. I dlatego nigdy nie potrafiłem uwierzyć, że te potworności niemieckie mogą kiedykolwiek zostać wybaczone przez ofiary lub ich rodziny. Ale słowa niemieckiego prezydenta, któremu tak trudno było mówić w języku niemieckim na polskiej ziemi do Polaków, który wydawało się, iż przeżywa jakiś wstyd, a już na pewno stara się wyrazić ogromną pokorę („stoję tu, boso” – znak wielkiej  pokory kilkakrotnie zaznaczony), prośba, niemal błaganie o wybaczenie. A słucha tego i notuje może cały świat, a w każdym razie wiele zagranicznych mediów. Spostrzegłem wówczas wyraźnie, że przemawia  kolejny potomek niemieckiego narodu do kolejnych potomków polskich ofiar – ile już pokoleń dzieli nas dzisiaj od tych tragicznych wydarzeń?
A  więc co z tym przebaczeniem, czy potrafimy jakoś się z tym uporać? Jeszcze nie wiem…
 

Obrazek użytkownika Ludomir

02-09-2019 [21:16] - Ludomir | Link:

Xena:
To był przekaz jasny-walka z obecnym rządem.
- chodzi oczywiście o tępego urzędasa czyli prezydent Gdańska. Pomijając już język nienawiści, autorka komentarza  pogrąża się z każdym swym komentarzem coraz bardziej, zarażona, wręcz zaczadzona tą nienawiścią plecie bzdury i naraża się na pośmiewisko.